Właściwe i niewłaściwe korzystanie ze stosunków z duchami

Przyjacielu drogi, mam zamiar udzielić ci pewnej rady, jaką my po tej stronie uważamy za doniosłą. Jak mówisz, zależy ci bardzo na przerzuceniu pomostu między obu światami. A nam zależy na tem jeszcze bardziej.

Czy zdajesz sobie wszakże jasno sprawę, co to w sobie mieści i jakie skutki wynikną z dokonania twoich planów?

Ja przekonywam się tutaj coraz głębiej, że ustanowienie rzeczywistych stosunków między tym światem, a waszym, pewności tego śmiertelnicy kiedykolwiek uczynili. Szeroki wpływ, jaki to wywrze porozumienia, musi być uważane za najważniejsze odkrycie, jakie na wszystkie rzeczy, nie da się z niczem porównać. Przekształci to bowiem myśli, a myśli tworzą świat, w którym żyjecie. Całkowicie i zupełnie myśli tej nie zrozumie nikt, kto jeszcze związany z materją.

Nie sądź bynajmniej, że chcę powstrzymywać cię w pracy, do której przyłożyłeś swą rękę, lub może odstręczyć cię od niej. Zanim jednak na serjo zaczniesz budowę mostu nad przepaścią, uważam za najwłaściwsze uprzytomnić ci, do czego to prowadzi, a raczej, co z tego wyniknie. Bo ognisko życia się odmieni. Jak dotąd owo ognisko życia dla większości ludzi zamyka się w ramach czasu od urodzenia do śmierci.

Zmieni się ono zasadniczo, skoro wyjaśnisz nietylko przypuszczalnie, lecz jako pewnik naukowy, że my tutaj w tak zwanym zaświecie żyjemy i możemy porozumiewać się z wami. A jeśli zmienisz ognisko życia, co stąd wyniknie? Zmienisz perspektywę wszystkiego. Pojęcia nie masz, jak odmiennym wówczas świat będzie. Wiem zaś z pewnością, że zmiana będzie szła ku lepszemu znacznie. Nie było jednak jeszcze rewolucji, która obeszłaby się bez zła; tak samo i twój pomost nie uniknie losu wszystkich nowych zdobyczy. Musisz być przygotowany na liczne rozczarowania i często będziesz żałował, że podjąłeś tę sprawę.

Zadanie budowniczego mostów polega na przebyciu otchłani. A otchłań jest bądź co bądź otchłanią. Rajem nie jest. Im pożyteczniejsze zaś jest dzieło, tem większe stoją mu przeszkody w poprzek. Nie, nie wyobrażaj sobie, że to jest łatwe. Via Dolorosa (droga cierniowa) pozostaje zawsze Via Dolorosa; jest to Via Crucis (droga krzyżowa).

Ale zarazem to droga do zbawienia.

Dobrze tedy, zaczynam dalej. Najpierw więc przesuniesz ognisko życia. Sam to widzisz. Perspektywa właściwa przy wyraźnie zakreślonej linji granicznej dla ogniska życia stanie się niewłaściwą, jak tylko rozciągniesz tę linję w nieskończoność. Jesteś niecierpliwy, zaraz pójdę i dalej.

Powtóre, wypadnie ci,’gdy już osiągniesz powodzenie, nagle zniweczyć – (tu przerwano mi). Na czemże stanęłam? Nie, nic takiego, dzwoniono tylko do ciebie. Tak, prawda, chciałam właśnie powiedzieć, że zniweczysz nagle niby cięciem miecza lub brzytwy całą teorję o życiu przyszłem, jak ją obecnie Kościół wykłada i do wiary podaje.

Umożliwisz bowiem nam, którzy jesteśmy po tej stronie, powiedzieć to, co wiemy, widzimy i czujemy. A to będzie co innego, niż to, czego nauczono cię zdawna oczekiwać. Nie myślę jednak, żebyś znalazł istotną różnicę między tem, co my mamy do powiedzenia, a punktem widzenia, do którego doszli najbardziej inteligentni i uduchowieni wierni, lub jaki osiągnęli przez natchnienie. Zasadnicze podstawy są te same. Nie mamy nic do mówienia, co nie było już znane prorokom i wypowiedziane przez Jezusa. Ale będziemy musieli was powiadomić, że pojęcia o przyszłym stanie ludzi, jakie wam wpojono i jakie do dziś jeszcze większość kościołów wykłada, są poprostu fałszywe. Każą wam wierzyć w to, co nie jest prawdą. A nie ulega wątpliwości, że jeśli uda ci się założyć biuro, mające być mostem nad przepaścią, takie rzucisz światło na owe pojęcia, że u nikogo już wiary nie znajdą.

Gdy tego dokonasz, narażony będziesz na wielkie niebezpieczeństwa, mianowicie na zasadzie następującej. Pojęcia te chociaż niedojrzałe, błędne, zbliżają się mimo to do prawdy, jedynie dostępnej wielu ludziom. W tem,. właśnie leży niebezpieczeństwo przejścia od prawdy niższej do wyższej. Nie wszyscy zdolni są podążać za jaśniejszem wyobrażeniem prawdy. I wtedy gubią się.

A kiedy z czasem prawdy o dalszem trwaniu istnienia i możliwem porozumieniu obu światów staną się ogólnie znane, w wierze niejednego poczynią się duże luki, nie, nie luki, a próżnie. Oto powód, dla którego wszystkie te rzeczy nie mogą być ujawnione zbyt nagle. Gdybyś chciał wszystko naraz zrobić, co przez myśl ci przejdzie, więcej złego byś przyczynił, niż dobrego. Zwolna tylko i stopniowo muszą te nowe prawdy torować sobie drogę. Nie stanowi to jednak powodu do ociągania się z ich wprowadzeniem, gdy jest się przekonanym. Ktoś musi być pierwszym, i nigdy do celu nie dojdziesz, jeżeli będziesz omijał jasno wytknięty obowiązek. Tak musisz naprzód podążać, a otuchą niech ci będzie w razie niepowodzeń myśl, że gdybyś szedł z większym pośpiechem, mniej postąpiłbyś naprzód.

Dla przekonania twego mogę jeszcze dodać, że dotychczasowe ramy prawdy nie mogą być zniszczone bez uszkodzenia samej prawdy. Czuję, że powinnam ci o tern mówić. Gdyż wielkie owo niebezpieczeństwo polega na tern, że jeśli zibyt wiele będziesz oczekiwał, zapominając o stronie ujemnej, jeśli niedość cierpliwym będziesz, nie zważając na powolny rozwój ludzkiej natury, mógłbyś pogrzebać całą sprawę, a to równałoby się zbrodni. Powiem ci zaraz, jakie będą następstwa.

Gdy biuro twoje zostanie już założone i każdy będzie mógł porozumiewać się z odcieleśnionym duchem krewnego czy przyjaciela, zaraz nastąpi bezpośrednia -Niewiara w piekło?

Nie, mylisz się bardzo. Wynikiem głównym nie będzie poderwanie starego wierzenia w piekło; to już oddawna poderwane. Ludzie  przestali już wierzyć w ogniste piekło, ale przy tym odwrocie zapomnieli zupełnie, że istnieje piekło prawdziwe, które ujawni się wyraziście przez twoje biuro. Nie, pozwól mi, proszę, powiedzieć wszystko, co mam do powiedzenia, nie wtrącając swych pytań do mego komunikatu.

Główna zmiana, jaką sprowadzi biuro twoje, polega na tem, że  świadomość odpowiedzialności życia wzrośnie do niepomiernych rozmiarów. Wyda ci się może osobliwem, że stwierdzenie innego życia powiększyć ma doniosłość życia ziemskiego. A przecież to fakt rzeczywisty i wtedy dopiero ocenisz w pełni doniosłość życia ziemskiego, gdy będziesz mógł spojrzeć na nie z tej strony, Niema ani jednej chwili takiej, w której nie wywieralibyście wpływu na wieczność. Możesz to uważać za zwrot retoryczny, ale niesłusznie. Sami wy tworzycie świat zagrobowy w okresie życia ziemskiego i to w znacznie większej mierze, niż to sobie wyobrażacie.

Tak, to jest wyrób rękodzielniczy, że tak się wyrażę. Na tkackich krosnach czasu tkacie w fabryce tego ziemskiego świata. Wytwarzacie swoje przyszłe życie, a wytwarzacie je na tym ziemskim święcie. Czynicie to dzień za dniem, godzina za godziną. Urabiacie tutaj swoje przyszłe życie. Wyraźne ujawnienie tego będzie głównym rezultatem biura. Tutaj urabiacie swoje przyszłe życie. Żadna nagła zmiana tutaj nie zachodzi. Jesteś, czem byłeś. Niema żadnej przerwy w ciągłości, idziesz dalej stąd, gdzie się zatrzymałeś.

Czem byłeś, tem pozostaniesz.

Pozwól mi pisać, co mam do powiedzenia, nie przerywając mi ciągle, jak to czynisz.

Według moich przewidywań wynikiem biura będzie to, że poczucie odpowiedzialności życia gwałtownie wzmocni się i pogłębi.

Będzie to niewątpliwie dobrem, bowiem tak trzeba, żeby ono się wzmocniło. Samo dobro stąd oczywiście nie wyniknie. Jest w tem pewne niebezpieczeństwo, że panowanie prawa wyda wam się równie surowe i nieubłagane po tej stronie, jak i po waszej, a wtedy fatalista będzie sobie wyobrażał wieczność tak, jak czas. Sam przekonasz się, że wola boska, którą tu i ówdzie zdołacie odcyfrować, rozciąga się nieprzerwanie od waszej do naszej strony. Z pewnością nie osiągnęliśmy jeszcze tego, co osiągnąć powinniśmy. Ale tutaj, jak tam, dążymy naprzód, aby zdobyć cel naszego wyższego powołania.

Czy sądzisz. że samo odemknięcie ziemskiego pomieszkania naszego tabernakulum wtajemnicza nas bezpośrednio w całą pełnię Jego świetności? Nie zaiste, nie, Jesteśmy, czem jesteśmy. Gdy opada ziemska nasza powłoka, zostajemy, czem byliśmy dotąd. Największą właśnie zmianą, jakiej biuro dokona, będzie zaostrzenie tego pojęcia o ciągłości panowania prawa i o naszej aż w wieczność idącej odpowiedzialności za czas i za wszystko, co stąd wynika. Doniosłość życia ustokrotni się. O wiele poważniej zaczniemy na nie patrzeć. Pociecha, która wielu zadawalnia, że śmierć położy kres wszystkiemu, przestanie wtedy być możliwą. Śmierć nie kończy wszystkiego, ale przeciwnie zaczyna wiele, bardzo wiele. Nie chcę tern jednak budzić w tobie obawy. Czeka Cię więcej dobrego, niż złego. A jeśli biuro przyczyni się do powiększenia utrapień tych, którzy Boga nie znają – albowiem przed Nim ucieczki niema, nawet i w grobie – z drugiej strony objawi ono wszechświat, jako świątynię Boga, gdzie powietrze, światło i wszystko miłością jest samą.

Mój drogi przyjacielu, gdy założysz już wspomniane biuro, będziesz oblegany prośbami ze stron obu.

Ujrzysz wtedy, że wielkie tłumy proszących o wieści, nie otrzymają takowych. Przypominasz sobie zapewne, co zaraz na początku ci mówiłam, że albo otrzymasz odpowiedź, albo oznajmię ci, dlaczego nie może być porozumienia.

Jest po tej stronie wielu takich, którzy starali się nawiązać kontakt z wami, a jednak nie udała im się próba. I po twojej stronie są tacy, którzy czynili te same próby równie bez powodzenia. I tak zawsze będzie i musi tak być. Zdarzają się bowiem okoliczności, że rozłąka przez śmierć okazuje się korzystną i niezbędną dla dobra ludzi.

Tylko zło wyniknęłoby, gdyby wszyscy umarli, jak ich nazywacie, nawiedzać mogli żyjących. Tamten świat, jak go nazywacie, dawałby wam o wiele zanadto.

Czy nie byłoby lepiej takim razie zostawić go sobie samemu?

Kiedy masz rękę martwą – nie, wyrażenie „martwa ręka” jest niewłaściwe. Ostrożniej będzie powiedzieć, że istnieje mnóstwo duchów, których oddalenie od bezpośredniego wpływu na żyjących cieleśnie, jest bardzo pożądane.

Dla mnóstwa dusz śmierć przynosi wielkie oswobodzenie. Rozumiem przez to, że uwolniła je od osób, które były dla nich surowe, twarde i despotyczne. Nieraz śmierć bywa jeszcze dobro czynniejszą, gdy oddala od takich, którzy byli zbyt dobrzy, których starania, miłość, pobłażliwość osłabiały wzrost życia innych. Wpływ takich zmarłych na tych, z którymi śmierć ich rozłączyła, jest pożałowania godny, bo przeszkadzają oni pełnemu rozwojowi duszy. Gdy jednak małe grozi niebezpieczeństwo, aby ofiary tyraństwa poszukiwały stosunków z dawnymi ciemiężycielami, to nie ulega wątpliwości, że bezwolni i słabi iszukać będą utraconej podpory, jeśli biuro im do tego pomoże. W każdym razie niebezpieczeństwa owe niech nie powstrzymują cię od zdążania ku dobrej sprawie. Albowiem wpływ tych, którzy tu żyją z nami w świetle miłości Ojca, może tylko na dobre, się obrócić.

Przytem komunikaty niektórych duchów niedawno z ciała wyzwolonych, chociaż, roztropnie i z miłością podawane, przyniosą więcej szkody, niż pożytku. Dlatego, mój przyjacielu, kiedy prosisz mnie o przewodnictwo, często mam uczucie, że mogłabym stać się twojem nieszczęściem, gdybym dała ci wszystko, co pragnąłbyś uzyskać. Co zrobić mogę, tak, wszystko, co zrobić mogę, to powiedzieć ci, jak mnie się rzeczy wydają, a zarazem przypomnieć, że choć często widzę więcej od ciebie, ty skądinąd, żyjąc w warunkach tu nie mających już znaczenia, możesz sądzić o niektórych rzeczach lepiej ode mnie.

Pozwolono mi okolicznościowo ujawnić przyszłość, aby dostarczyć ci pewności i dowodu. Stała Bym się jednak twojem nieszczęściem,  gdybym starała się kierować twojemi czynami. Byłoby tak samo, jak gdyby matka chciała ciągle nosić swoje dziecko. Nigdy nie zaczęłoby chodzić. Zresztą nie o wszystkiem mogę wiedzieć. Nie powinieneś myśleć, że jestem już wszystkowiedzącą, dlatego, że nie żyję w dawnem swem ciele.

Zapytujesz, dlaczego tak mi zależy na powstaniu tego biura?

Dlatego, że pożytek jego znaczniejszy będzie od szkody. Kiedy zapragniesz telefon założyć, nie masz myśli, aby bezustannie do ciebie dzwoniono, lub wskazywano ciągle, co masz robić. Telefon może bez wątpienia stać się łatwo utrapieniem. A moje biuro niemniej. Pomyśl jednak uważnie, co mieści się w tern wszystkiem. Jeżeli porozumienie ustanowisz tak pewne, iż będzie ono dowodem, że życie trwa dalej, że miłość pozostaje, :czy tego nie dosyć?

Nawet gdyby tylko to było, nic więcej, czy nie warto starać się o to? Tylko o świadomość istnienia niewidzialnego świata, tylko o rzeczywistość wiecznej miłości. Nic więcej. Jeżeli gotów jesteś, powiadomię cię bliżej, co stanie się, jak przestąpisz na naszą stronę. Ob, nie, nie czuję potrzeby pisać tego dla twojego dziennika, myślę tu raczej o E. (umierająca przyjaciółka), tylko o niej i o nieznanej krainie, do której ona się zbliża, Utęsknienie nasze za biurem idzie ręka w rękę z pragnieniem, by z tego nieznanego kraju uczynić znany. Stanie się to w pełni gdy umożliwisz porozumienie się z tą stroną. ,,Znane” „Nieznane”, czyli prawda o zaświecie. Co nas tam oczekuje”. Dowiedzieć się o tern z pierwszej ręki powinno ci bardzo dogadzać. Przekonasz się wtedy, że duchy rozmawiające przez biuro ze swymi przyjaciółmi udzielają różnorodnych wiadomości.

Odpowiednio do temperamentu i rodzaju ich duszy różnić się będą one w nieskończoność.

Rozmaitość tych komunikatów będzie tak wielka, że zmyli tych, którzy sądzą, że nieskończone mnóstwo doświadczeń indywidualnych objąć można jednem wyrażeniem. I różnorodne wierzenia oparte na doświadczeniach w zaświecie dokładnie odpowiadają różnorodnym charakterom indywidualnym. Człowiek znajduje nasz świat takim właśnie, jakim go sobie wyobraził. Wszyscy stwarzamy sobie sami to, w czem żyjemy. A że każdy człowiek inaczej ukształtował sobie życie przyszłe, każdy więc da wam inne pojęcie o życiu, jakie prowadzi.

Znajdziesz tu równie mało jednostajności, jak po waszej stronie. Bez względu na to zobaczysz, że wszyscy korzystający z twego biura zgodni są w niektórych punktach.

Odnośnie do praw, teoryj i wszelkich możliwości różnić się będą nieskończenie, ale zgodni będą co do głównych faktów bytu. I tak, naprzykład, nie otrzymasz od nikogo miarodajnego i pewnego wyjaśnienia, że jakaś dana religja uznawana jest przez wszystkie duchy za prawdziwą. Istnieją tu wszystkie możliwe punkty widzenia i fazy, a religja jednych wyda się nie do pomyślenia innym. Jedno wszakże zauważysz: Niema żadnego ducha bez względu na stopień jego rozwoju, który wróciwszy porozumieć się z wami przez biuro, nie stwierdziłby, że niema żadnej przerwy w ciągłości indywidualnego istnienia. Wszystkie powiedzą wam, że śmierć jest  bardziej przejściem, niż przekształceniem i że jakkolwiek przejście to jest bardzo ważne, jednak pod żadnym względem nie niszczy życia duszy. Wszystkie ci o tem powiedzą. Wszystkie stwierdzą fakt, że wiodą dalej życie świadome, które żadną przepaścią nie jest oddzielone od dawnego. Niewątpliwie, zmiana pewna zachodzi, ale dotyczy bardziej stanu, niż charakteru. Pamięć zaostrza się raczej, niż słabnie, duch widzi jaśniej.

Ustępuje kuglarstwo materji, spadają maski, zasłaniające oblicze prawdy. To jest równie ważne, jak i ogólne. Każdy co do jednego powracający do was duch potwierdzi, że materja, w której pogrążeni jesteście, jest tylko marą, czczą ułudą rozumu, znikomą, a nie trwałą. Duch sam tylko jest rzeczywistością tak w ciele, jak poza niem. A dusza żyje i żyje dalej. Dwie te rzeczy: trwanie dalsze świadomej osobowości i nicość materji będą wam wszystkie duchy wskazywały, jako fakty ogólnie znane i uznane. Jakikolwiek stopień tu osiągniemy, nigdy nie możemy pomylić się co do tych dwóch punktów.

O co pytać chcesz w tej chwili, rozumiem, tak, rozumiem to. Prawdą jest, co mówisz, lecz nie wszystkie duchy uznają tę prawdę. Co powiedziałam o miłości, że jest ona tchnieniem naszego życia, także jest prawdziwe. Smutne tylko, że tyle, tyle istot wie o tem równie mało, jak i ty. Kiedy założysz nareszcie biuro, o którem tak często ci pisałam, będziesz napastowany przez wielu takich, którzy nie dla dobrych celów zechcą porozumiewać się z tamtą stroną. Oba światy mogą wzajemnie sobie wiele pomóc, mogą jednak i przeszkadzać sobie. Jeżeli przeważy pierwiastek szkodzący, otworzone drzwi zostaną zamknięte. Przytoczę ci zaraz przykłady; zważ jednak, że i po naszej stronie równie często jak po waszej, zdarzają się dusze, które dla zła, nie dla dobra szukać będą tego porozumienia.

Otóż są u was trzy klasy osób, które starając się o porozumienie z nami, mogą sobie tylko zaszkodzić. Po pierwsze będą to ci, których charakter, niezależność i ufność w siebie były nadmiernie zamroczone i pogrzebane przez tych, którzy od nich odeszli. Tacy będą usiłowali zdobyć nadal tę podporę, a jeśli im się uda, będzie to z ich szkodą. Gdyż błogosławieństwo zdarzenia, śmiercią przez was nazywanego, leży w tem, że tworzy ono dla pozostałych wolną przestrzeń do swobodnego rozwoju. Przedewszystkiem bowiem dążyć musisz, aby silnym być i niezależnym. Unikać musisz szczególniej, aby nie zostać cieniem, echem, lub co gorzej, igraszką woli cudzej.

Śmierć odejmuje żyjącym wiele takiego, co stanowiło zgubę ludzi niesamodzielnych.

A gdy otworzysz ,swoje biuro, będą oni starali się przeszkodzić ich wyzwoleniu. Ci, którzy przyzwyczaili się opierać, będą jeszcze szukali podpory u odcieleśnionego ducha, zamiast nauczyć się stać o własnej sile.

Kto nie zdoła zaufać własnej duszy, ten ją utraci.

Kto we własnej duszy nie daje posłuchu głosowi Boga, napróżno szukać go będzie w głosach zaświata.

 

Druga klasa ludzi, dla których biuro tylko szkodą będzie, jest ogół wyłącznie ciekawych. Przyjdą prawi kramarze nowinek, by połechtać swą ciekawość, bez głębokiej tęsknoty do poznania tamtej strony, ani pragnąc istotnie porozumieć się ze zmarłymi. Odwiedzać będą twoje biuro, jak idą do muzeum, lub rzucają swój grosz do puszki, by coś nowego zyskać.
Tutaj nic dobrego jednak nie wygrają. Nie biorą rzeczy poważnie. Przychodzą z czystej ciekawości i żądzy nowych wrażeń. Nie zyskają nic dobrego, a poniosą szkodę.

Do trzecich, niemniej licznych należą ci, którzy pragną tą drogą podtrzymać grzeszne stosunki. Chociaż w istocie nie przyznają tego, poszukują jednak sposobności zawzięcie i częściej niż przypuszczasz. I do pewnego stopnia mają to zaręczone. Stosunek przerwany śmiercią może być nawiązany. Tak, to możliwe i zdarza się. Tak, istnieje możliwość wznowienia stosunków, które sądziliście nazawsze rozerwane przez śmierć. Dlatego powiadam ci, żebyś nie spodziewał się, że biuro przyniesie samo niezmącone dobro.

Jakkolwiek bardzo pragnę jego założenia, widzę wszakże, ile zła może niektórym wyrządzić. Ludzie znajdą w niem to, co z sobą przyniosą. A przeważnie poszukiwać będą nie dobra, lecz tego, co sami pragną. Pragnienia jednak ludzkie bynajmniej nie mierzą w najwyższe i w najlepsze.

Sadzisz zatem, że lepiej będzie, gdy myśl tę porzucimy?

Przyjacielu mój drogi! Co za niedorzeczności wygadujesz! Czy wyrzekniesz się także morskiej podróży, bo słyszałeś o burzach, rafach, i ławicach piaskowych? Nie! Nie! Nie! Nade wszystko zrozumieć należy, że przebycie krainy zaświata jest conajmniej tak ważne, jak przepłynięcie oceanu Atlantyckiego, choć równie niebezpieczne.

Zniszczy to bowiem w samej rzeczy pojęcie o śmierci, jakie obecnie w świecie panuje. Zostaliście jedynie materjalistami; musicie teraz rozwalić mury materji, która wam dusze paraliżuje. A biuro utoruje drogę światłu z góry idącemu, aby mogło wam zajaśnieć. To wystarczy, aby stawić czoło wszystkim wyżej opisanym niebezpieczeństwom.

Tak, wkrótce nowy Rok zawita i spodziewam się, że nim końca dobiegnie, zostaną poczynione poważne usiłowania ku stworzeniu biura, o którem tak wiele pisałam. Unikaj, ile tylko można, trzech klas ludzi przeze mnie wzmiankowanych, wytknij dokładnie granice swej czujności i skoncentruj usiłowania, by wykazać, że życie trwa dalej po śmierci i że jest zupełnie możliwem nawiązać stosunki z tymi, którzy odeszli.

Bywaj zdrów.
Julja.

źródło: fragment książki W. T. STEAD “LISTY ZAŚWIATA”
PRZEŁOŻYŁA: JANINA KRECZYŃSKA, rok 1932