To objawienie, które chcę dziś uczynić dla czytelników naszego drogiego czasopisma La Lumière. Chcę wam opowiedzieć, moi drodzy przyjaciele, o tym, kim byłem, kim jestem i co zamierzam uczynić.
Przyzwyczailiście się nazywać mnie Salem, a pod tym imieniem pokoju przekazałem wam wiele komunikatów. Jednak oto rozpocząłem wielką walkę i obok mojej misji pokojowej muszę teraz wypełnić misję trudną – tym trudniejszą, że muszę działać za pośrednictwem kobiety.
Ta łagodna i dobra istota, którą nieustannie otaczałem mocą, podczas gdy wy wierzyliście, że otacza ją jedynie miłość, stanie się moją głową i moim ramieniem. Idę naprzód przed cierpiącą ludzkością, prowadząc przed sobą naszą olbrzymią legionową armię i tę istotę, która poświęciła nam swoje życie.
Jej cenne życie zostało zaatakowane u samych podstaw przez moce okultystyczne, zwane piekielnymi, które przysięgły ją zniszczyć. Wszystkie demony czarnego imperium oraz ziemskie wilki zostały skierowane przeciwko jej słabości.
Wysłano do niej truciznę, została otruta. Otruto ją trzykrotnie – przez cienie i przez ludzi parających się czarną magią – lecz nie poddała się.
Ohydni przeklęci, którzy zaplanowaliście jej zgubę i podburzyliście przeciw niej tysiące wrogów w jej otoczeniu, spójrzcie na owoc waszych działań: ta kobieta żyje, ma się dobrze i triumfuje nad wszystkim!
Owoc waszych działań to potępienie waszych metod.
Gdybym mógł wam pokazać, ilu ludzi padło waszymi ofiarami, dostrzeglibyście, jak wiele ponieśliście porażek – i to często pośród was samych, wśród waszych przyjaciół i wspólników.
Ci z was, którzy jeszcze pozostali na nogach, pozostaną tylko po to, by doświadczyć własnego upokorzenia.
W ich sercach panuje tysiąc tortur, nie mogą spać, widzą przerażające zjawy.
Niech żyją nadal bez snu, w ciągłym strachu – zasłużyli na swoją karę.
Piszę te słowa ręką tej, którą próbowaliście zgładzić za pomocą broni i oszczerstw.
Stawiam wam w twarz zarzuty za wasze zbrodnie.
Sprawiam, że powstają umarli, których posłaliście do grobu – ci, którzy byli z nią, z dobrymi, z naszymi obrońcami.
Tak, dobrzy ludzie umierali z waszej ręki – lecz nie wszyscy, dzięki Bogu!
Wasze magiczne moce, wy szaleńczy zbrodniarze, staną się teraz dla was jedynie głosami wyrzutów sumienia.
Sumienie dręczy was już przez wasze cierpienia, bowiem jesteście podłymi przestępcami, którzy nigdy nie odczuwali bólu innych.
Mój głos będzie was ścigał.
Będę mówił tutaj i wszędzie indziej, wypowiadając słowa niczym miecz, aby oddać wam to, czym nas obdarzyliście.
Pokorna przyjaciółka, narzędzie tej szlachetnej walki, dzierży berło, którego nic nie będzie w stanie jej odebrać.
Idźcie, nikczemne zjawy, które sądziliście, że jesteście ludźmi – rozsiewajcie swoją żółć w otwartych czeluściach, które na was czekają.
Pozwólcie przejść Królewskiej Legionowi i zapadnijcie się pod ziemię!
Zapadnijcie się tam, nie wydając z siebie waszej czarnej duszy, i żyjcie przeklętą egzystencją istot potępionych przez własne złe czyny.
Żyjcie – martwi – w śmierci, dla śmierci, z iluzjami życia.
Przemierzajcie ciemną pustkę, pożerajcie własne serca, aż nadejdzie dzień, gdy wieczny głos was osądzi.
Zanim wyjawię moje imię, które wyjaśni przyczynę mojej władzy, przygotowałem łagodną przyjaciółkę, która wspiera dobrych w ich odważnej i dumnej walce.
Cierpiałem, widząc jej cierpienie, lecz nie opuszczałem jej ani na chwilę.
Sam pozostałem w cieniu, tak jak ona.
Nie znała mojego sekretu.
Jej zasługi są wielkie.
Jej wytrwałość i posłuszeństwo ocaliły ją.
Odsłonięcie mojego incognito
Nadeszła chwila, by ujawnić moje incognito, a szlachetna i oddana dusza mojej oświeconej przyjaciółki nie stanie się przez to silniejsza, ponieważ już posiada Siłę sił, ale zyska większą pewność siebie. A nasi przyjaciele, ci, którzy ją kochają i których ja również kocham, zrozumieją, że zwycięstwo – wielkie, olśniewające zwycięstwo – nadejdzie do nas.
I to zwycięstwo jest już blisko!
Aby wypełnić moją misję wśród ludzi, przeszedłem przez wszystkie stopnie prób. Przysięga milczenia, którą musiałem zachować przez długie lata, była dla mnie ogromnym cierpieniem. Chciałem pocieszyć moją drogą, strapioną duszę, ujawniając jej, jaką siłą – zarówno ziemską, jak i starożytną – pewnego dnia będzie dysponować. Lecz nie, trzeba było najpierw cierpieć. Musiała, tak jak ja, stopniowo przejść przez ogień bolesnych doświadczeń.
Człowiek osiąga prawdziwą moc tylko poprzez cierpienie.
Duch, który rezygnuje z błogosławionych sfer, by oddać się służbie i poświęceniu, zanurza się w niszczące kąpiele nieczystych i skażonych fluidów. Stopniowo jego zamęt znika i odzyskuje jasność widzenia. Mówię tu o tych, którzy już całkowicie przestali być mieszkańcami kręgów otaczających przepaść.
Bóg, który zawsze jest dobry dla tych, którzy pragną czynić dobro, dał mi wielką rekompensatę. Nie potrzebowałem wiele czasu, by odzyskać wszystkie moje zdolności. Od lat jestem wolny i silny – były to lata przygotowań do nadchodzących dni oraz pracy na rzecz obecnego czasu.
Odnalezione dusze bliźniacze są szczęśliwe razem, nawet pośród nieszczęść.
Pokój jest stanem duszy, którego nic ziemskiego nie jest w stanie dać, jeśli nie pochodzi z niebios i boskiego serca.
Moi przyjaciele, przyjaciele La Lumière, potwierdzam wam prawdę o wielości istnień.
To właśnie zamierzam najpierw udowodnić, gdy tylko rozpocznę moje publiczne życie wśród ludzi.
Człowiek reinkarnuje się na ziemi lub gdzie indziej – prawda na ten temat nie jest jednakowa dla wszystkich.
We wszystkich moich publikowanych przekazach mogliście zobaczyć, że jestem chorążym Jezusa. Celowo pozostawiłem w cieniu moją egzystencję jako Hermes.
Jestem Hermesem.
Posiadam również imię jednego z chrześcijańskich apostołów.
Te dwie główne egzystencje uczyniły mnie inicjowanym w Nową Naukę, dla triumfu Nowego Spirytualizmu.
Jednak moje imię apostolskie pozostawię w tajemnicy, ponieważ nie nadszedł jeszcze czas, by je ujawnić.
Jestem Hermesem, nazwanym „trzykroć wielkim”.
Już niejednokrotnie się ukazałem, niosąc moje szczególne insygnia, lecz nie zostałem rozpoznany.
Pozostawałem ukryty w myślach medium.
Ujawniłem moje imię Hermesa 27 grudnia 1892 roku. Nie powtórzę rzeczy, które wówczas powiedziałem, aby nie ranić skromności mojej przyjaciółki Hab, ale także, by nie wzbudzać w waszych duszach lęku i niepokoju związanego z tym przełomowym rokiem 1893.
Mimo pewnych trudności, wy – dobrzy i sprawiedliwi – doznacie wielkich duchowych satysfakcji.
Zachowam imię Salem, które jest mi drogie.
Hermes i Hab
11 stycznia – rocznica mojego dobrowolnego zejścia do serca mojej boskiej inspiratorki, w służbie Światłości i dla wzniesienia ludzkości w imię Triumfującego Serca.
Kontynuacja tego samego tematu – konieczne sprostowania i oświadczenie
Stanowczo zaprzeczam, jakobym objawił się ludziom pod imieniem Hermesa od czasu, gdy spirytualizm stał się znany na Ziemi.
Wiem, że fałszywi kapłani używali mojego imienia, aby nadać sobie znaczenie, oraz że duchy-oszuści czerpały przyjemność z umieszczania mnie na scenie cierpiących i zepsutych.
To właśnie te istoty dziś atakuję, chcąc rozświetlić prawdziwe światło.
Obecnie przygotowuję się do ważnej misji w świecie, jako duch manifestujący się w sposób, jakiego nikt jeszcze nie zna.
Zamyślenie i studia nad tą misją uniemożliwiały mi jakiekolwiek wcześniejsze objawienia.
Oświadczam, że objawiałem się jedynie w rodzinie, do której należę, i że przez ostatnie lata moim głównym zadaniem była ochrona drogiej Hab.
Nie popełniłbym nierozwagi, zostawiając ją samą i osłabiając w ten sposób zarówno jej siły, jak i moje własne.
Moje incognito było konieczne.
Bez niego nie mógłbym przygotować się do tego, do czego jestem teraz gotowy.
Kiedy Bóg zechce…!
Pozostaję Salem.
Pod tym imieniem oświadczam również, że wielu fałszerzy fałszywie się objawia.
Znam tylko tych, którzy są na ścieżce Światła – sercem, duszą i ciałem.
Potępiam fałszywych przyjaciół na jałowość ich działań i na zamęt, jeśli ośmielą się używać imienia, które już do nich nie należy, zgodnie z niezmiennymi prawami boskiego magnetyzmu.
Niech wszyscy z wiarą oczekują godziny prawdziwej sprawiedliwości i czasu sprawowania prawdziwej mocy przez Duchy Światła i Miłości.
Salem Hermes
źródło: L’heure est venue de dévoiler mon incognito; La Lumiere 27 Janvier 1893.