„Wzniesienie się do wyższego stanu świadomości
może pochodzić jedynie z codziennej, czujnej świadomości dziennej.
W tej świadomości dusza żyje przed swoim wzniesieniem.
Szkolenie daje jej środki,
które wyprowadzają ją z tej świadomości”.
Dr. Rudolf Steiner
Człowiek jest jednostronnie rozwiniętym produktem natury. Dzięki swoim intelektualnym zdolnościom zajmuje człowiek wyjątkową pozycję wśród stworzeń. Jeśli chodzi o ostrość jego zmysłów, to jednak znacznie ustępuje pewnym gatunkom zwierząt. Ostrość zmysłów człowieka kulturalnego jest pod wieloma względami mniejsza niż u niektórych ludów pierwotnych. Walka o byt toczy się dla człowieka pierwotnego w innych warunkach niż dla człowieka kulturalnego, którego percepcje zmysłowe są odpowiednio zanikłe. Nasza percepcja zmysłowa zjawisk naturalnych działa tylko w obrębie określonych progów podrażnienia. Percepcja dźwięku przez ludzkie ucho obejmuje tylko określoną liczbę drgań powietrza na sekundę. Najniższe dźwięki są słyszalne przy 10 do 20 drganiach, najwyższe przy 40 000 do 50 000 drganiach na sekundę. W węższych granicach, między 40 a 4000 drganiami, mieszczą się dźwięki używane w muzyce. W granicach
określonych przez promienie o 450 bilionach drgań na sekundę lub długości fali 688 milionowych części milimetra (dla propagacji w atmosferze) z jednej strony i przez promienie o 790 bilionach drgań lub 393 milionowych części milimetra z drugiej strony, oko postrzega widmo światła słonecznego. Liczby drgań powyżej i poniżej tych granic nie mają wpływu na siatkówkę oka ludzkiego. Nawet przy uwzględnieniu drgań elektrycznych i promieniowania cieplnego pozostają dla ludzkiej percepcji bardzo duże luki w zakresie drgań natury. Można więc dojść do wniosku, że ludzkie narządy zmysłów nie są w stanie uchwycić całej rzeczywistości. Według znanego przysłowia „Natura non facit saltum”, tj. natura nie czyni skoków, w naturze wszystko przebiega stopniowo, nie można przyjąć, że istnieją tylko takie rodzaje drgań, które mieszczą się w zakresie ludzkiej percepcji. To ograniczenie rzeczywistości do wąskiego wycinka ludzkiej percepcji, lubiane przez naukę akademicką, profesor Verweyen bardzo trafnie określił jako „zabobon pięciu zmysłów”») „Kto oskarża wszelkie zjawiska magiczne o zabobon – pisze profesor Verweyen – będzie jako człowiek oparty na zwykłym świecie pięciu zmysłów i ich dotychczasowych treściach przypominał również w tym przypadku (w odniesieniu do zjawisk nadzmysłowych) o ogólnych źródłach zabobonu, o niepewności lub rozpaczy, bezsilności rozumu lub uczucia. Postęp w poznaniu jako takim nie toleruje utrwalania błędów. – Wymaga nieubłaganej realistycznej świadomości. Pozwala słońcu prawdy przepędzać noc zabobonu”. Obecnie powoli zaczyna świtać nauce akademickiej i zabobon pięciu zmysłów stopniowo traci na ogólnej ważności. Zajmując się zjawiskami i problemami mediumizmu, współczesna psychologia duchowa mogła przeprowadzić bezsporne obserwacje, które w swojej teoretycznej analizie stworzyły zupełnie nowy obraz świata i poważnie zachwiały dotychczasowym naukowym dogmatem rzeczywistości ograniczonej przez
*) Dr. Joh. M. Verweyen: Problemy mediumizmu. Wydawnictwo Ferdinanda Enke, Stuttgart. 1928. S. 81.
percepcję pięciu zmysłów. Współczesna psychologia duchowa, lub jak w przeciwieństwie do dotychczasowej psychologii akademickiej lubi się określać jako para- lub metapsychologia, została przez bezsporne fakty doprowadzona do stworzenia pojęć takich jak jasnowidzenie, jasnoczucie, jasnosłyszenie, jasnowiedza, drugie widzenie, szósty zmysł, telepatia, kryptestezja itp. Tym samym stwierdza, że istnieją dla człowieka inne zdolności percepcyjne niż te związane z pięcioma zmysłami. Ta wiedza jest zresztą udokumentowana w tajemnych naukach wszystkich czasów i ludów. W starszych pismach na temat magnetyzmu zwierzęcego znajdujemy liczne relacje, że somnambulicy mogli postrzegać zawartość zamkniętych listów, przykładając je do dołka nadbrzusznego; najcichsze, normalnie niesłyszalne słowo jest postrzegane stamtąd. Wiadomo, że w okolicy dołka nadbrzusznego, bezpośrednio pod przeponą, znajduje się splot słoneczny, zwany naukowo splotem słonecznym. W tajemnej tradycji splot słoneczny (obok szyszynki) jest od dawna określany jako organ okultystyczny służący do percepcji sił nadzmysłowych. Do początku tego stulecia układ nerwowy współczulny był i nadal jest traktowany po macoszemu w medycynie. Student medycyny prawie nic nie dowiaduje się o związkach duszy z układem współczulnym. Większość dzisiejszych lekarzy ma zatem jedynie ograniczone i słabe wyobrażenie o powiązaniach splotu słonecznego ze wszystkimi procesami psychicznymi i życiowymi. Układ współczulny i przywspółczulny tworzą autonomiczny układ nerwowy, który bez naszej świadomej interwencji zarządza życiowo ważnymi procesami w naszym ciele i działa niezależnie od naszej woli. W podręcznikach medycznych zazwyczaj jest tylko napisane, że układ współczulny zaopatruje gruczoły i narządy gładkomięśniowe, wpływa na jelita, naczynia krwionośne, skórę, tęczówkę; że poprzez podrażnienie jego włókien można zmusić gruczoły do zwiększonego lub zahamowanego wydzielania. Wspomina się również o wpływie emocji (zaczerwienienie, zblednięcie, poty). Najnowsze wyniki badań wykazały jednak dotychczas co następuje:
- że istnieje związek między układem współczulnym a tzw. wewnętrznym wydzielaniem gruczołowym;
- że układ współczulny jest związany z obłędem;
- że istnieje pośredni związek układu współczulnego z kształtowaniem charakteru;
- że w szczególności jego ścisły związek z podświadomością jest niepodważalny.
Profesor dr Schleich określa układ współczulny wręcz jako mózg podświadomości. Nazywa go nerwem wszechświata, ponieważ reaguje na najdrobniejsze drgania z zewnątrz. Splot słoneczny tworzy niejako antenę, za pomocą której człowiek odbiera wrażenia nadzmysłowe. „Dochodzi do paradoksalnego wniosku – pisze dr Fritz Giese w odniesieniu do zjawisk telepatii – że strefa odbiorcza wspomnianej energii znajduje się najwyraźniej w okolicy układu współczulnego. Nie w mózgu. Gdybym miał mówić bardzo drastycznie i całkowicie popularnie, powiedziałbym: odbieramy tego rodzaju myśli nie głową ani w głowie, lecz w ciele. To, że okultyzm ponownie ludowo coś podobnego miał na myśli, wynika z staroindyjskiej nauki o splocie słonecznym, siedlisku wszelkich zdolności okultystycznych człowieka, siedlisku funkcji serca, płuc, trzewi i funkcji seksualnych. Również tutaj dochodzimy, prowadzeni całkowicie z nowoczesnego, przyrodniczego punktu widzenia, do poglądów, które są całkowicie zgodne z dawnymi spekulacyjnymi opiniami”.
Teraz pojawia się pytanie, dlaczego człowiek normalnie nie odbiera nadzmysłowych wrażeń za pomocą splotu słonecznego, lecz dzieje się to tylko w szczególnych, wyjątkowych przypadkach? Na to pytanie wierzymy, że możemy udzielić odpowiedzi: splot słoneczny musi być wcześniej przebudzony, tj. musi znajdować się w pewnym stanie pobudzenia, aby podjąć tę szczególną działalność. Na początku wspomnieliśmy, że osoby magnetyzowane w stanie somnambulicznym często są zdolne do nadzmysłowych percepcji. Wiadomo również, że podczas naturalnego snu czasami mogą występować zjawiska telepatyczne, szczególnie sny prorocze. Ponadto wiadomo, że układ współczulny wpływa na ukrwienie całego mózgu i może wywoływać stany pobudzenia przez zwiększony lub zmniejszony przepływ krwi w mózgu. Można więc zasadnie przyjąć, że między mózgiem a układem współczulnym istnieje wzajemne oddziaływanie, takie, że częściowy niedobór krwi w mózgu, jak ma to miejsce w omdleniach i pewnych stanach transowych, może również wpływać na splot słoneczny. Nowoczesna farmakologia zna również pewne substancje, które mają szczególny wpływ na splot słoneczny. Z drugiej strony wiadomo również, że procesy psychiczne, silne wzburzenia emocjonalne, mogą wywoływać takie same fizyczne reakcje, jak np. zaczerwienienie, poty, oddawanie moczu i kału itd., jak specjalne chemiczne lub fizyczne środki. Z tych względów musi więc być również możliwe, aby poprzez odpowiednią metodę szkolenia duchowego oddziaływać na splot słoneczny, budzić go i dowolnie wywoływać ten szczególny stan pobudzenia, który jest niezbędny dla nadzmysłowych percepcji.
Może to rzeczywiście nastąpić poprzez samowpływ za pomocą odpowiednich medytacji, wspomaganych przez odpowiednie ćwiczenia oddechowe. Wiadomo, że wyobrażenia o wielkiej klarowności pojęciowej nie nadają się do celów medytacyjnych; geometria nie może być, na przykład, medytacją w sensie nauki duchowej. Aby wyzwolić siły okultystyczne, ćwiczenia medytacyjne muszą przede wszystkim odnosić się do abstrakcyjnych lub irracjonalnych wyobrażeń i jednocześnie być bardziej lub mniej zorientowane na jaźń i uczucia, jak np. rozważania o Najświętszym Sercu Jezusa, ofiara Chrystusa, Świętej Trójcy, Niepokalanym Poczęciu itp., które są powszechne w pewnych kręgach katolickich i przy odpowiedniej wytrwałości i predyspozycjach mogą prowadzić do stanów ekstazy.
Metoda szkolenia duchowego, która została wypróbowana przez wieki i jest rozwinięta do najmniejszych szczegółów, to system jogi. Podstawowa filozoficzna myśl jogi jest mniej więcej następująca: Joga wychodzi z faktu cierpienia.
*) Jedną z takich substancji jest prawdopodobnie peyotl. Chociaż jego działanie medyczne nie jest jeszcze wystarczająco znane, to ustalenia amerykańskich lekarzy uprawniają przynajmniej do wniosku, że ta roślina ma wybitny wpływ na układ nerwowy.” Zob. A. Pounier, Le Peyotl, la plante qui fait les yeux emerveilles. (Dom, Paryż. 1927.) s. 344-350. – W wydawnictwie Max Altmann, Leipzig, ukazała się jego skrócona wersja w niemieckim tłumaczeniu pod tytułem: „Rośliny wywołujące jasnowidzenie”.
Cierpienie powstaje w wyniku połączenia duszy z materią. Przyczyną tego połączenia jest niewiedza, polegająca na tym, że dusza błędnie utożsamia się z materią i subtelną substancją myślową. Gdy zostanie rozpoznana różnica między duszą z jednej strony a substancją myślową i materią z drugiej strony, następuje wyzwolenie duszy, a tym samym zbawienie. Jogin, który osiągnął ten stan wyzwolenia, jest wolny od sił natury i ich związków, które rządzą światem zjawisk. Dysponuje on wówczas zdolnościami i siłami okultystycznymi. Należą do nich m.in. „wiedza o subtelnym, ukrytym i odległym”, to co może odpowiadać naszemu jasnowidzeniu lub jasnosłyszeniu.
Ten ostateczny cel praktyki jogi osiąga się poprzez medytację, połączoną z ćwiczeniami fizycznymi i duchowo-mentalnymi. (Zakończenie nastąpi.)
*) por. Deussen: Ogólna historia filozofii. Tom I, 3. (Filozofia postwedyjska Indii.) s. 531.
=> Przebudzenie splotu słonecznego cz II
źródło: Die Erweckung des Sonnengeflechtes. Von Ernst Hentges; „Zentralblatt für Okkultismus” Miesięcznik do badania całokształtu nauk tajemnych, April 1933.