odczytywanie myśli – Tarot Marsylski https://tarot-marsylski.pl tarot oraz darmowe wróżby na łamach zaprzyjaźnionego forum TAJNE, pozdrawiam i zapraszamy do zabawy z Tarotem. Sat, 07 Jan 2023 12:52:14 +0000 pl-PL hourly 1 https://tarot-marsylski.pl/wp-content/uploads/2020/07/tarot-150x150.png odczytywanie myśli – Tarot Marsylski https://tarot-marsylski.pl 32 32 Telepatya https://tarot-marsylski.pl/telepatya/ Sat, 07 Jan 2023 12:40:41 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=7877 Czytaj dalej ]]> W rozprawie o “Wschodnio-zachodnim dywanie” pisze Goethe: “Dwoje kochających się ludzi spędza z sobą dzień zdała od domu, na łonie przyrody. Powracając do domu, bawią się w ten sposób, że zadają sobie wzajemnie zagadki. Niebawem każda z zadawanych zagadek zostaje nietylko w lot rozwiązana, ale dochodzi do tego, że już przy pierwszem wymówionem słowie odgaduje się dalszy ciąg i ma się rozwiązanie zagadki już wówczas, gdy jeszcze właściwie nie została zadana.

Dzieje się tak za sprawą dywinacyi. To, co Goethe nazywa dywinacyą, to dzisiaj w sposób mniej uroczysty określamy jako przenoszenie myśli. W tym zaś razie, gdy chodzi o dwoje kochających się ludzi, nazwiemy to odczytywaniem myśli.

Przenoszenie myśli i odczytywanie myśli to dwie rzeczy bardzo różne, chociaż zazwyczaj mieszamy jedno z drugiem. Odczytywanie myśli jest rzeczą dość powszednią i takich odczytywaczy jest sporo. Jakże często powiada człowiek do człowieka: “Wiem, o czem teraz myślisz.” Bardzo często zdarza się, że gdy ci sami małżonkowie siedzą obok siebie nic nie mówiąc, to w głowach ich rodzą się jednocześnie te same myśli. Co więcej, ludzie ci wiedzą, że myślą jednocześnie o tych samych  sprawach i trafia się, że jedno z nich się odezwie: “Czy też za rok od -dnia dzisiejszego będziemy myśleli tak samo?” W przeciągu osiemnastu lat obserwowałem codziennie jak moi włoscy robotnicy opowiadali sobie całe historyę prawie że nie otwierając ust.

Gest, spojrzenie, mina przy niewielu słowach Wystarczały tym ludziom do zakomunikowania sobie rzeczy bardzo powikłanych. Portugalczycy znają się na tej sztuce jeszcze, lepiej od Włochów. Ich miny bywają całkiem opanowane i spokojne, ich ręce spoczywają nierucho mo, oczy zdają się spoglądać całkiem obojętnie, a jednak porozumiewają się z sobą tak doskonale jak najwymowniejsi ludzie. Przy rozprawach i nieporozumieniach nie można było dojść do ładu, gdy się jakąś sprawę załatwiało ze wszystkimi jednocześnie i trzeba było wysłuchiwać każdego osobno.

Takie odczytywanie myśli zostaje przez niektórych ludzi doprowadzone do istnego artyzmu i tworzy poważną część pewnych sztuczek spirytystycznych. Duchowemu lub
nerwowemu napięciu każdego człowieka towarzyszy zawsze napięcie mięśni. Gdy chcemy dokładniej słyszeć, wstrzymujemy oddech. Gdy się czegoś zlękniemy, to powstrzymujemy obieg krwi i bledniemy, gdy zaś doznajemy żywego uczucia wstydu, to serce bije mocniej i czerwienimy się. Radość lub smutek wpływają na postawę naszego ciała. Fakty te tworzą podstawę sztuki odczytywania myśli. Kto jest wprawny, ten na pierwsze spojrzenie odgadnie, czy kogoś nawiedzają myśli radosne, czy smutne. Ale odczytywacz myśli zwraca przedewszystkiem baczną uwagę na wyraz oczu, gdyż one, jak to wszyscy bardzo dobrze wiemy, są najwierniejszem zwierciadłem duszy.

Tak tylko nawiasem i mimochodem pozwolę sobie, człowiek stary, poradzić swoim młodym czytelniczkom, aby dobrze zważały na mężczyznę, gdy ten im się oświadcza. Jeśli jego źrenice nie rozszerzą się w owej chwili, to nie należy mu ufać. Do tego doliczyć trzeba wyraz kącików ust i grę mięśni twarzowych. I jeszcze jedna rzecz bardzo osobliwa. Przy pomocy całego szeregu doświadczeń zostało stwierdzonem, że wielkiemu skupieniu myśli towarzyszy cichy poszept. Głośne myślenie jest zjawiskiem znanem bardzo dobrze każdemu i wszystkim. Słowa szeptane w wielkiem skupieniu mogą być słyszane nawet wówczas, gdy usta są zamknięte, jeśli tylko ma się pod ręką czuły mikrofon. Niemniej znanym jest fakt, że ludzie nerwowi miewają bardzo jesne i wyraziste wrażenia zmysłowe ludziom takim dokuczają najmniejsze szmery, albo też odczuwają oni zapachy, o których otoczenie ick nic nie wie. Z własnego doświadczenia wiem, że podczas febry malarycznej słyszałem nie wypowiadane myśli stojącego obok mnie lekarza, niby ogromnie oddalony i niesłychanie subtelny szept. Dawnemi czasy zdolność odczytywania myśli uważana była za czary i karana stosem. Takie czary objaśniamy sobie obecnie bardzo łatwo. Oto biedni ludzie, którzy byli przewrażliwieni i zdenerwowani w najwyższym stopniu przez męczące badania I tortury, znajdując się w straszliwem napięciu nerwów wobec grożącej im śmierci, odczytywali z oczu swoich sędżiów ich najtajniejsze myśli i miotali im je w twarz.

Słowa telepatya,  zapożyczonego z języka greckiego, umknąć, niestety, nie możemy.

Znaczy ono tyle, co czucie na odległość. Nie na wiele zdałoby się nam przetłómaczenie sobie wyrażenia używanego przez pisarzy francuskich „suggestion mentale”, co czucie na odległość. Najtrafniejszem jest wyrażenie “przenoszenie myśli”, chociaż pojęcie to jest bardzo elastyczne, bowiem przenoszenie myśli dochodzi w’szak do skutku różnemi drogami, naprzykład mówionem słowem, pismem, znakiem konwencyonalnym. Gdy mowa o telepatyi, to nie chodzi jedynie o przenoszenie myśli, ale także o przenoszenie, uczuć, wrażeń, spostrzeżeń i to bez pomocy słów lub jakichkolwiek znaków i bez udziału zmysłów. Oczywiście przenoszenie myśli jest w tej dziedzinie zjawiskiem najczęstszem i najbardziej charakterystycznem. Znowuż możemy powołać się na takiego świadka jak Goethe, który rozumiał sprawy niezrozumiałe i niedostępne dla jego współczesnych. W swojej “Podróży po Włoszech’* uważał on za godne zaznaczenia, że spotkał  człowieka, który posiadał dar odczytywania myśli innych ludzi. W owych czasach oświecenia uważano rzeczy takie za głupstwa. Schiller nie dokończył swego “Wizyonera”, ponieważ wnet przy zapoczątkowaniu tej pracy spotkał się tylko z drwinami.

Przed czterdziestu laty w całej Ameryce o niczem tak nie mówiono, jak o prostym człowieku Brownie, który całkiem nienagannie odczytywał myśli innych ludzi. Kładł on rękę na czole badanego i wnetże powiadał o czem dany człowiek myśli. Sprawy takie interesowały zawsze największych badaczy, jeśli ci badacze nie podrwiwali sobie z nich, jak to czynił naprzykład znakomity przyrodnik, ale lichy filozof, Haeckel.

Niebawem atoli Brown przestał interesować uczonych badaczy. Był to sobie człowiek prosty, nie należący do cechu uczonych, nie posiadający tytułu i psujący ów porządek rzeczy, którego uczeni panowie byli urzędowymi strażnikami. To też wkrótce został on okrzyczany jako oszust i szalbierz. Pamiętam bardzo dobrze jak o nim pisały ówczesne gazety. Przecie prawa przyrody były raz na zawsze ustalone i nikt nie miał prawa czynić cośkolwiek, co się tym prawom sprzeciwiało! żabito tedy sprawę milczeniem.

Od owego czasu pozachodziły w świeciewielkie zmiany. Chemia uznała nieśmiertelne zasługi alchemików. Podstawową ich myślą było wszak nie to, aby inne kruszce zamieniać na złoto, ale to, że wogóle możliwem jest przemienianie ciała jednego w ciało inne, ponieważ wszystkie ciała uważali za emanacyę jednego żywiołu powszechnego. Ta myśl zasadnicza wywodzi się od tych wyśmiewanych i wydrwiwanych alchemików. Fizyka wysławia Pytagorasa jako ojca nauki o ruchu falistym, o której niemal przez 2,500 lat było zupełnie cicho. Medycyna dostrzega obecnie w mistyku Bombascie Paracelsjuszu’założyciela współ czesnego lecznictwa, ponieważ przed trzema setkami lat wypowiedział nowe prawdy i oparł je na doświadczeniu. Nie takie to odległe czasy, gdy imię tego człowieka było synonimem szarlataństwa. Lionardo da Vinci uchodził dla współczesnej techniki naukowej za tego, który ją wyprzedził. Doszliśmy wreszcie do tego, iż nie wahamy się przyznać, że także śród laików mogą być duchy obdarzone intuicyą, przenikającą tajemnice przyrody daleko głębiej, niż uczeni badacze.

Z Brownem załatwiono się tedy bez ceremonii.Odczytywanie myśli pozostawiono kuglarzom z bud jarmarcznych, histerycznym entuzyastom i młodzieńcom lubiącym zabawiąć towarzystwo. Lecz oto w roku 1881 zdarzyło się, że w Anglii pojawił się znowuż człowiek prosty i nieuczony, imieniem Bishop, który miał taki sam dar jak Brown, i dokonywał rzeczy zdumiewających. Zjawisko było takie zastanawiające że dało podnietę do założenia wspomnianego już towarzystwa “Society for psychical research”, z celem ścisłego naukowego zbadania tego i podobnych zjawisk duchowych.

W pięć lat od założenia tego towarzystwa,  to jest w roku 1887, ukazały się wyniki badań metodycznych tego towarzystwa w postaci dwóch grubych tomów. Badania te potwierdziły istnienie zjawisk dotąd nieznanych lub niedocenianych i po raz pierwszy użyto słowa “telepatya”.

źródło: “” NAPISAŁ GUSTAW STUTZER Z Niemieckiego przetłomaczył P. Laskowski, A. A. PARYSKI Toledo, Ohio.  USA 1926

]]>