Światło Duszy

Pewien nieżyjący już, wiarygodny człowiek opowiedział mi następującą historię.

Podczas ostatniej choroby jego pobożnej żony, gdy śmierć była już blisko, przy jej łóżku zgromadziło się kilka przyjaciółek, które wspólnie z nią modliły się i śpiewały pieśni religijne. Mąż musiał pilnie wyjść, a gdy wrócił do domu, jego żona już nie żyła. Przyjaciółki przywitały go słowami:

„Powinien Pan to zobaczyć! Kiedy Pańska żona umierała, nagle wokół jej głowy pojawiła się jasna poświata. Następnie spojrzała na nas z łagodnym, pełnym zadowolenia wyrazem twarzy, skinęła głową i odeszła w pokoju.”

Bez wątpienia w takich chwilach dusza, która ma wkrótce opuścić ciało, występuje ze swojej ziemskiej powłoki, otaczając się przez moment własną, charakterystyczną aurą.

To zjawisko, pojawiające się u osób znajdujących się na granicy życia i śmierci, występuje częściej, niż się przypuszcza, i może się powtarzać. Poniżej znajduje się przykład tego fenomenu, zaczerpnięty z doniesień korespondenta z Norymbergi. Został on zgłoszony z Londynu 10 września 1842 roku.

Najnowszy numer „London Medical Gazette” zawiera niezwykle interesującą relację znanego londyńskiego lekarza, sir H. Marsha. Opisuje on przypadek młodej kobiety, oznaczonej inicjałami L. A., której choroba zakończyła się śmiercią.

„Dziesięć dni przed jej śmiercią” — relacjonuje sir H. Marsh — „zaobserwowałem niezwykłe światło pojawiające się wokół jej twarzy, które zdawało się rozświetlać jej głowę. Było ono migoczące i pulsujące, przypominające zorzę polarną.”

Pacjentka była skrajnie wychudzona, a tamtego dnia doświadczyła ataku duszności, który trwał całą godzinę i sprawił jej ogromne cierpienie. Była tak osłabiona, że nie chciała, abym choć na chwilę odszedł od jej łóżka – bała się ponownego ataku.

Gdy przygotowała się do snu, ja również położyłem się blisko niej. I wtedy nagle pojawiła się ta niezwykła, świetlista poświata.

Jej służąca, która czuwała przy łóżku, również ją dostrzegła. Poprosiłem, by przysunęła parawan do lampy, aby światło jej nie budziło, ale ona odpowiedziała:

„Lampa jest już całkowicie zasłonięta.”

Wtedy powiedziałem: „Więc skąd pochodzi to światło, które rozświetla twarz Louise?”

Służąca zrobiła tajemniczą minę i przyznała, że już wcześniej je widziała, ale nie mówiła o tym nikomu, ponieważ damy uważały służbę za przesądną.

Zapytałem ją, kiedy dokładnie dostrzegła ten blask.

Odpowiedziała: „Rano. Oślepił mnie na moment, ale nic nie powiedziałam.”

Po tych słowach zacząłem uważnie obserwować to zjawisko przez kolejne pół godziny. Następnie wstałem i sprawdziłem ustawienie świecy – była ustawiona w taki sposób, że nie mogła rzucać takiego blasku. Poza tym było to zupełnie inne światło: srebrzyste, podobne do odbicia księżyca na wodzie.

Obserwowałem je przez ponad godzinę, zanim zniknęło. Nadawało twarzy zmarłej wygląd jakby była pokryta białą farbą i szklistym blaskiem. Poruszało się jednak wokół niej i miało ogólnie niezwykły efekt.

Trzy noce później, gdy służąca źle się czuła, czuwałem przy chorej przez całą noc. Wtedy ponownie zobaczyłem to świetliste zjawisko – mimo że nie było w pokoju żadnej zapalonej świecy, księżyc nie świecił, ani nie było żadnego innego widocznego źródła światła.

Siostra chorej weszła do pokoju i również dostrzegła ten blask.

Wieczorem przed śmiercią L. A. znów zobaczyłem to światło, lecz było słabsze i trwało około dwudziestu minut.

źródło: Das Seelenlicht;  MAGIKON Stuttgart 1845.