[R. L. Megroz rozpoczął swoją karierę jako chłopiec biurowy w Londynie, następnie został urzędnikiem bankowym, aż awansował na stanowisko zastępcy kierownika. Gdy wybuchła wojna, wstąpił do armii, zdobywając doświadczenie w Gallipoli, Egipcie, na Synaju i we Francji. Może się już pochwalić długą listą publikacji – wiersze, biografie i studia literackie to tylko niektóre z dziedzin, które uprawiał.
W tym artykule pan Megroz zwraca uwagę na metodę naukową, która zastępuje jedną teorię nową, nie postępując naprzód; przewidziała to H. P. Bławatska, która w 1888 roku napisała w Tajemnej Doktrynie (I. 133-134): „Nauka może spekulować na temat mechanizmu fizjologicznego istot żywych i kontynuować swoje bezowocne wysiłki, próbując zredukować nasze uczucia, wrażenia mentalne i duchowe do funkcji ich nieorganicznych nośników. Niemniej jednak wszystko, co kiedykolwiek zostanie osiągnięte w tym kierunku, już zostało dokonane, a Nauka nie pójdzie dalej. Stoi przed martwą ścianą, na której rysuje, jak sobie wyobraża, wielkie odkrycia fizjologiczne i psychiczne, ale każde z nich zostanie później pokazane jako nic lepszego niż pajęczyny utworzone przez jej naukowe fantazje i iluzje”.]
W poprzednim artykule, który gościł na łamach The Aryan Path (marzec 1931), próbowałem prześledzić nieustanne zainteresowanie snami w świecie zachodnim, sięgając do najwcześniejszych historycznych zapisów starożytnego Egiptu. Temat był zbyt obszerny, by można go było omówić w sposób szczegółowy, ale głównym wnioskiem z tego przeglądu było to, że większość ludzi – wielcy mędrcy, potężni ludzie czynu oraz „zwykli” ludzie, tacy jak my – zawsze dostrzegali coś fascynującego w powszechnym doświadczeniu snu. Motywy, które wzbudzały głębokie zainteresowanie snami, zawsze były bardzo zróżnicowane; na pierwszy rzut oka nie ma nic wspólnego między lękami świętego eremity Antoniego a troskami ambitnego rzymskiego generała czy cesarza co do światła, jakie rzucał jego sen na wynik bitwy lub manewru politycznego następnego dnia. Ale w obu przypadkach istnieje przekonanie o istnieniu czegoś ważnego dla jaźni w śnie. To przekonanie jest całkowicie sprzeczne z sceptycznym nastawieniem materialistycznej nauki, polegającej na nowych terminach, takich jak „nerwy” i „histeria”, które mają nie wyjaśniać, ale deprecjonować niewytłumaczalne zjawiska. Nawet nowa-stara nauka psychoanalizy, która niewątpliwie rzuca światło na najgłębsze emocje wyrażające się w obrazach sennych, jest zdecydowanie odrzucana jako wystarczające wyjaśnienie pewnych rodzajów doświadczeń sennych.
Redaktorzy The Aryan Path opatrzyli mój ostatni artykuł interesującymi cytatami z Aneksu do snów w Transakcjach Loży Blavatsky. Wśród nich znalazła się siedmiostopniowa klasyfikacja snów: prorocze, alegoryczne, inspirowane przez inne umysły, retrospektywne, ostrzegawcze (dla innych), chaotyczne i fantazyjne. Ta lista i komentarze do niej pomagają w refleksji nad tematem, który obecnie jest morzem zamętu. Ale jak wszystkie próby naukowej klasyfikacji, zastępuje rzeczy nazwami, a w ten sposób ustanawia czysto intelektualne rozróżnienia, które tylko w przybliżeniu odpowiadają rzeczywistości.
Pierwsza grupa na tej liście, sny prorocze, jest jedyną przypisywaną „Wyższemu Ja”. Ostatnia kategoria, „sny będące jedynie fantazjami i chaotycznymi obrazami”, jest przypisywana „trawieniu, problemom mentalnym lub podobnym zewnętrznym przyczynom”. Ale fizyczne lub emocjonalne zaburzenia mogą towarzyszyć (a, jak mi się wydaje, nawet wywoływać) wizje o najwyższej wartości religijnej lub artystycznej (w zależności od charakteru jednostki). Materialistyczna herezja, na przykład, że mistycyzm jest produktem chorego umysłu lub ciała, opierała się głównie na biograficznych badaniach mistyków i jasnowidzów. Myślę również, że chaotyczny sen może często być snem proroczym, który nie może być (lub przynajmniej nie jest) zrozumiany i zinterpretowany.
Tutaj znów dochodzimy do znaczenia jakości umysłu jednostki. Weźmy najprostszy przykład: możliwe jest, że dwie osoby mogą mieć sen o podobnej wartości i intensywności; dla jednej z nich może on stać się mgliście zapamiętanym nonsensownym obrazem, który opowie przy śniadaniu, podczas gdy druga osoba może czerpać z tego snu religijną lub artystyczną inspirację. Najbardziej chaotyczny koszmar, po najbardziej niestrawnym posiłku, pozostaje jednak tajemniczy z jednej strony, ponieważ nie wiemy nic o substancji obiektów sennych ani o tym, jak są one tworzone przez umysł, pomimo wszystkich naszych teorii o splątanych emocjach i bodźcach fizycznych. Jest to stwierdzenie, którego żaden naukowy materialista by nie zaakceptował, więc jeśli chcemy podkreślić metafizyczne znaczenie doświadczeń sennych, łatwiej jest porzucić wiele snów, które nie mogą być zdecydowanie oddzielone od „wyjaśnień” naukowych, i rzucić wyzwanie tym, którzy uważają sny za zwykłe halucynacje, przedstawiając gatunek snu, który wymyka się naukowym wyjaśnieniom.
Jest to sen, który odzwierciedla przyszłość zamiast przeszłości. Można się cofnąć aż do starożytnych Egipcjan lub starożytnych Chaldejczyków, a znajdzie się tam przekonanie o możliwości śnienia o przyszłości, które zawsze było istotnym elementem wróżbiarstwa. Ta tajemnicza pula starożytnej mądrości, która niewątpliwie ożywiała przejściowe religie i cywilizacje, zawiera wiedzę o jaźni, która jest po części wiedzą o tym, jak odróżniać naturę różnych snów i interpretować je. I ta wiedza (którą chyba muszę nazwać okultystyczną, choć nie lubię implikacji tego słowa) zawsze potwierdzała istnienie w nas zdolności do śnienia o przyszłych wydarzeniach.
Odkryłem, że ponad pół wieku temu H. P. Bławatska używała tego samego argumentu o niewyjaśnionym proroczym śnie przeciwko naukowemu materializmowi, wskazując, że „jeśli jeden jedyny przypadek uparcie odmawia klasyfikacji jako ‘dziwne zbiegi okoliczności’ – tak lubiane przez sceptyków – to prorocze, czy zweryfikowane sny będą wymagały całkowitej przebudowy fizjologii.”
Podczas gdy współczesna nauka kontynuuje swój „postęp” poprzez obalanie teorii wcześniejszych naukowców na temat natury wszechświata i zastępowanie ich nowymi teoriami, które z czasem również zostaną obalone przez dalszy postęp, badania nad snami również się rozwijały, ale w sposób niepokojący dla sceptyków. Wydanie dwa lata temu książki Eksperyment z czasem autorstwa J. W. Dunne’a było nieuniknionym rozwinięciem najnowszych osiągnięć w fizyce. Ale okazuje się, że jest to naukowe tylko w metodach indukcji i dedukcji, ponieważ teza pana Dunne’a jest zbyt oszałamiająca, by była akceptowalna dla tego, co nazywane jest nauką w świecie zachodnim. Jest to nic innego, jak stwierdzenie, poparte eksperymentem i matematyczną demonstracją, że zdolność przewidywania przyszłych wydarzeń, a nawet zapobiegania im, jest wrodzona w ludzkim umyśle.
W przedmowie do drugiego wydania Eksperymentu z czasem, autor mówi:
„Dość zaskakujące było odkrycie, jak wiele osób jest skłonnych przyznać, że regularnie obserwujemy wydarzenia zanim się wydarzą, a jednocześnie uważają, że takie przewidywanie może być traktowane jako drobny problem logiczny, do rozwiązania poprzez pewne niewielkie dostosowanie w jednej z naszych nauk lub poprzez dodanie odrobiny transcendentalizmu do naszej metafizyki. Należy podkreślić, że żadne takie drobne poprawki nie będą miały najmniejszego znaczenia. Jeśli przewidywanie jest faktem, to jest to fakt, który całkowicie niszczy podstawy wszystkich naszych dotychczasowych opinii na temat wszechświata. Pamiętajmy, że przewidziane wydarzenie może zostać uniknięte.”
Zainteresowany czytelnik może sięgnąć po Eksperyment z czasem, aby znaleźć zapisy własnych snów autora, przewidujących przyszłe wydarzenia. Te sny nie powinny być jednak mylone z proroczymi wizjami, choć procesy umysłowe w nich zaangażowane mogą ostatecznie być podobne. Prorocza wizja to anticipatoryjny sen naładowany mistyczną mądrością; jego obrazy są pełne symbolizmu odnoszącego się do wartości duchowych; jest to obraz ludzkiego istnienia z nadziemskiego punktu widzenia.
Wizja prorocza, jaką miał dramatopisarz Henrik Ibsen, jest przykładem takiego snu:
„Wędrując po wysokim pasmie górskim z kilkoma przyjaciółmi, tak jak oni, poczułem zmęczenie i przygnębienie. Nagle zaskoczyła nas noc, i jak Jakub, położyliśmy się spać, opierając głowy na kamieniach. Moi towarzysze szybko zasnęli, ale mi to się nie udało. W końcu poddałem się zmęczeniu i we śnie pojawił się przede mną anioł, mówiąc: ’Wstań i podążaj za mną’. 'Dokąd mnie prowadzisz w tej ciemności?’ zapytałem, na co otrzymałem odpowiedź: ’Chodź, ukażę ci ludzkie istnienie w jego prawdziwej rzeczywistości.’”
Gdy psycholog czyta ten opis, zaczyna od razu wskazywać na osobiste źródła tej wizji: surowy, górzysty krajobraz i zmęczenie wędrowca. Ale w tej wizji kryje się także głęboka prawda duchowa, która wydobywa się z mądrości ludzkości.
źródło: DREAMS OF FUTURE EVENTS by R. L. Megroz; THE ARYAN PATH MAY 1932.