Wielu ludzi miało zwyczaj umniejszać starożytnym, zakładając, że wiedzieli niewiele o mechanice, na pewno nie tyle co my. Budowniczych piramid opisywano jako osoby, które wykonywały swoje obliczenia i prowadziły najbardziej niesamowite operacje inżynieryjne przy pomocy zbiorników wody do uzyskiwania poziomów i kątów gwiazd: zakładano, że nie mogli mieć instrumentów poza najprymitywniejszymi. Podobnie starożytnych Chińczyków uznawano za prymitywnych rzemieślników, chociaż wiadomo, że odkryli oni precesję równonocy ponad 2000 lat temu. Ostatnio powoli zaczynają pojawiać się dowody, które mogą wskazywać, że starożytni mieli równie dużo, jeśli nie więcej, wiedzy niż my. Poniższy tekst z nowojorskiej gazety Evening Sun, wpływowego dziennika, może być interesujący. Gazeta donosi z 31 maja 1894 roku:
„Angielski oficer o nazwisku Harrington odkrył w Indiach działający telefon pomiędzy dwoma rodzimymi świątyniami oddalonymi od siebie o ponad milę. Zeznania Hindusów, które podobno są poparte dokumentami, pokazują, że system ten działa od ponad 2000 lat. Naukowcy prowadzący wykopaliska w ruinach starożytnych świątyń egipskich wielokrotnie znajdowali niepodważalne dowody na istnienie połączeń kablowych pomiędzy niektórymi świątyniami wcześniejszych dynastii egipskich.”
Prawdopodobnie okaże się, z biegiem czasu, że wielokrotnie powtarzane twierdzenia H.P. Bławatskiej, że starożytni posiadali wszystkie nasze sztuki i urządzenia mechaniczne, były prawdziwe. Twierdziła ona, że mieli maszyny latające. W buddyjskich księgach jest opowieść o Buddzie, która odnosi się do maszyny latającej lub mechanicznego ptaka używanego w poprzednim życiu Buddy, a indyjskie tradycje mówią także o maszynach chodzących po powietrzu. Czytając ten artykuł w gazecie, przypomina mi się rozmowa, którą miałem z H.P. Bławatską w Nowym Jorku przed wynalezieniem fonografu, w której mówiła, że jej indyjscy przyjaciele mieli maszynę, za pomocą której rozmawiali ze sobą na odległość mil z wielką łatwością. Może gdy Zachód przekona się, że starożytni Aryjczycy mieli urządzenia mechaniczne dorównujące naszym, będzie bardziej gotów wysłuchać filozofii, które Wschód przechowuje od tak dawna.
Czy to kiedykolwiek było sugerowane wcześniej? Książka dra Wildera „Religie starożytnej Grecji i Rzymu” jest świetnie napisana i prawie na pewno będzie doskonała w całości. „Manuskrypt z innej przestrzeni” jest autorstwa osoby, która najwyraźniej nigdy nie czytała „Flatlandii”, i która z nieokiełznaną radością opisuje rzekome odkrycia myśli już dobrze znanych. „Formy umysłu” pana Meada oczywiście mają całą tę bogatą intelektualność znaną jego czytelnikom, ale szczególnie uderzają, ponieważ są w dwóch odrębnych stylach – pierwsza połowa prawie staccato w swojej szybkości i intensywności, druga połowa płynna i uspokajająca. To urocze spotkać się ponownie na łamach z panią Patience Sinnett, a jej „Alchemia jako nauka duchowa” kończy swoją ekspozycję pięknymi słowami, które tylko zmieniony krój czcionki ujawnia jako jej własne.
Ze ściśle zachodniego punktu widzenia „Mieszkania bogów” G.R.S.M. mogą wydawać się niezrozumiałe, ale bez wątpienia prawdziwy pogląd jest taki, że są one bogate w znaczenie i duchową pomoc. „Zasłona Mai” staje się coraz bardziej wciągająca, wręcz ekscytująca, a najnowsza scena jest wspaniała. Dyskusja „Brat” ma trzy wkłady; J.T. Campbella jest nieco histeryczny i całkowicie chybia sedna, dra F. Hartmanna jest zwięzła i jasna, W. Kingslanda uczciwa, ale niezbyt mocna. Choroba pana Meada powoduje smutny spadek jakości recenzji. – [A.F.]
William Q. Judge
źródło: AN ANCIENT TELEPHONE by William Q. Judge; „The Path”, July 1894.