MATERIAŁY DOŚWIADCZALNE „OBEIMU”
(przedruk tylko za podaniem źródła)
Co mówi znakomity jasnowidz St. Ossowiecki o wykryciu zbrodni w Stolinie
Ta zbrodnia Stolińska, to jedna z najohydniejszych i najcięższych spraw, jakie zdarzyło mi się wykryć – mówi znakomity jasnowidz, kiedy go pytam, o głośne już z gazet znalezienie zwłok zamordowanej dziewczynki, podług jego wskazówek.
– To, co widziałem – na co musiałem patrzyć własnemi oczami, nie mogąc nic zmienić i nic nieszczęśliwej dziewczynce dopomóc – było tak: straszne, że po doświadczeniu minął długi czas, zanim się otrząsnąłem z przeżytych wrażeń. Przecież to, co widzę w czasie doświadczeń, jest konkretnem odbiciem rzeczywistości. Dotąd nie mogę myśleć o szczegółach, tak były nieludzkie. Trudno uwierzyć, że był to człowiek, nie jakiś krwawy wampir ze średniowiecza!
O sprawie tej narazie nie wiedziałem nic: tyle dzieci ginie nawet tu, w Warszawie, a to było gdzieś daleko na kresach. Ale w marcu zgłosili się do mnie ze Stolina dwaj podróżni, przywożąc list polecający. List był od ordynata Dawidgródzkiego, na którego gruntach znajduje się Stolin, ks. Radziwiłła. Prosił o możliwe wykrycie, co się stało z czternastoletnią dziewczynką ze Stolina, która od dwuch miesięcy zaginęła bez śladu. Przybyli – przewodniczący gminy żydowskiej, p. Zarachowicz i p. Oszer Fiszman, przywieźli ze sobą ubranie dziewczynki, jakąś spódniczkę.
Wziąłem materjał do rąk i skupiłem się na odpowiedniej myśli. Świadomość zwykła, dzienna, zaczęła powoli zanikać, czułem, że przenoszą się w środowisko dziewczynki, śladami fluidów, które się przecho wuja w rzeczach i zwłaszcza – ubraniu danej osoby. Po kwadransie byłem już w Sto-linie i wiedziałem okropną prawdę: dziewczynka nie żyła, została straszliwie zamordowana i zgwałcona. Widziałem cały przebieg zbrodni, wszystko od początku. To było wstrząsające.
– Czy pan miał świadomość tego, co się stało, czy pan widział wypadki same?
– Widziałem tak, jak widzę tę lampę i te drzwi, jak widzę tego, z kim rozmawiam! Widziałem, jak wieczorem, w styczniu, między godziną szóstą, a siódmą, dziewczynka wychodzi z domu. Jest bardzo mila i ładna, skromnie ubrana, lat około czternastu. Najprzód poszła do koleżanki niedaleko, tam razem rozglądały jakieś kajety, zdaje się szkolne wypracowanie; rozróżniałem nawet napisy. Potem wyszła na ulicę, i wtedy właśnie zbliżył się do niej mężczyzna z dwiema walizkami w ręce, bronzowa f czarna. Był w szarym palcie i kapeluszu; był nieprzyjemny, wyglądało, jakgdyby czekał na dziewczynkę, czy śledził ją; ona otem nic nie wiedziała. Zaproponował jej, żeby mu za jakiś drobny pieniądz podniosła kawałek drogi jedną z waliz. To był wybieg, zasadzka – walizy były lekkie, w jednej miał wyroby z drzewa, które sprzedawał, a w drugiej przygotowane wszystko, co potrzebne mu było do zamordowania. Dziewczynka była bardzo uboga, zgodziła się mu pomóc i poszli. Przez jakiś czas szła z nim razem, potem jednak zaczęła się czegoś bać i powiedziała, że dalej nie pójdzie. Wtedy dodał jej jeszcze pieniędzy — wiedział, że je odbierze — i poszła znowu; mówił, że już niedaleko, zaraz za lasem. Kiedy weszli w zarośla, zbrodniarz obejrzał się; było ciemno i pusto, zarośla zasłaniały ich od drogi. Wtedy chwycił dziewczynkę i powalił na ziemię. Nie chcę opisywać tego, co widziałem; było to potworne, nieludzkie, odchorowałem to psychicznie i fizycznie, Zakopał zwłoki tamże, między krzakami; określiłem miejsce tak dokładnie, że kiedy podług moich wskazówek zaczęto tam właśnie kopać, natrafiono już zaraz niegłęboko na stopę w pończoszce: tam też znaleźli straszliwie zmasakrowane ciało.
Powiedziałem nadto, że dziewczynka jest przedostatniem dzieckiem z pomiędzy jedenaściorga, i że matka jej, bardzo uboga, mieszka w drewnianym parterowym domku, który opisałem.
Odpis protokółu, stwierdzony przez delegację gminy Stolin za zgodność, znajduje się w posiadaniu „OBEIMU”.
źródło: OBEIM – Ogólnopolski Biuletyn Ezoteryczny i Metapsychiczny, 1937.