Spirytyzm – Henryk Wołodkowicz

To gałąź okultyzmu, która nie dąży do rozwoju sił i uzdolnień psychicznych, lecz tylko do poznania zjawisk zaświata, ograniczając się jednak do przejawów istot niewidzialnych. Spirytyzm ma dużo zwolenników, ponieważ do tak zw. seansów nie potrzebne są uzdolnienia ani przygotowania fachowe. Teoretycznie biorąc, to chęć poznania świata niewidzialnego, jego jestestw, za pomocą których otrzymywałoby się wiadomości o jego ustroju, o związku jaki zachodzi z płaszczyzną materjalną.

Niektórzy uczeni poważnie się zajęli temi sprawami, im głównie chodzi o stwierdzenie istnienia tych zjawisk i wszelkich ich możliwości, o środki zapobiegawcze wykluczające możliwość złudzeń. Ale zapominają o jednem ci panowie, mianowicie o własnem przygotowaniu, nie w płaszczyźnie naukowej krytyki i poznania zewnętrznego, ale tem okultystycznem przygotowaniu, dającem prawo i możność orjentowania się w świecie astralnem.

Dla samych zjawisk wystarczy grono ludzi mniej więcej dobranych, którzy tworzą kolisty łańcuch zamknięty za pomocą rąk i medjum spirytystyczne włączone do koła. Pod wpływem prądów magnetycznych, sumujących się odpowiednio do ilości i siły zebranych osób, medjum usypia; naturalnie nastrój ma duże znaczenie, koniecznym jest warunkiem jeżeli nie ciemność to w każdym bądź razie światło przyćmione nie zawierające promieni ultrafioletowych.

W pomyślnych razach występują zjawiska w postaci latających ogników, lub podnoszeniu się częściowem stolika, rzadziej a nawet całego, który zapomocą ruchów lub stukania, jakie również bywa czasem bezpośrednio t. j. bez widomych fizycznych przyrządów.

Czasem ukazują się twory w postaci ludzi lub zwierząt, całkowicie lub częściowo zmaterjalizowane. Materjalizacja odbywa się w ten sposób: początkowo tworzy się coś w rodzaju obłoku, który rośnie i zaczyna się świecić, później wyłania się postać, lub część takowej, obłok się rozprasza w świetle astralnem, które w miarę materjalizacji zwiększa się.

Tak zw. duchy występujące, rozmawiają, można ich dotknąć, wtedy przedstawiają zimne jakby nieco lepkie ciało. Czasem uprzedzają i dają niektóre pozytywne wskazówki konkretne, ale zdarza się to bardzo rzadko.

Twory te, bo rzadko się zdarzają niższe duchy ludzkie, przybierają postać zgodną z wolą medjum lub uczestników seansu. Czynnikiem ożywiającym jest magnetyzm wydzielony przez uczestników, dodatkowo dla faktycznej materjalizacji czerpią ektoplazmę z medjum i w małym procencie z eksperymentatorów, która później przy znikaniu zjawisk wraca do swoich ciał. W ten sposób otrzymujemy możność zjawiania się ducha Napoleona na kilku seansach jednocześnie. Odpowiedzi pozytywne nie wykrętne, mające jakiekolwiek poważniejsze znaczenie nigdy prawie nie następują. Główną przyczyną jest to, że nie uczestnicy seansu kierują duchami, ale te twory opanowują tych, do których się zjawiają, pochłaniają znaczne zapasy siły życiowej, odbierając tem samem energję, a nawet przytępiając władze umysłowe.

Analizując te zjawiska dojdziemy do tego przekonania, że jedynym pozytywnym celem spirytyzmu jest skonstatowanie istnienia świata niewidzialnego, że ci mieszkańcy posiadają pewną inteligencję, mają możliwości całkiem odrębne od naszych i potrzebują do swoich celów energji magnetycznej, będąc wampirami w stosunku do ludzi.

Przeprowadzimy porównanie ze światem naszym, mamy zasobność energetywną proporcjonalną do uduchowienia z jednej strony, im wyższych sięgamy płaszczyzn tem prądy stają się subtelniejsze i bardziej efektywne, mniejsza ich ilość zużytkowuje się, a promieniowanie się zwiększa. Przypuśćmy teraz, że umiera człowiek niższego osiągu,
jego ciało astralne posiada zbyt słaby zasób energji magnetycznej, któraby może wystarczyła w płaszczyźnie wyższej, bo byłaby przetworzona na kategorię subtelniejszą o większej sile napięcia, ale te wyższe płaszczyzny są dla niego niedostępne.

Zstąpienie w dół do świata fizycznego mając już przedsmak płaszczyzn wyższych, zbyt ciężką przedstawia dolę. Cóż wtedy pozostaje?

Chęć jak najdłuższego przebywania w tej środkowej, że tak się wyrażę płaszczyźnie astralnej, stąd duchy te i inne twory prawie zmuszone do popełniania zbrodni, to wyzysku, chociażby dobrowolnego, wampiryzmu prądów magnetycznych, wobec ludzi. Taka jest jedna hipoteza. Zwróćmy teraz uwagę na fakt, że „duchy te” obawiają się światła dziennego, mianowicie bardziej tych ultrafioletowych promieni. Jeżeli przypomnimy sobie znaczenie barwy fioletowej w aurze ludzkiej, jeżeli przypomnimy sobie naczulenie retiny na działalność pozafioletowych promieni u osób jasnowidzących, stanie się jasnem, część problemu świata niewidzialnego.

Osoby na pewnym stopniu rozwoju duchowego, nie ze względów jakichś teoretycznych są zabezpieczone przed niższymi tworami, lecz nawet sposób czysto mechaniczny, natury czysto fizycznej. Sztuczne wdzieranie się do świata astralnego, bez przygotowania, będąc ślepem i bezbronnem wobec istot nam nieznanych, nie zawsze nawet złych, czasem o pozorach dobroci, niebezpieczeństwo dla zdrowia cielesnego i duszy, które grozi z tej strony, czyż nie jest dostatecznie wyraźne?

Czyż możemy wątpić, że droga spirytyzmu jest drogą mylną i niebezpieczną? Własna praca nasza otwiera wzrok duchowy, nie będziemy ślepem narzędziem promieniowania naszej własnej istoty, zabezpieczą nas przed wszelkiem złem, które nam grozi.

Szukajcie wiedzy, ale wiedzy prawdziwej, nie złud, nie zwodniczych promieni Arymana, ale światła wewnętrznego, które w nas jest.

Droga indywidualna to jedyna droga, nic za nas nie może pracować, bo jakaż wtedy będzie nasza wartość osobista, my sami, im ciężej nam będzie walczyć, tem większe czekają nas nagrody. Ale precz z egoizmem, precz z nagrodami, niech miłość panuje wobec cierpienia. Czyż niema w tem pewnej naiwności, o której głoszą: „nauka za pomocą badań spirytystycznych ustaliła fakt nieśmiertel ności duszy”, a tysiące lat i tysiące szczegółów, które mijają w ciszy z zawrotną szybkością, cała tradycja, ciągłe przykłady rozmaitych epok, to nic, tego nauka nie widzi. Więcej odwagi i mocy, a mniej reklamy, tego wymaga praca. Ciężka droga najczęściej, najciszej i najlepiej prowadzi do celu. Droga rozumu przez wieki stała się uproszczona, mniej krętych zboczeń, mniej tajemnic trzeba, dostęp jest łatwiejszy, usta nie są już zamknięte.

„Najniższą płaszczyznę świata astralnego zamieszkują dusze typu zwierzęcego, mało rozwinięte i pełne instynktów niższych. Dusze te starają się zawsze być, o ile można, bliżej ziemi; możliwość ich dalszego rozwoju polega na tem, że je kiedyś zmęczą ich grube dążenia. I gdy doznają rozczarowań co do zaspokojenia swych grubych żądz – mimowoli zapragną czegoś innego czegoś wyższego. Te dusze nierozwinięte oczywiście nie mogą zwiedzać wyższych płaszczyzn – i jedyna płaszczyzna, która się mieści to płaszczyzna cieniów astralnych, jakoby lgnących ku ziemi, lgną ku tym warunkom, które stworzyły same sobie za żywota na ziemi. Można o nich powiedzieć, że żyją na ziemi ale są oddzielone od rzeczy i zjawisk ziemskich takim stanem swych ciał, które im nie pozwala brać udziału we wszystkiem, co czynią pokrewne im dusze w powłokach cielesnych. Mogą widzieć wszystko, co robią ludzie, ale nie mogą się do nich przyłączyć i zazwyczaj znajdują się dokoła miejsc swego życia ziemskiego, świadomie lub nieświadomie oddziaływując na innych, którzy żyją w podobnych warunkach. Jest to bardzo ciemna strona świata astralnego i dłużej nad tem zatrzymywać się nie będziemy – zaznaczywszy tylko dla wiadomości czytelnika jej istnienie. Dusze, znajdujące się w świecie astralnym w takich warunkach -długo tam nie przebywają, ich zamiłowania ziemskie rychło ciągną je na ziemię z powrotem tak, iż dusze te powtórnie rodzą się w takich samych warunkach jak )*poprzednio. W wyjątkowo rzadkich wypadkach mogą się ukazywać duchy ludzi, (czyli ich ciałą astralne) po śmierci, zwłaszcza na seansach spirytystycznych. Duch nie potrzebuje wyznań, on się sam ukazuje tym, których chce powiadomić lub ostrzec w postaciach stosownych do zachodzących potrzeb. Nie wielu zwraca uwagę na znaczenie słów modlitwy: „Wieczny odpoczynek racz im dać Panie!”

*) Jogi-Rama-Czaraka (Atkinson). Filozofja i Okultyzm Wschodni.

„Więc jakiem prawem mamy komuś zakłócać spokój, czy będzie on aktem rzeczywistej miłości ?! Samolubstwo nieraz bierzemy za miłość, zamiast poświęcenia, samoofiary dla dobra bliźnich”. Dopóki dusza tych rzeczy przyjmować nie będzie spokojnie, dopóki ją to z równowagi wyprowadzać nie będzie, dopóty zmysły astralne pozostawać będą zamknięte. Takie jest prawo miłosierne „Medjum” lub spirytysta”, który bez należytego przygotowania wkracza w świat psychiczny, przekracza prawa wyższej natury Kto narusza prawo przyrody, rujnuje zdrowie swoje fizyczne; kto narusza prawa życia wewnętrznego, traci normalną swoją równowagę psychiczną. „Medjumy” wpadają w obłąkanie, kończą nieraz samobójstwem, stają się istotami nieszczęśliwemi, pozbawionemi poczucia moralnego, zaczynają wreszcie wątpić i nie wierzyć w to wszystko, co własnemi oglądały oczami. Uczeń musi wprzód się nauczyć panowania zupełnego nad sobą, zanim ośmielić się może wstąpić na drogę niebezpieczną, na której spotkać się może oko w oko z istotami, które żyją i pracują w świecie astralnym, a które zowiemy nauczycielami, gdyż umieją i mogą panować nie tylko nad sobą, lecz i nad wszystkiemi siłami ich otaczającemi” *).

Krąg doświadczeń okultyzmu jest stale zamknięty, bo oparty na indywidualnem przeżyciu osobowości, bądź jednostki, bądź pewnych ugrupowań jednostkowych. Widzenia zewnętrzne są w ścisłym związku z dowodami natury czysto wewnętrznej, stąd zupełnie zrozumiałemi stają się wszelkiego rodzaju negowania i niedowierzania opowiadaniom innych. Bo dla większości świat niewidzialny nie egzystuje, nie otrzymują oni żadnych dowodów jego bytu, jedynym argumentem są twierdzenia pewnych ludzi, czasem oddzielonych odległością czasu tak znaczną, że oni sami wyglądają legendarnie. Jeżeli dotąd mamy ateistów, cóż dziwnego, że ludzie nie chcą wierzyć człowiekowi. Zróżniczkowanie społeczne i zawodowe powoduje pewne niezrozumienie wzajemne różnice poglądów, metod badania, autorytet jednych nie jest autorytetem drugich, więc praca rozpoczyna się ciągle na nowo, ciągle nowe nazwy na określenie starych rzeczy.

*) Mabel Collins. Światło na Drodze.

Zrzeszenia i szkoły mogą i nie być potrzebne przy indywidualnej pracy jednostek, nieskrępowanych wzajemnym wpływem, ale wybrnięcie z chaosu, wyodrębnienie w organizacji naukowej dążącej stale i planowo do postępu, nie burzącej lecz budującej faktyczny gmach wiedzy, chyba niezbędny. Ale nie powinniśmy zaczynać od abecadła, ciesząc się że takowy rzeczywiście został odkryty wśród kurzu bibljoteki.

Nie wolno poniżać własnej godności przez profanację tego, co winno być mistrzem, skąd zamiast czerpać skarby doświadczeń minionych pokoleń, szczycimy się własną niewiedzą. A są to w wielu wypadkach wprost ostrzeżenia, które bagatelizować byłoby więcej niż skrajną lekkomyślnością. „Nieznane te twory dążą bowiem zawsze do całkowitego opanowania medjum i ludzi co w nich pokładają zaufanie. Udając zmarłych narzeczonych, synów poległych na wojnach, pragną za wszelką cenę jedynie wejść w kontakt z żywemi, opanować i wyssać ich siłę życiową. Te tajemnicze dla nas siły przyrody mają możność manifestowania się tylko kosztem sił i niewidzialnych emanacyj ciała ludzkiego. Dopiero wówczas, gdy medjum użyczy im swego ciała, mogą one się przejawiać w naszem życiu materjalnem. Dążenie do rozwijania w sobie właściwości medjumistycznych zupełnie nie jest wskazane! Jest to największe nieszczęście jakie spotkać może człowieka. Ciągłe utraty siły życiowej zmuszają każde medjum do szukania ucieczki w chwilowych podnietach alkoholu, morfiny itp., a kończy się to wszystko przeważnie paraliżem lub obłędem. Nie może być nic gorszego jak poddawanie się jakiejś woli obcej i najzupełniej nieznanej. Unikając ludzi podejrzanych w życiu zwykłem, powinniśmy się stokrotnie mieć więcej na ostrożności w stosunkach ze wszelkiemi niewidzialnemi siłami.

Gdy w życiu codziennem możemy sobie wytworzyć pewne pojęcie o grożącem nam niebezpieczeństwie, wobec sił niewidzialnych jesteśmy bezbronni. Wtajemniczeni twierdzą, że uczestnicy seansów spirytystycznych pomdleliby z przerażenia, gdyby mogli ujrzeć te twory, które łatwowiernie uważają za dusze zmarłych!” *)

*) Jan Starża Dzierzbicki. Radża Jogi Rama Kriszna.
**) J. C. Chatterji. Filozofja Ezoteryczna Indyj.

Wszelkie ostrzeżenia, doświadczenia wykazały, że pomimo wielokrotnych seansów żbogacenie wiedzy nie może hic zyskać na metodach spirytystycznych, że często ukazują się t. zw. duchy o charakterach złośliwych, jednak to wszystko nie pomaga. Słusznie może przypomnieć przysłowie: ,,ciekawość to pierwszy stopień do piekła”, to jedna z najsilniejszych pokus u ludzi niezepsutych.

Ominąć całkowicie „spirytyzm” byłoby błędnem,- trzeba unikać seansu, zaznajomienie się z zasadami przeprowadzonych doświadczeń, rodzajami tworów lub innych zjawisk, które się ukazują, są prawie niezbędne dla wyrobienia sobie pojęcia o tej części płaszczyzny astralnej, która może i wywiera nieraz bezpośredni wpływ w życiu codziennem. Ludzie uduchowieni, posiadający zwłaszcza dar jasnowidzenia, są bardzo poważną przeszkodą, okazywaniu się duchów zwłaszcza z niższych płaszczyzn. „Wiele istot świata astralnego, o charakterze mniej lub więcej złym, bierze w moc swoją medjum, dzięki któremu udaje się im zadowolnić w pewnej mierze swe ziemskie żądze. Medjum jest dla tych istot fizycznym punktem oparcia; pozwala im ono uruchomić nowe zapasy energji w ich ciałach astralnych. Weźmiemy np. istotę astralną opanowaną gwałtowną żądzą trunku; w braku ciała fizycznego dla uczynienia jej zadość – żądza ta podług normalnego biegu życia w astralu powinnaby stopniowo wygasnąć, sprawiwszy wpierw srogie męki bezcielesnemu męczennikowi. Oczyszczony poszedłby dalej drogą
ewolucji. Jeśli jednak medjum ofiaruje mu swe ciało, jako przewodnik fizyczny, postara się on skorzystać z nadarzającej się sposobności, by zadowolić swą nałogową żądzę i ukoić mękę, która przynosi mu korzyść i zbliża do wyzwolenia, pobudzi medjum do pijaństwa i zamiast położyć kres własnym cierpieniom, przedłuży je tylko i wzmocni, czyli poniesie klęskę podwójną. Wszelkie wyziewy występku i krwi przyczyniają się zresztą do żywienia najprzewrotniejszych i najniższych istot astralnych, które lubią nawiedzać rzeźnie, szlachtuzy i przeróżne miejsca rozpusty” )*.*

Wolność woli człowieka jest bardzo względna. Większość, co przypuszcza, że nie ulega wpływom otoczenia jest bierną zabawką, nawet swego usposobienia samopoczucie nie może opanować. Potężne oddziaływanie myśli, różnorodnych fluidów, kształtów, barw, nie mówiąc już o istotach niewidzialnych, to wszystko działa, i nie siła pozbawiona możliwości rozróżniania czynników i przyczyn oddziaływujących może decydować o własnej woli.

Ślepi nie mający rozwiniętych duchowych narządów odbiorczych, nie są w stanie unikania, tego świadomego dla nich wpływu. Ci co widzą, i czują natomiast, są w stanie zwalczać, neutralizować wszelką złość i zło, bo widzą kierunek skąd ono pochodzi. Wrażliwość sprawia dużo boleści, najsubtelniejsze drgania mogą znaleźć odćlźwięk spotęgowany w swoim skutku, w „stosunku geometrycznym” do przyczyny, która go wywołała. Im większa jest siła tern reakcja w swej fali silniejsza, wciąż rośnie w miarę działania. Kara na dzieci wymierzona ze złością, zamiast hamować, może ukryć pozornie, ale w następstwie rodzi nową złość. Praca nad własnem udoskonaleniem, to najlepsza klapa bezpieczeństwa od niepożądanych wpływów zewnętrznych, to siła, przez które do nas mogą wejść tylko takie emanacje, jakie były wysłane.

Wpływy fizyczne, bądź drogą dziedziczności i pochodzenia rasowego nie tylko w sposób materjalny, ale właśnie przez świat astralny, przez tę niższą część płaszczyzny w swych skutkach jeszcze raz możemy odnaleźć. „Rasa więc musi być uważana jako byt stały i trwały, złożony nie tylko z osobników żywych, stanowiących go w danej chwili, lecz nadto z całego szeregu nieżyjących, którzy byli ich przodkami.

Chcąc uchwycić właściwe znaczenie rasy, trzeba ją przedłużyć i w przeszłość i w przyszłość. Jako nieskończenie liczniejsi, umarli, są też znacznie potężniejsi od żywych. Panują oni w olbrzymiej dziedzinie nieświadomości, tej niewidzialnej siły trzymające pod swą władzą wszelkie objawy inteligencji i charakteru. Umarli więcej niż żywi, są kierownikami narodu, oni to ustalają rasę. Wiek po wieku wytwarzali nasze idee i nasze uczucia, a więc motory naszych czynów. Pokolenia minione przekazują nam nie tylko swoją fizyczną organizację; narzucają nam również swoje myśli. Z pomiędzy kierowników ludzkości tylko umarli działają bez oporu; dźwigamy na sobie ciężar ich błędów, odbieramy nagrodę za ich cnoty” *).

*) Gustaw Le Bon. Psychologja rozwoju narodów.
**) J. Świtkowski. Człowiek Niewidzialny.

Jedną z cech spirytyzmu to stopniowe przejścia od świata czysto fizycznego do niewidzialnego. Magnetyzm ludzki przyciąga dusze, ożywia je, daje im siły, a ektoplazma tworzy zdolność materjalizacji. Następnie mamy zjawiska cieplne tak charakterystyczne dla różnych tworów. Jeżeli przypomnimy sobie właściwości ciała siderycznego nie posiadającego własnych zmysłów, a będące tylko jakby uzupełnieniem ciała fizycznego, staje się bardziej zrozumiałem sposób korzystania, jak również bezbronność medjum wobec tworów wywołanych. Głęboki sen (trans), już ta jedna okoliczność wskazuje na niemożliwość dostatecznej kontroli, tembardziej obrony przez medjum przed istotami, wywołującemi zjawiska spirytystyczne. Oprócz tego charakterystyczne są pewne niebezpieczeństwa przy samych doświadczeniach.

„A jakież to mogą być niebezpieczeństwa? Są liczne, a dla nieobeznanych z medjumizmem wprost dziwaczne. Przedewszystkiem światło. Teleplazma niema oczu, ale odczuwa światło doskonale i chroni się przed nim troskliwie. Wysuwa się z ciała medjum, szuka miejsc najciemniejszych, zwłaszcza w początkach nim zdoła się zgęścić dostatecznie. Światło długofaliste jest mniej szkodliwe niż bliższe chemicznego końca tęczy, skąd na seansach medjumicznych używa się oświetlenia czerwonego. Dalszem niebezpieczeństwem są ludzie. Ruch ręką któregoś z obecnych, przecinający drogę pełzania teleplazmy, powoduje w niej cofnięcie się, a jeżeli był zbyt nagły, może przerwać teleplazmę, co odbije się na medjum w sposób bardzo poważny. Inne niebezpieczeństwa, jak przedmioty ostre, związki chemiczne pewnego rodzaju itp. są dotychczas zbyt mało stwierdzone naukowo, aby je wyliczać przy medjumizmie” )*.*

Bardzo charakterystyczne, że przy innych doświadczeniach okultystycznych, ani światło nie gra decydującej roli, ani konieczność głębokiego snu przy wysyłaniu ciała astralnego, słowem człowiek nie jest tern ślepem narzędziem nieznanych sobie tworów, przeciwnie najczęściej posiada wrażliwość wzmożoną. Dla tego doświadczeń spirytystycznych trzeba unikać, by nie osłabiać swych zdolności, by nie trwonić sił psychicznych, na bezcelowe a raczej niewłaściwe próby. Poznanie zjawisk i okoliczności w których się ukazują na zawołanie uczestników rozmaite twory, mam na myśli tylko teoretyczne, to uzupełnienie całości, bez czego pozostałość byłaby mniej jasną, a przeto nie zupełną. Świat niewidzialny obfituje w mnóstwie różnorodnych form.

W ciągu ciepłych dni letnich, zostały zaobserwowane o różnych porach i miejscach przez kilka osób obdarzonych zdolnościami jasnowidzenia stworzonka, o paru milimetrach średnicy, które pozwolę sobie nazwać „Editami” od imienia pierwszego obserwatora. Stworzonka te fruwają w powietrzu, to krążąc rytmicznie, to przeskakując w słońcu w różnych kierunkach, kształtów okrągłych przezroczystych. Barwa ich srebrzysta, dość silnie odbijająca światło o połysku złota, to dziwne zestawienie, ale inaczej określić trudno, brzegi mają przezroczyste jak koronka o lekkim zielonkawym odcieniu.

Widzenie wymaga nieco większego natężenia niż przy widzeniu aury, pogoda słoneczna prawdopodobnie sprzyja. Do jakiej kategorji można je zaliczyć wykaże przyszłość, sądząc, ze zdolności ruchu można zaliczyć do królestwa zwierzęcego. Prawdopodobnie, gdyby udało się w jakikolwiek bądź sposób zabarwić odpowiednio tło powietrza, stałyby się one widoczne dla wszystkich.

„Na tej płaszczyźnie porusza się ciało astralne, tu się również objawiają duchy” (t.j. cienie astralne). Odcieleśn one dusze, żyjące na wyższych płaszczyznach świata astralnego, żądne wejść w związek z duszami ludzi, żyjących na płaszczyźnie fizycznej, a to, by swoje tele osiągnąć: muszą zestąpić na niższą płaszczyznę astralną i jakgdyby przyodziać się wmaterję astralną. Na tej płaszczyźnie poruszają się „ciała astralne” ludzi żyjących na ziemi, ale którzy poznali sztukę działania w ciele astralnem. Zaznaczyliśmy, że człowiek może ukazywać się w ciele astralnem,   poruszać w niem na dowolny punkt globu ziemskiego – i mówiliśmy, że okultyści mogą to czynić stosownie do swego życzenia, pod warunkiem sprzyjających okoliczności” *).

*) Jogi-Rama-Czaraka (Atkinson). Filozofja i Okultyzm Wschodni.

Działalność indywidualna może okazywać się na różnych poziomach płaszczyzny astralnej, wyższe posiadają duchy coraz jaśniejsze, z tej strony żadne niebezpieczeństwo nie grozi. Ale poziom wymaga kompletnego przystosowania we wszelkich kierunkach, a ono się rozpoczyna od początku na każdym nowym szczeblu. Siła działania i siła skutków ciągle potężnieją w miarę podnoszenia się w wyż, właśnie w tern tkwi coraz to nowe niebezpieczeństwo. Możemy opanować jakąś płaszczyznę i to w zupełności, jesteśmy panami przyczyn, znamy siłę skutków, nad któremi możemy władać, ale wystarczy -przekroczyć granicę, a to może nastąpić dla nas nieświadomie lub pólświadomie, działanie znacznie się potęguje, co właśnie wciąga w toń skutków, które spotęgowane do olbrzymich rozmiarów, wywołują zbyt silnie efekta przez nas niepożądane. Mam na myśli myśl samą, przyjemnie dowolnie działać na odległość, lecz gdy zaczyna przybierać potworne rozmiary bez wszelkiej zlej woli budzi znajomych z siłą tak wiełką, jaką my mogłiśmy poprzednio tylko z wysiłkiem woli przy koncentracji osiągnąć. Pomyślcie sobie, człowiek niema prawa myśleć o swoich znajomych, bo przez to sprawia im męki, musi się odgraniczyć, odosobnić, czyż to nie jest ofiara? To wszystko trwa dotąd, póki nie odniesiemy nowego zwycięstwa już nie tylko opanowania kierunku biegu myśli, lecz nawet odcieni skupienia ich sił, ich skutków. Musi powstać w nas nowy miernik odczucia zawczasu indywidualnego działania i reakcji na każdą osobę, którą spotykamy w swem życiu.

Tak się przedstawia droga indywidualna, najszczytniejsza, najcięższa w poznaniu tembardziej w opanowaniu o licznych, lecz swoistych niebezpieczeństwach. Działalność skutków doświadczeń spirytystycznych nie jest tak potężną jak w drodze rozwoju własnej ,, Jaźni”, więc pozornie wygląda może bezpieczniejszą, rzeczywiście, bo ogranicza się tylko niższym poziomem, łatwiejszym do opanowania. Ludzie powinni pamiętać, że oprócz wyczerpania zmniejszenia naszych sił żywotnych, jednocześnie nieświadomie nawet obniżają swój poziom duchowy, ponosząc olbrzymie straty w ewolucji swego rozwoju. To są zestawienia dwóch dróg, dwóch metod poznawania świata niewidzialnego, przedstawiam plusy i minusy, a czytelnik sam może osądzić, ale uprzedzam, że myli się ten, który wyobraża przesadę w opisie skutków myśli przy osiągnięciu pewnych płaszczyzn.

Będą tacy, którzy będą lekceważyć, to o czem uprzedzam i dbać o rozwój siły, o podnoszenie się tylko w wyż, a przygotowanie staranne, pedantyczne nieopuszczające najmniejszego szczegółu, za przepis który może być ignorowanym. Dalszy osiąg jest tylko wtedy możliwym, gdy to co uzyskaliśmy we właściwy sposób będzie użyte właśnie tu najdrobniejsze odcienie tp różne dróżki, a pamiętać musimy, że ani stać ani cofać się nie wolno.

„Świat Niewidzialny jest tysiące razy rozleglejszy od świata Widzialnego. Zazwyczaj obejmują w jedno wszystkie istoty, jakie go zaludniają, pod nazwą „duchów”, ale to nazwa niewłaściwa; bowiem wyraz ten oznacza gramatycznie istotę niematerjalną; zaś twory niewidzialne są opatrzone w ciało. Miano Ducha przystoi tylko Pocieszycielowi, trzeciej osobie Trójcy.

Mieszkańcy Zaświata, przez to samo, że są stworzeni, posiadają organy materjalne. Bogowie mają ciała, djabli również; aniołowie w poselstwie przywdziewają ciało czasowe, jak my ubieramy się w płaszcz podróżny. By przystosować się do zwyczaju, zwać będę duchem wszelką istotę niepochwytną dla zmysłów, nieznaną świadomości zwykłej, niedostępną przyrządom laboratoryjnym…. Każdy człowiek przedstawia się w Świecie Niewidzialnym, jako ośrodek falangi mniej lub więcej licznej. Są służebnicy do ułatwienia nam roboty, i bogowie, dla których korzyści pracuje on; są tam duchy przodków, duchy jego wioski, jego ojczyzny, rasy, religji; przewodnicy towarzyszą mu w wykonaniu jego zawodu, w zabiegach koło jego przedsięwzięć, w poszukiwaniu jego ideału.

Podróżnicy wstępują w niego, przyciągnięci jego cnotami, jego wadami, albo wyłącznemi jego myślami; u jego boku wstają wreszcie, dniem i nocą, przedstawiciel Światła – anioł stróż, i przedstawiciel Ciemności, zły anioł. Mądrością byłoby nie szukać stosunków z istotami niewidzialnemi, pod żadnym pozorem odrzucać nawet stosunki, jeżeli duchy jawią się dobrowolnie.

Ale myśmy dalecy od mądrości; lub wtedy nie byłoby po świecie tyle łowców zjawisk psychicznych. Spirytyzm nawet gdy daje pewności doświadczalne, jest omamieniem; nigdy wywołanie nie pomogło zmarłemu; praktyki spirytystyczne przeczą dobroci Ojca, bowiem popycha nas do nich zawsze brak ufności; otwierają one bramę – bramy wszystkim objawom naruszenia równowagi fizjologicznej i psychicznej; zdradzają one tylko niezgodę w państwie umarłych; czynią nas ślepemi na światło prawdziwe” *).

*) Sedir. Siły Mistyczne.

Pod tym względem panuje zgodność wśród wszystkich okultystów, którzy osiągnęli pewien poziom poznania świata niewidzialnego, że spirytyzm to forma poznania najbardziej niewłaściwa, przynosząca wiele szkody, a mało korzyści. Są dwie formy poznania: pierwsza teoretyczna trudniejsza, lecz zabezpieczająca przed szkodliwemi skutkami, druga łatwiejsza ale szkodliwa.

źródło: Henryk Wołodkowicz “OKULTYZM” (PARAPSYCHOLOGIA) Warszawa 1928