Psychohipnotyzm

W ostatnim numerze tego magazynu dr Parkyn obiecał, że wyjaśni pewne przedstawienie, które nosiło nazwę „Psychohipnotyzm” i które przyciągnęło taką rzeszę widzów do teatru na południu Chicago, że trudno było o wolne miejsce przez cały okres występów. Doktor, najwyraźniej uważając, że mam niewiele do roboty, powierzył mi zadanie opisania tego wydarzenia, przekazując wszystkie niezbędne informacje. Wyjaśnienie będzie bardzo krótkie i dla tych, którzy oglądali tamte „czytanie myśli”, zapewne również rozczarowujące.

Istnieje powszechna niechęć do przyznawania, że można nas łatwo oszukać – wolimy raczej być w błędzie, niż przyznać się do łatwowierności, jeśli oświecenie wymaga takiej ceny. Gdyby wykonawcy pozostawili hipnozę w spokoju, nie warto byłoby kwestionować tajemniczości ich umiejętności. Fakty są jednak faktami, i irytuje mnie, że nawet najpodlejszy kuglarz słowem może zwodzić ludzi, jeśli korzysta z autorytetu przypisywanego hipnozie.

Występowało tam dwóch artystów: Francuz i jego córka. Mężczyzna wygłosił krótkie przemówienie, które brzmiało mniej więcej tak:

„Szanowni Państwo, dzisiaj wieczorem zaprezentujemy wam niezwykłe możliwości ludzkiego umysłu. To najnowsze osiągnięcie w nauce o hipnozie, można powiedzieć – esencja wszystkiego, czego nauczyliśmy się dzięki badaniom wielkiego Charcota i jego uczniów z Salpêtrière oraz Bernheima ze szkoły w Nancy. Jest to zupełnie nowe odkrycie, które mam zaszczyt Państwu zaprezentować. Uważam, i dziś wieczorem to udowodnię, że osoba zahipnotyzowana może odzwierciedlać myśli operatora; może działać, pisać czy myśleć zgodnie z sugestiami, jakie przekazujecie jej wy, a nie ja. Zahipnotyzuję moją córkę, a następnie nakażę jej wykonywać wasze polecenia. Nie będę z nią w żaden sposób się komunikował, nie dotknę jej, nie przemówię do niej. Będzie waszym głosem, i tylko waszym. Abyście nie przypuszczali, że mogłaby słyszeć, co mówicie do mnie, podczas gdy wydajecie polecenia, poproszę orkiestrę o głośne granie, które będzie trwało przez cały czas, gdy będę wśród was.”

Następnie „profesor” podprowadził córkę na przód sceny, posadził na krześle i przyłożył palec nad jej oczami, wprowadzając ją w sen. Kiedy zamknęła oczy, opuścił scenę i, przechadzając się wśród publiczności, pytał, co chcieliby, aby zrobiła zahipnotyzowana kobieta. Jedna osoba powiedziała: „Niech napisze swoje imię na tej kartce w mojej kieszeni”; ktoś inny: „Chcę, żeby podała mi cenę tego cygara”. „Ile kosztowało?” – zapytał profesor. „Dwadzieścia pięć centów.” „Dobrze, napisze to na kartce.” Ktoś poprosił: „Niech podrze ten program,” inny: „Niech wyciągnie chusteczkę z mojej kieszeni i mi ją poda,” jeszcze inny: „Niech znajdzie zapałkę pod tą kartką na stole” i tak dalej. Podczas gdy „profesor” zbierał te polecenia, orkiestra grała głośno, uniemożliwiając kobiecie usłyszenie rozmów. Gdy zebrał wystarczającą ilość poleceń, wrócił na scenę i jednym gestem nakazał jej wstać. Orkiestra zmieniła wówczas melodię, co było dla niej sygnałem, że nadszedł czas działania, nawet jeśli była w stanie snu. Wstała, powoli przeszła przez scenę, zeszła w stronę widowni, wykonując wszystkie zadania dokładnie według instrukcji, po czym wróciła na scenę, a oklaski były ogłuszające.

„Jeden oddech powietrza” – powiedział „profesor” – „i wystarczy, by przywrócić ją do świadomości.” Następnie dmuchnął jej w czoło, wachlował policzek dłonią, a kobieta z głębokim westchnieniem wybudziła się z transu, uśmiechając się czarująco do publiczności. Wyglądała przy tym naprawdę uroczo, co spotkało się z entuzjastycznymi oklaskami.

Przede wszystkim nie twierdzę, że osoba ta nie była zahipnotyzowana. Nie ma powodu, aby nie mogła być w stanie somnambulicznym, który mógł jedynie wzmocnić jej zdolność koncentracji na wykonywanych zadaniach, poprawić pamięć i sprawić, że szybciej odczytywała wskazówki dawne jej przez „profesora”. Jednakże, cały pokaz można by przeprowadzić równie skutecznie, gdyby była całkowicie przytomna. Jej oczy wcale nie były zamknięte – miała długie, przyciemnione sztucznie rzęsy, przez co doskonale widziała, co „profesor” robi, gdy zbierał „polecenia”. Spróbujcie sami, nawet bez sztucznie przyciemnionych rzęs, a zobaczycie, jak łatwo można sprawić, by inni uwierzyli, że macie zamknięte oczy.

Ponadto, „profesor” przy każdym poleceniu wykonywał żywe gesty. Machnięcie dłonią, ruch głowy, odrzucenie włosów – dla publiczności te ruchy nic nie znaczyły, ale dla „śpiącej” kobiety były wyraźnymi wskazówkami. Naturalnie jej pamięć była dobra; gdyby przez miesiące czy lata ćwiczyła te pokazy, również w waszym przypadku pamięć rozwijałaby się w tym kierunku. Gdyby jego uczennica nie potrafiła prawidłowo odczytać kodu sygnałów, czy „profesor” przyciągałby pełne sale? Artystka doskonale odegrała swoją rolę i świetnie zapamiętywała polecenia.

Warto również zauważyć, że publiczność jest wszędzie podobna, a repertuar „poleceń” nie przekraczał prawdopodobnie dwudziestu czy dwudziestu pięciu – te miała opanowane do perfekcji. Kiedy „profesor” podchodził bliżej do niej, pozornie usuwając jakiś przeszkadzający przedmiot, zawsze pochylał się tak, by szeptać tuż przy jej uchu, a orkiestra zagłuszała niemal całkowicie jego słowa. Niemal, ale nie do końca, jeśli ktoś szukał wskazówki do odkrycia sztuczki. Usłyszałem, jak powiedział „zapałka” i „cygaro – dwadzieścia pięć centów” i naprawdę wydawało mi się, że jego gesty, kiedy kobieta „spała” na scenie, były zbędne, a jego podpowiedzi słowne wystarczały w zupełności. Jego szepty sceniczne dawały tak jasne wskazówki, że aż brakowało mu pewności co do zdolności uczennicy w odczytywaniu kodu sygnałów.

Dodam jeszcze, że „profesor” odrzucił propozycję doktora, by zasłonić oczy swojej uczennicy na początku przedstawienia, oraz odmówił wykonania zadania, by „znaleźć zapałkę w mojej kieszeni i umieścić ją w dziurce od klucza w pianinie,” tłumacząc, że jest to zbyt skomplikowane. Mimo to wierzę, że dzięki sile sugestii werbalnej „profesor” potrafiłby nakłonić swoją uczennicę do wykonania nawet takiego zadania. Fizyczne zmęczenie „profesora” pod koniec przedstawienia było efektownym elementem gry aktorskiej, mającym świadczyć o ogromnym wysiłku intelektualnym, jaki wymagały te pokazy. Pozostaje nam się tylko uśmiechnąć.

źródło: PSYCHO HYPNOTISM BY SYDNEY FLOWER; THE HYPNOTIC MAGAZINE – Chicago 1896.


„Psycho-Hypnotism” to termin, który zyskał popularność głównie na przełomie XIX i XX wieku, kiedy to wzrastało zainteresowanie fenomenami psychicznymi, jak telepatia, hipnoza czy czytanie myśli. Nie jest to uznana technika psychologiczna ani hipnotyczna, ale raczej przedstawienie scenicznymi, gdzie wykorzystywano sztuczki iluzjonistyczne, sugestie, oraz wpływ autorytetu. Termin „psycho-hipnotyzm” był używany do opisywania widowisk, w których artyści wykorzystywali rzekome zdolności parapsychiczne lub hipnotyczne, aby wywołać wrażenie odczytywania myśli, działania na odległość lub manipulowania zachowaniem osób poddanych „hipnozie”.

Podstawowe techniki stosowane w psycho-hipnotyzmie:

  1. Sugestia – W klasycznym „psycho-hipnotyzmie” używano sugestii werbalnych lub gestów, aby wskazać osobie zahipnotyzowanej, co ma zrobić. W opisanym przez Ciebie przykładzie gesty „profesora” były formą sugestii, pomagającą osobie „zahipnotyzowanej” wykonać działania bez bezpośredniego polecenia.
  2. Sygnały niewerbalne – Występy opierały się często na sekretnych sygnałach, które były odbierane przez osobę „zahipnotyzowaną”. Gesty, ruchy ciała lub nawet szeptane słowa były niewidoczne dla publiczności, ale widzowie odbierali je jako dowód na istnienie „telepatycznego połączenia”.
  3. Pozorowanie transu – Stan „hipnozy” był często wywoływany jedynie symbolicznie (np. poprzez zamknięcie oczu), a osoby „zahipnotyzowane” były całkowicie świadome i współpracowały z artystą. Hipnotyzm w psycho-hipnotyzmie był więc głównie pozorowany, a zachowanie osób wynikało z dobrowolnego współdziałania.
  4. Wzmacnianie percepcji i uwagi – Osoby biorące udział w takich pokazach były często profesjonalnie przeszkolone, aby z łatwością dostrzegać i interpretować subtelne wskazówki. Trening polegał na wzmacnianiu zdolności do koncentracji, co mogło zwiększać ich spostrzegawczość i szybkość reakcji na sygnały.
  5. Wpływ autorytetu i wiary – Osoba występująca jako „profesor” czy „hipnotyzer” stwarzała wrażenie autorytetu, co wzmacniało wiarę publiczności w autentyczność przedstawienia. Ta wiara sprawiała, że widzowie chętniej interpretowali przedstawienie jako rzeczywiste zjawisko paranormalne.

Psychologiczne znaczenie „Psycho-Hypnotismu”: „Psycho-hipnotyzm” eksplorował społeczne i psychologiczne reakcje na wiarę w niezwykłe zdolności. Pokazy te wykorzystywały mechanizmy, takie jak efekt placebo, sugestia, iluzja i manipulacja percepcyjna, aby wpływać na publiczność.