Prorok Kunz z Eichstetten
W pierwszym tomie Magikonu (s. 277) znajduje się wzmianka w rozdziale „Niektóre proroctwa dawnych czasów” o proroku Kunzu, który żył w latach 40. XVIII wieku we wiosce Eichstetten w Badenii. Opisano tam jego przepowiednie dotyczące polityki.
Podano również informację, że tajny radca Enderlin z Karlsruhe w 1783 roku napisał esej o jego życiu i przepowiedniach. Przez długi czas rękopis ten krążył w odpisach, aż w ubiegłym roku pan Friedr. Gtehne opublikował go w czasopiśmie Blätter für literarische Unterhaltung.
Niedawno dotarł do nas odpis tego eseju, sporządzony ponad dwadzieścia lat temu. Znajdują się w nim także szczegóły dotyczące prywatnego życia tego niezwykłego proroka.
Życie prywatne Kunza
Prorok nosił imię Kunz i pochodził ze Szwajcarii. Nikt nie wiedział dokładnie, kim byli jego rodzice. Jednak ze względu na jego ogromną wiedzę o heraldyce (nauce o herbach) i umiejętność obliczania symboli heraldycznych w sposób podobny do działań algebraicznych, przypuszczano, że pochodził z rodu o dość wysokim statusie społecznym.
Kunz miał żonę o imieniu Grete oraz zamężną córkę mieszkającą w tej samej miejscowości. Prowadził mały sklep detaliczny, w którym sprzedawał drewienka szwedzkie, tkaniny, tytoń i brandy.
Dar przewidywania przyszłości
Kunz posiadał dar przewidywania śmierci ludzi – nawet tych, którzy byli daleko. Wielokrotnie udowodnił swoje zdolności, lecz robił to zawsze z własnej woli. Gdy ktoś naciskał go, by przepowiedział przyszłość, odpowiadał:
„Znajomość przyszłości jest dla większości ludzi szkodliwa.”
Przepowiednia o śmierci urzędnika sądowego
Pewnego niedzielnego przedpołudnia, gdy mieszkańcy wychodzili z kościoła, Kunz siedział na ławce przed swoim domem, wygrzewając się na słońcu. Nagle zawołał do żony:
„Grete, chodź, spójrz!”
Żona: „Czego chcesz?”
Kunz: „Czyż nie widzisz? Te czarne płaszcze… To przecież ludzie sądu! Czy nie dostrzegasz, że śmierć patrzy jednemu z nich prosto w oczy?”
Cała wioska śmiała się z jego słów, lecz jeszcze tego samego wieczora jeden z urzędników sądowych nagle zmarł na udar.
Przepowiednia o śmierci leśniczego Einbergera
Innym razem Kunz musiał dostarczyć pilny raport do Emmendingen. Wracając, zatrzymał się w karczmie leśniczego Einbergera w Teningen. Leśniczy był już starszy, ale wciąż pełen sił. Kunz zamówił kieliszek wina i zaczął go pić.
W tym czasie Einberger żartował, że nie pozwoli się ogolić, że wolałby udać się do markgrafa i poskarżyć się na swoich prześladowców.
Kunz wypił wino, zapłacił i wychodząc, powiedział do niego:
„Panie leśniczy, jeśli naprawdę chcecie jeszcze zobaczyć markgrafa, to macie na to najwyżej osiem dni.”
Einberger znał Kunza i przeraził się. Położył się do łóżka, myśląc, że umrze ze strachu. Jednak dokładnie po ośmiu dniach przyszła wiadomość o nagłej śmierci markgrafa.
Dzięki temu Einberger uświadomił sobie, że nie chodziło o jego własną śmierć. Przeżył jeszcze długie lata w dobrym zdrowiu.
Przepowiednia śmierci cesarza i innych władców
W surową zimę 1740 roku Kunz odwiedził dom mojej matki, chcąc sprzedać jej swoje towary. Pamiętam dokładnie, jak zapytał ją:
„Co nowego w gazetach?”
Matka: „Nic szczególnego, poza tym, że cesarz Karol VI jest trochę niedysponowany. Ale ludzie się z tego śmieją – gazety zawsze robią wielki hałas, nawet jeśli władcę boli tylko głowa.”
„Mówię to ja i mówi to ów mąż! Tym razem to na serio – cesarz ma nie więcej niż osiem dni życia, a tej zimy dwa trony zostaną opróżnione. W jednym kraju nastanie spokój, w drugim jednak nie.”
Moja matka zapisała te słowa kredą, a rzeczywiście ósmego dnia cesarz Karol VI zmarł. Wkrótce po nim zmarli również cesarzowa Rosji i król Prus.
Przepowiednia własnej śmierci i cudowne wydarzenia na cmentarzu
Kunz przepowiedział również swój własny dzień śmierci i nawet wskazał miejsce swojego grobu, uderzając w ziemię laską, na której się opierał. Było to tym bardziej niezwykłe, że w Eichstetten nie chowano zmarłych według przynależności rodzinnej, lecz w kolejności, w jakiej umierali, trumna obok trumny. Przez dwa lata ludzie śmiali się z jego słów.
Na osiem dni przed swoją śmiercią Kunz poszedł do proboszcza Gebharda, prosząc o częstsze odwiedziny i pociechę duchową. Proboszcz wyśmiał go, mówiąc:
„Musisz jeszcze długo czekać, albo w ogóle nie umrzesz w wyznaczonym miejscu, bo do tego czasu musi umrzeć jeszcze wielu ludzi.”
Kunz odparł jedynie:
„Bogu wszystko jest możliwe.”
I rzeczywiście, w ciągu ośmiu dni zmarło tylu ludzi, że do wyznaczonego przez niego miejsca na cmentarzu zabrakło już tylko jednej trumny.
Mimo to Kunz nadal był zdrowy, a jego śmierć wydawała się niemożliwa. W końcu, z czystej ciekawości, proboszcz Gebhard odwiedził go wieczorem, by przekonać się na własne oczy, że prorok żyje. Kunz uskarżał się jedynie na zimne stopy.
O 19:30 proboszcz opuścił jego dom, a o 21:30, w obecności wielu ciekawskich świadków, próbowano go położyć do łóżka. Był jednak martwy – i został pochowany dokładnie na wyznaczonym przez siebie miejscu.
Cudowne ocalenie nauczyciela
Sąsiadem Kunza był miejscowy nauczyciel, który pewnego dnia ciężko zachorował. Wkrótce przestał oddychać, zrobił się zimny i zesztywniał. Zgodnie z wiejskim zwyczajem, kilku chłopów udało się po Kunza, by pomógł ubrać zmarłego.
Jeszcze zanim Kunz wszedł do jego domu, zapytał:
„Kto zmarł?”
Chłopi: „Stary nauczyciel.”
Kunz, kręcąc głową: „On nie jest martwy.”
Chłopi: „Przecież sami go widzieliśmy – jest sztywny jak drewno!”
Kunz: „Mówię wam – i mówi to ów mąż – nauczyciel nie może i nie powinien umrzeć, dopóki nie zaśpiewa mi nad grobem.”
Chłopi stracili cierpliwość i opuścili jego dom, przeklinając i śmiejąc się.
Następnego dnia stolarz przyszedł zmierzyć nauczyciela, by wykonać dla niego trumnę. Wtedy nagle nauczyciel dał oznaki życia! Został położony do łóżka, otoczony opieką i całkowicie wyzdrowiał.
Kilka lat później, gdy Kunz zmarł, nauczyciel rzeczywiście śpiewał nad jego grobem, a następnie żył jeszcze przez kilka lat.
Tajemnicza metoda przepowiadania przyszłości
Polityczne przepowiednie Kunza były równie zadziwiające, lecz nie są tutaj powtarzane, gdyż zostały już wcześniej omówione.
Kunz nie miał w domu żadnych książek poza Biblią i kalendarzem, choć był wykształcony i prowadził własne księgi handlowe.
Jego głównym zajęciem była heraldyka (nauka o herbach). Potrafił całkowicie pokryć stoły rysunkami tajemniczych symboli, tworząc skomplikowane obliczenia, które były niezrozumiałe dla obserwatorów.
Na przykład mówił:
„Oto czerwone pole, obok niego niebieskie, potem białe. Tu pojawi się czarny lew, tam czerwony, a tu złoty orzeł, dalej biały koń. Teraz ustalę ich marsz przez wszystkie pola – na krzyż i na skos.”
Następnie rzucał kredę i wołał:
„O! Tu się spotkają i dojdzie do prawdziwej rzezi!”
Tajemnicze źródło jego wiedzy
Nikt nigdy nie dowiedział się, skąd Kunz czerpał swoje niezwykłe zdolności.
Według ludowych wierzeń wielu twierdziło, że zdobywał je w święte noce na rozstajach dróg.
Aby to sprawdzić, wyznaczono dwóch strażników, którzy mieli go obserwować, szczególnie podczas świąt kościelnych.
Pewnego wieczoru Kunz udał się do swojego winnicy na wzgórzu Mühlenberg, które znajdowało się tuż obok jego domu. Strażnicy podążali za nim z daleka, nie spuszczając go z oczu.
Kunz wspiął się na szczyt i usiadł na otwartej przestrzeni. Oparł się na swojej lasce i bacznie się rozglądał.
Nagle odłożył laskę i kapelusz, ukląkł i zaczął się modlić z dłońmi złożonymi w geście pobożności.
W tej samej chwili strażników ogarnęło przerażenie, tak wielkie, że nazajutrz opowiedzieli o swoim doświadczeniu w sposób tak dramatyczny, że nikt więcej nie odważył się śledzić Kunza.
Tajemnicza postać „męża”
Zawsze, gdy Kunz wypowiadał swoje proroctwa, dodawał zdanie:
„Mówię to ja i mówi to ów mąż.”
Niektórzy podejrzewali, że przez „męża” rozumiał demona, z którym pozostawał w kontakcie, który ukazywał mu się pod postacią człowieka i przekazywał mu te wizje.
Podpis i źródło
Prezentowany tekst pochodzi z rękopisu, który jest odpisem starszego dokumentu, a został podpisany:
„Enderlen. 20 maja 1783.”
źródło: Der Seher Kunz von Eichstetten;