Goclénius, młody mnich z Citeaux, owinięty jedynie swoim habitem – jedynym ubraniem, które reguła zakonu pozwalała mu zdjąć na czas snu – opuścił swoją celę i przez pewien czas błądził pod gotyckimi arkadami otaczającymi dziedziniec klasztoru. Zanurzony w ciszy, jego umysł skierował się ku medytacji. Klęcząc przy grobach, Goclénius usłyszał szept dziwnych głosów, które, ukryte pod płytami, w rytmie powolnej i monotonnego śpiewu psalmów, na przemian recytowały następujące wersety:
Z głębin nocy, w której bluźnierstwo wznosiło się aż do tabernakulum świętych,
Człowiek, ograniczając swe pragnienia do mrocznych rozkoszy,
Pił do dna kielich zmysłowych uciech.
Jego serce wypełniły długie jęki, a jego usta bluźniły przeciwko wiecznym dekretom,
Które wiążą go z grobem.
Niech lękają się zbyt pochopnego marszu ku sanktuariom Prawdy ci,
Których serca poddają się niewoli materii.
Kilka wyziewów – oto, czym wkrótce stanie się nasze ciało.
Nie oczekujmy od grobu niczego więcej niż kilku drgnięć i znikomej ulgi.
Człowiek każdego dnia stopniowo znika z własnych oczu.
Dla mędrca życie jest jedynie nieustającym umieraniem.
Wkrótce oddamy rozkładowi ciało, które czyniło nas pysznych,
A ta buntownicza materia w końcu ulegnie podporządkowaniu grobowi.
Ludzkość powraca do swojego prochu,
A wieki pochłaniane są przez otchłań przeszłości.
Ziemia pokrywa się popiołem,
A życie na niej jest jak szybkie i ulotne błyski błyskawic.
Śmierć wcieliła się w cielesną ludzkość,
A ta nie pozna innego trwania, jak tylko czas swojego zniszczenia.
Niczym mgła rozwieje się pod naporem promieni słońca.
Grób ją pochłania, rozkład ją niszczy,
A ona toczy się z wieku na wiek w kręgu nieszczęść i grozy.
O, tajemnico Śmierci, rozum łamie się na twojej istocie.
By cię poznać, trzeba umrzeć samemu.
I zawsze ziemia upomina się o nas jak o cenne dziedzictwo.
Otwiera swoje wnętrze na nasze szczątki.
Zamykając się nad naszym ostatnim schronieniem, śmieje się z próżnych mauzoleów,
W których pycha czasem próbuje ukryć triumf rozkładu.
O Śmierci, zaśpiewamy o twoich dobrodziejstwach i błogosławić cię będziemy w głębinach nocy.
O Śmierci, jesteś łagodną posłanką, która przynosi nam pokój z samymi sobą.
Wyzwalasz nas z nieznośnego ciężaru, o który walczą nasze namiętności.
Twoja wyzwalająca ręka okrywa nas swym cieniem,
A my zawdzięczamy ci nasze ostateczne zwycięstwo nad sobą samymi.
Dzięki tobie będziemy mogli kontemplować nieosiągalne światło,
Którego blask przyćmiewa słońca.
O Śmierci, w świetle wspaniałych wizji,
W duchowym odczuciu przepływu boskich dni, zawsze będziemy cię błogosławić.
Niech ambitni szukają w pamięci tych, którzy ich przeżyją, jałowej nieśmiertelności.
O Śmierci, oddaj grobowi nasze ciało, a nasze imię – zapomnieniu.
Zapadła cisza, jakby nieskończona pustka pochłonęła całą naturę. Następnie, w powolnym rytmie, głosy znów zaczęły recytować…
II
O duszo moja, czy chcesz zmierzyć stopień swojej mądrości? Zejdź w głąb samej siebie i zbadaj swoje uczucia względem śmierci.
Jeśli w nadziei swojej wiary wierzysz, że twój ostatni dzień będzie początkiem twojego szczęścia;
Jeśli postrzegasz życie jako próbę, która prowadzi cię do chwały, to posiadasz mądrość.Nie ma mądrości bez miłości do dobra moralnego wyższego od tego, które rządzi nami tu, na ziemi.
Tam, gdzie wola człowieka zastępuje wolę Bożą, panuje szaleństwo.Ulecz się z lęku przed śmiercią, o duszo moja! Kochaj śmierć i pragnij jej.
Jeśli wierzysz w Prawdę, którą adorujesz, czy możesz obawiać się środka, by ją odnaleźć?
Jeśli ją kochasz, dąż do zjednoczenia z nią.Pragnij tej krainy, gdzie światło najwyższej Prawdy rozwiewa złośliwość i triumfuje nad kłamstwem.
Umieranie jest najwyższą przyjemnością życia.Wydaje się, jakby boska ręka wlewała odrobinę goryczy w każdy z naszych dni i czerpała przyjemność z zakłócania naszych radości, aby oderwać nas od związków zepsucia.
Cóż zachowujemy z naszych bogactw i hołdów tłumu?
Z naszych lat nie zabieramy nic poza dobrem lub złem, które w nich uczyniliśmy.
Modlitwa Prawdy nie zejdzie w cienie grobu.Nieprawość ludzi sprowadziła zamęt na samych ludzi; w swojej własnej złośliwości znaleźli oni pragnienie sprawiedliwości.
Smutni są, że ich cierpienia nie przynoszą natychmiastowych rozkoszy zwycięstwa.Niech męczy się sam ze sobą ten, kto nie ma nadziei.
Pozwólmy na ich jałowe walki tym, którzy nie pragną spokojnego miejsca,
Gdzie światło nigdy nie jest zaciemnione przez zasłony nocy.Pragnęli dla siebie przywilejów, których nie mieli sprawiedliwi, gdy w pokoju i ciszy swojego serca prosili boskie światło, aby rozproszyło przed nimi ciemności życia.
Kochają to ciało, które czyni ich zbrodniarzami;
Wznoszą się jak gwałtowne wiry, a potem znikają w jednej chwili.Otaczają swoje ciało tysiącem zabezpieczeń i są podobni do więźniów, którzy poświęcają całą swoją troskę murom swojej celi.
III
Podróżnicy na ziemi, pozostajemy na niej obcy, nie znajdując w jej pokusach niczego, co byłoby godne naszej miłości lub naszego strachu.
Długie życie wydaje się większym nieszczęściem niż najbardziej nieznana śmierć.
Nie opłakujmy zmarłych – opuścili oni nieuleczalne smutki, które przywiązują się do marności ziemi.Zerwali więzy trzymające ich duszę w mrocznym więzieniu, które zdawało się zatrzymywać ją pod cieniami wiecznej nocy.
Czy życie nie byłoby gehenną, gdybyśmy nie mieli nadziei, że kiedyś się z niej wydostaniemy?Ach! Gdyby ludzie, którzy zanurzają się w goryczy rozkoszy, poznali całą radość, jaką przynosi śmierć, ich życie przepaliłoby się w pragnieniu śmierci.
Nadziejo tych, którzy już nie mają nadziei,
O Śmierci, córko Erebu, Chaosu i Nocy,
Nie, nie jesteś bestią, która pożera samą siebie.Dziewico o zwiędłym spojrzeniu, pod twoim dotykiem czujemy nasz ostatni dreszcz,
A twój pocałunek przynosi nam życie.Serapisie, nie jesteś zniszczeniem istnienia, lecz przemianą, która kończy wszelkie nasze cierpienia.
W twoim zamyśle odnajdujemy najwyższe pocieszenie.
Jesteś szczęśliwym rozbiciem, które rzuca nas do portu.O Śmierci, wejdę do twojego grobu z radością kochanka obdarowanego łaską swojej wybranki.
Złożę tam moje niepokoje i cierpienia.
Twoje piękno mnie wzywa; pragnę twoich upojeń; kocham cię na równi z Prawdą, ponieważ to przez ciebie zbliżamy się do Niej.
Kiedy brat opiekun udał się o świcie do krużganków, by zabić na godzinę prymy, zauważył przy grobach zakonnika leżącego twarzą do ziemi. Podszedł bliżej i rozpoznał, że Goclénius był martwy.
Gdy jednak miał zamiar zadzwonić na pogrzebowy dzwon, tajemnicza siła powstrzymała jego mięśnie i zmusiła je do odwrotnego ruchu. Wówczas usłyszano, jak dzwony w gotyckiej wieży rozbrzmiewają daleko na wietrze swoim najradośniejszym dźwiękiem.
Zrileus.
Notabene:
Nie łudźmy się: nigdy nie mamy prawa odbierać sobie życia; przeciwnie, naszym obowiązkiem jest je zachować dla Bożych planów.
Jednak, podobnie jak doskonałość polega na odrywaniu się od rzeczy przemijających, by szukać tylko dóbr wiecznych, tak samo aktem najwyższej mądrości jest pragnienie śmierci – nie dla niej samej, nie dlatego, że kończy próbę życia, lecz dlatego, że przez nią możemy dostrzec szerszy horyzont Prawdy, która jest naszym celem, i dzięki niej poszerzyć naszą miłość wobec Boga.
To pragnienie powinno być aktem wielkiej wiary, nigdy aktem wstrętu lub rozpaczy. Tylko doskonali mogą posiadać takie pragnienie, a są oni rzadkością.
To właśnie jest cała doktryna, która powinna wynikać z tych krótkich refleksji; każda inna byłaby obrazą wobec Mądrości i Boskości.
Z.
źródło: PSAUMES FUNEBRES; LA LUMIÈRE MAI-JUIN 1896.