Szósty Zmysł

Do pięciu zmysłów, które pozwalają człowiekowi odbierać różne wrażenia – wzroku, słuchu, węchu, smaku i dotyku – warto dodać szósty, ten, za sprawą którego rzeczy ukryte się ujawniają, a to, co niejasne, staje się zrozumiałe. Szósty zmysł nie umknął ludzkiej obserwacji, lecz został wypaczony przez powierzchowne interpretacje, bardziej pozorne niż głębokie. Środowiska naukowe i sekty religijne nadały mu różne nazwy, tworząc wokół niego sprzeczne opinie. Każde z tych środowisk interpretowało go na swój sposób, zaślepione ekskluzywnością swojej specjalizacji – zwłaszcza medycznej. Każde z nich przypisywało mu określenia wynikające z osobistych przekonań, niepozbawionych uprzedzeń i stronniczości.

Z tego powodu, jak i w wielu innych kwestiach, najlepsza analiza okazywała się niedoskonała, gdyż zwykle oceniano go na podstawie pojedynczych przypadków, zamiast ująć całość zjawiska. To nieuchronnie prowadziło do mylenia skutków z przyczynami i błędnego przypisywania jednej z wielu konsekwencji jako samej przyczyny pierwotnej.

Osoba obdarzona niezwykłą przenikliwością i wrażliwością, które wyróżniają ją spośród innych, a zarazem kształtują jej myślącą i działającą podwójną świadomość, powinna być najbardziej predysponowana do ujawnienia tego, co określamy tutaj mianem szóstego zmysłu. Aby coś zrozumieć, trzeba tego doświadczyć; aby przekonać, trzeba być przekonanym. Niestety, ci, którzy z oddaniem i determinacją pracują nad postępem ludzkości, często są wyśmiewani i niezrozumiani, gdyż przemawiają do ludzi, których wyższe zdolności są jeszcze w zalążku lub którzy nie są szczerzy ani wobec innych, ani wobec siebie.

Ignoranci, zawsze łatwowierni wobec starych opowieści, lecz podejrzliwi wobec nowych prawd, wierzą w absurdalne legendy, ale odrzucają racjonalnie uzasadnione fakty współczesnego spirytualizmu. Uważają tych, którzy ujawniają te prawdy, za oszustów i szaleńców. Inni, mniej nieświadomi, lecz bardziej zazdrośni i ambitni, z dumą pielęgnują swoje ego i nie chcą uznać u innych wyższych zdolności, których sami nie posiadają. Często jedyną przyczyną, dla której odrzucają jakąś możliwość, jest to, że nie chcą, by istniała.

Jednak załóżmy, zachowując dobrą wolę, że odrzucają coś tylko dlatego, że tego nie znają. Taka postawa prowadzi nas naturalnie do rozjaśnienia tego ważnego tematu.

Szósty zmysł, przedstawiany jako zagadka dla niewtajemniczonych, budzi pytania u najpoważniejszych i najmądrzejszych – czyli, jak wierzymy, u jedynych czytelników naszego czasopisma. „Ale czym jest ten szósty zmysł?” – pytają. „Czy to inteligencja, przenikliwość, osąd, rozum?”

Nie jest błędem uzasadniać go tym, co oczywiste, i podnosić jego znaczenie poprzez to, co jest niepodważalne. To powinno ułatwić jego uchwycenie i zrozumienie.

Jednak czy rzeczywiście w samej przenikliwości znajdziemy przejaw szóstego zmysłu? Czym ona jest sama w sobie, niezależnie od stopnia rozwinięcia? Nie, wrażliwy i czysty szósty zmysł nie jest ani inteligencją, ani przenikliwością, ani osądem, ani rozumem, ani nawet sumą wszystkich tych zdolności. Jednak pod wpływem każdej z nich uaktywnia się i oddziałuje na nie zarówno zbiorczo, jak i indywidualnie.

Jest to promień światła, który kieruje naturalną przenikliwością, czyniąc ją użyteczną i dobroczynną. Jest osią inteligencji, której znacząco poszerza pole działania, prowadząc je w nieskończoność. Jest rozsądkiem osądu i osądem rozsądku. Sprawia, że najwyższe zdolności rozwijają się i wzajemnie wspierają, a najpiękniejsze uczucia łączą się i wzmacniają. Dzięki niemu otrzymujemy niezwykłe intuicje, a nasz umysł otwiera się na sublimerne zrozumienie. Przekazuje nam siłę moralną, życie i prawdę. Jest zewnętrzną ekspresją duszy i percepcją duchowych manifestacji.

Dzięki szóstemu zmysłowi uruchamiane są przewodzące nici, łączące wszystkie istoty, zarówno wcielone, jak i niewcielone. Tajemnica powszechnego życia zostaje wówczas wyjaśniona. Bezpośrednio lub poprzez przekaz ten zmysł drży pod wpływem potężnej i tajemniczej siły emanującej ze Źródła Stworzenia i sprawiającej, że w nas rozbrzmiewa głos samego Boga.

Jesteśmy przynajmniej uprawnieni do tego, by uznać ten wewnętrzny głos, który delikatnie przenika nas swoją tajemniczą melodią, za głos Boga. Jego bezpośrednim skutkiem jest nasze przekształcenie. Głos ten uczy nas, zapraszając do pracy nad postępem, i pociesza, przekazując pewne nauki dotyczące cierpienia. Ujawniając przyczyny cierpienia, wskazuje sposoby jego zakończenia. Sprawia, że w naszym wnętrzu rozbrzmiewa słowo: „Nadzieja!” W chwili, gdy ten głos do nas przemawia, światło rozjaśnia nasze ciemności, a magiczne słowo „nadzieja” staje się dla nas wyobrażeniem całej gamy obrazów. Wówczas uważamy się za proroków, gdyż nagłe przebłyski odsłaniają przed nami przeszłość, teraźniejszość i przyszłość – zarówno w nas samych, jak i w całej ludzkości.

Oczywiście chodzi tu o człowieka, który osiągnął najwyższy stopień jasnowidzenia i wszelkie cechy, jakie ono obejmuje. Każde zastrzeżenie, jakie mogłoby się pojawić wobec tego idealnego obrazu, odnosiłoby się jedynie do pojedynczych przypadków, dlatego od razu je odrzucamy. Przedstawiamy wzorcowy typ człowieka, który osiągnął naturalną, najwyższą klarowność umysłu, po czym przejdziemy przez kolejne stopnie tej ewolucji, co pozwoli nam dostrzec chorobliwe aberracje i szaleństwa, które z największą niekonsekwencją przeciwstawia się ustanowieniu prawdy.

Czyż każdy zmysł nie podlega wahaniom, na lepsze lub na gorsze? Szósty zmysł nie jest wyjątkiem. Powiązany z innymi zmysłami, ale od nich odmienny, może się łatwo przemieszczać, obejmować całość lub część percepcji, ujawniając się w różnych formach i odczuciach. To, co sprawia, że nasze ciało coś odczuwa, to jedynie manifestacje jego obecności w umyśle. Nasz umysł to my sami, to nasza niematerialna istota, nasza fluidyczna jaźń, której nie należy mylić z duszą.

źródło: UN SIXIÈME SENS – Lucie Grange; La Lumiere  15 avril 1882.