„Magdeburger Correspondent” donosi:
Starsza zakonnica, która po rozwiązaniu klasztoru św. Marcina (Martinskloster), obecnie przekształconego w koszary, mieszkała od tamtego czasu jako gospodyni w domu proboszcza Liebherra przy kościele św. Marcina, zmarła w niezwykłych okolicznościach.
Kilka tygodni temu, jak miała to w zwyczaju, poszła rano o ósmej na mszę świętą do kościoła św. Marcina. Gdy nabożeństwo miało się rozpocząć, ogłoszono, że organista jest chory i nie może grać. Zakonnica, która w swoim dawnym klasztorze była organistką i wcześniej już nieraz zastępowała organistów, pospieszyła na chór do organów — mimo że nie dotykała instrumentu od dwunastu lat, a miała już 73 lata. Czytaj dalej