Istotą religii jest świadomość duszy o jej tożsamości i jedności z Boskim Życiem. Jak możemy osiągnąć tę świadomość? Czy jest ona możliwa do rozwinięcia jedynie poprzez procesy intelektualne, doktryny, naukę?
Większość ludzi wierzy, że tak. Dlatego słuchają nauczycieli i duchownych, studiują książki, wierząc, że w ten sposób odnajdą tę perłę największej wartości. Jednakże pojawiła się nowa myśl w sferze życia duchowego – nowa, a jednocześnie bardzo stara, ponieważ pokolenia ludzi miały tę myśl już przed nami. Jest nią przekonanie, że Boskie Życie może być poznane bezpośrednio przez świadomy kontakt duszy z tym Życiem, jedynie poprzez procesy metafizyczne – to znaczy, przez podniesienie umysłu do odbioru tych wibracji Boskiego Życia, które wypełniają całą przestrzeń, tak jak wibracje uniwersalnego eteru ją wypełniają.
Weźmy przykład lub dwa, aby wyjaśnić nasz zamysł. Załóżmy, że bierzesz małe dziecko i wypełniasz jego uszy watą, tak aby żaden dźwięk nie mógł do nich dotrzeć. Wyobraźmy sobie, że utrzymujesz uszy dziecka w ten sposób odizolowane od wielkiego świata dźwięków przez piętnaście lub dwadzieścia lat. Przypuśćmy, że w tym czasie dajesz dziecku wszystkie istniejące książki i traktaty na temat dźwięku, muzyki i nauki harmonii, a dziecko opanowuje ich treść. Co w rzeczywistości wiedziałoby to dziecko o dźwięku czy muzyce na koniec całej tej nauki? Wyobraźmy sobie teraz, że po dwudziestu latach usuwasz watę z uszu tej osoby i grasz na pianinie określone akordy, których naturę i budowę osoba ta zna doskonale dzięki teorii muzyki. Czy rozpoznałaby te akordy? Czy pojęłaby choćby odrobinę wielkości i piękna symfonii Beethovena, jeśli byś ją dla niej wykonał? Nie – w rzeczywistości nie wiedziałaby nic o dźwięku ani o samej muzyce, chociaż znałaby wszystko na jej temat. Istnieje ogromna różnica między wiedzą o czymś a poznaniem samej istoty rzeczy.
Inny przykład: przypuśćmy, że bierzesz dziecko półroczne i zasłaniasz mu oczy, tak aby żaden promień światła nie mógł do nich dotrzeć. Wyobraź sobie, że utrzymujesz dziecko z zasłoniętymi oczami aż do momentu, gdy stanie się dorosłym, dwudziestojednoletnim mężczyzną. Przypuśćmy, że przez te lata uczysz to dziecko – ustnie, oczywiście – wszystkiego, co nauka wie o świetle i kolorze; wszystkiego, czego sztuka naucza o formie i barwie; wszystkiego, co twoje własne zmysły wzroku nauczyły cię o pięknych formach życia w naturze – o drzewach, kwiatach, ptakach, chmurach, muszlach. Przypuśćmy, że po dwudziestu jeden latach zdejmujesz opaskę z oczu tego młodego człowieka. Czy rozpoznałby on cokolwiek z rzeczy, o których był nauczany? Czy wiedziałby coś o pięknie kolorów lub cudownych formach w naturze? Czy miałby jakiekolwiek poczucie piękna wielkiego malarstwa, rzeźby lub dzieła architektury? Nie. Chociaż wiedziałby niemal wszystko, co wiadomo na temat tych rzeczy, w rzeczywistości nie znałby ich samych. Byłby w rzeczywistości ignorantem, choć wydawałby się wykształcony.
Czy nie uczymy się z tych przykładów, że prawdziwą metodą, metodą natury, jest najpierw bezpośrednie poznanie rzeczy poprzez otwartą percepcję, za pomocą odpowiedniego organu lub zdolności, a następnie zdobycie wiedzy o jej powiązaniach z innymi rzeczami i jej relacji wobec nas? Dokładnie tę metodę należy stosować w sprawach religijnych lub duchowych. Mamy tysiące ludzi, którzy wiedzą wszystko o Bogu, ale niewielu, którzy znają samego Boga. Mamy tysiące uczonych, którzy mogą opowiedzieć historię religii, wyjaśniać doktryny, wyjawiać tajemnice wiary, ujawniać nauki Pisma Świętego zgodnie z ich intelektualnym zrozumieniem tych rzeczy; ale mamy niewielu, którzy w swoim nauczaniu lub praktyce mogą pokazać, że odnaleźli Boską Obecność jako rzeczywistość poprzez bezpośrednią percepcję.
Dopóki nie użyjemy naszych oczu i faktycznie nie doświadczymy świadomości światła, formy i koloru, dyskusje o teorii tych rzeczy są nam mało przydatne. Dopóki nie użyjemy naszych uszu i nie doświadczymy realności dźwięku i harmonii, teorie dźwięku lub harmonii mają dla nas niewielkie znaczenie.
Dopóki nie poznaliśmy Boga poprzez bezpośrednie postrzeganie duszy, dopóki nie odczuliśmy Jego Obecności w naszej najgłębszej świadomości, równie wyraźnie jak czujemy obecność dźwięku czy światła, dyskusje o doktrynach i wyznaniach będą dla nas niewiele warte. Religia nigdy nie może być przekazywana słowami, nigdy nie może być nauczana z książek; musi być poznana tak, jak poznajemy dźwięk i światło – poprzez bezpośrednie doświadczenie.
Jak zatem doświadczamy Boskiej Obecności i za pomocą jakiej zdolności zyskujemy tę świadomość? Czy istnieje szósty zmysł, dzięki któremu możemy dostrzec Obecność Boskiego Życia, w pewien sposób podobnie, jak dostrzegamy obecność światła poprzez zmysł wzroku? Nazwij to szóstym zmysłem lub jak chcesz; faktem jest, że w ludzkim umyśle istnieje zdolność, dzięki której Boskie Życie może być bezpośrednio postrzegane. Boskie Życie objawia się w naturze poprzez liczne kanały. Poprzez dźwięk, kolor, światło i formę Boskie Życie ukazuje się naszym zmysłom wzroku i słuchu. Jednak wraz z tymi wibracjami, które znamy jako światło, kolor i dźwięk, istnieją również wibracje Umysłu; ponieważ Bóg to nie tylko Siła, ale Inteligentna Siła – czyli Umysł lub Duch. Zjawiska przesyłania myśli wyraźnie wykazały zdolność ludzkiego umysłu do postrzegania wibracji myśli, niezależnie od ich fizycznego przejawu. Jeśli wyobrażasz sobie w swoim umyśle trójkąt, wyraźnie i uporczywie, są osoby, które mogą uchwycić ten kształt, mimo że nie ujawniasz go żadnymi zewnętrznymi środkami. Wibracje twojego umysłu zostaną odebrane tak, jak wibracje twojej mowy są odbierane przez narząd słuchu. Ta zdolność jest rozwinięta w większym stopniu u niektórych niż u innych, ale każdy ją posiada w jakimś stopniu. Została nazwana szóstym zmysłem. Być może istnieje wiele zmysłów, których jeszcze nie odkryliśmy ani nie rozwinęliśmy. Niezależnie od tego, pięć zmysłów tradycyjnej psychologii nie wyjaśnia wszystkich faktów ludzkiej świadomości. Ten szósty zmysł, jak go możemy nazywać, to ten, poprzez który umysł postrzega wibracje myśli.
Czy Bóg myśli? Być może słowo „myśleć”, jakie stosujemy, jest całkowicie niewystarczające, aby wyrazić procesy Boskiego Umysłu; ale przynajmniej pozwala nam wskazać, co mamy na myśli. Na ogół nie używamy słowa „świadomość” w odniesieniu do życia roślin, a żadna roślina nie jest świadoma w sposób, w jaki świadomy jest człowiek. Istnieją jednak wskazówki na istnienie pewnej siły w roślinach – na przykład w roślinie wrażliwej – dla której nie mamy innego określenia, więc możemy nazwać ją świadomością. W podobny sposób możemy powiedzieć, że Bóg myśli. Jego procesy umysłowe są dalece wykraczające poza procesy naszego mózgu, tak jak nasza świadomość przewyższa świadomość wrażliwej rośliny; jednak nadal możemy używać tego samego słowa do wskazania obu, ponieważ nie mamy lepszego.
Możemy więc powiedzieć, że wszechświat jest wypełniony Życiem i Myślą Boga. Te wibracje światła, które docierają do nas z odległych gwiazd, ujawniając poprzez spektroskop samą naturę pierwiastków, które je tworzą, nie są jedynymi wibracjami, które przemykają przez rozległe przestrzenie kosmosu. Życie Boga wypełnia całą przestrzeń, a wibracje Jego Życia i Jego Myśli przechodzą przez nieskończone głębiny. Poprzez zmysł wzroku dostrzegamy wibracje światła, a poprzez tę inną zdolność, którą nazwaliśmy szóstym zmysłem, możemy – jeśli zechcemy – dostrzec wibracje Jego Myśli.
To jest zatem sekret poznania Boga. Być religijnym to doświadczać Boga, czuć Jego Obecność w sercu. Tak jak każdy zmysł może działać wyraźniej, gdy pozostałe są pasywne; tak jak zamykamy oczy, aby lepiej dostrzec potęgę symfonii, tak jak abstrahujemy nasz umysł od odgłosów wokół nas, gdy chcemy rozkoszować się pięknym obrazem, tak gdy pragniemy używać tego szóstego zmysłu, poprzez który dusza zdobywa najwyższą wiedzę, sprawiamy, że pozostałe zmysły stają się pasywne. Zamykamy oczy lub odwracamy wzrok od zewnętrznych obiektów; wchodzimy w Ciszę, albo wycofując się w spokojne miejsce, albo odsuwając umysł od dźwięków, które docierają do naszych uszu, i koncentrujemy cały nasz umysł na użyciu tego szóstego zmysłu. Podnosimy umysł, aby poznać Obecność Boga, i gdy poprzez uporczywe wysiłki, przez skupioną uwagę, osiągamy w końcu zdolność dostrzegania Boskiego Życia tak realnie, jak światło i dźwięk są realne dla zmysłów wzroku i słuchu, wtedy odkrywamy tajemnicę religii, tajemnicę życia. W świadomości naszej jedności i tożsamości z tym Boskim Życiem po raz pierwszy widzimy, czym jest nasza prawdziwa natura; że jest ona Boska i Doskonała, że cała doskonałość i wszelkie dobro są w nas, aby je urzeczywistniać w naszym życiu zewnętrznym.
To właśnie jest religia Ciszy, odróżniająca się od religii słów. Jest to religia duszy, odróżniająca się od religii intelektu, religii doktryn i form. Dopiero gdy w Ciszy odnajdziemy tę Religie, zewnętrzne religie staną się dla nas zrozumiałe. To jest uniwersalny tłumacz. W tej percepcji wszystkie nauki religijne przemawiają do nas w naszym własnym języku, i wiemy, że nie ma wielu religii, lecz jedna; nie ma wielu nauczycieli i zbawicieli, lecz jeden – Religia Percepcji i Zbawiciel Boskiej Prawdy.
Wielu ludzi spędza czas na wymyślaniu sposobów, jak oszczędzić sobie nudy życia, nieświadomych, że szczęście jest dla każdego, kto poszukuje nie przyjemności, lecz mądrości.
źródło: THE RELIGION OF SILENCE BY SOLON LAUER; The Journal of Practical Metaphysics, February, 1898.