Wielcy pisarze.

Przejdźmy teraz do wielkich pisarzy dziewiętnastego wieku. Chateaubriand i jego siostra Lucyla mają jednakowe  prawo do tytułu natchnionych.

„Pierwszem natchnieniem poety, jego pierwszą muzą – mówią nam *1 – „była siostra jego, Lucyla. Nie ulega wątpliwości, że lata, spędzone przy tej rozmarzonej i  rozmodlonej istocie, zostawiły ślady w sercu młodego człowieka, wzruszonego, jak to sam przypomina (Wspomnienia z za grobu) nagłemi osłabieniami tej ekstatycznej i znękanej natury. Ta istota tajemnicza, prawie somnambuliczka, obdarzona drugim wzrokiem, jak mieszkanka wysp Hebrydzkich, przeszła przez dzieciństwo Chateaubrianda niby widmo cierpienia. Sam udręczony, przejął od niej poetycką chorobliwość, przez co w połowie należała do jego utworów. W tym chórze białych wizyj odnajdziemy ją wszędzie. Czy nie z jej dziwnych przepowiedni wziął typ Welledy?

Balzac w Ursule Mirouet, Sćraphita, Louis Lambert, La Peau de Chagrin dotknął wszystkich zagadnień świata niewidzialnego, okultyzmu i magnetyzmu. Znane mu były wszystkie te tematy. Poruszał je po mistrzowsku w czasach kiedy mało jeszcze były znane. Był to nietylko głęboki obserwator, ale i jasnowidzący w najwyższem znaczeniu tego słowa.

Edgar Quinet miał podobnież genjalne intuicje, jeżeli mamy wierzyć P. Ledrain, krytykowi literackiemu bardzo sceptycznemu, który z okazji stulecia jego tak się wyrażał
w artykule w l’Eclair w 1903 r.: ,,Oczarowany światem widzialnym, miał jednocześnie zwrócone oczy na świat niewidzialny. Był on gorącym spirytualistą, jak wszyscy z jego pokolenia, jak Lamartine, Wiktor Hugo, Michelet. Wierzył w „państwo dusz nieśmiertelne”, w ojczyznę, z której go żaden człowiek wygnać nie może.

Istnienie jakiegoś nadziemskiego kraju unosi go chwilami

1) Histoire de la litterature francaise, Petit de Julleville.
Artykuł Em. des Essarts o Cłiateaubriandzie, t. VII, str. 4.

jak na skrzydłach w przestrzenie bez końca. Przeczytajcie jego mowę na grobie matki, jakie tam zwroty zaziemskie! To jest nabi (prorok) wznoszący się ponad wszelkie kapłaństwo i przemawiający w imieniu Wiecznego za bezpośrednim rozkazem. Lamartine w Jocelyn, w Chute d’un ange, Jan Reynaud w Terre et Ciel są również natchnieni.

Lamartine, broniąc się od wymówek Enfantin’a, pisał do Artes Dufour: „Mam swój cel, którego on się nie domyśla; nie zna go nikt, oprócz mnie. Zdążam do niego w miarę czasu, nie prędzej. Cel ten jest nieosobisty i wyłącznie boski. Odkryje się później. Tymczasem, jakże mam do ludzi z ciała i kości przemawiać czystą mową duchów? *1

Michclet w pewnych chwilach zdaje się ulegać jakiejś nieznanej potędze. Posłuchajcie, co mówi w swej Historji rewolucji:
„Od czasów mej Dziewicy z Orleanu nigdy nie odczuwałem tak jasnego promienia z góry, tak silnego oświetlenia z nieba…
„Niezapomniane dni; czem jestem, że opowiedziałem je? Nie wiem dotąd i nigdy wiedzieć nie będę, jak mogłem je odtworzyć. Szczęście z odnalezienia tego tak żywem, tak gorejącem po sześćdziesięciu latach, rozszerzyło mi serce bohaterską radością.

Wiktor Hugo jest niemniej natchnionym rzecznikiem świata niewidzialnego: „Bóg objawia się przez myśl człowieka, mówi. on; „poeta jest kapłanem” *2) Wierzy on w komunikowanie się ze zmarłymi. Znane są jego seanse spirytystyczne w Jersey z panią de Girardin i Aug. Vacquerie, opisane przez tegoż w Muettes de l’histoire, wiersze zwrócone do ducha Moliera i te okrutnie ironiczne, jakie mu nóżką stolika dyktował „duch grobu”.

1) Revue latine i Journal des Debats z 6 września 1903 r.
2) V. Hugo, William Shakespeare, str. 49 – 50.

Rozumie się, że w stosunku do ludzi genialnych odpycha on „błędną chęć wszystkich czasów dawania mózgowi ludzkiemu pomocy z zewnątrz”. Razi jego dumę opinja – Autrum adjuvat vatem. Nieraz jednak zaprzeczy sam sobie.
Czyż nie on napisał:
„Umarli biorą udział w naszych walkach”.
„I czujemy ich strzały niewidzialne”.

Na grobie Emilji Patron wyrzekł słynne później słowa: Umarli są niewidzialni, ale nie są nieobecni.

Na fotelu przodków, stojącym w sali jadalnej w Hauteville-house napisał on te wymowne słowa: Absentes adsunt. Czyż nie było to nieustające wzywanie ukochanych zmarłych. Wszystkie jego utwory pełne są wspaniałych wezwań do „głosów cienia”, „głosów otchłani”, „głosów przestrzeni” i t.d.

Nie utrzymujemy bynajmniej, że Hugo był medjum w wąskiem znaczeniu tego słowa, jak są niem liczne jednostki, zdolne do objawów małej wartości. Potężny ten umysł nie mógł zejść do roli drugorzędnej oddawania cudzych myśli. Chcemy powiedzieć, że tamten świat zlewał na niego swe promieniowanie i swą harmonję. One karmiły jego genjusz i rozszerzały w nieskończoność horyzont myśli.

U Henryka Heinego współpracownictwo świata niewidzialnego wyraźnie daje się odczuć. Oto co pisze on w przedmowie do swej tragedji – W. Radcliff: „Napisałem William Radcliff w Berlinie pod Lipami ostatnich dni 1821 roku, kiedy posępne promienie
słońca padały na dachy okryte śniegiem i drzewa odarte z liści. Pisałem bez przerwy i bez wykreśleń. Pisząc, miałem wrażenie, że słyszę powiew skrzydeł nad głową. Kiedy opowiadałem to swym przyjaciołom, młodym poetom berlińskim, spojrzeli na mnie w dziwny sposób i oświadczyli jednogłośnie, że nic podobnego nie zauważyli nigdy przy pisaniu.

Co dziwniejsze, cała ta tragedja jest czysto spirytystyczna; rozwinięcie akcji i jej rozwiązanie uzależnione jest od wzajemnego wpływu świata ziemskiego i świata duchów. Wielu sławnych autorów było medjami, nie wiedząc o tem. Inni zdawali sobie sprawę. Paul Adam, jeden z najpłodniejszych pisarzy naszych czasów wyznał to bez omówień*2:
„Byłem silnem medjum piszącem. Siła udzielająca mi natchnienia, miała taką potęgę fizyczną, że zmuszała ołówek do podsuwania się w górę zgiętego moją ręką papieru wbrew prawom ciążenia. Siła ta widziała nietylko nieznaną mi przeszłość, ale przewidywała i przyszłość. Jej przepowiednie zdumiewały przy sprawdzaniu się, bo nic, nic nie nasuwało mi tych przewidywań. Nie wszyscy mają taką szczerość i wolą wskazywać na własne zasługi; wogóle jednak wielcy genjusze przyznają chętnie, że kierują nimi Inteligencje wyższe.

U wielu pisarzy naszych czasów znajdujemy ten rodzaj opanowania przez świat niewidzialny. Hoffmann, Bullwer-Lytton, Barbey d’Aurevilly, Guy de Maupassant i inni pisali o tern w niektórych ze swych dzieł. W różnym stopniu uczestniczyli w tem komunikowaniu się dusz, z którego wyłania się niezmierzona tajemnica życia i przestrzeni.

=> powrót do spisu treści