WYŻSZY ODDECH
Liść z Drzewa Życia
Mędrzec naszych czasów powiedział: „Człowiek istnieje w swoich oddechach; trwa i wytrzymuje dzięki nim; jest wolny w swoim celu i rozumie poprzez swoje oddechy, znajduje się w ogniu i sile swoich pasji dzięki oddechom; a egoistyczne społeczeństwo jest teraz splecione w swoją cielesną egzystencję w złożonym oddechu odwróconego społeczeństwa.”
W starym oddechu rasy mieszczą się jej zło, tak jak dusza mieszka w ciele, a zepsucie jest uniwersalne i wszechobecne. Moralne cechy przekazują obiektom fizycznym ich specyficzne elementy. Każde zło moralne, przechodząc w działanie, traci swój utajony charakter i przybiera charakter pozytywny. Dlatego ludzka cielesność ocieka moralno-naturalnym zepsuciem. Przenika ona domy, otoczenie rasy. Te warunki są przekazywane potomkom, dlatego ciała naszych dzieci noszą ziarna plag przodków. Cechy moralne są w sposób skończony niezniszczalne, dlatego zepsucie dziesiątek tysięcy pokoleń obciąża wyczerpaną substancję ziemi. Nie jesteśmy tego świadomi, ponieważ się do tego przyzwyczailiśmy. Dlaczego łagodny Nazarejczyk był człowiekiem smutku, zaznajomionym z cierpieniem? Ponieważ był ugięty pod ciężarem tych światowych gór zepsucia. Dlaczego ludzie o wielkiej duchowości wołają we wszystkich epokach: „Kto wyzwoli nas z tego ciała śmierci?” Ponieważ widzą, że konkretna fizyczna natura człowieka jest gnijąca od rozkładu. Dlaczego przyjaźń bogatego libertyna, z zepsutym wnętrzem, jest społecznie mile widziana i pożądana? Ponieważ najlepsi są w połowie sparaliżowani magnetyzmem zła. Dlaczego tak wielu kulturalnych ludzi żartuje z bezbożności i nieczystości? Ponieważ jest w nich coś, co ma pokrewieństwo z pożądliwościami. Najszlachetniejsze duchy, najgłębiej znające siebie, świadczą, że równowaga ich życia skłania się ku złu, przed którym powstrzymuje ich jedynie wieczne nawoływanie ducha woli. W stronę każdego człowieka nadchodzi ocean powszechnego zepsucia, niosąc głośne fale jak Atlantyk, który nieustannie uderza o jego brzegi. Taki jest rezultat osiemnastu wieków chrześcijaństwa. Władze, które człowiek z pewnością by wypaczył, zostały tymczasowo zaćmione, aż Boskie moce odnowy mogły zostać zesłane na świat.
Chrystus przyszedł na świat i zostawił swojego ducha w sercach wielkiego ciała wierzących. Oni wkrótce ostygli, tak jak ziemia ostygła pod koniec ery trzeciorzędowej. Pasma niebiańskiego kwiecia, które kiedyś wplatały swoje radosne, pachnące kręgi aż po bieguny, skurczyły się wraz z narastającym chłodem wieków, aż zima poprowadziła swoje szeregi aż do równika. Podobnie jak po tej geologicznej epoce mrozów ziemia zareagowała przeciwko swojemu chłodowi, tak teraz epoka mrozu chrześcijaństwa zaczyna topnieć pod pierwszymi promieniami bezpośredniejszego słońca. Tchnienie Boga przenika serca, a boski ogień wybucha, aby rozproszyć moralne zimno trzeciorzędu. Głos Chrystusa, kiedy jeszcze był wcielony, przebił czas przepowiednią: „Jeśli odejdę, przyjdę znowu i przyjmę was do siebie.” Odszedł w chmury tajemnicy, a teraz ta zasłona z chmur rozchyla się, a delikatne, słodkie oddechy jego ducha, wnikające i łączące się z oddechami jego dzieci, oznajmiają, że obietnica została spełniona, przepowiednia zrealizowana. Wielu, poprzez otwarte niebiosa ducha, widzi Go przychodzącego w mocy i wielkiej chwale. Ten, kto żyje w oddechu swojego Stwórcy, mieszka w otwartym sekrecie jego pracy.
Swedenborg w swoich doświadczeniach naturalnych był przykładem otwartej respiracji w jej wcześniejszych etapach; w swoich pismach jasno przedstawia naturę oddechów, które istniały w starożytnych Złotych i Srebrnych wiekach, i pokazuje, że potop Noego obejmował znacznie więcej niż tylko materialną katastrofę – był to potop prymitywnych i surowych elementów atmosferycznych, które przytłoczyły dawne oddechy świata. Przednoezańskie oddechy mają teraz zostać przywrócone człowiekowi.
Nowa era rozpoczyna się nowym oddechem. To nie oddech Boga na zewnątrz, ale oddech Boga w człowieczeństwie, który zaczyna odnawiać ludzką konstytucję. Przemija on w majestatycznych cyklach, na każdym etapie rozpraszając zgniliznę, wypędzając plagi, wprowadzając porządek w rozchodzące się elementy, utrwalając i potężnie ożywiając ciało.
Nie oddychamy sami z siebie; istnieje ogromna siła poza naszym ograniczeniem, która daje oddech. Poprzez wysiłek skupionego bytu, jeśli będziemy szukać wejścia do tej Nieznanej Obecności, On tchnie w nas, kiedy będziemy tam zgromadzeni. Człowiek rodzi się przez wiele narodzin. Jest fizyczne narodziny; dziecko jest wprowadzane do łona natury, a płuca otwierają się, aby wdychać jej powietrze. Istnieje drugie narodziny możliwe dla człowieka; natura podnosi nas do Boga-Ojca, aby Jego oddech mógł nas przeniknąć. Wtedy oddychamy ponownie, wdychając Boga, a gdy On daje nam swoje życie w napływającym życiu, które nadaje płucom nowe ruchy, doświadczamy faktów nadzmysłowej egzystencji.
Nieskończony zstępuje, by wlać w nas swoje życie przez nadzmysłowy oddech; gdy niebiańskie oddechy wnikają do płuc, wprowadzając każdą wdychaną przez nas cząstkę w obieg Boskiej Miłości i Mądrości; to więcej niż gdyby Niebiański Nauczyciel chodził po ziemi; to więcej niż gdyby umarli ożywali na naszych oczach. W każdym akcie prawdziwego duchowego kultu dochodzi do ślubu w sercu; niebiańskie zstępuje do łona ziemskiej atmosfery, napełniając ją swoimi wiecznymi cechami.
źrodło: THE HIGHER BREATH by Nemo; REVISED ESOTERIC A MAGAZINE ADVANCED AND PRACTICAL ESOTERIC THOUGHT, volume 2, 1917 – APPLEGATE, CALIFORNIA.