Jan Hilten – Tarot Marsylski https://tarot-marsylski.pl tarot oraz darmowe wróżby na łamach zaprzyjaźnionego forum TAJNE, pozdrawiam i zapraszamy do zabawy z Tarotem. Wed, 04 Jan 2023 19:37:10 +0000 pl-PL hourly 1 https://tarot-marsylski.pl/wp-content/uploads/2020/07/tarot-150x150.png Jan Hilten – Tarot Marsylski https://tarot-marsylski.pl 32 32 Dar Proroczy https://tarot-marsylski.pl/dar-proroczy/ Wed, 04 Jan 2023 12:43:17 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=7863 Czytaj dalej ]]> W przeciwstawieniu do proroctw mesyanicznych Starego Testamentu, których analiza nie mieści się w ramach naszych rozważań, możnaby mówić także o proroctwie naturalnem. Chodzi tu o zdolność przewidywania .wydarzeń w życiu własnem, w życiu innych ludzi i całych narodów.

Do sprawy tej, należy odnosić się z jak największą ostrożnością, gdyż bujna niekarna fantazya i imaginacya, błądzenie śród mroków i mętność w wypowiadaniu się bardzo często uchodzić chcą za proroctwa. Z drugiej strony jednak zdolność przenikania otaczającej nas tajemnicy jest istotnie darem niektórych ludzi. Ale i z innego jeszcze powodu przenikanie tajemnic czasu jest trudniejszem od przenikania tajemnic przestrzeni: czas nie jest dla nas tak uchwytnym, jak uchwytną jest przestrzeń. Życie nasze i myślenie odbywa się w podstawowych formach wszelkiego istnienia; w czasie i przestrzeni. Jednakże przestrzeń dana jest nam niejako zmysłowo, widzimy ją, podczas gdy czas, wyrażający się jedynie w kolejności zjawisk, zmysłami Ujęty być nie może.

Za proroctwa najznamienniejsze uważam przepowiednie z przed tysięcy lat, dotyczące ludu żydowskiego, a realizujące się na naszych oczach. Stary Testament zawiera bardzo liczne proroctwa. Proroctwa te opisują losy narodu izraelskiego, uzależnionego od światowych potęg Asyryi i Babilonii, ale nie brak i takich proroctw, które wybiegają daleko poza te wydarzenia. Gdy się te proroctwa  porównywa jedno z drugiem, to otrzymuje się wrażenie obrazu dziejowego o perspektywie gubiącej się w oddali tysiącleci. A jakże przed stawia się sprawa wypełnienia tych proroctw?

Wszystkie te potężne narody, o których mówią owe proroctwa, istnieć przestały. Pozostały po nich tylko szczątki literatury, sztuki i ruiny wzniesionych przez nich budowli. Ale maiy naród żydowski istnieje dotąd i jako bezdomny tułacz żyje śród różnych narodów świata. Gospodarze zmieniali się w niestałej kolei dziejów, ale gość żydowski istniał i istnieje dotąd. Pomimo wszelkich prześladowań Jud ten mnożył się, i dzisiaj jest dziesięćkroć liczniejszy, niż był za czasów zburzenia Jerozolimy. O tem wszystkiem mówiły proroctwa.

Charakter tego narodu pozostał takim samym, jakim był ongi. Jako świadkowie owych prastarych proroctw żyją oni między nami i panują nad narodami przy pomocy, giełdy, handlu,. polityki. Przykładów jasnowidzenia w czasie dostarczają nam dzieje bardzo wiele. Pominiemy te, z któremi spotykamy się w pismach klasycznej starożytności, a z tych, które przekazały nam wieki średnie wybierzemy tylko trzy.

Roger Bacon należy do największych duchów wszystkich czasów. Uniwersytet oxfordzki całkiem słusznie obchodził w roku 1914 siedmiosetletnią rocznicę narodzin tego olbrzyma w dziedzinie różnych nauk, Jego przepowiednie co do przebiegu dziejów narodu angielskiego sprawdziły się. Przytoczymy tu jedynie drobny ustęp, który może liczyć na zainteresowanie ogólniejsze: “Moźliwem jest budowanie maszyn (instrumentu) skombinowanych, przy pomocy których największe okręty kierowane przez jednego człowieka mogłyby poruszać się z daleko większą szybkością, niż gdyby były pełne wioślarzy. Równie możliwem jest budowanie wozów, które bez pomocy koni mogłyby jeździć bardzo szybko. Ba nawet maszyny do latania mogą zostać wynalezione, tak, iż człowiek siedząc wewnątrz takiej maszyny i kręcąc przyrządem dowcipnie zbudowanym (aliquid ingenium volvens), mógłby na sztucznych skrzydłach unosić się w powietrzu niby ptak”. Taki człowiek posiadał niewątpliwie dar przenikania tajemnicy czasów. Leonardo da Vinci narysował w swoim czasie aparat do latania, który jest bardzo podobny do dzisiejszych jednopłatowców. Sławna przepowiednia, która otrzymała swe imię od klasztoru Lehnin, spełniła się przynajmniej częściowo. Przytaczamy tu jedynie krótki urywek tej przepowiedni. Klasztor Lehnin w Brandenburgu, założony w roku 1180, miał około roku 1,300 śród swoich mnichów jednego imieniem Herman; mnich ten w stu łacińskich rymowanych wierszach ułożył przepowiednię, która zostawszy znalezioną w roku 1693 i ogłoszoną drukiem, wzbudziła wielkie zdumienie. Druków z roku 1693 znajduje się we wszystkich większych biliotekach. Pomijamy w tej przepowiedni wszystko, co odnosi się do czasów przed ogłoszeniem jej drukiem, oraz nienawistne słowa ranićha przeciwko reformacyi, którą przepowiedział i przytoczymy tylko kilka sentencyi o królach pruskich, których przepowiadacz charakteryzował po kolei. Pierwszy król Fryderyk Wilhelm I (1688 – 1740) zostaje po raz pierwszy nazwany nie słowem dominus albo princeps, ale regens, chociaż przepowiednia poświęca mu zaledwie tych kilka słów:

“Dzielność władcy darzy lud bezpieczeństwem – securitas gentis fortitudo regentis”. Następnie wszakże z wyraźnem wskazaniem na Fryderyka Wielkiego powiada: “Niebawem wybuchnie młodzieniec, podczas gdy wielka rodzicielka jęczeć będzie – mox juvenis fremit, dum magna puerpera gemit”. (Marya Teresa miała piętnaścioro dzieci, a podczas siedmioletniej wojny utraciła Śląsk). Godnem uwagi jest to, że następny król Fryderyk Wilhelm II nie jest nazwany, jak zwykle ‘ czyni przepowiadacz, synem, ale następcą. Był on, jak wiadomo, kuzynem Fryderyka i Herman słusznie wytyka mu, że stał się tym, który zepsuł dobre obyczaje i był słabego ducha (non robur menti). Nawet o rodzaju jego śmierci daje lekkie napomknienie, powiadając, że król ten umrze w wodzie. Król ów umarł na ciężką wodną puchlinę w zamku swoim w Poczdamie, otoczonym wodą. – Następca jego zostaje znowu nazwany synem i określony jako słaby charakter, który zresztą więcej osiągnie, niż się spodziewać może, (pokój w Tylży), ale “lud jego płakać będzie w owych czasach – sed populus tristis flebit temporibus istis”. Lud musiał istotnie dawać krew i mienie, aby wyzwolić się z pod panowania Napoleona. Fryderykowi Wilhelmowi IV poświęca Herman tylko jeden wiersz: “Książę nie domyśla się, że rodzi się nowa potęga – princeps nescit, quod nova potentia crescit”. Jest tu niezawodnie mowa o ograniczeniu władzy króla przez przedstawicielstwo ludu. Wreszcie przepowiednie swoje kończy prorok błędem, ale zastanawiającym. Wymienia on ostatniego króla Wilhelma I jako ostatniego swego rodu i przepowiada, że “Niemcy otrzymają króla – Germania recipit regem”. (1871).

O ile chodzi o proroctwa czasów, nowszych, to niepodobna pominąć sławnego Nostradamusa i jego przepowiedni. Umarł on jako profesor medycyny w Montpellier w roku 1566. Jego przepowiednie ukazały się drukiem w latach 1555 i 1558, a w nich znajdują się zdziwiająco trafne przepowiednie co do losów Francyi w przeciągu dwóch stuleci. Mówi on naprzykład o straszliwym przelewie krwi na publicznym placu Paryża, dokąd zaprowadzeni zostaną niewinni a także “ich głowa”, to znaczy król. Potem nad Francyą panować będzie cesarz, który narodzony w Italii, z żołnierza w władcę się przemieni. A słowa następne zależnie zmuszają do myślenia o Napoleonie III? “Z trudem ujdzie on więzienia, ale niebawem zostanie wywyższony. Jest on kuzynem krwi, ale z obawy pochyli sztandar swój a miasto zostanie oblężone”.

Pobożny Franciszkanin Jan Hilten w klasztorze w Eisenach ostro występował przeciwko nadużyciom kościoła rzymskiego, niemoralności kleru, mnichów i mniszek i miał zostać żywcem spalony, jeśli oskarżeń swoich  nie odwoła. Nie odwołał, ale wobec sędziów swoich wypowiedział takie słowa: “W roku 1517 powstanie bohater, który przeciwko wam mnichom wystąpi z taką mocą, że ani nie piśniecie’.. Został on “ułaskawiony” na dożywotnie więzienie i zmarł w niem roku 1502.

W jednej z czytanych przez niego książek znaleziono uwagę zrobioną jego ręką: “Za panowania Lwa (papież Leon X), powstanie pustelnik, który odnovri stolicę rzymską”. Autorytet Hiltena jako proroka był tak wielki, że nawet jedno z pism luterskich, a mianowicie “Obrona wyznania luterskiego” powołuje się na niego w rozdziale 13.

Jednem z najbardziej znanych proroctw naturalnych jest przepowiednia filozofa francuskiego Jakóba Cazotte. Odznacza się ona niezwykłą jasnością i niedwuznacznością, dla której właśnie dość wątpiono o jej autentyczności. Najściślejsze badania i poszukiwania we współczesnych papierach i listach (osobliwie przez W. Burta i hrabinę Beauharnais) wykazały ostatecznie, że przepowiednia ta jest całkowicie autentyczna.

W roku 1788, został Cazotte zaproszony w gościnę do kolegi, członka akademii, u którego prócz niego znajdowało się jeszcze wielu innych uczonych, dworzan, sędziów, polityków i pań z wielkiego świata. Obiad dobiegał końca, podawano wety i nastrój wzrastał wraz ze spijanem winem. Wesoły zazwyczaj a dla humoru swego, oraz szczerości i prawości ceniony Cazotte siedział zamyślony i różnił się pod tym względem od reszty rozbawionego towarzystwa. Usadowiwszy się w kąciku, nie uczestniczył w ogólnej wesołości zgromadzonych, ale pogrążony w zadumie spoglądał okiem posępnem na swój kieliszek. Ledwo, że odpowiadał na wznoszone toasty przez trącanie się kieliszkiem z innymi, co wyrywało go z zadumy na krótkie chwile. Gdy wszakże zgromadzeni zaczęli wreszcie podrwiwać sobie z religii chrześciańskiej i nastrój bezbożny potęgował się coraz bardziej. Cazotte rozgniewany tem, zabrał nagle głos i w tonie pełnym wielkiej powagi wyrzekł: “Moi panowie, radujcie się, albowiem wszyscy wy będziecie świadkami wielkiej rewolucyi”. A potem zwracając się do całego towarzystwa mówił: “Pan, panie Condorcet, oddasz ostatnie tchnienie wyciągnięty na podłodze podziemnego więzienia. Ty, panie St., umrzesz otruty,. Pan, panie. N., zginiesz na szafocie z ręki kata”.

Cazotte chciał mówić dalej, ale przerwano mu wołaniem: “Skąd u dyabła wyrwałeś te więzienia, trucizny i katów? Cóż to wszystko ma wspólnego z filozofią i panowaniem rozumu, którego wyczekujemy?” – “Właśnie, panowie moi, powiadam wam, – odparł Cazotte – że w imieniu folozofii, rozumu, ludzkości i wolności spotka was to wszystko, o czem was uprzedzam. Stanie się to wówczas gdy panować będzie tylko rozum i gdy na jego cześć wznoszone będą świątynie”. – “Zaiste – rzekł Chamfort – pan nie będziesz jednym z kapłanów tych wiątyń.” – “Tak jest, ja nim nie będę – odpowiedział Cazotte – ale pan,  panie Chamfort, będziesz jednym z nich, a potem otworzysz sobie żyły zadając sobie rany brzytwą i dopiero w kilka miesięcy po tym czynie rozpaczy umrzesz”. I Cazotte zapalając się coraz bardziej, mówił dalej: “Pan, panie Vicque d’Azyr, nie otworzysz sobie wprawdzie żył sam ale każesz je sobie sześć razy w ciągu jednego dnia otworzyść przez kogo innego i dopiero w nocy potym dniu umrzesz skutkiem tego. Pan, p. Nicolai, umrzesz  na szafocie. Tak samo i pan, panie Bailly, i ty, panie Malesherbes”. – “Chwała Bogu – zawołał pan Richer – Cazotte zabrał się tylko do Akademii”. Ale Cazotte przerwał mu natychmiast: “Pan, panie Richer, umrzesz również na szafocie. A ci, którzy w taki sposób postępować’ z wami będą, to będą filozofowie bez wyjątku”. – “I kiedyż stanie się to wszystko?” – jęli pytać niektórzy z obecnych. “Licząc od-dzisiaj w ciągu mniej, niż sześ:iu lat” – brzmiała odpowiedź. La Harpe zabrał głos i zapytał: “A o mnie nic nie powiesz, panie Cazotte?” – “Z panem stanie się wielki cud: nawrócisz się pan i staniesz się znowu dobrym chrześcianinem.” Po tych słowach, towarzystwo, które przy mowie Cazotte’a straciło było nieco na humorze, rozweseliło się na nowo, bowiem wszyscy byli przekonani, że do nawrócenia La Harpe’a jest jeszcze bardzo daleko. Księżna Grammont odezwała się wówczas: “No, my kobiety jesteśmy w każdym razie szczęśliwszemi od mężczyzn, bo z płci pięknej jakoś sobie rewolucya nic nie robi.” “Wasza płeć, moje panie, nie zda wam się na nic tym razem -odparł Cazotte – choćbyście się trzymały zdala od wszystkiego, będziecie traktowane podobnie jak mężczyźni. I pani także będzie musiała wstąpić na szafot, tak jak wiele dam przed nią i po niej. Na wózku czyściciela i z rękami związanemi na plecach zostanie pani zawieziona na miejsce stracenia.” – “Sądziłabym, że w takiej sytuacyi mogłybym liczyć na powóz wybity czarnem suknem.” – “Nie, nie,  – zaprzeczył Cazotte – wózek czyściciela będzie ostatnim ekwipażem pani. Dużo wielkich  pań będzie musiało jechać na tym wózku”.

“Ale chyba nie księżniczki krwi?” – zapytała księżna. “Nawet wyższe od nich – odpowiedział.” – “Nie odmówią mi przecie spowiednika” – ciągnęła dalej. “Odmówią -odparł – tylko najwyższy ze wszystkich straconych otrzyma spowiednika”. – “A cóż się wkońcu stanie z panem, panie Cazotte?” – zapytali zaciekawieni obecni. “Stanie się ze mną to samo – odpowiedział – co z owym mężem który podczas oblężenia Jerozolimy zawołał “biada miastu”, a wreszcie zawołał “biada” samemu sobie i zginął zabity kamieniem”. – Powiedziawszy to, Cazotte skłonił się i opuścił towarzystwo. Cazotte sam, podobnie, jak wielu filozofów, zginął na szafocie 25 września 1792 roku.

Bodemann opowiada w swej biografii Lavatera, że ten bardzo przez Goethego ceniony pisarz i kaznodzieja znajdując się razu pewnego w większem towarzystwie, oświadczył z całą stanowczością, iż przyczyną jego śmierci będzie kula. Po latach siedemnastu został on zabity z zasadzki przez pewnego Francuza. Niechże nam te przykłady daru proroczego wystarczą. Także z czasów naszych możnaby niejeden taki przykład przytoczyć. Przy  każdym poszczególnym przykładzie należałoby wszakże sprawdzić czy nie chodzi czasem o bystre wnioskowanie albo o halucynacyę.

Godnemi poznania są dwa przykłady jasnewidzowych przepowiedni, jakie komunikuje nam sławny Karol Schurz w swoich Wspomnieniach, wydanych w łatach od 1905 do 1907. Pisarz ten budzi całkowite zaufanie a do przytoczonych przez siebie przykładów dodaje: “Wiedza nie daje nam żadnych wyjaśnień co do tych spraw. Dzieje .się tu tak samo, jak z pewną inną siłą, którą w czasach minionych uważano za czary, a która obecnie stała się naszą powolną służebnicą. Mówię o elektryczności. Widzimy w niej siłę przyrody i jej działanie, umiemy tę siłę wyzyskiwać dla swoich celów, ale czem ona jest w swej istocie, tego nie wiemy”. Wszystkie przytoczone fakty uważam za prawdziwe i dostatecznie sprawdzone, ale na objaśnienie ich siliłbym się daremnie. Bardzo to miło czytać, że Byron wziął sobie z pisma Dantego piękne motto: “Rzeczy przyszłe rzucają cienie przed sobą”, niemniej ładnem jest słowo, powiedziane nie wiem już przez kogo:

“Nie stało się w dziejach jeszcze nic wielkiego, czego nie byłyby przewidziały wielkie duchy”. Ale jak przewidziały? Nie wiem; proszę mnie pouczyć. Mogę sobie tylko powiedzieć, że w oczach pewnych ludzi istnieją promienie p-odobne do błyskawic rozświetlających mroki. Zwierzę żyje tylko teraźniejszością z bardzo mieniem ustosunkowaniem się do przeszłości. Natomiast człowieka obdarzył Bóg mocą spoglądania nawet w odległą przyszłość. To prowadzi nas ku wyobrażeniom genialności. której atoli nie należy utożsamiać z wielkim talentem, jak Się to prawie zawsze czyni. Jeśli jesteśmy szczerze przekonani o tern, że duch nasz jest odbiciem Ducha Bożego, dla którego tysiąc łat jest jako jeden dzień, to powinniśmy umieć wyobrazić sobie także,  mogą istnieć ludzie, którzy dzięki darowi intuicyi spoglądać mogą w przyszłość tak, jakby to była teraźniejszość. W takiem rozumieniu dar jasnowidzenia wywodziłby się bezpośrednio z głębin ducha ludzkiego i byłby zarazem dowodem, że duch ludzki pokrewny jest duchowi Bożemu.

Na niziny zwykłego wieszczbiarstwa i wróżbiarstwa schodzić nie będziemy. Niektóre wróżby, oparte na sprytnych spostrzeżeniach i obliczeniach mogą się czasem sprawdzić, ale naogół może tu chodzić jedynie o przypadkową zbieżność i nic więcej. Czasem miewamy tu do czynienia z różnemi igraszkami liczbowemi, które mogą być bardzo interesuj ącemi, chociaż nie przestają być igraszkami. Jednę z nich pozwolę sobie przytoczyć raczej dla zabawienia czytelnika, niż z jakimś zamiarem budzenia dla nich poważniejszego zainteresowania. Powtarzam ją z pamięci, tak jak ja w swoim czasie wyczytałem w dziele księcia Hohenlohego. “Z czasów trzech cesarzy”. W roku 1849 książę pruski,, późniejszy cesarz Wilhelm I spacerował z księciem Hohenlohe. Obaj panowie ubrani byli w proste mundury oficerskie bez orderów i z wyglądu ni różnili się niczem od innych oficerów. Zdarzyło się im przechodzić obok budy cygańskiej. Jakaś kobieta podeszła ku nim i wyciągnęła rękę, prosząc o datek. Książę pruski skinął na adjuanta, aby dał cygance jałmużnę, ale ta prosiła, aby panowie pozwolili , sobie naprzód wróżyć. Książę bawił się nieoczekiwaną przygodą i podał wróżce rękę. Kobieta popatrzała na podaną sobie rękę, a potem rzekła: Mamy rok 1849. Niech pan wypisze liczby tego roku jedne pod drugą:

1849

1
8
4
9
otrzymamy w sumie rok 1871. W roku tym będziemy mieli cesarza. A teraz niech pan napisze

1871

1
8
7
1

1888,
W roku tym będziemy mieli trzech cesarzy.

A teraz proszę napisać
1888

1
8
8
8
1913.
W roku tym dom Hohenzollernów upadnie.

Oczywiście, przy liczbie ostatniej cyganka się pomyliła, ale liczby poprzednie dają do myślenia, nawet wówczas, gdy całą tę sprawę traktuje się jako igraszkę.

Ponieważ już zacząłem opowiadać, przeto opowiem tu jeszcze o jednem przeżyciu, które zasługiwałoby może na nazwę wizyi. Wszystkie atoli takie zjawiska jak to już  zaznaczyłem, bywają bardzo płynne i utrudniają ścisłą klasyfikacyę. .

Wczesną wiosną roku 1914 przebywałem w Schwarzwaldzie i miałem szczęście obcować prze szereg tygodni z jednym z najwybitniejszych ludzi współczesnych, Dr. S., inżynierem i wynalazcą maszyny parowej do pary przegrzewanej. Znałem go już od dawna z gazet i pism i wiedziałem, że wynalazek jego  ma ogromne znaczenie dla kolejnictwa współczesnego, bo w niedługim czasie przebudowano podług jego wynalazku przeszło 30,000 lokomotyw, wiedziałem też i o tem, że pruskie ministerstwo kolei żelaznych oświadczyło, iż dzięki wynalazkowi Dra S. zdołało w ciągu pięciu lat oszczędzić 30 milionów marek, że posiada on patenty prawie wszystkich krajów świata itd. Uprzejmy i prosty ten czowiek był wyjątkowo sympatyczny i chętnie zgodził się na moją prośbę objaśnienia nam istoty swego wynalazku w kółku lekarzy, fabrykantów, liczonych i pań. Opowiadanie swoje zaczął z ujmującym uśmiechem: “Jestem czeladnikiem śusarskim.” Słuchacze przyjęli te słowa wesołym śmiechem. “Nie śmiejcie się państwo, ja nie żartuję, jestem czeladnikiem ślusarskim, a stopień akademicki otrzymałem za wynalezienie nowej wagi do ważenia złota”. Potem mówił swobodnie o czasach swojego terminowania, wyzwolinach itp. “Nigdy nie uczyłem się rysować, ale gdy moi konstruktorzy zabierają się do kreślenia i obliczania, to wynik tego wszystkiego widzę już naprzód i nie mylę się nigdy. Tak samo widziałem jasno przed oczami, to, co państwo nazywacie moim wynalazkiem. Już jako terminator widywałem takie obrazy; ukazywały mi się jako twory fegoła plastyczne w przestrzeni albo też widywałem je jako rysunki na ścianie. Potem znikały i ukazywały się po 10, 20, a nawet, jak obecnie po 30 latach znowu”. Opowiedział nam o wszystkiem szczegółowo, kazał sobie podać herbaty i po krótkiej przerwie mówił dalej.

Pozwoliłem sobie na uwagę: Tak samo Erwin Steinbach widział swój tum przed oczami ducha, zanim zabrał się do rysowania jego planów. O Rafaelu opowiadają, iż obrazy swoich Madonn widział tak jasno na ścianie, iż czasem prosił obecnych, aby się usunęli na stronę i nie przeszkadzali mu w kontemplacyi ujrzanego obrazu. “Jest to intuicyjna wizya wszystkich genialnych natur, cudowny dar Boży.

“Acho, nie – zaprzeczył żywo Dr. S. – nie jestem ani geniuszem, ani artystą. Plany mego wynalazku pojawiły mi się w sposób możliwie najprostszy. Z wynalazkiem mojej maszyny było tak: Pewnego poranku obudziłem się jakiś nieswój; czułem się niezdolnym do pracy i stałem przy oknie. Był chłodny dzień i okna były zamglone. Nagle zrodziła się w głowie myśl: Ileż to ciepła marnuje się dzięki temu, że para skrapla się na ścianach kotła? Jednocześnie przypomniał mi się obraz urządzenia, widziany intuicyjnie przed wieloma laty i ukazujący mi jasno, w jaki sposób dałoby się zapobiedz temu marnowaniu siły. Obraz był dość jasny, ale konstrukcya maszynowa poplątała mi się w głowie. Wsiadłem tedy do automobilu, kazałem się wozić w ciągu kilku godzin po okolicy samotnej, nie oglądałem się ani na lewo ani na prawo, ale rozmyślałem. Wszystko na nic. Każdy obraz rozpływał się jakby we mgle. Późnym wieczorem siedziałem w swoim pokoju zmęczony i niezadowolony. Nagle, niby projekcya rzucona na ścianę, ukazała mi się w całej wyrazistości konstrukcya właściwa. Kazałem obudzić swego najlepszego rysownika i dyktowałem to, co miałem jeszcze przed oczami, podając linię i wymiary. Trwało to jeszcze kilka miesięcy zanim model i wszystkie wyliczenia konstrukcyjne były wykończone, ale obraz, który mi się był ukazał, był całkiem trafny”.

źródło: „Tajemnice życia duchowego” NAPISAŁ GUSTAW STUTZER Z Niemieckiego przetłomaczył P. Laskowski, A. A. PARYSKI Toledo, Ohio.  USA 1926


Jacques Cazotte: Jacques Cazotte (French: [kazɔt]; 17 October 1719 – 25 September 1792) was a French author.

czytaj więcej na wikipedia.com  https://en.wikipedia.org/wiki/Jacques_Cazotte

]]>