Widzenie aury

Jak nasz czytelnik widzi aurę.

Niepospolicie ciekawy ten dokument właściwości psychicznych człowieka jest zarazem charakterystyczny dla przeżyć i nastawień mistyka. Imienny i znacznie szerszy rękopis znajduje się w redakcji OBEIMU .

Od kilku już lat pracuję, tak indywidualnie jak w gronie przyjaciół, nad pogłębieniem w sobie życia duchowego i zrozumieniem zasad wiedzy duchowej. Przed pięcioma miesiącami, kiedy wyczerpany ascezą i chorobą spojrzałem na własną rękę, spostrzegłem z niebywałem zdumieniem, że z ręki, a w szczególności – z palców wydobywają się jakieś mgliste promienie. Zauważyłem owe promienie za dnia na ciemnym tle. Od tego momentu otworzyła się we mnie jakby nowa władza. W krótce zauważyłem promieniowanie drzewek świerkowych, a dalej już – wszelkiej roślinności. Z liści, z łodyg, z kwiecia i gałązek wydobywały się  bądź mgliste opary, bądź – strzeliste promienie.

Później zauważyłem poza oparam i i promieniowaniem jeszcze coś w rodzaju płomieni. Nad czubkiem wzgl. z czubka danej rośliny strzelał płomień – czasami na 2 dłonie wysoki. Z choinek np. – koloru żółto różowego (orange). Z róży wydobywa się płomień odpowiedni do koloru róż, –  więc: z czerwonej – czerwony, z białych biały płomień. Płomień ów wydobywa się nawet z zamkniętych pąków i po nim można poznać z łatwością przyszłą barwę kwiatu.

Takież płomienie strzelają również z ułamanych wzgl. odciętych gałęzi. Wydaje się, jakoby każdy kwiat, każda roślina promieniowała swoistą barwą. Przepięknie promieniują pelargonje, i maki, lecz jeszcze piękniej białe lilje. Początkowo przypuszczałem, że płoną płatki kwiatów, lecz było to złudzenie. Bowiem kiedy płatki róż opadły, silniejszy jeszcze strzelał płomień z pozostałej łodygi kwiecia.

Przypuszczam więc teraz, że płomienieje w nasieniu zawarte życie. Podobnie jak kwiaty, promieniują trawy i inne rośliny. Zależnie też od siły rośliny jest promieniowanie silniejsze lub słabsze. Promienie mają kształt odpowiadający liściom mniej lub więcej zaokrąglone wzgl. szpiczaste.

Ciekawie promieniują drzewa. Z kory wydziela się płomienna ściana promienista, która przechodzi stopniowo w mgliste opary i sięga daleko, poza obwód drzewa. Całe drzewo jest jak gdyby otulone w mglisty opar; z liści znów biją strzeliste promienie.

Podkładając pod promienie drzew rękę wyczuwa się wyraźnie coś w rodzaju chłodu.

A zatem nie tylko widzi się – ale odczuwa się również owe promieniowanie. U ludzi najsilniej promieniuje głowa i kręgosłup. Poza przylegającym gęstym oparem na 1/2 cm. szerokości – unosi się mglisty obłok – a z głowy strzela pióropusz z promieni często o wielkiej sile. Ów pióropusz przebija nakrycie głowy, parasole i kapelusze, przez co czasami ma się komiczne widowisko, szczególnie w dnie deszczowe.

W promieniach zarysowują się barwy trudne do rozpoznania, przeważnie szare, mętne, rzadziej – promieniste. Przeważa kolor czerwony i żółty. Znam człowieka dobrego, wyzbytego cech egoizmu a nad wyraz uczynnego. Nad głową jego zauważyłem coś w rodzaju aureoli różowo-żółtej. Nie zdolny  jestem jeszcze odróżnić według promieniowali specjalnych nastrojów człowieka.

Poza głową najsilniej promieniuje kręgosłup, często w barwach – tak, że np. nad plecami rowerzysty unosi się świetlisty promieniujący krąg. Silnie promieniują także zwierzęta. Z konia buchają całe opary. Najsłabiej promieniują ptaki.

Wogóle wszystko promieniuje, a więc każda materia, czy to kawałek ściętego drzewa, czy książka, czy też inne przedmioty. Bardzo silnie promieniuje żelazo.

Trudno mi narazie powiedzieć, przy jakim świetle widać najlepiej promieniowanie. Obecnie widzę najlepiej chyba przy świetle dziennym, kiedy przedmiot obserwacji rysuje się na ciemnym tle: np. kiedy przechodząc ulicą widzę osoby przy otwartym oknie na tle ciemnego pokoju, bardzo wyraźnie rysują się kontury, kiedy osoba nocą przechodzi pod lampą gazową.

Promieniowanie owe widzę stale bez specjalnego wysiłku, najlepiej jednakże po umartwieniach, różnych ciężkich przejściach, głodówkach i t.p., a także po dniach, kiedy świadomie odmawiam sobie tych spostrzeżeń. Najczyściej dotąd widziałem po poście i po Komunji św. Wówczas wydało mi się, że widzę każdy atom osobno – aż lęk mnie ogarnął, że nie godzien jestem tego i patrzeć przestałem.

Skąd się bierze ta zdolność widzenia, wytłumaczyć nie mogę, przypuszczam jednakże, że po poskromieniu wszelkich żądz i po ogólnym uspokojeniu się, i oczyszczeniu, organizm nasz staje się wrażliwszy na przyjęcie wyższej fali drgań, zwykle niedostępnej.

Ze sfer naukowych zachęcano mnie do analitycznego, rozumowego rozważania tych zjawisk. Dla mnie jednak wszelkie mędrkowanie w tych sprawach jest raczej nonsensem. Widząc ten nowy świat, widzę w nim jeszcze większą potęgę myśli Bożej, jeszcze wspanialsze piękno – tem więcej odczuwam znikomość rozumu wobec potęgi ducha i nie analizować ale modlić się wtedy pragnę.

źródło: Ogólnopolski Biuletyn Ezoteryczny i Metapsychiczny „OBEIM”, Nr. 1. Marzec 1937 r. dział: MATERIAŁY DOŚWIADCZALNE „OBEIMU”