Wiadomość o kobiecie czującej pożary z oddali

Zainspirowany przez listy odmagnetyczne opublikowane w Allgemeine Zeitung, korespondent Morgenblattu (nr z 26 września) przekazuje następującą wiadomość o znanej mu kobiecie, posiadającej niezwykłą zdolność tzw. przewidującego widzenia pożarów – chodzi o osobę, która ma właściwość postrzegania na odległość trwających gdzieś pożarów.

Ta zdolność należy do kategorii tzw. drugiego wzroku (Zweitergesicht) – zjawiska, które rzeczywiście istnieje i było już wielokrotnie obserwowane. Mamy tu do czynienia z widzeniem i przeczuwaniem na odległość, co ogólnie rzecz biorąc często występuje w stanach magnetycznych (tj. somnambulicznych, transowych).

Sam również znam osobę będącą w stanie magnetycznym, która wielokrotnie przewidziała nadchodzące pożary. Słyszała ona dźwięk dzwonów pożarowych, zanim ktokolwiek dowiedział się o jakimkolwiek pożarze – a po kilku godzinach rzeczywiście zaczynały one bić na alarm.

Interesujący jest również poniższy przypadek, za którego przekaz należy być wdzięcznym autorowi. Ci jednak, którzy znają już tego rodzaju siły i zjawiska, którzy sami je wystarczająco analizowali i uznali za naturalne fakty (tak jak np. działanie różdżki różniczkowej czy zjawiska magnetyczne w ogóle), będą raczej zdziwieni.

Znając wysiłki Rittera, Campettiego, Amorettiego, Kiesera, Passavanta, Ennemosera, Eichenmayera, Schuberta, Görresa na tym polu, dziwić się można, że ktoś mógłby uważać, jakoby dopiero owe odmagnetyczne listy miały odkryć to wszystko jako rzekome „naturalne prawdy”, które wcześniej uchodziły za zabobon, a teraz mają zapoczątkować „zupełnie nową naukę o naturze”.

Nie zmienia to jednak faktu, że tym listom przypisać należy pewną zasługę: w bardzo przystępny i przyjemny sposób wprowadzają one laików w obszar, który wcześniej – z powodu niewiedzy i uprzedzeń – uważali za sferę zabobonu, a nawet kłamstwa.

Ponadto zdołały one przekształcić dla laika podejrzane i trudne do zaakceptowania pojęcia, takie jak „magnetyzm” i „magnetyczny”, w nowo ukute, mniej budzące podejrzenia terminy: „Od”, „odyczny” i „odmagnetyczny”.


Autor poniższej relacji, który pragnie zgłębić naturę tego rodzaju przeczuwania – czyli drugiego wzroku – powinien, jeśli chce uzyskać dogłębną wiedzę, przeczytać dzieło „Mystik” Görresa, a następnie znów sięgnąć po odmagnetyczne listy.

Oto jego interesujące sprawozdanie dotyczące kobiety „czującej pożary”:

J. Kremer


Czy słyszeli Państwo o ludziach „czujących pożar”?

Proszę pozwolić autorowi tych słów opisać, czym jest osoba nazywana „czującą pożar”, „przeczuwającą ogień” – lub jak jeszcze można by takie indywiduum określić.

Znam tylko jedną osobę, która nie tylko chwali się tym osobliwym darem, lecz rzeczywiście go posiada – i to w tak niezwykłym stopniu, że przez jego działanie uwikłała się już w liczne, bardzo przykre komplikacje. Można by oczywiście uznać całą sprawę za złudzenie, a może wręcz celowe oszustwo, gdyby nie istniała ogromna liczba przykładów, które świadczą o prawdziwości jej twierdzeń.

Przyjmijmy nawet, że w niektórych przypadkach mogło dojść do pomyłki – jednak trudno twierdzić, że pomyłki te były zamierzone.

Osoba, o której mowa, to starsza, lecz nadal pełna sił kobieta, która zarabia na życie jako posłanka (roznosicielka wiadomości). Ma poważny, wręcz surowy wygląd, mówi podniośle i często wplata do zwykłych opowieści liczne cytaty z Pisma Świętego – w ogóle wydaje się być „pełna słowa Bożego”.

Nie sprawia to jednak wrażenia przesady ani fałszywej dewocji, a tym bardziej nie podważa jej charakteru – nikt nie mógłby jej uczciwie zarzucić niczego niegodziwego ani nieuczciwego.

Kobieta ta utrzymuje, że potrafi wyczuć, zobaczyć lub usłyszeć zbliżający się pożar – dzień lub nawet dwa przed jego wybuchem, niezależnie od tego, czy ogień pojawi się blisko, czy daleko.

W czasie, gdy w jej miejscu zamieszkania i okolicy często dochodziło do pożarów (najprawdopodobniej wskutek podpaleń), władze uznały za stosowne ją aresztować – ponieważ rozchodziły się szeroko wieści, że ta dobrze znana posłanka przewidywała każdy pożar, a w niektórych przypadkach nawet wskazywała konkretne domy, które miały wkrótce spłonąć.

Nietrudno było więc o podejrzenie, że ta rozmowna staruszka mogła być w jakiś sposób zamieszana w te nieszczęścia – lub przynajmniej coś o nich wiedziała.

Została więc aresztowana i wielokrotnie przesłuchiwana – a protokoły jej zeznań do dziś można przeczytać w aktach.

Sąd był jednak zmuszony po pewnym czasie ją zwolnić, gdyż z całą szczerością oświadczyła, że można ją zamknąć, zakłuć w łańcuchy i zamknąć w lochu – ale i tak nie odbierze jej się daru czucia pożaru, ani nie powstrzyma to faktu, że dziś tu, jutro tam, bliżej lub dalej, łuna pożaru znów zabarwi niebo na czerwono.

Wielokrotnie zdarzało się, że kobieta ta mówiła śledczym: „Wkrótce będzie tam albo tam płonąć, bo właśnie widzę chmurę ognia i słyszę szum ognistego wiatru”.

Władze traktowały te zapowiedzi poważnie i wysyłały strażników do wskazanych miejsc, by mieć pewność, że żaden złoczyńca nie wznieci ognia. Ale wszystko na nic – pożary i tak wybuchały, i niszczyły dokładnie te budynki, które wcześniej wskazała.

Faktem jest, że ta kobieta przewidziała wielki pożar w Hamburgu w 1842 roku – na trzy dni przed jego wybuchem, chociaż najprawdopodobniej nie wiedziała nawet, że istnieje miasto o nazwie Hamburg, a tym bardziej – gdzie się znajduje.

To chmura ognia, jak twierdzi, widoczna tylko dla niej, wskazała jej, że gdzieś daleko, bardzo daleko, całe miasto stanie w ogniu.

Podobne przypadki zdarzały się i w związku z innymi wielkimi pożarami – nawet pięćdziesiąt mil i więcej od jej miejsca zamieszkania.

W przypadku pożarów w pobliżu – czyli w promieniu kilku mil – kobieta twierdzi, że zawsze wie z wyprzedzeniem, że do nich dojdzie. I nie ma znaczenia, czy ogień został wzniecony umyślnie, przez nieuwagę, czy przez siły natury – np. uderzenie pioruna.


Jak rozpoznaje nadchodzący pożar?

Jako zwyczajny znak zbliżającego się ognia kobieta wskazuje pojawienie się „chmury ognia”. Najczęściej widzi ją wieczorem, niezależnie od tego, czy niebo jest bezchmurne czy pochmurne.

Opisuje ją jako chmurę zabarwioną na ognisty czerwony kolor, która pojawia się bezpośrednio nad budynkiem, który ma spłonąć – albo przesuwa się w jego kierunku.

Jeśli ogień ma wybuchnąć dalej, chmura wskazuje jedynie kierunek.

Bardziej niezwykła jest druga forma zapowiedzi: tzw. „wiatr ognia”. Gdy kobieta go słyszy, chmura się nie pojawia. Wiatr ten pojawia się przy całkowitej ciszy, zarówno w dzień, jak i w nocy, i jest dla niej równie słyszalny, jak i widoczny.

Rozpoczyna się on w koronie jakiegoś widocznego dla niej drzewa, wstrząsa liśćmi i gałęziami, i odróżnia się od innych wiatrów tym, że jego szum przypomina trzask, syk i świst trawiących płomieni.

„Wiatr ognia” informuje kobietę, że pożar wkrótce wybuchnie, ale nie wskazuje miejsca ani kierunku.


Na ten moment nic więcej nie udało się ustalić o tej dziwnej kobiecie. Powyższe informacje pochodzą głównie z jej własnych ust. Nie chełpi się nimi, wręcz przeciwnie – wydaje się tym obdarzona mimo woli.

Często powtarza: „To nie moja wina. Jeśli gdzieś ma być pożar, to po prostu go widzę albo słyszę. I wtedy nie mam spokoju, muszę powiedzieć ludziom, że znowu będzie pożar.”

Ten ton proroczy, jak i cała jej natura, stały się jej drugą naturą. Chętnie prorokuje, nawet bez pytania, choć w innych sprawach – np. pogodzie – nie ma takiego szczęścia jak w przypadku tych nieszczęsnych pożarów.

źródło: Nachricht von einer Fernseherin; MAGICON – STUTTGART 1852.