Stefan Ossowiecki o wykryciu zbrodni w Stolinie

MATERIAŁY DOŚWIADCZALNE „OBEIMU”
(przedruk tylko za podaniem źródła)
Co mówi znakomity jasnowidz   St. Ossowiecki o wykryciu zbrodni w Stolinie

Ta zbrodnia Stolińska, to jedna z najohydniejszych i najcięższych spraw, jakie zda­rzyło mi się wykryć – mówi znakomity ja­snowidz, kiedy go pytam, o głośne już z ga­zet znalezienie zwłok zamordowanej dziew­czynki, podług jego wskazówek.

– To, co wi­działem – na co musiałem patrzyć własnemi oczami, nie mogąc nic zmienić i nic nie­szczęśliwej dziewczynce dopomóc – było tak: straszne, że po doświadczeniu minął dłu­gi czas, zanim się otrząsnąłem z przeżytych wrażeń. Przecież to, co widzę w czasie doświadczeń, jest konkretnem odbiciem rze­czywistości. Dotąd nie mogę myśleć o szczegó­łach, tak były nieludzkie. Trudno uwierzyć, że był to człowiek, nie jakiś krwawy wampir ze średniowiecza!

O sprawie tej narazie nie wiedziałem nic: tyle dzieci ginie nawet tu, w Warszawie, a to było gdzieś daleko na kresach. Ale w marcu zgłosili się do mnie ze Stolina dwaj podróżni, przywożąc list polecający. List był od ordynata Dawidgródzkiego, na które­go gruntach znajduje się Stolin, ks. Radzi­wiłła. Prosił o możliwe wykrycie, co się stało z czternastoletnią dziewczynką ze Stolina, która od dwuch miesięcy zaginęła bez śladu. Przybyli – przewodniczący gminy ży­dowskiej, p. Zarachowicz i p. Oszer Fiszman, przywieźli ze sobą ubranie dziewczyn­ki, jakąś spódniczkę.

Wziąłem materjał do rąk i skupiłem się na odpowiedniej myśli. Świadomość zwy­kła, dzienna, zaczęła powoli zanikać, czułem, że przenoszą się w środowisko dziew­czynki, śladami fluidów, które się przecho wuja w rzeczach i zwłaszcza – ubraniu da­nej osoby. Po kwadransie byłem już w Sto-linie i wiedziałem okropną prawdę: dziew­czynka nie żyła, została straszliwie zamor­dowana i zgwałcona. Widziałem cały przebieg zbrodni, wszystko od  początku. To by­ło wstrząsające.

– Czy pan miał świadomość tego, co się stało, czy pan widział wypadki same?

– Widziałem tak, jak widzę tę lampę i te drzwi, jak widzę tego, z kim rozma­wiam! Widziałem, jak wieczorem, w stycz­niu, między godziną szóstą, a siódmą, dziew­czynka wychodzi z domu. Jest bardzo mila i ładna, skromnie ubrana, lat około czterna­stu. Najprzód poszła do koleżanki niedale­ko, tam razem rozglądały jakieś kajety, zdaje się szkolne wypracowanie; rozróżnia­łem nawet napisy. Potem wyszła na ulicę, i wtedy właśnie zbliżył się do niej mężczyz­na z dwiema walizkami w ręce, bronzowa f czarna. Był w szarym palcie i kapeluszu; był nieprzyjemny, wyglądało, jakgdyby cze­kał na dziewczynkę, czy śledził ją; ona otem nic nie wiedziała. Zaproponował jej, żeby mu za jakiś drobny pieniądz podniosła ka­wałek drogi jedną z waliz. To był wybieg, zasadzka – walizy były lekkie, w jednej miał wyroby z drzewa, które sprzedawał, a w drugiej przygotowane wszystko, co potrzebne mu było do zamordowania. Dziew­czynka była bardzo uboga, zgodziła się mu pomóc i poszli. Przez jakiś czas szła z nim razem, potem jednak zaczęła się czegoś bać i powiedziała, że dalej nie pójdzie. Wtedy dodał jej jeszcze pieniędzy — wiedział, że je odbierze — i poszła znowu; mówił, że już niedaleko, zaraz za lasem. Kiedy weszli w zarośla, zbrodniarz obejrzał się; było ciemno i pusto, zarośla zasłaniały ich od drogi. Wtedy chwycił dziewczynkę i powalił na ziemię. Nie chcę opisywać tego, co wi­działem; było to potworne, nieludzkie, od­chorowałem to psychicznie i fizycznie, Za­kopał zwłoki tamże, między krzakami; okre­śliłem miejsce tak dokładnie, że kiedy podług moich  wskazówek zaczęto tam  właśnie kopać,   natrafiono   już   zaraz   niegłęboko   na   stopę w   pończoszce:   tam  też znaleźli straszliwie   zmasakrowane   ciało.

Powiedziałem  nadto, że  dziewczynka   jest  przedostatniem dzieckiem   z   pomiędzy   jedenaściorga, i że matka jej,  bardzo  uboga,  mieszka w drewnianym parterowym domku, który opisałem.

Odpis   protokółu, stwierdzony przez delegację gminy Stolin za zgodność, znajduje się  w posiadaniu „OBEIMU”.

źródło: OBEIM – Ogólnopolski Biuletyn Ezoteryczny i Metapsychiczny, 1937.