Wysłuchanie modlitwy a autosugestia

pełen tytuł: Wysłuchanie modlitwy a autosugestia, przeznaczenie i przypadek.

Jest to powszechnie znany fakt, że współczesny materialista uważa, iż żywe pragnienie człowieka, wyrażone w formie modlitwy, wywiera sugestywny wpływ na osobę modlącą się poprzez intensywną koncentrację myśli na danym przedmiocie. Jeśli życzenie wyrażone w modlitwie się spełnia, materialista przypisuje to jedynie wzmocnieniu woli osoby proszącej, co umożliwia jej dokonanie czynów, które wcześniej wydawały się jej nieosiągalne. Materialista stawia więc takie wydarzenie na równi z działaniem osoby pod hipnozą, która pod wpływem posthipnotycznej sugestii dokonuje czynów trudnych lub mniej trudnych, na które w normalnych warunkach by się nie odważyła.

Rzeczywiście, takie wyjaśnienie ma swoje podstawy, ponieważ nie można zaprzeczyć, że w gorącej, serdecznej modlitwie może tkwić ogromna siła sugestii, a dziecięca i niezachwiana wiara w pomoc Najwyższego daje odwagę i siłę do podjęcia działań, których bez tej ojcowskiej pomocy by się nie podjęło. Materialista jasno przyznaje, że modlitwa ma moc przynoszącą błogosławieństwo, ale szuka jej przyczyny w niewłaściwym miejscu lub nie dostrzega jej głębszych korzeni. Może wyjaśnić jedynie przypadki, w których osoba modląca się, z powodu słabości charakteru, nie odważyłaby się na działanie bez wsparcia modlitwy, ale nie jest w stanie wyjaśnić przypadków, w których wierzący otrzymał coś, czego nie mógłby osiągnąć nawet przy największej energii i najtwardszej pracy, albo nie zrobił nic innego, jak tylko modlił się o to.

Każdy człowiek posiada pewną ilość energii i woli, która pozwala mu osiągać pewne cele z łatwością, a inne tylko z największym wysiłkiem. Żaden człowiek nie może przekroczyć efektu swojej pracy i woli. Jednak często widzimy, jak ktoś osiąga sukces dzięki szczęśliwej myśli, której byśmy się po nim nie spodziewali, i równie często widzimy, jak los zmienia się na korzyść kogoś, kto wydawał się być bez nadziei i nie zrobił nic, aby to zmienić.

Pochodzenie naszych nagłych pomysłów jest w wielu przypadkach zupełnie nieznane, a jednak zawdzięczamy im nie mało nasze ziemskie dobrobyty. Jak często zdarza się, że torturujemy nasze mózgi, aby znaleźć wyjście z jakiejś sytuacji lub rozwiązanie jakiegoś problemu. Odpowiedź nie nadchodzi, mimo że pękamy od myślenia. Ale nagle, po całkowitym zrezygnowaniu z wysiłku, pojawia się myśl, która rozwiązuje problem, a wraz z nią napływ jasnych jak słońce idei, że trudno nam nadążyć za lotem własnych intencji i dziwimy się, dlaczego w ogóle mieliśmy trudności.

Czy zatem to pojawienie się dobrej myśli również można przypisać sile autosugestii? Uważam, że naszym materialistom byłoby bardzo trudno to udowodnić. Mogliby równie dobrze próbować zasugerować człowiekowi zostanie matematykiem, artystą lub humorystą.

Wiele zmian w losie człowieka opiera się na tym, że ma on dobrą myśl dla siebie lub że w drugim człowieku pojawia się myśl, której realizacja przynosi korzyść drugiemu człowiekowi. Jeśli na przykład artysta lub wynalazca ma dobrą myśl, którą wdraża w życie, tworzy korzyść zarówno dla siebie, jak i dla innych, podobnie jak przedsiębiorca, który realizuje jakieś przedsięwzięcie.

To są oczywiście tylko przykłady, które mają pokazać, jak myśl, która pojawia się mimowolnie, bez świadomej refleksji, może być decydująca dla losu człowieka. Ale los człowieka zależy nie tylko od jego instynktownych myśli i myśli innych, ale także od szeregu wydarzeń, które są całkowicie poza wpływem osób, a które często nazywamy przypadkiem.

Przypadek w losie człowieka jest równie wyjątkowy jak zbawienna moc modlitwy poprzez sugestię. Jeśli wieża katedry w Kolonii zawali się w tej samej godzinie co Statua Wolności przy wejściu do portu w Nowym Jorku, będzie to najprawdopodobniej przypadek. Jeśli jednak ktoś podczas upadku złamie nogę i upadnie przed zręcznym chirurgiem, trudno będzie uwierzyć w zwykły przypadek.

Chcąc mówić o wysłuchaniu modlitwy w sensie naukowym, osiągnięty sukces musi być taki, że osoba nie byłaby w stanie go osiągnąć swoimi zdolnościami, albo muszą wystąpić okoliczności, których nie może ona kontrolować, albo musi to być kombinacja obu tych czynników.

Warto dodać, że nie każde wysłuchanie modlitwy musi przynosić szczęście jednostce; może również mieć na celu pokazanie nam głupoty i szkodliwości pewnego pragnienia. Podobnie, nie każda dobra myśl prowadzi do trwałego szczęścia. Jeśli dana myśl daleko przewyższa zwykłe zdolności osoby, nie będzie ona w stanie w pełni z niej skorzystać. Dobra myśl musi mieścić się w kręgu idei i zdolności osoby, która ją ma, aby przynieść natychmiastową ulgę w sytuacji kryzysowej.

Jak dochodzi do wysłuchania modlitwy i jakie siły w tym uczestniczą, czy jest to sam Bóg, który ingeruje, czy też inne, zewnętrzne siły inteligentne, które dbają o nas, pozostanie dla nas wieczną tajemnicą. Osobiście uważam, że ta druga interpretacja jest bardziej prawdopodobna, ponieważ nie mogę sobie wyobrazić, że Bóg osobiście zajmuje się naszymi małymi troskami. Skądkolwiek pochodzi pomoc, na pewno przychodzi z rozkazu Boga. „Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a będzie wam otworzone.” Kto daje, kto pozwala znaleźć i kto otwiera, nie jest powiedziane. Niektórzy teolodzy uważają, że bez przyjęcia bezpośredniej interwencji Boga nie można się obyć, ale to jest kwestia gustu, i: „De gustibus non disputandum.”

Chociaż nie możemy rozumowo wyjaśnić przebiegu wysłuchania modlitwy i działania wyższej siły, każdy uważny i nie materialistycznie płytki człowiek będzie miał tysiące okazji do zaobserwowania działania tych sił w swoim życiu.

Jeśli w tym kontekście opowiem kilka epizodów z mojego życia, to nie dlatego, że uważam swoją osobę za niezwykle ważną i interesującą, ani dlatego, że lubię mówić o sobie, ale dlatego, że jestem jedyną osobą na ziemi, której los, walka i trudności, nadzieje i pragnienia oraz najskrytsze działania znam najdokładniej.

Chciałbym jeszcze dodać, że między przeznaczeniem a wysłuchaniem modlitwy nie można wyznaczyć wyraźnej granicy, ponieważ ich granice często się przenikają.

Możliwe jest, że nasze transcendentne ja jest często informowane o ważnych i przełomowych wydarzeniach, które nas czekają. Jeśli to przyjmujemy, nie można założyć, że nasze transcendentne ja podchodzi do tych wydarzeń z fatalistyczną rezygnacją; raczej stara się złagodzić ich wpływ i intensywność. Jako czysto duchowa istota może to robić tylko duchowo, czyli przez prośbę i modlitwę. Ale przejdźmy do rzeczy:

Od wczesnej młodości byłem sierotą, więc cała moja miłość skierowana była na moją matkę. Jednak mój zawód inżyniera sprawił, że musiałem ją opuścić wcześnie, aby się wykształcić, a później, w praktyce zawodowej, rzadko mogłem wracać do domu. Byliśmy zazwyczaj daleko od siebie, a nawet przy moim ślubie moja matka nie mogła być obecna z powodu dużej odległości. Gdy byłem żonaty nieco ponad rok, musiałem szukać nowego zatrudnienia, ponieważ mój ówczesny zarobek nie wystarczał na utrzymanie rodziny. Po pewnym czasie znalazłem pracę, i to w moim rodzinnym mieście. Dowiedziałem się, że początkowo nie planowano mnie zatrudnić, ale wybrano mojego konkurenta, który jednak w ostatniej chwili odmówił i ja zająłem jego miejsce. Mogłem rozpocząć szczęśliwe życie w moim rodzinnym mieście, ale krótko po rozpoczęciu nowej pracy moja matka poważnie zachorowała i po półtora roku musieliśmy ją pochować. Byłem w stanie być przy niej w jej najtrudniejszych chwilach. Po jej śmierci opuściłem rodzinną miejscowość, ponieważ nie odpowiadała mi tamtejsza praca.

Uważam ten epizod mojego życia za łaskawą interwencję wyższej siły. Nie jest jednak jasne, czy jest to przeznaczenie, czy wysłuchanie nieświadomej modlitwy. Według mnie nie ma powodu, dla którego moja podświadomość nie mogła mieć przeczucia o zagrożeniu, które wisiało nad moją matką, i że dzięki duchowemu wysiłkowi, czyli modlitwie, przynajmniej złagodziła skutki tego nieuniknionego zdarzenia, którego nie mogła powstrzymać. Znamiennym faktem wydaje się, że najpierw wybrano innego kandydata, który jednak zrezygnował z powodów osobistych.

Drugi przypadek: miałem przyjaciela, który był wielkim przemysłowcem, ale niezbyt szanowanym, ponieważ kierował się tylko egoistycznymi motywami i nie przestrzegał zasad uczciwości. Szczególnie źle traktował swoich pracowników, co powodowało częstą rotację personelu. Jako przyjaciel nie wierzyłem plotkom krążącym o nim i marzyłem o współpracy z nim, mimo że moja matka na łożu śmierci mnie przed nim ostrzegała. Moje codzienne modlitwy dotyczyły pracy z nim. Moje modlitwy zostały wysłuchane, ale nie na moją korzyść. Zostałem zatrudniony jako kierownik jednej z jego fabryk w południowej Styrii, ale po dwóch latach niespodziewanie mnie zwolnił z powodu rzekomej niekompetencji, mimo że jeszcze kilka tygodni wcześniej chwalił moje osiągnięcia. Krótko potem wybuchła I wojna światowa i zostałem zwolniony z obowiązku wojskowego, ponieważ pracowałem w fabryce produkującej materiały wojenne. Gdybym pozostał w Styrii, na pewno zostałbym powołany do wojska. Dla mnie osobiście nie byłoby to wielkim nieszczęściem, ale dla mojej rodziny, która znacznie się powiększyła, byłoby to katastrofą. Mieszkaliśmy w regionie, który teraz należy do Jugosławii. Nasz dobytek na pewno zostałby stracony, a gdybym zginął lub został kaleką, nieszczęście mojej rodziny byłoby pełne. Chcę jeszcze zaznaczyć, że nigdy nie starałem się o pracę u tego przyjaciela; on sam mi ją zaproponował.

Tutaj mamy więc przykład wysłuchania modlitwy, która nie wyszła na moją korzyść, ale miała na celu pokazanie mi bezsensu mojego pragnienia. Dzięki łaskawemu zrządzeniu uniknęliśmy jednak najgorszego. Muszę przyznać, że ten cios losu, który był wynikiem zdrady przyjaciela, nie był całkowicie niezawiniony. W młodości sam złamałem lekkomyślnie dane słowo, powodując wielki smutek u innej osoby. Jakiego rodzaju to było, wolę przemilczeć; nie mówi się chętnie o swoich grzechach, a poza tym mam nadzieję, że moje doświadczenia w Styrii są wystarczającą pokutą.

Może się zdarzyć, że pracuje się dla przełożonych, którzy nas nie lubią, i mimo największego poświęcenia nie można zdobyć ich uznania. W takich przypadkach działa emocjonalna niechęć, przeciw której nawet dotknięta osoba jest bezsilna. Tak było w mojej ostatniej pracy na początku wojny. Cierpiałem z powodu niechęci mojego bezpośredniego przełożonego, co sprawiało, że praca i życie były udręką. Jestem pewien, że nie zaniedbałem żadnej pracy ani życzliwości, ale mimo to nie szło. Nie mogłem zmienić pracy w czasie wojny, więc pozostawało mi tylko modlić się o wybawienie z tej sytuacji. Coś, czego nigdy bym nie oczekiwał, się wydarzyło: zostałem wysłany jako pomoc do dobrego klienta mojej firmy, a po kilku miesiącach zostałem tam zatrudniony na stałe.

Szczególnie interesujące w tej sprawie jest to, że mój poprzedni pracodawca chciał najpierw wysłać innego pracownika, który cieszył się tam szczególną sympatią. W końcu jednak wybór padł na mnie. Było to dla mnie wielkie szczęście również dlatego, że w tej miejscowości były dobre szkoły, których brakowało w moim poprzednim miejscu pracy. Dzięki temu mogłem umożliwić moim dzieciom dobre wykształcenie bez dużych kosztów. Trudno tu argumentować, że zostałem przeniesiony jako mniej lubiany z dwóch pracowników, ponieważ ten drugi również miał dzieci, które potrzebowały dobrej edukacji, a której tam nie było, ponadto obecna praca płaciła znacznie lepiej niż poprzednia, a możliwości awansu były lepsze.

To wszystko, co mam do powiedzenia. Wszystkie te wydarzenia dotyczą możliwości zarobkowania, co było dla mnie osobiście bardzo ważne. Dla osoby utrzymującej się tylko z pracy rąk, zatrudnienie lub zajęcie decyduje o możliwości przetrwania. Dla obcych te wydarzenia mogą być nieistotne i błahe. Ale jak mówi Holtei:

„I w małej opowieści często kryje się głęboki sens.
Przyjmijcie ją z życzliwością.”

Pomyślcie o rzeczach, które są cenne i pożądane dla jednostki; dla obcych często będą bez wartości. To jest prawdopodobnie przyczyna, dla której tak rzadko słyszymy o wysłuchanych modlitwach. Ludzie wstydzą się przed obcymi roztrząsać swoje drobiazgi, podczas gdy przed Bogiem czynią to bez wahania, ponieważ Bóg jest dyskretny. Całe nasze życie składa się z drobiazgów, przynajmniej w normalnych warunkach, więc tylko nieliczni ludzie będą mieli okazję prosić o coś wielkiego. Jeśli chcemy udowodnić realność wysłuchania modlitwy na podstawie wydarzeń, musimy pozwolić ludziom opowiadać o ich codziennym życiu; tylko wtedy możemy zbierać dowody. Ponieważ jednak nie można spekulatywnie zrozumieć i udowodnić istnienia mocy modlitwy, musimy w tym przypadku podążać drogą empirii i zbierać dowody, aż fakt stanie się niezaprzeczalny. W tej kwestii uważam, że ta mała praca jest wartościowa, ponieważ dwukrotnie pomogło mi tylko modlitwa, bez osobistego wysiłku, i dwukrotnie otrzymałem pracę, która była przeznaczona dla innego, i oba razy miało to ogromne znaczenie dla mojego życia.

źródło: Gebetserhörung und Autosuggestion, Schickung und Zufall;  „Zentralblatt für Okkultismus” Miesięcznik do badania całokształtu nauk tajemnych, August 1922.

nazwa niemiecka: „Zentralblatt für Okkultismus” Monatsschrift zur Erforschung der gesamten Geheimwissenschaften, August 1922.