Sympatyczne leczenie brodawek

Sympatyczne leczenie brodawek
Fragment listu do magnetyzera w Paryżu

Starsza dama, pani Moulin, stara przyjaciółka mojej matki, była niepocieszona z powodu pojawienia się od jakiegoś czasu bardzo brzydkiej brodawki po bokach nosa, która z dnia na dzień stawała się coraz większa. Chciała usunąć tę brodawkę chirurgicznie, lecz jej lekarz zdecydowanie odradził operację.

W końcu ogrodnik zaproponował, że uwolni ją od tej drobnej dolegliwości, i potarł brodawkę grzbietem dużego nagiego ślimaka ogrodowego – to znaczy żółtą stroną jego ciała, która nie dotykała ziemi. Następnie zabrał ślimaka, który był wciąż żywy i w żadnym wypadku nie został zmiażdżony, i nabił go na czarny cierń, przytwierdzając go do krzaka, gdzie pozostawił go, by tam umarł.

W miarę jak ślimak zamierał, brodawka pani Moulin zaczęła więdnąć. Po około czternastu dniach, kiedy ogrodnik zauważył, że ślimak jest zupełnie suchy i można go rozetrzeć, udał się do pani Moulin, by poinformować ją o nadchodzącym wyleczeniu. Nie zdążył jednak dotrzeć na miejsce, ponieważ wyszła mu naprzeciw służąca, która powiedziała, że tego samego ranka pani Moulin znalazła swoją brodawkę w łóżku po przebudzeniu.

Udałem się do ogrodnika i zapytałem, skąd zna tę metodę. Odpowiedział, że około dwadzieścia lat wcześniej pewien wieśniak, który zauważył, że jedna z jego dłoni była dosłownie pokryta sześćdziesięcioma brodawkami, oraz że miał też dużą brodawkę na prawej brwi, która zagrażała jego oku – poradził mu to właśnie leczenie. Ogrodnik potraktował wszystkie swoje sześćdziesiąt brodawek na dłoni oraz tę jedną na brwi tym samym dużym żółtym ślimakiem bez muszli, delikatnie nacierając je. Gdy ślimak wysechł, wszystkie 61 brodawek odpadły i nigdy nie wróciły.

Kiedy zapytałem go, czy przypisuje czarnemu ciernistemu kolcowi, którym nabił ślimaka, jakąś szczególną moc, odpowiedział, że absolutnie nie wie, czy sam cierń lub jego kolor miały wpływ na leczenie. Użył go tylko dlatego, że tak mu polecono.

Dodał też, że najważniejsze jest, aby nie zmiażdżyć ślimaka podczas pocierania, ponieważ musi on zostać nabity żywy – na murze lub w jakimś innym miejscu – i tam musi umrzeć i całkowicie wyschnąć bez żadnych zakłóceń.

Ten sam ogrodnik twierdził, że tak zastosowany i potraktowany ślimak może w ciągu kilku dni wyleczyć również liszaje, które rolnicy czasem nabywają przy obsłudze bydła.

Bricquebec, 22 października 1849 r.
Achille Doisnel

źródło: Sympaihetische Heilung der Warzen;  MAGICON – Stuttgart 1853.