Wśród wielu historii, które krążą po całym Paryżu na temat wygnanej rodziny królewskiej, szczególne poruszenie budzi następująca opowieść, poświadczona przez doktora B., który sam odegrał w niej rolę.
Latem 1847 roku rodzina królewska zebrała się w Neuilly, a doktor B. – lekarz, jeden z najbardziej cenionych specjalistów chorób dziecięcych – został tam wezwany, ponieważ młodszy syn księcia wirtemberskiego dostał ataku krupu (ostrego zapalenia krtani). Ponieważ doktor B. był również jednym z czołowych magnetyzerów w Paryżu, rozmowa w obecności rodziny królewskiej zeszła także na temat magnetyzmu. Opowiedział on wiele zadziwiających historii – o jasnowidzeniu niektórych somnambulików, z których niektórzy w niewytłumaczalny sposób przepowiadali przyszłość innych ludzi. W końcu król poprosił go, by rozejrzał się po zgromadzonych i sprawdził, czy ktoś spośród nich nadawałby się do wprowadzenia w magnetyczny sen.
Po krótkim wahaniu doktor odpowiedział:
„Widzę osobę, która najprawdopodobniej jest bardzo podatna na magnetyczną siłę – to księżna Joinville.”
Ciekawość, rozbudzona przez cudowne opowieści lekarza, sięgnęła zenitu. Cała młodsza część rodziny królewskiej jednogłośnie poprosiła księżną, by poddała się eksperymentowi. Po początkowym oporze, wynikającym z religijnych obiekcji, piękna księżna w końcu ustąpiła.
Usiadła na trawie, u stóp rozłożystego dębu o grubych konarach, zarzuciła na głowę niebieski szal z krepdeszynu, oparła się o drzewo – i już sam jej blady profil i delikatna sylwetka sprawiały wrażenie, jakby była istotą z innego świata.
Zgodnie z przewidywaniami doktora, bardzo szybko zapadła w magnetyczny sen. Na polecenie, by zadawać pytania, panna Adélaïde zaproponowała, że odpowie zarówno na pytania dotyczące siebie, jak i innych.
„Daję państwu moje słowo honoru” – zapewniał później doktor wielokrotnie – „że wszystkie wydarzenia, które od tamtego czasu nastąpiły z oszałamiającą szybkością, zostały wówczas przepowiedziane z przerażającą dokładnością. Podano dzień, a nawet godzinę ucieczki, wspomniano o splądrowaniu Tuilerii, o kradzieży diamentów, które kiedyś należały do insygniów cesarskich – przez osobę z dworu (zresztą diamenty do dziś się nie odnalazły), a także o nadchodzącej, niezbyt odległej katastrofie, która miała dotknąć wyłącznie rodzinę Orleańską.”
– „Nie wspomnieliście nic o mnie” – powiedziała w końcu panna Adélaïde. „Z kim będę uciekać?”
– „Pani pozostanie w spokoju i pokoju we Francji” – odpowiedziała księżna.
Na te słowa król roześmiał się i powiedział:
„To ostatnie proroctwo wystarczy, by uwierzyć we wszystko inne – bo moja siostra z pewnością nie byłaby w stanie zostawić mnie w godzinie zagrożenia.”
Jak wiadomo, panna Adélaïde spoczywa dziś spokojnie w grobie w Dreux, podczas gdy cała reszta rodziny została rozproszona.
źródło: Eine Prophezeiung; MAGICON STUTTGART – 1853.
📜 Podsumowanie:
To proroctwo fascynująco splata się z realnymi wydarzeniami – i choć prawdopodobnie zostało zredagowane (lub wymyślone) po 1848 r., stanowi cenny dokument mentalności epoki. Jest przykładem tego, jak ludzie przetwarzali wielkie historyczne katastrofy przez pryzmat duchowości, magii i przeznaczenia.