Tajemnicze zjawiska w życiu Gustave’a-Adolphe’a Müllera

Pan Müller to wybitny pisarz, który szczególnie interesuje się zagadnieniami okultyzmu, zwłaszcza że sam posiada zdolności mediumiczne.

Pierwsze zjawiska, które ujawniły jego wyjątkowe zdolności, miały charakter telepatyczny i dotyczyły przede wszystkim zapowiedzi śmierci. Na przykład w 1891 roku, przebywając w Monachium, obudził się nagle o godzinie 23:30 i wyraźnie usłyszał słowa: „Ona nie żyje!”. Zerwał się z łóżka, zapalił światło i nie mógł już zasnąć. Rano otrzymał telegram z wiadomością o śmierci swojej siostry, która była wówczas leczona w macierzystym domu Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia we Fryburgu Bryzgowijskim. Następnego dnia udał się tam osobiście i dowiedział się, że jego siostra zmarła między 23:15 a 23:30 – dokładnie w chwili, gdy usłyszał tajemniczy głos. Jak się okazało, w pełni świadoma wysłała mu w ten sposób swoje ostatnie pożegnanie.

Podobne doświadczenie przeżył 2 września 1897 roku około godziny 18:00, podróżując w wagonie restauracyjnym pociągu ekspresowego na trasie Ratyzbona–Monachium. Dzień był niezwykle gorący, ale nagle poczuł silne przygnębienie i jednocześnie przenikliwy chłód, jakby cała przestrzeń wokół niego wypełniła się lodowatym powietrzem. Towarzysze podróży, którzy pocili się z gorąca, żartowali z jego odczuć. W tym momencie przed oczami stanęła mu myśl o jego starym ojcu. Wiedział, że jest on chory, ale nikt nie przewidywał jego rychłej śmierci. Spojrzał na zegarek – była 18:10. Po chwili chłód ustąpił. Następnego ranka obudził go telegram z wiadomością o śmierci ojca, który zmarł tuż po godzinie 18:00. Co więcej, zanim skonał, wielokrotnie wołał syna po imieniu, choć ich stosunki w ostatnim czasie były napięte. Ojciec, mimo sceptycyzmu wobec zjawisk nadprzyrodzonych, był przekonany, że umierający mogą przekazywać znaki żyjącym. Pan Müller zastanawia się, czy to przekonanie mogło ułatwić telepatyczne połączenie między nimi.

Dar proroczych snów

Pan Müller twierdzi, że w jego życiu pojawiło się wiele podobnych zjawisk. Powyższe dwa przypadki przywołuje jedynie jako przykłady. Co ciekawe, około trzydziestego roku życia wizje telepatyczne na jawie ustąpiły miejsca tzw. snom proroczym, które cechowały się niezwykle wyrazistym „plastycznym symbolizmem”. Były one tak częste, że niemal każdej nocy otrzymywał zapowiedzi najważniejszych wydarzeń nadchodzącego dnia. Uważa te momenty za przejawy szczególnej jasnowidzącej percepcji.

„Często – mówi Müller – moje prorocze sny, częściowo symboliczne, pełnią jednocześnie rolę ostrzeżeń lub zapowiedzi wiadomości, które są jeszcze nieoczekiwane, choć być może podświadomie upragnione. Najbardziej niezwykłe jest to, że dostrzegam i zapamiętuję szczegóły z niezwykłą precyzją. Tak bardzo przywykłem do moich proroczych snów, że mógłbym policzyć dni, w których wizja senna się nie spełniła.”

Przykładem takiego snu jest ten z nocy z 3 na 4 stycznia 1905 roku. Przebywając w Eisenach, śnił, że jego najstarszy syn, który spędzał ferie bożonarodzeniowe we Frankfurcie nad Menem i miał następnego dnia wrócić do Konstancji na studia, został zaatakowany przez rozwścieczonego czarnego niedźwiedzia. Ratunek dziecka był niezwykle trudny. Tego samego dnia chłopiec – dotąd zdrowy – doznał nagłego, ciężkiego ataku choroby, który uniemożliwił mu podróż. Lekarze stwierdzili objawy przypominające epilepsję. Syn Müllera chorował przez osiem miesięcy, stracił cały rok nauki i wymagał intensywnej opieki.

Innym przykładem jest jego proroczy sen dotyczący paryskiego urzędnika, który interesował się jego twórczością literacką. Müller śnił, że dostaje list z Paryża – zwykłą białą kopertę, zawierającą czek na dużą sumę. Tego samego dnia, nieco później niż zwykle, dotarła do niego korespondencja. Wśród listów była właśnie taka biała koperta z Paryża – zawierająca czek na dokładnie tę kwotę, którą widział we śnie.

Wizje i zjawiska nadprzyrodzone

Nie wszystkie wizje Müllera były jednak przyjemne. Wielokrotnie sny przynosiły mu również zapowiedzi bolesnych wydarzeń, które niweczyły jego nadzieje.

Oprócz snów Müller doświadczał także niezwykłych zjawisk na jawie. 3 listopada 1883 roku, gdy umierał jego stryjeczny dziadek, J. Beck – znany biograf Wessenberga i były nauczyciel Napoleona III – Müller przebywał w jego domu. Agonia trwała od 18:00 do 23:30. W tym czasie zarówno on, jak i dwie służące kilkukrotnie widzieli błyskawiczne smugi światła przemieszczające się przez ciemny korytarz w stronę pokoju umierającego. Pies należący do Becka, który zwykle był bardzo spokojny, za każdym razem szczekał z niepokojem. Jedna ze służących widziała również białą, półprzezroczystą postać znikającą w bocznych drzwiach pokoju śmierci.

Krótko przed śmiercią, po dwóch dniach nieprzytomności, Beck nagle odzyskał świadomość i z ogromnym wysiłkiem zaczął przekazywać ostatnie polecenia bliskim. Powtarzał: „Widzę mojego ojca i matkę! – Oto moja siostra Weronika! – Wracam do domu! – Matko!”. W chwili śmierci próbował zejść z łóżka, lecz opadł martwy.

Przekonania Müllera

Pięć lat później, jesienią 1888 roku, Müller doświadczył w Rzymie zjawiska, którego nie mógł uznać za halucynację. Pewnego popołudnia, odpoczywając na łóżku, nagle poczuł, że ktoś stoi obok niego. Otworzył oczy i zobaczył swoją zmarłą krewną z Konstancji, ubraną i uczesaną dokładnie tak, jak podczas choroby. Postać unosiła się w powietrzu i powoli przesuwała w stronę okna, by po chwili błyskawicznie zniknąć.

Müller urodził się w 1866 roku, ale zainteresował się okultyzmem dopiero w 1896 roku, po tym jak przez wiele lat doświadczał niezwykłych zjawisk. Jest obecnie przekonany o autentyczności zjawisk spirytystycznych, choć wciąż ma wątpliwości co do tożsamości bytów, które się objawiają. Uważa jednak, że dowody na istnienie życia po śmierci należy czerpać bardziej z doświadczeń duchowych niż z manifestacji fizycznych.


źródło: Faits occultes de la vie de M. Gustave-Adolphe Müller; La Lumiere OCTOBRE 1907.