Rozmodlonego szczęścia pełna ciszy
do stóp Twych jasna pochyla się dusza.
Pozwól przyklęknąć w promieniach Twej łaski,
cichej, dziecięcej wysłuchaj modlitwy.
Prosić już Ciebie o nic nie przychodzę,
szczęściem dziękczynnem rozpłonęło serce.
I tej wdzięczności, temu dziękczynieniu
granic ni miary żadnej być nie może.
Duszą w zachwytu ciszy zawieszone
jak śniegu gwiazdka wstrzymana w błękicie.
Jedną się staje modlitwą miłości.
Za coś Ty Panie swym oczom pozwolił
cudów niezmiernych oglądać tak wiele?
Za co mej duszy dałeś życia tyle
i dar mnogości istnień przeżywania?
Panie ja wszędzie Twoje czuje tchnienie
miłości Twojej maki utajone –
Patrzysz się na mnie liśćmi drzew wszystkiemi,
przez nieświadomie mądre zwierząt oczy.
Z bladych obłoków Twoja światłość płynie.
A w mowie duszy, w jej szmerach przedziwnych
najdroższą smugą płynących przestworzem
Twego ja głosu słyszę przemienienie
i serce milknie z czci, dusza się korzy…
M. Roszanówna
źródło: “Przegląd Teozoficzny” WARSZAWA PAŹDZIERNIK, LISTOPAD 1921 ROKU