Przypadek opętania z roku 1691, dotyczący dwóch szlachetnie urodzonych panien z Meklemburgii, opętanych przez szatana.
Z Liber Facultatis Theologiae Rostochiensis –
MS. III. F. 399 i nast.
Przekazał:
Dr Julius Wiggers,
profesor teologii ewangelickiej w Rostocku
O tej tajemniczej chorobie mówi się, że około roku 1691 zapadły na nią dwie szlachetnie urodzone panny, zamieszkałe we wsi Wangelin w Meklemburgii. Duszpasterz tamtejszej wspólnoty, pastor Jonas Rümker z Grossen Poserin, złożył w tej sprawie relację księciu Meklemburgii (dokument nr 1).
W związku z tym rząd książęcy zwrócił się do wydziału teologicznego w Rostocku z prośbą o opinię na temat tego, jak należy przeprowadzić egzorcyzm i wypędzić szatana z osób opętanych (dokument nr 2). Zwłoka wydziału teologicznego skłoniła księcia do ponowienia rozkazu (dokument nr 3), po czym wreszcie przedstawiono oficjalne responsum (odpowiedź wydziału – dokument nr 4).
Zarówno sama choroba – szczególnie godna uwagi, ponieważ dotknęła jednocześnie dwie osoby, będące siostrami – jak i sposób, w jaki została potraktowana przez wydział teologiczny oraz wskazane metody leczenia, budzą wielorakie zainteresowanie. Mam więc nadzieję, że dla niejednego czytelnika nie będzie niepożądane, iż poprzez publikację w niniejszym czasopiśmie wydobywam te akta z dotychczasowego zapomnienia i ukrycia.
Przypadek nr 1
Relacja pastora Rümkera o dwóch opętanych przez szatana szlachetnie urodzonych pannach z wioski Wangelin
Najjaśniejszy Książę, Najłaskawszy Panie i Władco!
Poza innymi sprawami muszę niestety z najwyższym żalem donieść o naszym nieustannym utrapieniu, które od czasu mojego ostatniego powrotu ze Schwerina tak bardzo się nasiliło, że nie sposób tego opisać.
Albowiem ów nieszczęsny szatan stał się tak zuchwały i bezczelny, że nie zważa już ani na modlitwy, ani na Słowo Boże – wręcz na samego Boga nie baczy i nic sobie nie robi z Jego majestatu.
O ile wcześniej można go było przepędzać szlachetnym Słowem Bożym, a zwłaszcza przez ukazywanie mu Zwycięzcy nad wężem (Chrystusa), budząc w nim strach przed Bogiem i osłabiając go modlitwą – to teraz, niech Bóg się zlituje – nie pozwala tym biednym pannom ani się modlić, ani śpiewać, ani czytać, czy to w czasie paroksyzmów, czy poza nimi. Rzuca im książkę, zamyka im usta przez zaciśnięcie szczęk, albo wręcz bluźni w ich imieniu tak straszliwie, że w miejsce modlitwy padają klątwy i wrzaski, aż uszy od tego cierpną.
Ukochane Słowo Boże nazywa on bezczelnie kłamstwem, a samego Boga – kłamcą. Szczególnie w ostatnim czasie wyrzuca z siebie wiele potwornych bluźnierstw przeciwko Bogu. Złorzeczy Bogu i szydzi z Niego, nazywając wielkiego Boga – horresco referens – „Jukireisero” (słowo niezrozumiałe lub zniekształcone, być może przekleństwo), nie wspominając już o innych straszliwych i plugawych bluźnierstwach, które wypowiada.
(Komentarz redaktora: Pastor w poniższym opisie odnosi się do ustnej relacji, którą krótko wcześniej złożył władzom, dotyczącej obu opętanych. – Redaktor opuszcza tu szczególnie ohydne bluźnierstwa przeciwko Bogu, Jezusowi i świętej komunii jako zbyt szokujące i nieprzyzwoite.)
Kiedy zwraca mu się uwagę, że za te haniebne i obraźliwe słowa Bóg ciężko go ukarze i że nie pozwoli długo bezkarnie znieważać swego najświętszego imienia, wówczas szatan w wyzywający sposób odrzuca to, występując przeciw Bogu przez rękę jednej z panien, mówiąc mniej więcej takie słowa:
„No chodź tu… ja cię strącę z nieba, tak jak ty mnie zrzuciłeś. Jeśli coś możesz – ukarz mnie! Jeśli masz moc – uratuj tych ludzi i zmień mnie, wypędź mnie!”.
Po czym zwraca się do obecnych i mówi:
„Patrzcie, oto jest ten nędzny Bóg, którego czcicie od tak dawna, a On nie może wam pomóc. Ale ja jestem potężnym bogiem! Ja mogę przynieść coś swoim, ja mogę ich chronić, ja mogę im też pomagać, a tych, którzy mi się nie poddadzą, mogę dręczyć.
Czyż nie pomogłem mojemu Jürgenowi Zabellowi, który siedzi w Lübz, gdy był dręczony? Czyż nie wspierałem go? A czyż nie chroniłem moich ludzi z Wangelin tak długo, że nie zostali dotknięci? I nadal będę im pomagał, i tak dalej, i tak dalej… To i podobne rzeczy potrafię – a co potrafi wasz Bóg?”
I takie bluźnierstwa wykrzykuje ten nieszczęsny szatan na całe gardło po całej okolicy, tak że słychać je w całej wsi. Przy tym bije, szturcha i rzuca biedne panny na ziemię, trwoży je, dręczy i męczy tak, że niemal wyciska duszę z ich ciał. Nie pozwala im znowu ani jeść, ani pić, nadyma je i nienaturalnie wygina, a potem pyta je, czy jeszcze mu się nie poddadzą i nie zechcą być jego, tak że tego cierpienia naprawdę nie sposób opisać.
Dlatego błagamy raz jeszcze, w imię Boga, aby Wasza Wysoka Książęca Mość, kierując się ojcowskim współczuciem, na ile tylko pozwala sumienie, zechciała udzielić dalszej pomocy i zatroszczyć się o to, jak możemy zakończyć ten ogrom cierpienia i nędzy, oraz by czcigodne imię wielkiego Boga mogło zostać ocalone.
Żyjemy też w niezachwianej nadziei, że Wasza Wysoka Książęca Mość wyda łaskawe rozporządzenie zarówno w sprawie modlitw w intencji tych nieszczęsnych panien w całym księstwie, jak i w kwestii zbiórek itd.
Waszej Wysokiej Książęcej Mości
Najpokorniejszy
Orędownik przed Bogiem,
Jonas Rümker,
Pastor w miejscowości Poseritz
Przypadek nr 2.
Chrystian Ludwik, z Bożej łaski książę Meklemburgii etc.
Najpierw nasze łaskawe pozdrowienie! Czcigodni i wielce uczeni, mili, pobożni i wierni! Bez wątpienia jest Wam już wiadome, w jaki sposób nieszczęsny szatan – za przyzwoleniem Najwyższego – opętał jakiś czas temu dwie szlachetnie urodzone panny we wsi Wangelin i okrutnie je dręczył.
Chociaż miejscowy pastor, czcigodny Jonas Rümker, dzielnie stawiał opór diabłu i jego działaniom, jak jednak wynika z jego pieczołowicie zapieczętowanego pisma, działanie szatana tak bardzo się nasila, że niemalże ogarnia człowieka przerażenie, gdy tylko przeczyta się jego bluźniercze i bezbożne wypowiedzi.
Ponieważ z naszej strony pragniemy chętnie udzielić pomocy tym nieszczęsnym pannom, rozkazujemy Wam niniejszym łaskawie, abyście tę żałosną sprawę gruntownie i pilnie rozważyli oraz zbadali w całym swoim kolegium, a następnie przedstawili swoje teologiczne stanowisko – w jaki sposób i jakim sposobem uważacie, że najlepiej można się przeciwstawić temu nieszczęsnemu szatanowi – i przesłali nam je niezwłocznie.
Tym spełnicie naszą łaskawą wolę i intencję. Zostajemy wobec Was przychylni z łaską.
Dano na naszej rezydencji i twierdzy w Schwerinie, dnia 5 maja roku Pańskiego 1691.
Z polecenia własnoręcznie
Książęcy pełnomocnik Meklemburgii, Tajna Rada Rządowa
Do teologów i radców konsystorskich w Rostocku
przypadek nr 2: Christian Laden-is, von Gottes Gnaden Hertzog zu Mecklenbnrg…
Nr 3.
Chrystian Ludwik etc.
Najpierw nasze łaskawe pozdrowienie!
Czcigodni i wielce uczeni, mili, pobożni i wierni!
Z dołączonego odpisu decyzji dowiadujecie się, co wydarzyło się kilka dni temu w sprawie dwóch szlachetnie urodzonych panien z Wangelin, które dręczone są przez szatana, a które, niestety, ponownie stały się przedmiotem niepokojącego rozwoju sytuacji.
Ponieważ odnawiamy niniejszym nasz łaskawy dekret z dnia 8 maja, wydany w związku z tą bolesną sprawą, rozkazujemy Wam raz jeszcze łaskawie, abyście tę sprawę ponownie rozważyli w swoim kolegium z należytą gorliwością i starannością.
Następnie niech każdy z Was – bądź wspólnie – sporządzi swoje teologiczne stanowisko, jak i w jaki sposób, Waszym zdaniem, najlepiej przeciwstawić się temu przeklętemu szatanowi, i niech prześle nam to niezwłocznie najpewniejszym środkiem.
Tym spełnicie naszą łaskawą wolę i intencję. Pozostajemy wobec Was życzliwie przychylni.
Dano na naszej rezydencji i w twierdzy w Schwerinie, dnia 2 czerwca roku Pańskiego 1691.
Z rozkazu Jego Najjaśniejszej Wysokości, osobiście.
(Wyżej wspomniane).
(Przypis redakcyjny):
Ten drugi raport pastora Rümkera nie zachował się w archiwum; jego treść można jednak częściowo odtworzyć na podstawie pierwszego (Nr 1) oraz następnego „Responsum”.
Nr 4
Odpowiedź wydziału teologicznego
W odpowiedzi na łaskawe pismo Waszej Książęcej Mości, dotyczące dwóch opętanych szlachetnie urodzonych panien z Wangelin, przesłane częściowo dnia 15 maja za pośrednictwem poddanego z Bützow, a częściowo wczoraj, tj. 10 czerwca, przez pocztę, w którym łaskawie żądane było nasze teologiczne stanowisko w sprawie tego, jak i jakim sposobem, naszym zdaniem, należałoby dalej przeciwstawić się działaniu szatana – nie mogliśmy wcześniej odpowiedzieć, ponieważ nie wszyscy byliśmy obecni.
Wasza Książęca Mość uprzednio łaskawie życzyła sobie, aby ten przypadek został gruntownie rozważony w pełnym zgromadzeniu, ponieważ sprawa ta jest zaiste tak wielkiej wagi, że nie powinna ani nie może być rozstrzygnięta pospiesznie, bez należytej rozwagi i tym bardziej nie przez nielicznych. Przypominamy sobie bowiem, że w innych miejscach w podobnych kwestiach zasięgano wielu opinii i zbierano odpowiedzi od różnych kolegiów i duchownych.
Następnie jednak dotarła do nas wieść, jakoby znany Georg Frese z Hamburga otrzymał łaskę od Boga, dzięki której wypędził szatana z takich opętanych panien. Dlatego pomyśleliśmy, że nasze responsum (stanowisko) lub consilium (rada) nie będzie już potrzebne.
Skoro jednak teraz z wczorajszego pisma Waszej Książęcej Mości z bólem dowiedzieliśmy się, że szatan znów pojawił się w tamtym miejscu i że opętanie trwa nadal, a nawet nasiliło się w swej okrutności – zebraliśmy naszą radę w bojaźni Bożej.
Zanim jednak przejdziemy do samej odpowiedzi na postawione pytanie, pozwolimy sobie, z największą pokorą, zauważyć, że życzylibyśmy sobie być dokładnie poinformowani o wszystkich okolicznościach – o pochodzeniu, sytuacji życiowej i przebiegu choroby, której ma zostać przypisana pomoc ze strony medycyny. Nasz Zbawiciel sam (Ew. Marka 9,21) zapytał, jak długo to się dzieje z opętanym, a jego ojciec odpowiedział mu, zdając sprawę z natury i właściwości owego stanu. Tak i my, choć już prawie nie wątpimy w prawdziwość opętania, nadal nie mamy dostatecznej wiedzy o tym, ile lat mają owe panny, jak dotąd prowadziły życie, czy zostały doprowadzone do poznania samego siebie, czy ich poznanie Boga i Zbawiciela jest mocne, a ich wiara – na tyle silna, by opierać się szatanowi.
Nie wiemy tego z taką pewnością, jaką uważamy za konieczną, zwłaszcza że doświadczenie pokazuje, iż teologowie, którzy z powodzeniem pracowali nad uwolnieniem osób opętanych, najpierw starali się doprowadzić je – z pomocą Bożą – do gruntownego poznania siebie, do prawdziwego nawrócenia, i że nie pomijano tego również w innych przypadkach. Mamy więc nadzieję, że i tutaj nie zostanie to zlekceważone.
Co zaś tyczy się samego pytania – nasza opinia jest taka:
Ponieważ wielki Bóg dopuszcza takie okrucieństwo ze strony szatana i pozwala, by był on wypędzany z pomocą Jego mocy, czyni to częściowo po to, by ukazać wściekłość szatana i przez to przerazić tych, którzy nie wierzą szczerze ani w Boga, ani w diabła; częściowo, by przestrzec przed obrzydliwymi grzechami, niestety rozpowszechnionymi tu i ówdzie, które obrażają Boga i przyciągają szatana; częściowo, by doprowadzić ludzi do prawdziwej i szczerej pokuty oraz poprawy życia; częściowo wreszcie, by doświadczyć naszej wiary i wytrwałości w modlitwie oraz w uczciwy sposób uwielbić zarówno sprawiedliwość, jak i wszechmoc i miłosierdzie Boga.
Nie istnieje żadne inne biblijne i uporządkowane (czyli zgodne z nauką Kościoła) środki na wypędzenie szatana,
ponieważ nadzwyczajna moc wypędzania szatana, którą posiadali apostołowie i nieliczni inni w pierwszym Kościele Nowego Testamentu – działająca przez cudowną wiarę, modlitwę i apostolskie rozkazy (por. Dzieje Apostolskie 19, w. 18 i n.) – wygasła w obecnych czasach, gdy Ewangelia została już wystarczająco potwierdzona przez cuda.
Cudotwórcza wiara nie jest dziś zwyczajnym darem Kościoła, chociaż także i w naszych czasach niektórzy mogą zostać uzbrojeni w ducha heroicznego, i faktycznie bywają od czasu do czasu nim obdarzani. Gdy wtedy tacy ludzie zapłoną w Bogu świętym i silnym męstwem, mogą nakazać diabłu, aby odstąpił i nie wracał. Tego nie potępiamy, lecz raczej chwalimy i gratulujemy takiego ducha heroicznego – o ile zakończenie będzie pomyślne.
Zatem – jak mówimy – nie ma innego uporządkowanego (czyli zwyczajnego) środka, jak tylko trwanie przy Słowie Bożym i gorliwa modlitwa, której towarzyszy mocna wiara (bez której nic nie można otrzymać – por. List Jakuba 1, w. 7), oraz prawdziwa pokuta i post (por. Ewangelia Mateusza 17, w. 21).
Albowiem tak jak w innych cielesnych i powszechnych czy prywatnych utrapieniach i cierpieniach, gdy pomoc Boża się opóźnia, musimy wytrwać w modlitwie, wierze i pokucie, aż Bóg wysłucha – tak samo ma to miejsce również w tym ciężkim przypadku.
Dlatego należy słusznie ustanowić publiczne modlitwy w całym kraju. I nie wątpimy, że pastor, który – jak Wasza Książęca Mość łaskawie donosi – do tej pory dzielnie działał przy opętanych, będzie nie tylko w swoim domu, wraz z udziałem pobożnych ludzi, gorliwie zanosił modły, lecz również będzie pilnie prowadził w kościele godziny modlitwy, na których mogą się także pojawić ci, których szatan oskarża o czary.
Po drugie, uważamy za stosowne i konieczne, aby do tych, którzy pracują z opętanymi – czy to duchowni, czy świeccy, mężczyźni czy kobiety – dołączyć jeszcze więcej osób, znanych z pobożności, silnej wiary i świętej odwagi ducha.
A ponieważ (po trzecie) szatan bluźni w sposób okropny, będzie konieczne, aby nie tylko z ambon publicznych, zwłaszcza w najbliższej okolicy, nauczać gruntownie o tej sprawie i o naturze opętania – celem zapobieżenia zgorszeniu, które z tego może wyniknąć, oraz umocnienia prostych wiernych – ale też, by kaznodzieje przygotowali się do tego z pomocą sprawdzonych autorów.
Ponadto należy trzymać zwykłych ludzi i prostaczków z dala od miejsca, gdzie przebywają opętani, ponieważ łatwo mogą zostać zgorszeni przez bluźnierstwa szatana.
Trzeba również z najwyższą pilnością unikać wszelkich rozmów z szatanem, z wyjątkiem tych sytuacji, w których bezpośrednio przeciwstawia się mu cytaty z Pisma Świętego.
Szatan bowiem zawsze szuka okazji do bluźnierstw i oszustw wobec ludzi – jak sam nasz Zbawiciel wskazał swoim przykładem, by nie wdawać się w rozmowę z diabłem, co widać w Ewangelii Marka 1,25: „Zamilcz!”.
Szczególnie – i po czwarte – należy mieć na uwadze,
że nie można wierzyć diabłu, gdy oskarża on rzekome czarownice, jak to wynika z relacji pastora – należy takich doniesień unikać, ponieważ szatan jest kłamcą i zabójcą, jak mówi Ewangelia Jana 8,44, i jego radość wypełnia się wtedy, gdy może wściekle występować przeciwko niewinnym ludziom.
Słusznie należy przeciwstawić się złudzeniu, które opanowało umysły prostego ludu, że należy wierzyć oskarżeniom szatana, cytując słowa Chrystusa: „Jeśli więc i szatan jest wewnętrznie rozdwojony, jakże może się ostać jego królestwo?” (Łk 11,18).
Twierdzenie, jakoby szatan był zmuszony przez rozkaz Boga do oskarżania czarownic, jest całkowicie nierozsądne. Czyż Bóg miałby posługiwać się szatanem jako posłańcem (internuncjuszem), podczas gdy sam Zbawiciel i Jego apostołowie nawet nie chcieli go słuchać, nawet gdy mówił o nich prawdę? (por. Mk 1,24; Dz 16,17 i nast.).
Nawet jeśli ci, których szatan wskazuje, rzeczywiście są czarownicami i inne okoliczności również na to wskazują, nie należy spodziewać się, że ich spalenie – zwłaszcza na podstawie słów i rady szatana – będzie skutecznym środkiem uwolnienia opętanych.
Ten zabobon, niestety, opanował zarówno ludzi uczonych, jak i prostych – jakoby moc diabła miała być razem z czarownicą unicestwiona, albo jakoby opętanie miało swoją siłę i rozrost dzięki nim. Podtrzymywanie tego zabobonu leży w interesie samego szatana, ponieważ w ten sposób łatwiej wprowadza prostych w błąd, skłaniając ich do czarów, i odwodzi innych od bojaźni Bożej, za to przywodzi do lęku przed czarami.
W tym duchu św. Hieronim pochwalił św. Hilariona (w jego żywocie), że nie chciał dopuścić do tego, by – wedle zachcianki szatana – szukać znaków czarów lub rozkładać je przed wypędzeniem szatana.
Dlatego nie aprobujemy tego, że na polecenie pastora do publicznych modlitw za opętanych dodaje się wezwania o zbiórki jałmużny – nie tylko na utrzymanie opętanych, ale też na spalenie czarownic, które rzekomo znajdują się w Wangelin. Wygląda to bowiem tak, jakby publicznie chciano dać wyraz temu, że postanowiono kierować się radą samego szatana i jego wskazaniami jako środkiem egzorcyzmu.
Również nie popieramy tego, że na podstawie lekkich podejrzeń i domysłów czarownice uznawane są za winne śmierci – jak w przypadku ucieczki kobiety, którą pastor w pierwszym raporcie przekazanym nam przedstawił jako niewinną. Bo jak zawsze, tak i w tym przypadku, zgodnie ze zdaniem wszystkich prawników, lepiej, by każdy – nawet niewinny – nie odpowiadał z więzienia, niż by został bezbronny. A niestety, dobrze wiemy, że w takich przypadkach biedni nie mają żadnej obrony, co może łatwo ściągnąć sąd Boży na całe państwo.
Tymczasem – i po piąte – dopóki to nieszczęście jeszcze trwa, należy pocieszać opętane panny przykładem apostoła Pawła. Choć bowiem otrzymał on większe objawienia niż wszyscy inni, musiał cierpieć z powodu „posłańca szatana”, który bił go pięściami, i nie został od niego uwolniony (2 Kor 12,7-9), aby uczyć się polegać na łasce Bożej.
Inni zaś powinni być umacniani przykładem wydarzeń w Filippi (Dz 16,17), gdzie czytamy, że apostoł znosił obecność ducha nieczystego przez dłuższy czas, zanim został on wypędzony mocą Bożą.
To jest nasza oparta na Słowie Bożym opinia w tej sprawie.
Na zakończenie – i po szóste – pokornie przedstawiamy Waszej Książęcej Mości pod rozwagę, czy nie byłoby wskazane przenieść opętanych panien w inne miejsce – aby nie tylko uchronić pastora w Groß Poserin od ciągłego obciążenia tym przygnębiającym widowiskiem, ale także uniknąć okazji do zgorszenia w sąsiedztwie tych, których szatan oskarża o czary.
Poza tym polecamy Waszą Książęcą Mość oraz jego rząd łaskawej opiece Boga i życzymy, by wielki Bóg – przez rany i śmierć Pana Jezusa – zlitował się nad tymi nieszczęsnymi dręczonymi duszami i rychło zdeptał szatana pod naszymi stopami.
Dane w Rostocku, w imieniu naszego wydziału teologicznego, dnia 11 czerwca roku Pańskiego 1691.
Waszej Książęcej Mości najpokorniejsi, najwierniejsi słudzy i orędownicy przed Bogiem,
Senior i inni doktorzy
Wydziału Teologicznego Uniwersytetu w Rostocku
źródło fragmentu: Responsum der theologischen Facultät
źródło: Zilitcusiticlik aus dem Jahre 1691, betreffend zwei vom Satan besessene Mecklenbürgische Jungfrauen; MAGICON 1851.