Zjawiska lewitacji u Zulusów

(Progr. Thinker, 8 sierpnia). — Podczas wojny z Zulusami, opowiada magik Kellar w North American Review, przebywałem na południu Afryki, podróżując na północ Zululandu. W Natalu byłem świadkiem, jak czarownik wywołał lewitację młodego Zulusa, machając kępą trawy nad jego głową. Był wieczór. Wokół ognia mojego obozowiska zgromadziła się grupa fakirów, którym pokazałem kilka swoich sztuczek. Wykonałem je na swój sposób, ale wzbudziły one u nich jedynie umiarkowane zainteresowanie.

Jeden z fakirów zniknął, po czym wrócił kilka minut później z czarownikiem, którego wygląd był odrażający — to właśnie ten czarownik, o którym wspomniałem wcześniej. Czarownik długo się wzbraniał, zanim zgodził się pokazać próbkę swoich umiejętności. W końcu wziął rodzaj maczugi i przymocował ją do końca paska o długości około dwóch stóp. Młody miejscowy, wysoki i atletyczny, z widoczną obawą wpatrywał się w czarownika, po czym wziął swoją własną maczugę zakończoną guzkiem i przymocował ją do podobnej, skórzanej liny o długości również dwóch stóp.

Obaj mężczyźni, stojąc w odległości około sześciu stóp od siebie, oświetleni światłem ognia i milczący, zaczęli kręcić swoimi maczugami wokół głów. Gdy maczugi wydawały się zbliżać do siebie, pojawiała się iskra lub płomień, który wydawał się przechodzić z jednej maczugi na drugą. Przy trzeciej iskrze nastąpiła eksplozja i maczuga młodego Zulusa rozpadła się na kawałki; sam młodzieniec upadł na ziemię, jakby był nieprzytomny.

Główny czarownik odwrócił się w stronę wysokich traw, znajdujących się kilka stóp za nami, i wziął garść źdźbeł o długości około trzech stóp. Stojąc w cieniu, z dala od ognia, zaczął szybko kręcić wiązką traw wokół głowy młodego Zulusa, który leżał nieruchomo na ziemi, oświetlony światłem ognia. Po chwili trawa zaczęła wydawać się rozżarzona, mimo że czarownik znajdował się ponad dwadzieścia stóp od ogniska. Następnie zaczęła powoli płonąć, wydając wyraźny trzask.

Zbliżając się do ciała młodego Zulusa, które wyglądało na martwe, czarownik przesuwał płonącą trawę delikatnie przed jego twarzą, w odległości około jednej stopy. Ku mojemu ogromnemu zdumieniu ciało, które leżało na ziemi, powoli się od niej oderwało, uniosło i zaczęło unosić się w powietrzu na wysokości około trzech stóp. Wznosiło się lub opadało w zależności od tego, czy ruchy trawy były szybsze, czy wolniejsze.

Kiedy cała trawa spłonęła i spadła na ziemię, ciało Zulusa również opadło. Wystarczyło kilka ruchów rąk wykonanych przez czarownika, aby młody Zulus wstał na nogi, nie zdradzając żadnych oznak bólu ani uszczerbku na zdrowiu, mimo doświadczenia, któremu został poddany.

źródło: Phénomènes de lévitation chez les Zoulous;  LA LUMIÈRE JANVIER 1904.