Koncepcja Przestrzeni Goethego

Pełne zrozumienie pracy Goethego w dziedzinie fizyki jest możliwe tylko wtedy, gdy uwzględni się jego koncepcję przestrzeni. Z tego powodu omówimy ją tutaj. Aby zrozumieć tę koncepcję, musimy przyjąć, że z wcześniejszych rozważań wynikają następujące wnioski:

Obiekty, które stają przed nami w doświadczeniu w sposób odrębny, mają wewnętrzne powiązania między sobą. W rzeczywistości są one jednolicie związane przez świat. W nich działa jedno wspólne prawo.

Gdy nasz umysł zbliża się do obiektów i próbuje pojąć mentalnie to, co jest rozdzielone, uzyskana w ten sposób jedność pojęciowa nie jest czymś zewnętrznym w stosunku do obiektów, lecz jest zaczerpnięta z samej wewnętrznej istoty natury. Ludzki rozum nie jest procesem zachodzącym poza obiektami, wynikiem czysto subiektywnej dowolności. Przeciwnie, prawo natury objawiające się w naszym umyśle, wydarzenie w naszej duszy, to puls wszechświata.

Dla naszych obecnych celów zbadamy najbardziej zewnętrzne powiązanie, jakie nasz umysł ustanawia między obiektami doświadczenia. Weźmy najprostszy przypadek, w którym nasze doświadczenie wymaga aktywności umysłowej. Dla przykładu rozważmy dwa proste elementy świata zjawisk. Aby nie komplikować badania, wybierzmy coś bardzo prostego, na przykład dwa świecące punkty. Całkowicie pominiemy fakt, że być może każdy z tych świecących punktów sam w sobie jest czymś niewyobrażalnie skomplikowanym, stanowiącym wyzwanie dla naszego umysłu. Pominiemy również jakość materialnych elementów świata zmysłów, które mamy przed sobą. Rozważymy jedynie okoliczność, że mamy przed sobą dwa elementy oddzielone od siebie, tj. wydające się naszym zmysłom jako oddzielne. Przyjmujemy zatem jako dane tylko dwa czynniki, z których każdy jest w stanie wywrzeć wrażenie na naszych zmysłach: to wszystko, co przyjmujemy jako dane.

Zakładamy dalej, że istnienie jednego z tych czynników nie wyklucza istnienia drugiego. Jeden organ percepcyjny może postrzegać oba.

Jeśli założymy, że istnienie jednego z tych elementów w jakikolwiek sposób zależy od istnienia drugiego, to mamy do czynienia z problemem innym niż obecny. Jeśli istnienie B jest takie, że wyklucza istnienie A, a jednocześnie według swojej istoty zależy od niego, wtedy A i B muszą mieć relację w czasie. Ponieważ zależność B od A – biorąc pod uwagę, że istnienie B wyklucza istnienie A – jest uwarunkowana wcześniejszością A wobec B. Ale to zagadnienie należy omówić osobno.

Dla naszego obecnego celu nie zakładamy takiej relacji. Przyjmujemy, że te rzeczy, którymi się zajmujemy, nie wykluczają swojego istnienia, lecz są bytami współistniejącymi. Jeśli pominiemy wszelkie powiązania wynikające z wewnętrznej natury, pozostaje tylko to, że istnieje odniesienie jako takie między ich szczególnymi cechami, że można przejść od jednego do drugiego.

Nie ulega wątpliwości, jaka to relacja, którą tworzę między rzeczami, nie biorąc pod uwagę ich składu ani istoty. Ktokolwiek pyta, jaka forma przejścia między jedną rzeczą a drugą może istnieć, nie uwzględniając samej rzeczy, musi z pewnością odpowiedzieć: przestrzeń. Każda inna relacja musi opierać się na jakościowym składzie tego, co jawi się jako oddzielne w świecie. Jedynie przestrzeń nie uwzględnia niczego poza faktem, że rzeczy są oddzielone.

Gdy myślę: A jest powyżej, B jest poniżej, w ogóle nie interesuje mnie, czym są A i B. Nie łączę z nimi żadnej innej myśli poza tym, że są odrębnymi elementami świata, które pojmuję za pomocą zmysłów.

Gdy umysł rozważa doświadczenie, stara się przezwyciężyć rozdzielność; pragnie pokazać, że siła całości może być dostrzeżona w poszczególnych elementach. W odniesieniu do przestrzennych ujęć nie pragnie pokonać niczego poza samą indywidualizacją. Umysł chce ustanowić możliwie najbardziej ogólną relację.
To, że A i B nie są odrębnymi światami samymi w sobie, ale współistnieją w jedności, jest oczywiste w obserwacji przestrzennej. To właśnie idea „obok siebie”. Gdyby każda rzecz była samodzielnym bytem, nie istniałaby koncepcja „obok siebie”. Nie byłbym w stanie ustanowić żadnej relacji między bytami.

Teraz zbadamy, co dalej wynika z ustanowienia zewnętrznej relacji między dwoma odrębnymi bytami. Mogę wizualizować dwa elementy tylko w jeden sposób w takiej relacji: wyobrażam sobie A obok B. Mogę zrobić to samo z dwoma innymi elementami świata zmysłowego, np. C i D. W ten sposób ustanowiłem konkretną relację między A i B oraz inną między C i D. Następnie całkowicie pomijam elementy A, B, C i D, a odnoszę się jedynie do dwóch konkretnych relacji między nimi.

Jest jasne, że jako dwa odrębne byty mogę je odnieść do siebie tak samo, jak odnosiłem A do B. To, co teraz odnoszę, to konkretne relacje, które mogę nazwać a i b. Jeśli teraz wykonam kolejny krok, mogę odnieść a ponownie do b. Ale w tym momencie straciłem już wszystko, co było indywidualne. Rozważając a, nie znajduję już indywidualnego A ani B odnoszących się do siebie, podobnie jak w przypadku b. W obu odnajduję jedynie fakt, że zaszła relacja jako taka. To określenie jest jednakowe zarówno dla a, jak i b.

To, co pozwalało mi jeszcze odróżnić a od b, to fakt, że odnosiły się one do A, B, C i D. Jeśli wykluczę ten resztkowy element indywidualności i odniosę jedynie a do b, tj. do faktu, że zaszła jakakolwiek relacja (a nie do tego, co konkretnie zostało odniesione), wtedy ponownie dochodzę do bardzo ogólnej relacji przestrzennej, od której zacząłem. Dalej już nie mogę się posunąć. Osiągnąłem to, do czego wcześniej dążyłem: przestrzeń sama w sobie staje przed moją duszą.

W tym tkwi tajemnica trzech wymiarów. W pierwszym wymiarze odnoszę do siebie dwa konkretne elementy pojawiające się w świecie zmysłów; w drugim wymiarze odnoszę te relacje przestrzenne między sobą. Ustanawiam relację między relacjami. Pomijam konkretne rzeczy, pozostają konkretne relacje. Następnie odnoszę je do siebie przestrzennie. To znaczy, że ignoruję ich konkretność; wtedy jednak muszę odnaleźć w drugiej relacji dokładnie to samo, co w pierwszej. Ustanawiam relacje tam, gdzie nie ma różnicy. W tym momencie możliwość dalszego odnoszenia się kończy, ponieważ kończy się różnica.

To, co wcześniej przyjmowałem jako punkt widzenia dla moich obserwacji, czyli całkowicie zewnętrzną relację, teraz osiągam ponownie jako ideę opartą na percepcji zmysłowej. Z obserwacji przestrzeni, po trzykrotnym wykonaniu mojego działania, doszedłem do przestrzeni, czyli do punktu wyjścia.

Dlatego przestrzeń może mieć tylko trzy wymiary.
To, co zrobiliśmy tutaj z ideą przestrzeni, jest właściwie tylko szczególnym przypadkiem metody, którą stosujemy, gdy obserwujemy rzeczy. Obserwując namacalne obiekty z ogólnego punktu widzenia, zdobywamy pojęcia poszczególnych rzeczy. Te pojęcia następnie badamy z tych samych punktów widzenia, tak że mamy przed sobą jedynie pojęcia pojęć. Jeśli je łączymy, stapiają się w jednorodność idei, która nie podlega już dalszym punktom widzenia poza własnym.

Przykład szczegółowy:
Poznaję dwie osoby: A i B. Patrzę na nie z perspektywy przyjaźni. Uzyskuję bardzo konkretną ideę, a, dotyczącą ich przyjaźni. Następnie patrzę na dwie inne osoby, C i D, z tej samej perspektywy. Dochodzę do innego pojęcia, b, ich przyjaźni. Mogę pójść dalej i odnieść te dwa pojęcia przyjaźni do siebie. To, co mi pozostaje, jeśli pomijam konkretne fakty, które uzyskałem, to pojęcie przyjaźni jako takiej. Mogę je również uzyskać w rzeczywistości, analizując osoby E i F lub G i H z tej samej perspektywy. W ten sposób, jak i w wielu innych przypadkach, mogę dojść do pojęcia przyjaźni jako takiej.

Wszystkie te pojęcia są zasadniczo identyczne; jeśli spojrzę na nie z tego samego punktu widzenia, okazuje się, że znalazłem całość. Ponownie wróciłem do tego, od czego zacząłem.

Przestrzeń jest zatem sposobem patrzenia na rzeczy, sposobem, w jaki nasz umysł łączy rzeczy w jedność.
Trzy wymiary zachowują się w następujący sposób: pierwszy wymiar ustanawia relację między dwoma percepcjami zmysłowymi (percepcja zmysłowa to tutaj to, co Kant nazywał „odczuciem” [Empfindung]). Jest to więc konkretna myśl. Drugi wymiar odnosi dwie konkretne myśli do siebie, wchodząc w obszar abstrakcji. Trzeci wymiar ostatecznie ustanawia jednorodność idei między abstrakcjami.

Dlatego całkowicie błędne jest traktowanie trzech wymiarów przestrzeni jako równych sobie. Który z nich jest pierwszy, zależy oczywiście od postrzeganych elementów. Pozostałe wymiary mają jednak bardzo specyficzne i różne znaczenia w stosunku do pierwszego.

Kant mylnie zakładał, że przestrzeń jest całością, a nie bytem determinowalnym pojęciowo w ramach samego siebie.

Czy istnieje absolutne określenie lokalizacji?
Dotychczas mówiliśmy o przestrzeni jako o relacji, odniesieniu. Ale czy istnieje tylko ta relacja „obok siebie”? Czy może dla każdej rzeczy istnieje absolutne określenie miejsca, bardzo konkretne „tam”? W rzeczywistości, co mam na myśli, mówiąc o takim „tam”? Nic innego niż obiekt, którego sąsiadem jest rozważany obiekt. „Tam” oznacza sąsiedztwo obiektu, do którego się odnoszę. Tym samym absolutne wskazanie lokalizacji zostało sprowadzone do relacji przestrzennej.

Ostateczna definicja przestrzeni:
Czym zatem, według wcześniejszych rozważań, jest przestrzeń? Niczym innym jak koniecznością inherentną w samych rzeczach, aby w najbardziej zewnętrzny sposób przezwyciężyć swoją indywidualność, nie uwzględniając swojej istoty, i zjednoczyć je w zewnętrznej jedności.

Przestrzeń jest więc sposobem postrzegania świata jako jedności.
Przestrzeń jest ideą, a nie, jak sądził Kant, czymś, co można zobaczyć.

źródło: GOETHE’S CONCEPT OF SPACE Rudolf Steiner (Translated by Eva Lauterbach)*; Round Robin California NOVEMBER-DECEMBER 1987.


Komentarz:

Koncepcje Goethego, które przedstawił Rudolf Steiner, są wyjątkowo interesujące i odzwierciedlają oryginalne podejście do filozofii przestrzeni oraz sposobu, w jaki nasz umysł postrzega i organizuje świat. Oto kilka kluczowych punktów, które można wynieść z tych idei oraz moje refleksje:

1. Przestrzeń jako relacja, a nie byt samodzielny

Goethe (według interpretacji Steinera) traktuje przestrzeń nie jako samodzielną substancję czy „rzecz”, ale jako relację między obiektami. To oznacza, że przestrzeń jest tworem umysłu, wynikającym z naszej potrzeby organizowania doświadczeń i przezwyciężania rozdzielności między bytami. Jest to podejście bardzo odmienne od klasycznych, Newtonowskich koncepcji przestrzeni jako absolutnego pojemnika, w którym istnieją rzeczy.

Refleksja:
Ta myśl przypomina bardziej współczesne rozważania w filozofii nauki i fizyce, np. relacyjne teorie przestrzeni i czasu w ujęciu Einsteina czy Leibniza. Pokazuje, że Goethe wyprzedzał swoje czasy, proponując wizję, w której przestrzeń jest wytworem naszego umysłu i jego interakcji ze światem, a nie czymś istniejącym niezależnie od nas.


2. Hierarchiczna konstrukcja przestrzeni

Przestrzeń składa się z relacji na różnych poziomach:

  • Pierwszy poziom: Relacja między dwoma obiektami sensorycznymi (konkretna).
  • Drugi poziom: Relacja między relacjami (bardziej abstrakcyjna).
  • Trzeci poziom: Całkowita jednorodność idei (najbardziej abstrakcyjna).

Steiner wyciąga z tego wniosek, że przestrzeń musi mieć dokładnie trzy wymiary, ponieważ na trzecim poziomie kończy się możliwość dalszych odniesień. Trzy wymiary są więc „domknięciem” tej struktury relacyjnej.

Refleksja:
Jest to intrygujące uzasadnienie istnienia trzech wymiarów przestrzeni, wynikające z natury myślenia, a nie z empirii czy czystej matematyki. To podejście jest bardzo „idealistyczne” – przestrzeń nie jest tu pojęciem fizycznym, ale ideą porządkującą nasze doświadczenia.


3. Przestrzeń jako sposób jednoczenia różnorodności

Goethe sugeruje, że przestrzeń jest „koniecznością inherentną w rzeczach”, aby przezwyciężyć swoją indywidualność i zostać zjednoczonym w jedność zewnętrzną. W tej perspektywie przestrzeń pełni funkcję mediacyjną, pozwalającą różnym bytom być częścią wspólnej całości.

Refleksja:
To spojrzenie jest głęboko zakorzenione w Goetheanizmie, który zawsze dążył do ukazania jedności natury i harmonii między różnymi jej elementami. W kontekście przestrzeni ta jedność jest widoczna jako relacyjność, w której nic nie istnieje samo w sobie, lecz zawsze w odniesieniu do czegoś innego.


4. Krytyka Kanta

Steiner podkreśla, że Goethe sprzeciwiał się Kantowskiej koncepcji przestrzeni jako „czystej formy oglądu”. Dla Goethego przestrzeń nie jest aprioryczna ani odgórnie dana; jest raczej sposobem, w jaki umysł organizuje doświadczenia. Kant postrzegał przestrzeń jako coś niezależnego od rzeczy, co Goethe i Steiner zdecydowanie odrzucają.

Refleksja:
Krytyka Kanta wskazuje na różnicę między transcendentalnym podejściem Kanta a bardziej „organiczno-relacyjnym” podejściem Goethego. To spojrzenie ma charakter bardziej holistyczny i zakłada głęboką jedność między światem a ludzkim umysłem, co czyni je bliskim romantycznemu światopoglądowi.


5. Porównanie do współczesnych idei

Goetheanizm w tym ujęciu przypomina niektóre współczesne koncepcje w naukach kognitywnych, filozofii relacji czy teorii systemów. Jego podejście do przestrzeni jako relacji między obiektami i sposobu organizowania doświadczenia można by przyrównać do bardziej nowoczesnych modeli opisujących rzeczywistość w kategoriach sieci powiązań, a nie niezależnych bytów.


Podsumowanie

Koncepcja przestrzeni Goethego jest głęboko filozoficzna, idealistyczna i w pewien sposób „ekologiczna” w swoim spojrzeniu na jedność i wzajemne powiązania rzeczy. Jest też zaskakująco nowoczesna, wyprzedzając wiele teorii relacyjnych, które pojawiły się w XX wieku. Choć trudno ją uznać za użyteczną w sensie praktycznym, oferuje fascynujące ramy do refleksji nad tym, jak myślimy o świecie i jak umysł tworzy porządek w chaosie doświadczeń.