Wegetarianizm jest wciąż przedmiotem licznych dyskusji. Jego zwolennicy są przekonani, że stanowi on jedyny sposób na ocalenie ludzkości przed nieodwracalnym upadkiem. Natomiast jego przeciwnicy uważają, że powstanie cywilizacji na świecie było uwarunkowane pojawieniem się diety mięsnej. Twierdzą oni, że Japończycy obudzili się do cywilizacji i stali się tak przedsiębiorczy właśnie dzięki wprowadzeniu diety mięsnej. To przy użyciu tego rodzaju argumentów wprowadza się ludzkość w błąd co do jej prawdziwych interesów. Pozostawmy Niemcowi Hueppe kontynuowanie zachęcania swojego narodu do nadmiernego spożywania mięsa, które uważa za warunek sine qua non potęgi narodu, mającego ambicję przewodzić postępowi i cywilizacji.
Pomimo swoich przeciwników, a nawet mimo tego, że sam dr Contet (autor Wegetarianizm…, Paryż, 1902), który chce uchodzić za bezstronnego sędziego, uważa wegetarianizm za śmiertelnie dotknięty, ruch ten rozwija się we wszystkich krajach Europy i Ameryki, jak wykazaliśmy w La Lumière w numerze z lipca ubiegłego roku. Dzieje się tak dzięki poświęceniu kilku zdecydowanych ludzi, którzy potrafili pozyskać coraz liczniejsze grono zwolenników. W 1899 roku M. Grand powiedział:
„Znaczenie celu, jaki stawia sobie Towarzystwo Wegetariańskie Francji, jest o wiele większe, niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Wegetarianizm wyzwoli nasze pokolenia, wyczerpane przez ciągłe spożywanie napojów i pokarmów pobudzających, od nerwowości i degeneracji, które – odbierając wszelką siłę oporu zarówno charakterowi i woli, jak i temperamentowi – przyczyniają się do narażenia na niebezpieczeństwo przyszłości rasy oraz moralności publicznej i prywatnej.”
Te słowa odbiły się szerokim echem, ale nie wszystkich przekonały. Konieczne jest poparcie ich faktami, co zamierzamy uczynić w niniejszym artykule, rezerwując teoretyczne dyskusje na późniejsze opracowanie.
Kiedy mówi się o wegetarianizmie, jedno nazwisko pojawia się niezmiennie jako pierwsze – Gleïzès, jeden z najbardziej przekonanych apostołów wegetarianizmu. Buffon, ten wielki i dostojny przyrodnik, podzielał mięsożerny przesąd swoich współczesnych, ponieważ nie miał dostępu do wiedzy dietetycznej, jaką dostarcza współczesna nauka. Gleïzès obszernie go zbił z tropu, poświęcając 180 stron swojej książki na tę polemikę. Oto kilka fragmentów tej refutacji, które przytacza dr Bonnejoy:
„W jednym ze swoich Dyskursów o historii naturalnej Buffon stwierdza, że człowiek, ograniczony jedynie do chleba i warzyw jako podstawowego pożywienia, w naszych klimatach ledwo mógłby wieść życie, które byłoby słabe i apatyczne. Dodaje on, że człowiek nie tylko potrzebuje być odżywiany, ale także musi być obciążony (‘czy to oznacza obżarstwo?’), i że to spostrzeżenie jest ogólnie trafne dla ludów Europy; ponieważ istnieją kraje, w których przeciwwaga jest zewnętrzna (co właściwie Buffon miał na myśli?)…
Jako dowód na niedostateczność czysto roślinnej diety podaje on słabe zdrowie niektórych mnichów-cenobitów, tych mizernych i apatycznych ludzi zamkniętych w świętych murach, o które rozbija się natura.
Nic nie jest bardziej błędne niż określenia, jakich Buffon używa do scharakteryzowania mnichów z opactwa La Trappe: są oni bladzi, jak wszyscy ci, którzy żyją w cieniu klasztoru, ale wcale nie są mizerni, a tym bardziej apatyczni…
Powrót mnichów w 1815 roku pozwolił ówczesnym ocenić twierdzenia Buffona. Zauważono, że na czele skromnej wspólnoty szli niemal stuletni mężczyźni, całkowicie wolni od jakichkolwiek dolegliwości. Podróżnicy, którzy ich odwiedzili, byli pod wrażeniem spokoju malującego się na ich twarzach, atmosfery zadowolenia, jaka ich otaczała, oraz przede wszystkim ich przyjaznego wyglądu, którego – jak zgodnie przyznali – nigdy nie spotkali w świeckim świecie (warto zaznaczyć, że Gleïzès był protestantem, co nadaje jego osądowi w tej kwestii jeszcze większą wagę).
W Egipcie, podobnie jak w Arabii i Syrii, istnieje wiele klasztorów, w których przestrzega się reguły góry Athos, a mimo surowych postów i umartwień mnisi ci są silni i krzepcy, dobrze zbudowani, mają pełne zdrowie – daleko im do mizerności i apatii…”
„Mogę dodać, że znam we Francji kilka znacznych miejscowości, gdzie ludzie żywią się wyłącznie kasztanami i zakwaszonym chlebem żytnim – mieszanką tak łagodną w smaku dla tych, którzy ją spożywają, że nie byliby w stanie dobrze żyć w innych rejonach; cóż, nigdzie nie widziano ludności piękniejszej, zdrowszej, bardziej energicznej, a przede wszystkim liczniejszej i bardziej płodnej…”
„Buffon twierdzi również, że zwierzęta posiadające tylko jeden żołądek i krótkie jelita są zmuszone do odżywiania się mięsem i że człowiek powinien być zaliczany do tej kategorii. To twierdzenie zostało zakwestionowane przez uczonego znacznie bardziej precyzyjnego niż Buffon – Sparrmanna, który powołuje się na przykład małpy, nosorożca, konia, pumy itd., a także przez Pressavina i innych… Podróżnik Legentil zauważył, że w Indiach przepuklina dotyka tych, którzy jedzą mięso, natomiast nie dotyczy pozostałych… Dieta mięsna wywołuje w krajach zimnych otępienie i zwyczajową apatię, następującą po sztucznej ekscytacji, a w krajach południowych – okrucieństwo…”
„Buffon ogłaszał prawo człowieka do zabijania zwierząt; szaleniec, nawołując w ten sposób do przelewu krwi, nie zdawał sobie sprawy, że podnosi rewolucyjną siekierę nad głową własnego syna!… Poświęcając zwierzęta, człowiek jest niemal równie winny w oczach natury, jak gdyby poświęcał własne dzieci.”
Powszechnie przyjmuje się, że w krajach gorących dieta roślinna jest raczej korzystna, ale trudniej jest przekonać opinię publiczną, że to samo dotyczy krajów umiarkowanych i zimnych oraz że we wszystkich strefach klimatycznych dieta roślinna lub wegetariańska jest prawdziwym źródłem energii i zdrowia.
Tak więc w Rosji chłopi są poniekąd wegetarianami z konieczności; mimo to mają siłę, by pracować od 16 do 18 godzin dziennie, i to aż do bardzo podeszłego wieku – 80, a nawet 90 lat. Podobnie jest z norweskimi chłopami, którzy jedzą mięso jedynie sporadycznie, a mimo to towarzysząc podróżnym, potrafią przez długie godziny biec obok swoich wozów i pokonywać olbrzymie odległości.
„Czyż nie widzimy – mówi Pivion (Studium nad dietą Pitagorasa…, 1885) – obok Anglika, spożywającego mięso, Szkota żywiącego się owsianką (porridge) i Irlandczyka jedzącego ziemniaki? A jednak Szkot jest bardziej krzepki niż Anglik, a Irlandczyk przewyższa zarówno Anglika, jak i Szkota pod względem siły i wzrostu.”
Niedawno we Francji statystyki pana Dupina wykazały, że dwie trzecie ludności naszego kraju było pozbawione pożywienia zwierzęcego, a mimo to ta część populacji była niewątpliwie najzdrowsza i najbardziej wytrzymała. Warto przeczytać raport z badania przeprowadzonego na zlecenie rządu brytyjskiego na temat diety robotników rolnych w Europie. Wynika z niego, że w większości krajów europejskich mięso rzadko wchodzi w skład diety tej klasy pracowników; szczególnie podkreślono, że dla hiszpańskich chłopów „mięso jest luksusem”.
W wielu regionach Francji kasztany, kukurydza, owies i gryka jeszcze do niedawna stanowiły podstawę diety chłopów. W swojej pracy o konsumpcji w Paryżu Husson zauważa, że chłopi cieszą się dobrym zdrowiem „pomimo nadmiaru składników roślinnych w ich codziennej diecie”, a także ich długowiecznością i siłą.
M. J. Lefèvre (Naukowe badanie wegetarianizmu, 1904), który dokładnie zbadał tę kwestię, wykazuje, że zarówno z punktu widzenia pracy zawodowej, jak i aktywności sportowej, to dieta wegetariańska jest prawdziwą dietą siły.
Przytacza on między innymi raport Philippe’a na Kongresie Wegetariańskim w 1900 roku, według którego wegetarianizm przynosi najlepsze wyniki wśród robotników ogromnych zakładów produkcyjnych prowadzonych przez pana Hillsa w Blackwall: „Wegetarianizm gromadzi w swoich szeregach krzepkich robotników, którzy w naszej diecie znajdują energię niezbędną do najcięższych prac w walcowniach i wielkich piecach hutniczych.”
W Antwerpii istnieje restauracja charytatywna przeznaczona dla robotników i dokerów pracujących w porcie. Mogą tam spożywać za kilka groszy grochówkę i danie z ziemniaków. Restauracja ta oferuje również potrawy mięsne, lecz robotnicy wolą menu wegańskie, ponieważ ma ono podwójną zaletę – jest zarówno najtańsze, jak i najbardziej energetyczne. Nie można zapominać, że praca tych ludzi jest jedną z najcięższych!
Wielki przyrodnik Karol Darwin był zdumiony niezwykłą siłą chilijskich górników. Są oni rygorystycznymi wegetarianami – na śniadanie jedzą figi i chleb, na obiad gotowaną fasolę, a na kolację prażoną pszenicę, przygotowywaną na żelaznej płycie. Dieta ta, która na pierwszy rzut oka mogłaby wydawać się osłabiająca, zapewnia tym ludziom siłę do przenoszenia na swoich barkach bloków rudy ważących 100 kg, z którymi wspinają się do dwunastu razy dziennie po pionowej drabinie o wysokości 70 metrów.
Żołnierze boliwijscy, znani ze swojej legendarnej odwagi, potrafią maszerować z pełnym uzbrojeniem i ekwipunkiem 10 mil bez odczuwania najmniejszego zmęczenia, mimo że ich jedynym pożywieniem jest kukurydza, kakao i czysta woda. Pan Lefèvre przytacza ten fakt na podstawie artykułu z Panama Star and Herald.
„Na Wyspach Kanaryjskich” – kontynuuje pan Lefèvre – „kapitan amerykańskiej szkunera, pan Jewelt, widział, jak czterech marynarzy z jego załogi bezskutecznie próbowało podnieść ogromną belę towarów, którą jeden miejscowy mężczyzna przeniósł bez trudu. Rdzennych mieszkańców Wysp Kanaryjskich cechuje nadzwyczajna siła, a ich dieta składa się wyłącznie z produktów roślinnych.”
Tragarze w Smyrnie, żywiący się czarnym chlebem, owocami i warzywami, zastępują tamtejsze wozy, które w tym mieście nie istnieją. To oni noszą na swoich barkach wszystkie towary przybywające lub opuszczające port. Amerykański kupiec, pan Langdon, widział jednego z nich dźwigającego jednocześnie skrzynię cukru o wadze 200 kg oraz dwa worki pszenicy ważące po 100 kg każdy. Pan Wood przytacza również przykład smyrneńskiego chłopa, który niósł na swoich plecach ładunek o wadze od 300 do 400 kg.
W Szanghaju portowi robotnicy, odżywiający się głównie ryżem, przenoszą w dwuosobowych zespołach wielkie beczki z winem, ważące od 200 do 300 kg, zawieszone na solidnym bambusowym drągu, który kładą sobie na ramionach. Następnie, krokiem szybkim i zdecydowanym, wspinają się po stromych ulicach miasta. Zjawisko to opisał mi kapitan B…, żeglarz dalekomorski, który wielokrotnie podziwiał ten wyczyn w swoim życiu marynarza.
Ten sam kapitan często z entuzjazmem mówił mi o imponującej sile mieszkańców Teneryfy, tej samej „potężnej rasy”, której niezwykłą wytrzymałość odnotował już amerykański kapitan Jewelt. Ich ulubionym pożywieniem jest surowa pasta sporządzona z wody i prażonej mąki zbożowej, zwana gofio. Większość tych ludzi, jak powiedział mi pan B., żywi się wyłącznie gofio, nie spożywając nawet lokalnych produktów, które sprzedają cudzoziemcom.
„Europejscy robotnicy rolni – Belgowie, Holendrzy, Szkoci, Prusacy, Bawarczycy, Saksończycy, Włosi, Hiszpanie, Rosjanie, Szwajcarzy, Turcy itd., zarówno ci z północy, jak i z południa, żyją w surowych klimatach oraz w strefie umiarkowanej, spożywając czarny chleb, zboża, ziemniaki, warzywa, nabiał i ser. Mięso pojawia się na ich stole jedynie w święta!”
A mimo to wszyscy ci robotnicy, rolnicy i nie tylko, wykonują olbrzymią pracę!
Jeśli teraz spojrzymy na wegetarianizm z punktu widzenia sportu, wyniki będą jeszcze bardziej zdumiewające. Mogą one stanowić być może najlepszy i najbardziej przekonujący praktyczny argument na rzecz diety wegetariańskiej.
Londyński Klub Kolarski Wegetarian, który zapoczątkował ruch sportowy wegetarian, bije rekord za rekordem. W 1902 roku wegetarianie posiadali wszystkie rekordy na dystansach od 131 do 277 mil. Olley przejechał 196 mil w 12 godzin, żywiąc się jedynie pełnoziarnistymi wegetariańskimi kanapkami i pijąc bezalkoholowe wino.
W biegach długodystansowych wegetarianie wyróżniają się jeszcze bardziej. Warto przypomnieć eksperymenty przeprowadzone przez doktora Baelza w Japonii w 1901 roku na populacji zamieszkującej tereny górskie, całkowicie pozbawione dostępu do mięsa i nawet mleka. Badane osoby wykonywały tytaniczną pracę.
Lekarz zdecydował się podawać im mięso, ale ten sam wysiłek, który wcześniej podejmowali z łatwością, stał się dla nich znacznie trudniejszy. Po trzech dniach sami prosili o powrót do swojej poprzedniej diety. (Zob. La Lumière, lipiec-sierpień 1901).
Eksperymenty Baelza mają niezaprzeczalną wartość i są równie istotne jak obserwacje dokonane przez Talabota w 1833 roku na kowalach z departamentu Tarn, którzy – jak się wydaje – zyskali lepsze zdrowie od momentu, gdy wprowadził on mięso do ich diety. Jednak w określaniu stanu zdrowia zbiorowości bierze udział tak wiele czynników, że nigdy nie wiadomo, czy mamy do czynienia jedynie ze szczęśliwym zbiegiem okoliczności, czy też rzeczywiście podjęte środki odegrały kluczową rolę.
Przejdźmy jednak do decydującego eksperymentu, który został przeprowadzony w Niemczech kilka lat temu.
„W czerwcu 1899 roku” – mówi pan Lefèvre – „wszystkie gazety pisały o słynnym biegu na dystansie 112,5 km z Berlina do Schœnholz. Wśród 25 uczestników było 8 wegetarian. Pierwsze sześć miejsc zajęli właśnie oni; siódme miejsce przypadło mięsożercy, który przybył na metę godzinę później. Dwóch wegetarian, którzy zabłądzili po drodze, nie zostało sklasyfikowanych. Zwycięzcą wyścigu został słynny Karl Mann, który pokonał 112,5 km bez odpoczynku w 14 godzin i 11 minut. Ale to jeszcze nic…”
„19 maja 1902 roku klub sportowy Komet zorganizował na Zielone Świątki bieg na dystansie 202 km pomiędzy Dreznem a Berlinem. Przewidywany minimalny czas ukończenia wyścigu wynosił 27,5 godziny; wszyscy zawodnicy, którzy dotarli na metę w czasie krótszym niż 45 godzin, mieli zostać sklasyfikowani. Wśród 32 zgłoszonych uczestników znalazło się kilka znanych nazwisk ze świata sportu, w szczególności słynny biegacz Johann Bôge, przyzwyczajony do diety mięsnej. Wegetarianie byli reprezentowani przez Karla Manna i kilku jego przyjaciół. Spośród 13 sklasyfikowanych zawodników 10 było wegetarianami, a pierwsza szóstka to wyłącznie oni! Głównym zwycięzcą został ponownie Karl Mann. Pomimo deszczu, wiatru i rozmokniętych dróg Mann ukończył wyścig bez przerwy w czasie 26 godzin i 52 minut – o godzinę szybciej, niż przewidywano – pobijając w pierwszych 100 kilometrach niemal wszystkie światowe rekordy.”
Ten bieg miał ogromne znaczenie naukowe: był to najdłuższy dystans, jaki kiedykolwiek wyznaczono dla biegu długodystansowego bez przerw na odpoczynek. Co więcej, oficjalnie powołana komisja fizjologów i lekarzy, finansowana przez państwo, została zobowiązana do śledzenia przebiegu wyścigu i analizy jego wyników.
Bôge, główny rywal Manna, był profesjonalistą, natomiast Mann był jedynie amatorem. Ten pierwszy, obciążony pożywnym obiadem składającym się z mięsa i szlachetnego wina, na 35. kilometrze dowiedział się, że jego konkurent już ukończył pierwsze 50 kilometrów w czasie 4 godzin i 58 minut.
„Podczas podróży” – mówi pan de Vivie – „wszyscy jesteśmy (a niektórzy przez cały rok, od Nowego Roku do Sylwestra) ścisłymi wegetarianami, ponieważ doświadczenie szybko udowodniło nawet najbardziej zatwardziałym mięsożercom, że tylko owoce, warzywa, chleb i woda mogą ich utrzymać w stanie pozwalającym bez wysiłku sprostać zadaniom, których się podejmujemy…”
A praca, którą wykonują, jest rzeczywiście zdumiewająca. Chodzi o pokonanie w ciągu jednego dnia 300 kilometrów drogi i wspinaczkę na wysokość od 2500 do 3000 metrów.
„I dlaczego mieliby nas krytykować?” – dodaje pan de Vivie. – „Nie jesteśmy zmęczeni, nie wracamy w żadnym stopniu wyczerpani… jak kiedyś po 150 kilometrach. Chleb, owoce, woda – to wszystko, co oferujemy naszym kolegom, którzy chcieliby spróbować naszych tras.”
Taka właśnie dieta pozwala panu de Vivie w wolnych chwilach odbywać w jednej podróży drogę ze Saint-Étienne do Marsylii lub do Chamonix, by raz oddychać morskim wiatrem, a innym razem czystym powietrzem górskim…
„W wieku dwudziestu lat lekarze skazali Manna na porażkę ze względu na jego słabą konstytucję. Dziesięć lat temu de Vivie był bliski załamania z powodu dny moczanowej; dziś, u progu pięćdziesiątki, zawstydza na trasie najbardziej wytrzymałych trzydziestoletnich kolarzy. A ja sam? Dziesięć czy piętnaście lat temu nigdy nie odważyłbym się podjąć wyzwań, które dziś, mając czterdzieści lat, realizuję bez trudu.”
Na tym zakończymy przedstawianie faktów. W ostatnim artykule zaprezentujemy przegląd racjonalnej diety, którą należy stosować, opierając się na najnowszych badaniach naukowych.
Dr Lux