WYKŁAD I.
Wstęp.
Poglądy różnych autorów. – Błędne teorje.- Wegieterjanizm. – Czystość. Prąd życiowy.- Głębokie wdechanie . – Prawdziwy postęp osiągany nie drogą teorji, lecz drogą doświadczenia.- Niewątpliwość istnienia magnetyzmu osobistego . – Sama przez się zrozumiała prawda. Wyniki, nie teorje. – Nie potwierdzamy żadnej z ulubionych teorji. – Nie wierzcie w nic, czego dowieść „nie możecie. „Teorje są wielkiemi bańkami mydlanemi, któremi bawią się stare dzieci.”
Większość pisarzy, którzy poruszali temat niniejszy starała się z jednej strony dowieść, że magnetyzm osobisty w samej rzeczy istnieje, z drugiej zaś – że magnetyzmen najlepiej daje się objaśnić za pomocą ich ulubiony cli teorji. Jedni przypisują silę podporządkowywania otoczenia swemu w pływ owi-życiu wegieterjańskiemu, i zapominają przy tym, że najczęściej osobniki, najlepiej podwzględem „magnetycznym“ uposażone robią z żołądka swego prawdziwy cmentarz.” Inni twierdzą, że tajemnicy owego wpływu szukać należy w czystości płciowej, t. j. w unikaniu stosunków płciowych; nie biorą oni jednak tutaj pod uwagę faktu, że większość „magnetycznych” osobników niczym się pod tym względem od mniej magnetycznych nie różni. Jeszcze inni sądzą, że siła magnetyczna znajduje się dokoła nas w powietrzu, że dzięki temu głębokie wdechanie pozwala ludziom pochłaniać wielkie ilości fluidu życiowego, i że jesteśmy w stanie na wzór akumulatorów naładowywać się tym fluidem, i t. d. W ten sposób każdy z autorów stawia własną ulubioną teorję.
Daleki jestem od myśli obalania wspomnianych teorji. Chociaż nie jestem wegieterjaninem czystej wody, jednak nie mogę przemilczeć sympatji mojej do tego kierunku. Chociaż nie prowadzę życia abstynenckiego, jednak widzę wiele dobrego w teorji wstrzemięźliwości; co do znaczenia czystości płciowej nie może być dwóch zdań. Chociaż w żadnym razie nie mogę zgodzić się z teorją, według której czerpiemy „siłę magnetyczną/’ z otaczającej atmosfery, jestem jednakże zdecydowanym zwolennikiem i szczerym obrońcą „głębokiego wdechania” i poglądu, że bardzo wielu chorób i braków psychicznych dałoby się uniknąć, gdyby „głębokie wdechanie” było stosowane powszechnie, jako reguła. Wszystko to jest b. słuszne i dobre.
Jednakże po pewnym namyśle każdy się zgodzi, że nie są to główne czynniki wytwarzania się stanu, znanego pod nazwą „magnetyzmu osobistego”. Zwykle wspomniani autorzy kończą swe wywody najdziwaczniejszymi przepowiedniami; przepowiadają oni tym , którzy przyswoją sobie siłę „magnetyzmu osobistego” i nauczą się ją stosować, – że potrafią wszystkiego dokonać. Zapominają jednak przy tym dodać, w jaki sposób można sobie tę siłę przyswoić; to pytanie wykracza poza granice ich teorji. Oni głoszą swe teorje, ale niczego nie uczą. Wykładają tylko, lecz. nauczyć nie mogą. Trzymają się teorji, a zaniedbują, faktyczną stronę rzeczy.
Dlatego też właściwy postęp w tej dziedzinie badania naukowego dokonany został nie przez autorów-teoretyków, lecz przez niewielu poważnie pracujących badaczy, którzy drogą niezliczonych doświadczeń praktycznych we wszystkich dających się pomyśleć kierunkach stworzyli możliwość dotarcia do podstaw tej wiedzy i potrafili przenieść ten zadziwiający przedmiot badania z dziedziny bezpłodnej spekulacji na pewny grunt.
Autor książki niniejszej zajmował się gruntownie tym przedmiotem i oddawał się długoletnim w tej dziedzinie badaniom. W zebranych tu wykładach ma on na celu odtworzyć dla czytelników dokonane przezeń i przez współpracowników jego doświadczenia i badania i wysunąć na ich podstawie fundamentalne wnioski i zasady. Zgodnie z tym praca jego będzie się ograniczała, do wyłożenia faktów i wynikających z nich prawd, o teorji zaś mówić będzie tylko o ile okaże się to bezwzględnie koniecznym. Według mego zdania wprost obrazą dla rozumnego człowieka byłoby dowodzić mu szczegółowo, że zadziwiająca siła, o której mowa, tkwi w jego wnętrzu, chociaż może pozostaje bez zastosowania, że u pewnych osobników jest już rozwinięta, wreszcie, że wszyscy mogliby z niej korzystać. Mówię o tej tajemniczej właściwości, którą, w braku odpowiedniejszego określenia nazywamy magnetyzmem osobistym.
Dowodzić istnienia tej siły, byłoby takim samym nonsensem, jak przekonywać przeciętnego rozumnego człowieka, że magnes przyciąga igłę, że promienie x przenikają przez ciało człowieka lub jeszcze gęstszą tkankę, że za pomocą elektryczności można przesyłać wiadomości na wielkie przestrzenie, albo że jest to możliwe także za pomocą promienia świetlnego lub telegrafu bez drutu bez udziału żadnego stałego ośrodka. Każdy wykształcony człowiek wie że te zjawiska w samej rzeczy istnieją i z pewnością nie będzie wymagał, ażeby mu tego dowodzono. Jeżeli się
tym interesuje, będzie chciał się dowiedzieć, jak można sił tych używać, i nauczyć się samemu wykonywać odpowiednie doświadczenia. – Zupełnie podobnie rzecz się ma z czytelnikiem, który się interesuje magnetyzmem osobistym. On wie, że taka siła istnieje. Zauważa ją codziennie do koła siebie i jest świadom cudów, jakich można przy jej pomocy dokonać. W ie może także, że do pewnego stopnia jest ona i w nim rozwinięta. Czego jednak nie wie, i co w każdym razie chciałby poznać, – to sposób, w jaki można tę drzemiącą w nim siłę rozbudzić, wydoskonalić i rozumnie wykorzystać. Tym, co by w każdym razie chciał poznać, są środki rozbudzenia, wydoskonalenia i rozumnego wykorzystania tej drzemiącej w nim siły . Uchylam się przeto od dowodzenia jej istnienia, gdyż rozumie się ono samo przez, się.
Chciałbym także uniknąć nużącego rozpatrywania licznych teorji magnetyzmu osobistego, jakie dotychczas były wysuwane Ja sam nie jestem wyznaw cą żadnej odrębnej teorji. Podejmuję tylko próbę nauczenia, w jaki sposób osiągnąć rezultaty praktyczne, pozostawiam zaś czytelnikow i, czy studjować teorje na innym miejscu czy
też w miarę możności zbudować sobie swą własną teorje. Daleki jestem od narzucania innym mego poglądu na ten przedmiot; niechaj mi jednak będzie dozwolonym pokrótce
przedstawić moje własne pojmowanie zjawisk, o których będzie mow a w książce niniejszej. Ponieważ re zultaty praktyczne w żadnym razie nie zależą od specjalnej formy wiary, każdemu w inna byc pozostawiona swoboda przyjęcia lub odrzucenia tej lub innej teorji. Wielu z łych, którzy osiągnęli najlepsze rezultaty, odrzucało jedną teorje za drugą i doszło wreszcie do przekonania, że nie warto badać przyczyny właściwej osiąganych rezultatów . Zadawalniają się oni dalszą pracą bez żadnej dogmatycznej teorji, wystarcza im świadomość, w jak i sposób osiągnąć najlepsze rezultaty.
Po tych wyjaśnieniach opuszczam dziedzinę teorji i wkraczam do królestw a wiedzy praktycznej. Spróbuję zaznajomić czytelnika z rozwojem tej olbrzymiej siły, wskazać mu, w jak i sposób może i on sam osiągnąć rezultaty, przez innych już osiągnięte. I może uda m i się skłonić go do dalszych sam oddzielnych badań w tej dziedzinie i do porzucenia drogi zabobonu i tajemniczości, jak ą dotychczas postępował. Moja prośba polega na tym , ażeby nie wierzyć w nic, co nie może być dowiedzione. W najbliższym wykładzie omówimy charakter badanej przez nas siły.
źródło: „SIŁA MYŚLI ŻYCIU CODZIENNYM i W WALCE O BYT”; CZĘŚĆ IV „KOLEKCJI FLOWERA“; WARSZAWA; Druk. Kaniewskiego i Wacławowicza ulica Zielna N r. 20, rok 1908.