Wyniki

Zaznajomiłeś się pokrótce ze zasadami ogólnemi ćwiczeń, na których stopnie ścieżki polegają, i doszedłeś do zrozumienia, że narządów nie fizycznych nie można rozwinąć ćwiczeniami fizycznemi. Ponadto po­czyna tworzyć się w twem pojęciu obraz ogólny systemu, którym posłu­guje się każda szkoła tajemna. Jest to dosłownie ten sam system, jakiego trzyma się człowiek, gdy przystępuje do przebudowy domu.

Przedewszystkiem oczyszcza go starannie ze wszystkich rzeczy niepotrzebnych i zawa­dzających. Dopiero po takiem oczyszczeniu przystąpić może do pracy właściwej, to jest do wbudowywania cząstek z lepszego materjału w miej­sce dawnych. Bez oczyszczenia nie mógłby się dostać do miejsc, nad któ-remi ma pracować, nie władałby przedmiotem swej pracy. Nie mógłby nawet zbadać, która część wymaga przebudowy.

Zadanie twoje jest zupełnie podobne. Przedewszystkiem masz oczy­ścić z rzeczy niepotrzebnych i szkodliwych mieszkanie, które chcesz przygotować dla twej jaźni wyższej. A mieszkaniem tem ma być twe ciało myślowe, astralne, eteryczne i fizyczne. Oczyścić je zatem musisz ze wszystkiego, co w każdem z nich jest zbytecznego. Ciało myślowe oczy­ścić musisz z otaczającej je chmury gęstej i nieprzejrzystej, jaką tworzą otaczające je myślaki.*) Ciało astralne oczyścisz z żądz i popędów niepo­trzebnych, przyprowadzisz je do spokoju. Z ciała eterycznego usuniesz nawyczki i nałogi niepotrzebne lub błędne, choćby najbardziej zastarzałe. Ciała fizycznego oczyszczać nie potrzebujesz, bo ono nie ma żadnych własności, ani złych, ani dobrych. To tylko maszyna, działająca do­póty, póki w niej jest ciało eteryczne, i działająca tak, jak ją to ciało po­pycha. Gdy zatem oczyścisz swe ciało eteryczne, czyste będzie tem samem i ciało fizyczne.

Praca twa powinna iść od góry wdół, to znaczy, zacząć się od ciała myślowego i schodzić w powłoki coraz to grubsze. Gdy oczyścisz ciało myślowe, gdy usuniesz otaczającą je chmurę gęstą myślaków, osiągniesz to samo, co po oczyszczeniu okien w mieszkaniu. Dotychczas ta chmura nieprzebita zasłaniała ci widok na zewnątrz. Po oczyszczeniu ciała myślo­wego zdołasz wyzierać niem na zewnątrz, czyli odbierać myśli

*) Myślakami nazwałem istoty, stworzone myśleniem, czyto ludzkiem, czy czyjem innem. Są to istoty żywe, realne, żyjące dłużej lub króciej; literatura obca zwie je „myślami-formami”.

obce. A wiesz już, że takie korzystanie z myśli obcych zwie się inspiracją. Inny jego kierunek, więcej materjalny, zwie się telepatją, niesłusznie zresztą, bo ściśle telepatją byłoby „odczuwanie na odległość”.

W parze z oczyszczeniem iść musi opanowywanie ciała myślo­wego. Przetłumacz to na sanskryt, a otrzymasz pratjaharę i dharanę. Gdy będziesz już miał w ręku władze nad swem ciałem myślowem, zniknie nie-spostrzeżenie to, co dotychczas rnoże było twą wadą jako roztrzepa­nie i roztargnienie. Myśli twe będą jasne, wyraźne, dokładne i silne. Stwierdzisz na sobie doświadczalnie prawdziwość tego znanego zdania: „Ludzie tyle rzeczy niepotrzebnych czynią, mówią i myślą, że na potrzebne już im brak czasu”. Przestaniesz tworzyć myśli niepotrzebne, do niczego nie wiodące, i nauczysz się myśl zaczętą doprowadzać zawsze do końca, nie urywać jej w połowie. Przez to pojęcia twoje będą niesłychanie jasne, wszechstronne i logiczne. Zamiast tworzyć ustawicznie chmarę myślaków wątłych, nikłych, bezsilnych, będziesz ich tworzył mniej, ale pełnych siły i żywotności. W życiu praktycznem oznacza to wzmożenie twych zdolności umysłowych, trzeźwość sądu, logikę wnioskowania, pewność wiadomości.

Praca nad twem ciałem astralnem przyniesie ci przedewszystkiem ogromny spokój mimo podwyższenia subtelności uczuć. Dziś jesteś może niezdolny do niektórych uczuć, ale zato inne wprawiają cię w zabu­rzenie równowagi duszy, opanowują cię całkiem wbrew twej woli. Wpa­dasz, z błahego nawet powodu, w zniechęcenie lub smutek, a za chwilę prze­skakujesz do radości wybujałej, chociaż sam rozumiesz, że pobudka była zbyt mała do wybuchu tak wielkiego. Takie wahania ustawiczne, takie dominowanie coraz to innych uczuć nad całą twą duszą, ustąpi pewnej ciszy duszowej, pewnemu uspokojeniu. Ćwiczeniami w pratjaharze nauczysz się panować nad uczuciami, wybierać sobie stosowne, a innych nie wpuszczać do duszy. Nauczysz się ponadto ekonomji w uczuciach. Nie będziesz niemi szafował bez potrzeby, będziesz w nich powściągliwy wobec przed­miotów małych, ale tem hojniejszy wobec przedmiotów, które zasługują na uczucia głębokie. Wrażliwość twa na bodźce uczuciowe zwiększy się znacz­nie, ale od woli twej zależeć będzie, czy zechcesz im się poddać, czy też pozostać wobec nich obojętnym. Będziesz panem wszystkich swych uczuć, podczas gdy dotychczas jesteś tylko ich niewolnikiem.

Najbardziej uderzająca zmiana zajdzie w twem ciele eterycznem. Prze­kształci się zupełnie twój charakter, nawyczki, nawet głos i ruchy: staniesz się całkiem innym człowiekiem. Znikać będą jedne po drugich wady twego charakteru, nawet nieznaczne; rozwieją się w nicość nałogi, rozkwitnie także twe zdrowie w stopniu dotychczas nieznanym. Ludzie, którzy znali ciebie od szeregu lat, przypisywać będą te zmiany jakimś nie­zwykle pomyślnym warunkom zewnętrznym. A tymczasem zdziała to wszystko jeden tylko warunek wewnętrzny: twoja wola, twoja chęć dobra. Na pewnym stopniu ścieżki zauważysz, że bez starań z twej strony budzą się w twem ciele eterycznem zdolności mesrneryzerskie. Będziesz mógł ich używać do leczenia ludzi w twem otoczeniu, nawet zwierząt i roślin. Ale nie traktuj tego zawodowo. To tylko podarek, ofiarowany ci ze światów wyższych, uważaj go więc za dar, nie za przedsiębiorstwo zarobkowe.

Wiesz już, że ciało fizyczne, to tylko maszyna, zbudowana z pier­wiastków chemicznych, którą ciało eteryczne utrzymuje w ruchu. Z prze­kształceniem ciała eterycznego pójdzie równolegle przekształcenie fizycz­nego. Wspomniałem ci już o rozkwicie zdrowia; w parze z tem zyskasz siły fizyczne i wytrzymałość niezwykłą na trudy, głód i bezsenność. Ulegnie zmianie także „smak”; stracisz zamiłowanie do potraw ostrych, korzennych, do napojów wyskokowych i narkotyków. Ludzie zaczynają nieraz „prze­rabianie siebie” od ciała fizycznego, zamiast zacząć od góry. Zmieniają pożywienie na jarskie, zakazują sobie tytoniu lub kawy, i sądzą, że przez to rozwiną im się jakieś władze wyższe. Mieniają tu jednak przyczynę ze skutkiem. Skłonność do potraw jarskich pojawia się jako skutek ćwiczeń tajemnych, nie może zatem pokarm jarski być przyczyną jakiegokolwiek rozwoju nadzmysłowego.

Zrozumiesz już teraz – a później sprawdzisz sam na sobie – – dla­czego nie znajdujesz tu żadnych przepisów co do odżywiania ciała fizycz­nego. Takich wskazówek ani nakazów niema na „ścieżce”. Organizm fizyczny człowieka (uzębienie, jelita) przystosowany jest zarówno do po­karmu roślinnego, jak zwierzęcego; ponadto wiekowe przyzwyczajenie do takich używek, jak kawa, tytoń, herbata, uodporniło ludzkość na zgubne działanie zawartych w nich alkaloidów. Jeżelibyś zatem bez trudności i bez ujemnych następstw dla zdrowia fizycznego mógł obywać się bez mięsa, kawy i herbaty, to wolno ci wykreślić je z rzędu twych pokarmów. Zyskasz przez to pewne uspokojenie ciała astralnego, które może zbyt łatwo ulegało wybuchom uczuć i wymykało się z pod twej władzy. Jeżeli jednak brak tych pokarmów, do których od lat przywykłeś, powoduje w twem ciele fizycznem, eterycznem, lub astralnem, jakiekolwiek niedo­magania (niepokój, zdenerwowanie), a niedomagania te nie ustępują zcza-sem przy dalszej twej wstrzemięźliwości, to lepiej jej zaniechaj. Walka – bezowocna w dodatku – z temi nawyczkami do pewnych potraw, czy napo­jów, zużywałaby ci nadarmo wiele sił, których potrzebujesz do celów poważniejszych.

Od używek w rodzaju kawy, herbaty, tytoniu, odróżnić musisz nar­kotyki we właściwem znaczeniu, a więc alkohol w różnych postaciach, morfinę, kokainę i t. p. Już samo to, że używek potrzebuje organizm stale w jednakowej mniej więcej ilości, a potrzebna ilość narkotyków wzrasta ciągle z latami, wskazuje ci, jakie niebezpieczeństwo grozi od tych drugich: opanowują cię coraz wszechstronniej, niszczą siłę woli, czynią cię wprost niezdatnym na ucznia tajemnego. Zwracam ci na to uwagę nie dlatego, jakobyś już był narkomanem – – bo takich niema na „ścieżce” – – lecz dlatego, abyś zdawał sobie sprawę z następstw ujemnych alkoholu, czy narkotyków. Znać je musisz, bo nieraz znajdziesz się w sy­tuacjach — bardzo zresztą rzadkich – gdzie odpowiednia dawka alkoholu czy narkotyku będzie konieczna, jako lekarstwo poprostu. Będzie konieczna oczywiście nie dla ciebie, lecz dla twych ciał, twych „zwierząt”. Wiesz zapewne, że konie wyścigowe dostają wino przed biegiem, a słonie rum po wykonaniu ciężkiego zadania; otóż podobnie i ty w niektórych wy­padkach możesz podniecić energję twych ciał odpowiedniemi dawkami alkoholu, kofeiny i t. p.

W jakich wypadkach takie środki podniecające będą na miejscu, osą­dzisz sam, gdy będziesz już dość wysoko na ścieżce; tu tylko zapamiętaj sobie jako rzecz samą przez się zrozumiała, że te środki tylko wtedy speł­niać mogą swe zadanie, wywierać wpływ pożądany na organizm, jeżeli ten organizm nie jest do nich przyzwyczajony przez stałe używanie. Zamiast ulegać nałogowemu dostarczaniu organizmowi takich używek, jak to czy­nią ludzie najczęściej, ty będziesz panował nad swemi ciałami, będziesz im wydzielał stosowne dawki używek tylko w tych wypadkach, w których ty sam uznasz je za wskazane.

Oto już z tego, co ci wzmiankowałem dotychczas, masz szkic obrazu wyników, jakie da ci ćwiczenie tajemne. Ale to jeszcze nie wszystko. To jest dopiero ta część wyników, którą mógłbyś uzyskać i bez ćwiczeń w jodze nowoczesnej, tylko usilną i wytrwałą pracą nad sobą, nad prze­kształceniem charakteru i umysłu. Jeżeli tedy wyniki tak pożądane otrzymać można już pracą idącą torami niejako normalnymi, to tem więcej masz prawo oczekiwać od pracy – nie anormalnej — tylko nadnormalnej, jaką są ćwiczenia tajemne. Wyniki tej pracy ponad normę wyrastają również ponad normę, ponad zdolności normalne człowieka.

Już inspiracja, tłumaczona słusznie w naszym języku wyrazem „natch­nienie”, jest uzdolnieniem nadnormalnem. Podobnem jest telepacja, cho­ciaż rodzi się już coraz więcej ludzi z wrodzonem uzdolnieniem telepa-tycznem. Własności mesmeryzerskie nie mogą być wrodzone, a rozwinąć je zdoła tylko człowiek o nadprzeciętnym poziomie etycznym. Ty jednak uzyskasz je same przez się. Do twej inspiracyjnej zdolności rozumienia myśli ludzi otaczających dołączy się zdolność odczuwania ich uczuć i na­strojów. Nie sądź jednak, jakoby taka znajomość myśli obcych lub uczuć mogła być źródłem niedyskrecji. Na tej twojej zdolności nikt nie ucierpi, bo poziom twój moralny będzie tak wysoki, że nie pozwoli ci na żadna, najbłahszą nawet, chętkę wykorzystania tej zdolności.

Nikt – nawet w żarcie – nie dowie się od ciebie ani drobnostki z tego, co wyczytasz w uczuciach obcych lub myślach. Ty sam nawet nauczysz się nie wysnuwać z niej żadnych wniosków dla ciebie. Gdybyś się tego nie nauczył, to wady ludzkie, które spostrzeżesz, brzydkie myśli i niskie uczu­cia, napawałyby cię niechęcią do ludzi, obniżałyby twój dla nich szacunek i miłość. A tak być nie śmie. Ty musisz dla wszystkich ludzi, zarówno do­brych jak złych, rozumnych lub głupich, mieć sympatję, miłość i wyro­zumiałość. Ułomnostki ich nie powinny cię od nich odpychać, budzić twe lekceważenie; owszem, muszą budzić współczucie tem większe i chęć pomocy. Zrozumiesz zresztą, że nie istnieje zło, że niema ludzi złych; są tylko błądzący, a błądzą dlatego, bo nie wiedzą. Grzech, to nie­wiedza (awidja, tamas), ale nie zło. Aryman i Lucyfer, to nie djabły ani demony złośliwe. To potęgi, które nie są złe same w sobie, a ludziom dopiero wtedy szkodliwe, gdy im ludzie ulegają w swej niewiedzy, zamiast korzystać z ich mocy w celach postępu własnego.

Najbardziej ponętną dla ambitnych jest zwykle zdolność jasnowidze­nia we wszystkich jego formach. Uzyskasz ją i ty, a co ważniejsza, uzy­skasz bez żadnych wysiłków rozwinięcia jej w sobie. Zbudzisz ją ćwicze­niami, zmierzającemi do całkiem innych celów; otrzymasz ją gotową jako produkt uboczny, jako proste następstwo tego, że zbudzisz do działania twe narządy nadzmyslowe. Już podczas uprawiania pratjahary poczną ci się pojawiać pierwsze imaginacje – o ile przebłysków ich nie zauważysz jeszcze wcześniej poprzednio. Będą to może plamy barwne lub figury, nie związane z żadnym przedmiotem fizycznym. Stopniowo imaginacje te stawać się będą coraz wyraźniejsze, aż dojdzie do widzenia istot astralnych. Podobnież twoje rozumienie myśli obcych rozwinie się stopniowo aż do widzenia myślaków w ich barwach i kształtach, a potem do spostrzegania istot wyższych, posiadających tylko ciało myśiowe jako najniższą z po­włok. O skarbach, jakie uzyskasz intuicją, mówić byłoby tu przedwczesnem. Zdołasz je pojąć i ocenić dopiero wtedy, gdy ich dostąpisz.

Rozwój ciała eterycznego i jego padm*) da ci w pierwszej linji przy­pominanie sobie coraz to dokładniejsze przeżyć twych we śnie, a potem zdolność używania tego ciała niezawiśle od ciała fizycznego. Będziesz mógł, podobnie jak medja nowoczesne, wysuwać twe ciało eteryczne z fizycznego, poruszać niem przedmioty oddalone, materjalizować je widomie dla drugich. Ale tej zdolności nie zechcesz nigdy wykorzystywać dla wzbudzenia czyjegoś podziwu lub szacunku dla ciebie: użyjesz jej jednak zawsze, gdy tego prawdziwą konieczność spostrzeżesz, a więc w chwilach niebezpieczeństwa czyjegoś lub twojego, gdy ratunek zwykłymi środkami ludzkimi byłby niemożebny lub spóźniony. Twoja zdolność posługiwania się ciałem eterycznem zaznajomi cię ponadto z prze­pięknym światem istot eterycznych, które ciała fizycznego nie mają, a więc ze światem gnomów, skrzatów, rusałek i krasnoludków.

Dodaj do tego zdolność przechodzenia przez mury, wnikania we wnętrze ziemi i unoszenia się w powietrzu, a w innych kierunkach zdolność komunikowania się z oddalonymi przyjaciółmi, lub nawet Mistrzami, zdol­ność obcowania z tymi, którzy jako tak zwani „zmarli” opuścili już równię fizyczną, a będziesz miał pojęcie, dlaczego Tantrikowie wymyślili sobie hathajogę, aby chociaż w części módz posiąść podobne zdolności bez wy­rzekania się swego materjalistycznego światopoglądu.

Pokusa wyzyskiwania takich uzdolnień w celach samolubnych jest rzeczywiście wielka i zwiększa się ciągle ze wzrostem tych uzdolnień. Dla­tego też i ty przygotuj się na niebezpieczeństwa, na jakie narażać cię będą te pokusy. Szczególnie groźną jest tu „hala nauki”, bo w niej dosłownie pod każdym kwiatem wąż się czai. Wszakże to jest królestwo Lucyfera, władającego bronią tak potężną, jak radżas. On nas już raz skusił za cza­sów „rajskich”, więc już nam nie tak łatwo teraz wyzwolić się z jego wła­dzy. A wyzwolić się zdołasz właśnie oczyszczeniem się tak starannem, aby w twej istocie nie pozostało już nic lucyferycznego. Dwóch władców nie może rządzić twemi ciałami; jeżeli ma w nich zamieszkać Chrystus, musi Lucyfer ustąpić. Oczywiście musi ustąpić przedtem Aryman, ale on już ustępuje z ciebie, skoro „ścieżka” ciebie pociąga.

Walkę długotrwałą toczyć jednak musisz, tem trudniejszą, że rozegra się wewnątrz ciebie, w głębi twej istoty. Będą to doświadczenia ciężkie i tak różnorodne, że wydadzą ci się niewyczerpanemi w swej pomysłowości. Jednem z takich przejść niechybnych jest występowanie na jaw wszystkiego, co w człowieku było dotychczas przykryte pokostem „kultury” i form

*) Podmą, czakra, kwiat lotosu, jest to nazwa narządów nadzmyslowych, mie­szczących się w ciele eterycznem, astralnem, lub myślowem.

towarzyskich. „Gdy czeladnik ma choćby jedną wadę ukrytą (B), wyjdzie ona na światło dzienne podczas tych walk, choćby ją zatajał najtroskliwiej. Występek wdziewa maskę najbardziej dlań kuszącą, a namiętności źle opa­nowane ściągają go w głąb poniżenia psychicznego. Walka ta odbywa się tylko między wolą ucznia a jego naturą zwierzęcą; Karina zaś zabrania mieszania się w nią Aniołom lub Mistrzom, dopóki wynik walki nie będzie wiadomy. Wszelkie złe skłonności, najusilnej tajone, wyrosną niechybnie, ale tak samo i dobre. Okazuje się wtedy, czem jest uczeń naprawdę”.

Dosłownie prawdą jest, że w takiej walce nie pomoże ci nikt, dopóki wynik jej nie będzie niewątpliwy. Nie wmiesza się w nią nikt po twej stro­nie; musisz ją staczać samotnie, a na dobitek w ciemności. Wszystkie moce niższe podają sobie wówczas rękę, aby ci utrudnić zwycięstwo. Ogarnia cię ciemność duchowa; nie widzisz przed sobą wyjścia, nie widzisz nad sobą opieki, a pod sobą nie widzisz gruntu, na którym mógłbyś się oprzeć. Za sobą natomiast czujesz – nie widzisz – że wszystko popycha cię w tę przepaść zaćmiona, że w nią wpaść musisz bez ratunku. Ze wszech stron wiszą nad tobą klęski, nieszczęścia, choroby twoje lub twoich najbliższych, trudności materjalne, groźba utraty majątku lub stanowiska, obniżenie nie­oczekiwanego twego znaczenia, oszczerstwa uwłaczające twej dobrej sła­wie, a do tego rozstrój nerwowy, zgryźliwość, zniechęcenie, zwątpienie w swe siły i we wszystko. Jeżeli mimo tego rozpętania się mocy wrogich nie upadniesz, jeżeli zachowasz siłę i hart ducha, nie zwątpisz w sie­bie i w Mistrza, jeżeli nie ulegniesz rozpaczy, wszystkie te grozy, wiszące nad tobą, poczną rozwiewać się jak chmury pod promieniami słońca; poło­żenie zachwiane wyrówna się samo przez się, choroby lub zgryzoty ustąpią, i dopiero odetchniesz pełną piersią. Poczujesz, że przez cały czas tej udręki Mistrz twój był przy tobie, że śledził ze współczuciem przebieg twych zmagań, ale nie mieszał się w nie. Pozostawił cię umyślnie samot­nym, abyś nie szukał oparcia na nikim i na niczem, tylko na sobie samym, abyś ani na chwilę nie stracił samodzielności i zaufania we własną wy­trwałość.

Takich okresów ciemności duchowej będziesz miał cały szereg, coraz to groźniejszych i bardziej rozpaczliwych. Za każdym razem moce ciemne ściskać cię będą obręczami tak gniotącemi, że znaleźć wyjście z tej matni wydawać ci się będzie niemożebnością. Ale jeżeli wytrwasz, węzeł taki roz­wikła się sam przez się w sposób naturalny i spostrzeżesz, że tylko wskutek owej ciemności duchowej wyjścia nie widziałeś. Jednakże i podczas tych walk rozpaczliwych i po nich pozostaniesz samotnym. Będziesz stale w takim stosunku do współludzi, jak nauczyciel do dzieci. Jest wśród nich, kocha je, opiekuje się niemi, ale to nie są równe mu istoty. To osamotnienie towarzyszyć ci będzie od pierwszych szczebli ścieżki aż do jej końca. Będziesz je odczuwał bardzo dojmująco, nim pojmiesz, że tak być musi, że wobec wszystkich współludzi, czyto obcych, czy najbliższych, masz za­chowywać się tak, jak wobec współtowarzyszy podróży w pociągu kolejo­wym: Jedni wsiadają, drudzy wysiadają na stacjach pośrednich, a ty nie wiążesz się z nikim; każdemu życzysz dobrze, każdemu chętnie pomożesz, każdemu wybaczysz wady i brak wychowania, ale też każdego żegnasz bez żalu, gdy wysiada.

źródło: J.A.S. “Droga w światy nadzmysłowe” (Radża Joga Nowoczesna), wydanie II, Kraków 1936


Celem uzupełniania zobacz: “Wstęp w światy nadzmysłowe” Radża-Joga nowoczesna, wydawca Józef Chobot Katowice Polska – Rok 1923