Prawo Karmy

Jest to teorja oparta na przyczynach wywoływujących skutki, które są jako dalsze pobudki przyczynami do nowych skutków, w ten sposób tworząc nieprzerwany łańcuch. Karma tworzy przeznaczenie, które jest zależne od doboru przyczyn od pracy zmieniającej nieubłagany bieg wypadków.

Skutki to są przyczyny, nie wolno lekceważyć najmniejszego błędu, wszelkie najdrobniejsze odchylenia od linji prostej w przedłużeniu tworzą te różnice, które nazywamy w przyszłości losem.

„Dziecko, które się dotyka gorącego pieca, ponosi karę wskutek samego czynu, wcale zaś nie dlatego, że go ktoś chce ukarać za ten postępek. Grzech jest zawsze wynikiem niewiedzy lub omyłki. Dusza, która osiągła wyższą płaszczyznę poznania duchowego, jakgdyby nosi w sobie wiedzę, która przeszkadza jej spełniać pewne postępki i nawet formować sobie pewne myśli. Na tyle głęboko zakorzenia się to w takich duszach, że one poprostu nie mogą spełniać pewnych czynów, które natomiast inne spełniają bardzo łatwo. I ludzie o takim rozwoju duchowym nie lękają się zupełnie, jest ponad nimi ktoś, co ich ukarać może, jeżeli spełnią pewne rzeczy zakazane. Przeciwnie, widzą oni, że istoty wyższe tern się różnią od ludzi, że mają znacznie potężniejszą miłość ku wszystkim istotom żywym i zawsze starają się, o ile można, pomóc im i zmniejszyć ich cierpienia. Ale istoty wyższe, obdarzone świadomością wyższą nie mogą naruszyć praw uniwersum  i ludzie rozwinięci duchowo rozumieją, jak bezzasadną rzeczą jest, gdy rozum chce iść wbrew niecofniętemu prawu…

Rozmyślasz nad tem, jakby ze swego życia usunąć jakiś smutny epizod, jakąś ciężką okoliczność. Ale pomyśl jeno chwilę, że gdybyś te sprawy z życia usunął, to zarazem musiałbyś wyrzec się tego doświadczenia, które z nich wypływa. Czy zgodziłbyś się rozstać z tą częścią twojej wiedzy, doświadczenia, jakkolwiek ciężko je zdobyłeś? Czy zechciałbyś powrócić do tego stanu niedoświadczenia i niewiedzy, co cię doprowadziły do tych cierpień, o których wspominasz tak boleśnie. Można bezwarunkowo orzec, że gdybyś utracił wynik swego doświadczenia – to, wpadlszy w warunki poprzednie – bezwarunkowo popełniłbyś te same czyny. Nie wiedząc o tem, młodzi ludzie nieraz chętnieby się zgodzili wykreślić nie jedno ze swego poznania i dawnego doświadczenia.

Chcą jakby zapomnieć, co się z nimi stało, wyrzec się tego. Ale musimy wiedzieć, że wyniki doświadczenia już przenikły w nasz charakter i w żadnym razie nie możemy się z niemi rozstać – i nie powinniśmy tego pragnąć, gdyż to znaczyłoby wyrzec się uzyskanych skarbów. Gdybyśmy mogli się rozstać z wynikami jakiegokolwiek doświadczenia, choćbyśmy je zdobyli wielkiemi cierpieniami; rozstalibyśmy się z częścią samych siebie – i stopniowo odrzucając od siebie wyniki wszystkich doświadczeń życia – zniszczylibyśmy swoje własne „ja” *).

Wielu jest ludzi ślepych mając już pewne doświadczenia życiowe, przygnieceni nawet skutkiem ich ciężarnym, nie rozumieją potrzeby naprawienia złego, chcą własnym rozumem obalać działanie wyższych czynników, oszukując sumienie, chowając jak strusie głowę do piasku.

Karma-Joga to Joga pracy na niej opiera osiąg przez czyn i walkę nie przez bierność. Niektórzy biorą ciało za istotę, ich trup żywy czy umarły nic nie ma wspólnego z duszą, ona jest zawsze czysta wobec otoczenia.

„Uczucie własności rodzi egoizm, a egoizm rodzi cierpienie. Każdy egoistyczny akt i egoistyczna myśl przywiązują nas do kogokolwiek i odrazu nas pochłaniają. Każda fala w „czita”  mówiąca: „Ja”‘ i „moje”, nakłada powoli łańcuchy i czyni nas niewolnikami, a im częściej mówimy  „Ja” i „moje” potęguje się cierpienie.

*) Jogi-Rama-Czaraka (Atkinson). Filozofja i Okultyzm Wschodni.

Karma-Joga uczy nas dlatego rozkoszować się pięknem wszystkich obrazów na świecie, ale nie utożsamiać siebie ani z jednym z nich. Nie mówcie nigdy „moje”. Kiedy zaś powiemy „moje” pojawi się cierpienie. Nie mówcie nawet myślowo: „moje dziecię”. Kierujcie dzieckiem, ale nie mówcie „moje”. Nie mówcie „mój dom” lub „moje ciało”. W tern spoczywa, cała sprawa. Ciało nie należy ani do mnie, ani do was, ani do nikogo. Ciała owe przychodzą i odchodzą, poddając się prawom przyrody, ale my jesteśmy wolni, obecni przytem jako świadkowie. Nasze ciało nie ma więcej wolności, aniżeli obraz lub ściana. Dlaczego mamy się tak przywiązywać do niego: Malarz, wykonawszy obraz, odchodzi od niego. Nie wypuszczajcie ostrza egoizmu: „ja muszę to opanować”. Skoro tylko je wypuścicie, następuje nędza”. *)

*) Swami Wiwekananda Karma-Joga.
**) Rygweda. Do Waruny.

Egoizm i zarozumiałość najwięcej przynoszą szkody, skutków się nie oszuka blagą lub kłamstwem, one jedynie przez „mądrość”, przez szlachetne i uczciwe postępki mogą być odchylone.

„To nie ma wola, Waruno, kości, 
To zaślepienie, gniew, bezrozum, trunek,-
Przecież jest starszy, kiedy młodszy błądzi,
Nawet sen nie jest ocłironą przed grzechem 1
Będę mu służył, jak niewolnik panu,
Od win zwolniony, potężnemu Bogu,
Ten Bóg łaskawy nierozumnych uczy
A mądrych, mędrzec, do Boga prowadzi!”***)

To co związane w ścisłą harmonję nie może być rozwiązanem w swych skutkach. Wszelka dysharmonja, rozdźwięk powoduje odchylenia, które jedynie w przeznaczeniu mogą być naprowadzone w kierunku doskonałości. Każda przyczyna jest realną przez działanie ruch tak samo jak przedmiot, zbiór wirujących cząstek materji. Byt to działanie, to rzecz rzeczywista, to ruch tworząc przyczyny i skutki tworzy przeznaczenie, które nie są silą ślepą o ile są złączone z całością.

Wykroczenie jest oderwaniem od jedności, przez co jest zaburzeniem ogólnego porządku, opóźnieniem względnie ruchem wstecz w czasie. Jeżeli w różnych płaszczyznach czas jest względnym w stosunku do ruchu i odległości od obwodu ku centrum, dla siebie samego ma własną swą Karmę, swój odrębny sposób działania.

Wszystko czem człowiek jest, wszystko, co posiada, wszystko, czem będzie, wszystko to zależy od jego działalności, wszystko to może być jedynię wynikiem tego co uczynił, co czyni i co czynić będzie w myślach, w mowie i postępowaniu, jednem słowem nasza teraźniejszość jest wynikiem naszej przeszłości. W tej formie pojmują zwykle Karmę na Zachodzie; wiemy już teraz, że jest to tylko zastosowanie powszechnego prawa kosmicznego poszczególnie do człowieka. Analizując dalej znajdujemy, że teraźniejszość – wynik przeszłości – ujawnia się nam w postaci dwoistej. Radość lub cierpienie, warunki pomyślne lub przeciwne, ta dwoistość skłania nas do podzielenia czynów przeszłości, których teraźniejszość jest wynikiem, na dwie określóne kategorje, mówimy więc, że czyny te były dobre lub złe. Dobro i Zło w swej istocie są względne. Nie istnieje nic bezwzględnie dobrego, ani nic bezwzględnie złego, bo Absolut wyklucza wszelką właściwość (atrybut). Określenia „Dobro” i „Zło” mają znaczenie tylko wówczas, gdy się je przeciwstawia wzajemnie w świecie przejawionym. Jak (+) i (-) Dobro i Zlo są nieodzowne w przejawieniu wszechświata i istnieją tylko w nim. Określenia te są względne, stąd wynika, że to, co jest  Złem dla mnie może być Dobrem dla kogoś innego; co było dla mnie dobrem wczoraj, może być złem dzisiaj. Określenia te mają wartość realną tylko w stosunku do istoty, do której się odnoszą. Nie wyprowadzajcie stąd błędnych wniosków, powiadając mi na to: „ponieważ niemasz rzeczywistego Dobra ani Zła, możemy robić wszystko, co się nam podoba”. Dowiedlibyście prżez to, że mnie nie rozumiecie. Powiedziałem: „Dobro i Zło istnieją realnie, jak wszechświat, jak wy sami, lecz równie jak i to wszystko, są one względne”. Gdzież jest w takim razie kryterjum naszych czynów? Poczem możemy poznać, czy są złe czy dobre? Oto potem: wszelki czyn mentalny, astralny czy fizyczny, zmierzający do ograniczenia jakiejkolwiek istoty w jej ewolucji jest złym, gdyż sprowadza cofnięcie się. Wszelki czyn, zmierzający do usunięcia ograniczeń, do ułatwienia i przyspieszenia ewolucji jakiejkolwiek istoty, do zbliżenia do Boga – jest dobrym. Takiem jest określenie Dobra i Zła”. *)

Zło stwarza walkę, przez to dąży ku dobremu. Nauka nie jest przyjemnością, ona zmusza do wypicia niejednej „gorzkiej czary”, ale rezultat postępu mówi sam za siebie. Większość popełnia błędy przez brak dostatecznie głębokiego zaufania do swych przewodników.

Jeżeli uczeń znajduje się wyłącznie na płaszczyźnie fizycznej, jeżeli nie miał osobistego dostatecznego przygotowania mając odrębną indywidualność, odrębny światopogląd i sposób rozumowania, widząc różne błędy, czasem tylko pozornie błędne, czyż można się dziwić wybrykom samodzielnym.

Samodzielność ale nie upór to czynnik doświadczenia, trwałych zdobyczy to pierwszy krok wzniesienia. Karma-Joga to działalność, która jest nie do pomyślenia bez samodzielności. Wahania są najgorszą moralną udręką, prędzej nawet zło jest mniejszem, niż brak pewności, chwiejność gruntu pod nogami, bo rezultaty pracy przy takich warunkach samo przez się są nikłe. Ale udręka moralna to pobudka do walki.

Jakże są nieszczęśliwi ci, którzy nie widzą swego wroga, walcząc w niepewności, odrzucając dłoń bratnią pomocy. Nie tylko serce ale i wzrok muszą być obudzone, wtedy człowiek traci tę chwiejność, wtedy rozróżnia przyjaciela od wroga.

Jak trudno ratować opętanych ślepotą, stać bezradnym nad ginącym w otchłani, lub popełnić gwałt wyższych płaszczyzn duchowych, prowadząc po przez cierpienia szamotającą się ofiarę w wyżyny.

Cierpienia wzrastają im poziom jest wyższym, bo są mniej gruboskórne, to miernik wysokości osięgu. Po burzy następuje cisza, wtedy regulują się wszystkie stosunki, błogi spokój koi rany. Jak przed śmiercią następują konwulsje, gdy już ciało kompletnie zesztywnieje, gdy praca mózgu nie łączy się z ulatającą duszą, a z wysokości niedosiężna białym i czarnym krukom, tak jeden poziom żyjących dalekim jest od drugiego. Wysokość działania zmienia swe kierunki, coraz bardziej coraz silniej, środki stają się tak różne do wykonania postępu.

*) J. C. Chatterji. Filozofja Ezoteryczna Indyj.

Dzieciom wolno się bawić w miarę ich rozwoju, zabawki stają się coraz poważniejsze, ale dorosłym wara od zabawy, oni winni są pracy do czasu przebudzenia, tam gdzie znów będą dziećmi itd. Obowiązkiem jest otwierać oczy bliźnim, na skutki, których nie widzą. Dalsza droga ma już przewodników, których możemy się radzić, ale pierwszy krok musi być samodzielnie postawionym. Bawią się dzieci, bez opieki dorosłych, którzy na czas dłuższy ich opuścili, głód im zagraża, już pragnienie dokucza, więc dalej z zabawą powyciągać klucze z kłódek tych wszystkich szaf i skrzyń, jedne są układane jak most lub stół dla biesiadników, później inne znów rozłożone swobodnie, pragnienie już niektórym łzy wyciska z oczu, hej dzieci wyrzućmy je przez okno, sami pójdziemy szukać pożywienia.

A stół był gotów, w skrzynkach tych był pokarm, trunek i stosy pergaminów starych, a „złoty róg” był blisko uznany za nieco gorszy, niż mosiężna klamka drzwi zamkniętych do ich pokoju.

Gdy tu mój trup w pośrodku was zasiada,
W oczy zagląda i głośno zagada,
Dusza wówczas daleka, ach daleka i
Błąka się i narzeka, ach narzeka!
Adam Mickiewicz.

Czas płynie, „nożyce się odezwały” przecież to niegodne, że prawdy się dowiedziały, dalej zamiatać, dalej pracować, aż tu wraz z wiórami wymieciono z materaca dolary cioci z Ameryki, a ona była tak bliską, obiecywała kupić spokojny domek i niezależność. A w tych nieszczęsnych wiórach było szkło i papierki, szkło z okularów cioci, bez których nie widzi i trudno jej wyratować będzie z psoty wyrządzonej przez nich samych.

Spojrzyj i przemów! Daruj małą winę,
Że śmiem do ciebie raz jeszcze powrócić,
Mara przeszłości, na jedną godzinę,
Obecne szczęście zakłócić!
Adam Mickiewicz.

Bawił się malec z dukatami ojca, wpadły one do rzeki, prąd wartki, co tu robić, na szczęście idzie wójt gminy, człowiek poważny, „jak dziadku mam zrobić, wpadły do wody”!? „Co wpadły? Ale zaczekaj, jakie one były?” „To były takie żółte”. „A dużo ich było?” „Garść tylko!” „To pewnie groszaki?” „Tak groszaki, bo o innych malec nie słyszał.” „Wiesz co chłopczyku, nie płacz, tego się nie opłaci dostawać z wody, dam ci, przyślę raczej tobie garść swoich, by tatuś się nie sierdził.” I przysłał swego malca, który z radości swej misji, również pogubił część zawartości, ale dowcipniś dosztukował blaszkami stratę, któremi siostrzyczka paluszki pocięła.

Był sobie łańcuszek przyczyn i skutków, ukuty ze szczerego złota i róż miłości, nikt go przekroczyć nie śmie, ale o środku zapomniano, bo był to środek izolacji, przeciw prądom elektrycznym.

Jest u mnie kraj, ojczyzna myśli mojej,

I liczne mam serca mego rodzeństwo,

Piękniejszy kraj, niż ten co w oczach stoi,
Rodzina milsza, niż całe krewieństwo.
Adam Mickiewicz.

„Każdy obowiązek posiada swoje przeznaczenie, a my powinniśmy wypełniać swoje obowiązki, zgodne z temi warunkami, w jakich się znajdujemy. Z wszystkiego tego wynika, jedna idea: osądzenie wszelkiej słabości. Myśl ta przenika wszystkie hinduskie nauki filozofji i religje. W Wedach ciągle powtarza się słowo „nieustraszoność.” „Nie bójcie się niczego!”

Strach oznaka słabości.

Człowiek powinien wypełniać swój obowiązek, nie zwracając uwagi na wyśmiewiska i szyderstwa świata. Odchodzący ze świata dla służby Bogu, człowiek nie powinien myśleć, że wszyscy, pozostający się w świecie dla żony i dzieci, nie powinni uważać ludzi, którzy się wyrzekli świata, za wałęsających się próżniaków. Każdy człowiek jest wielkim na swoim miejscu. Myśl tę można wyjaśnić w następujący sposób: Pewien król miał zwyczaj zapytywać się wszystkich sanniazi, przychodzących do jego kraju: kto jest większy – czy ten, który wyrzekłszy się świata, staje się sanniazi, czy ten, który żyje w świecie i spełnia swoje obowiązki świeckiego człowieka?” Wielu mędrców starało się rozwiązać to zadanie. Niektórzy twierdzili, że sanniazi jest wyższy; król wtedy zażądał, ażeby udowodnili swoje twierdzenie. A kiedy nie mogli tego udowodnić, kazał im żenić się i żyć w świecie. Przychodzili potem inni i mówili: „Głowa rodziny, wypełniająca swoje obowiązki, zajmuje wyższe stanowisko”. Król zażądał od nich dowodów. A kiedy nie mogli ich wykazać zmusił ich do rozpoczęcia życia gospodarzy” *).

Przyroda daje siły człowiekowi z ograniczeniem moralnem, do którego ustosunkowuje prawo działania wśród bliźnich. Wielu nierozumie hamulca, niedocenia jego wartości, nie rozumie przyczyn, dla których siły te nie powinne być w celach poziomych użyte. Jak strasznemby było gdyby przeciętny owładnął środkami wybranemi przez selekcję wtajemniczenia. Nie zło i złość przyniosłoby największą szkodę, ale ich własna głupota, pozbawiająca ich właściwej świadomości. W ten sposób przeznaczenie łagodzi skutki działania, broni słabych, dla których jest podporą. Świat okultystyczny dlatego jest niebezpiecznym, że siłą faktu dokonanego już działa tam, gdzie granica wolna od przyczyn, łagodzących, zmniejszających przejawy rezultatu czynu. Dlatego już w świecie astralnym działanie jest szersze, czas inny, bo jedno nie byłoby zupełnie przystosowane do drugiego i sama egzystencja okazałaby się niemożliwą w tych warunkach.

Żadna zabawa w świecie fizycznym nie da tyle skutków,, ile najbłahsze, najniewinniejsze przekroczenie progu. Karmę musimy badać z punktu widzenia różnych płaszczyzn, w przeciwnym razie musielibyśmy uznać barbarzyństwo i niesprawiedliwość życia doczesnego wydawałoby się nam wszystko bardzo głupiem w swem urządzeniu. Dopiero przez porównanie zrozumienia nici łączących poziomy, wytwarzamy obraz bardziej dokładny, który pozwala widzieć mądrość tam, gdzie przedtem najmniej mogliśmy się spodziewać. Każdy człowiek działa tak jak może, t. j. postępuje właściwie podług tych danych, które mu są dane przez uczucie, rozum i zmysły. Nie możemy wymagać od ślepego usunięcia brudu, którego nie widzi, a od głuchego zachowania ciszy. Są prawdy bezwzględne, których nieuświadomieni nie mogą zrozumieć, na co są znowu pomocnicy gotowi w każdej chwili do ujęcia dłoni do nich wyciągniętej, ale wielu jest takich, którzy tego nie widzą, lub nie zdają sobie sprawy z potrzeby ujęcia takowej.

*) Swami Wiwekananda Karma-Joga.

Czas uczy, to nauczyciel przez cierpienia, a błędów nie da się naprawić, o ile dokonano zbyt wielkiego odchylenia, o ile zapóźno się wzięto do naprawy.

Nie błądzi, kto się pytać ma ufność pokorę,
Bo błądząc szukać drogi-śmiertelnych udziałem.
Na usłudze podróżnych już się zestarzałem;
Wielu pyta, lecz późno; ty się pytasz w porę,
Dwa są życia ogrody i dwie do nich drogi,
Jedna idzie od wschodu, druga od zachodu,
Ta jest stroma, skalista i przybrana w głogi,
Do tego, kędy wiedzie, podobna ogrodu.
Adam Mickiewicz.

Żadna sztuczna teorja, żadne przykłady abstrakcyjne nie stworzą nauki doświadczenia, nie wskażą właściwej drogi, jeno nauka samego życia, ma tę moc w swym symbolu, że otwiera zamknięte, zamyka przepaście. Ona również okaże się nie pełną nim nie  wyrzucimy własne ego, ten kamień nieszczęśliwy, ta  przeszkoda wzajemnej pracy dla dobra postępu. Umiejętność polega jedynie na dokładnem poznaniu na korzystaniu z nauki udzielonej bez obawy i wstrętu o własne rany, choćby serce miało kilka razy się rozpaść pod ciężarem cierpienia. „Zauważyć i rozróżnić dość łatwo dwa rodzaje ludzi, stojące na dwóch krańcach przeciwnych. Jedni, a ich uderzająca mniejszość, to ci, co myślą rozumną ogarniają własne i ogólne istnienie, ci, co łamią się bezustannie z wszelkiego rodzaju trudnościami, starają się bądź co bądź życie swoje kierować po jakiejś wytycznej, kreślonej siłą wewnątrz odczuwanej prawdy i zdobywanego piędź za piędzią życiopoglądu. Syzyfowej tej pracy pełnej wysiłków, walk i bolesnych szarpań, przyświeca myśl rozszerzenia torów prawdy tysiącom, nieumiejącym, lub nie chcącym tego czynić. To też jeden z uczonych współczesnych, ludzi takich będących przedstawicielami wiedzy, moralności i sztuki, nazywa zakonem rycerskim, stojącym na straży prawdy, dobra i piękna. Do tych także zastosować można słowa Ewangelji: ,,wy jesteście sól ziemi’‘. Drudzy, przeważna większość – to ci, którym wysiłek i trud w zakresie ducha obcym jest zgoła, których życie samo własną siłą rozpędową pcha po jakiejś kreślonej okolicznościami zewnętrznemi elipsie, rozpoczętej urodzeniem zamkniętej śmiercią *).

To, co złączone przez przeznaczenie, nie powinno być przez ludzi rozrywane, to gwałt, to zbrodnia wobec przyrody. Każdy człowiek musi być wolnym, słabego trzeba wzmocnić, dać naturalną podporę, lecz zrywać nici sympatji, przytępiać lub uniemożliwiać wzajemną wymianę myśli telepatycznej to zbrodnia, tern gorsza i głębsza od fizycznej, że sięga wyższej płaszczyzny. Równe prawa są sprawiedliwe, ale pozbawienie kogokolwiek jakiejkolwiek bądź zdolności, łączności, pamięci itp. czy może być usprawiedliwione?

Obrońcą będzie zawsze wyższy poziom, tam ponad głowami znów styczność, przyroda triumfuje. Są nici tak subtelne, że żadne machinacje na płaszczyźnie astralnej, nie mogą je wykluczyć. Walka może wrzeć na całej szerokości horyzontu, tam właśnie zwolennicy mogą stwarzać ujemne skutki, różnorodne zaburzenia, tem gorsze, że przez wzajemną nieświadomość na różnorodnych płaszczyznach, wzajemnie sobie przeciwdziałają.

Są pewne cechy indywidualności tak głębokie, których żaden rys, żadna przeszkoda, wytworzona przez świadomość wykreślić ich nie zdoła. Sprzeczności, które powstają, są niczem innem, jak tylko wynikiem działania biegunowych sił duszy człowieka, one właśnie tworzą warunki ewolucji. „Przykład takiego dwoistego działania duszy i ducha widzimy czasem, obserwując życie ludzi bogatych. Rodzą się oni w warunkach, które im zapowiadają możliwe najpełniejsze zaspokojenie potrzeb materjalnych. Mają wszystkie potrzebne warunki i cechy, aby osiągnąć nowe bogactwa i korzystać z tych, które mają. Osiągnęli wszystko czego pożądali. A jednak bardzo wielu z nich to są ludzie wewnętrznie głęboko nieszczęśliwi i nie, zaspokojeni. Bogactwo zdaje się im niby kamień u szyi.

Dręczy ich trwoga, że stracą bogactwo, konieczność troski o nie, staranie o jego powiększenie. Czują, że bogactwo i konieczność troski o nie, staranie o jego powiększenie. Czują, że bogactwo nie przyniosło im rzeczywistego szczęścia, ale przeciwnie stworzyło zaporę pomiędzy nimi i innymi ludźmi, uczy-niło im niedostępnemi rozkosze, jakich doznać mogą tylko ludzie mniej bogaci.

*) Marja Hornbwska. Samowiedza i samowychowanie.

Żyją życiem gorączkowem i niespokojnem, szukają coraz to nowych a nowych podniet, któreby ich osiągnęły od zrozumienia ich rzeczywistej sytuacji. Czują swe obowiązki wobec narodu, do którego należą – i choć niedostatecznie ogarniają uczucie, które niemi kieruje – starają się w jakiś sposób przywrócić zatraconą równowagę i składają pieniądze na szkoły, towarzystwa dobroczynne, szpitale. Cała dobroczynność ludzi bogatych, jest wynikiem mętnego przebudzenia ich poczucia, że ludzie są braćmi i że wszystko jest jednością. Często jeszcze będąc daleko przed końcem swojej drogi – czują oni w głębi duszy, że powodzenie im nie przyniosło należytego szczęścia. I w tym okresie spoczynku, który nastąpi po ich wyjściu z ciała fiżycznego – przemyślą oni swoje życie ziemskie i znajdą, że się im ułożyło bardzo nieprzychylnie. Kiedy to zrozumieją, ich dążenie do bogactwa znacznie osłabnie – i gdy się urodzą następnym razem, nie będą już poświęcali swej energji na gromadzenie bogactw, z których nie mogą korzystać, ale żyć będą życiem realniejszem, będą dążyli ku temu, co im jest rzeczywiście potrzebne -• i nakoniec zrozumieją szczęście rozwoju duchowego.

A będzie to wcale nie dlatego, że wystąpiła w nich świadomość jakiegoś zła, zawartego w pieniądzach, ale poprostu dlatego, że ich dusza zrozumie niemożliwość szczęścia i wewnętrznego zaspokojenia na tej drodze – i zacznie go szukać w nowych kierunkach. Przeżyli oni pożądane bogactwa i zwrócili uwagę na inne rzeczy. Gdyby duch nie wywierał swego wpływu, człowiek zrodzony w warunkach, dających mu możność posiadania lub powiększania bogactw, nie zrozumiałby bezużyteczność takiego żywota. Pożądanie bogactwa rozwijałoby się w nim coraz bardziej i rodziłby się za każdym razem z coraz większą żądzą bogactwa t. j. dążenie do rzeczy nierealnych – i coraz dalej a dalej odsuwałby się od drogi ewolucji”. *)

*) Jogi-Rama-Czaraka (Atknison). Filozofja i Okultyzm Wschodni.

Piją miód, i wypiwszy niekontenci z miodu,
Nie myślą tam co było, co będzie zadługo,
Chcą samą coraz inną obecnością władać,
Jedną czaszą słodycz, gorycz piją drugą
Śmieją się, aby płakać, latają by spadać;
Ich jestestwo tak lekkie, jak puszek i cienie,
Tron ich sławy dźwigają zefir w ramiona,
Obrazem ich żywota jest senne marzenie,
Ich szczęście błyskawica, oślepi i kona.
Adam Mickiewicz.

Związki karmiczne wśród ludzi to ten charakterystyczny łańcuch łączący w myśl przeznaczenia nieraz to, co wśród pozornie zupełnie odrębnych warunków bytu nie powinnoby było mieć żadnej głębszej styczności. A jednak życie dwojga ludzi jedno od drugiego zależne, śmierć jednego powoduje śmierć drugiego, żadna przestrzeń nie może ich wzajemnie rozdzielić. Zdobycz duchowa wytwarza częściowo wspólną skarbnicę przelewając się i uzupełniając się w miarę postępu. Cierpienia wewnętrzne to nic innego jak walka ducha z powłokami, bez walki nic nie może być zdobytem. Więc cierpienie i ból stwarza siłę, po każdem głębszem przeżyciu otwierają się nowe zdolności, i jeżeli przeżycia były dostatecznie głębokie, zdobycz pozostaje trwałą. „Każdy umysłowy i fizyczny cios, działający na duszę i który, że tak powiem, wykrzesuje z niej ogień i objawia jej siłę i znaczenie, stanowi Karmę w pełnem tego słowa znaczeniu. My cały czas wytwarzamy Karmę, rozmawiam z wami – to Karma; wysłuchujecie – to Karma, oddychamy – Karma, bawimy się – Karma. Wszystko co czynimy umysłowo lub fizycznie jest Karmą i ona pozostawia na nas swój ślad. Pewne sprawy, które człowiek wykonywa, posiadają znaczenie tylko w całości. Dzieło w istocie samej składa się z tysiąca drobin. Kiedy stajemy na brzegu morza i wsłuchujemy się w szum rozpryskujących się fal, każda z nich ma swoje brzmienie dla naszego ucha nieuchwytne; lecz kiedy zaś wszystkię te drobne brzmienia połączą się w jeden potężny szum, wtedy je słyszymy. Równie każde uderzenie, serca spełnia przez nas akcję, pewne fazy działania odczuwamy a odczuwamy je tylko wtedy, kiedy się skupia cały szereg drobnych działań. Jeżeli chcecie sądzić, o istotnym charakterze człowieka, nie patrzcie na jego wielkie dzieła. Każdy głupiec może raz w życiu stać się bohaterem. Idźcie tam, gdzie człowiek wykonywa najprostszą robotę; tam właśnie znajdziecie wskazówkę do poznania jego prawdziwego charakteru. Wyjątkowo wypadki wywyższają i najlichszego człeczynę do pewnej wielkości, ale w rzeczywistości ten tylko człowiek jest wielkim, którego charakter jest wielki i niezmienny we wszystkich okolicznościach jego życia. Karma z swoim wpływem pojawia się jako jedna z najpotężniejszych sił, z którą człowiek się mierzy. Człowiek przedstawia, że tak powiem, centrum przyciągające do siebie wszystkie siły wszechświata, one wszystkie spływają na .niego, a on wysyła je dalej w jednym wielkim strumieniu.

Takie centrum stanowi prawdziwy człowiek, wszechmogący, wszechwiedzący, on to pociąga za sobą cały wszechświat; dobro i zło, troska i radość, – wszystko podąża i przytula się do niego; z nich tworzy się potężny prąd skłonności, zwany charakterem, i wyrzuca go z siebie; posiadając siłę wciągania w siebie wszystkiego, ma on siłę i wyrzucania” *).

*) Swami Wiwekananda Karma-Joga.

Praca nad udoskonaleniem – to Karma, skutki są widoczne o ile ktoś z całą gorliwością i sumiennością spełnia swe zadanie. Wszystko to, co służy do postępu, jest dobrem. Ale nie znaczy to, że sposób działania, który był dobrym przedtem, miał być właściwym dziś i jutro. Zadania i wymagania wzrastają w miarę wzrostu środków rozporządzalnych. Nie ta droga jest właściwa, która prowadzi do celu, ale ta, której dążność wysiłku postępu jest stałą, a cel coraz wyższy nieosiągalny w swym zakresie. Musimy pracować nad stałym postępem, a nie nad osiągnięciem czegoś, które jest dla nas tylko wskazówką, że przeszliśmy kawał drogi we właściwym kierunku. Sama chęć nie wystarcza, potrzebna 'jest praca, która daje skutek. Chęć to sita która wykonuje nasze zamiary, ale one powinny być dostatecznie wzniosłe, by okazały się dźwignią w stosunku do poziomu, w którym się znajdujemy. Każdy człowiek potrzebuje czegoś innego, innych rad, innych wskazówek, przystosowanych do jego indywidualizmu. Ludzie pomimo największego zróżniczkowania ich cech, ich indywidualizmu są zamknięci w pewnych wspólnych ramkach, które tworzą jedynie pewne odchylenia, dla tego też możliwe są wskazówki pomocnicze, one nie mogą tworzyć ścisłej recepty, przepisu, one wprost mówią na jakich podstawach mamy pracować nad sobą.

Zasadniczym i niezbędnym warunkiem jest umiejętność  kontroli własnych czynów, własnych myśli i uczucia, wolnej od wszelkiej tendencyjności uprzedzenia od wszelkiej namiętności Praca przygotowawcza jeżeli dobrze jest wykonaną, każdemu da rezultat, o ile takiego nie spostrzeżemy, pomimo, że nam się wydaje, iż gorliwie pracowaliśmy nad sobą, jest to dowodem, że popełniliśmy błąd, lub czegoś niewykonaliśmy z tego, co powinno być spełnione. W każdym bądź razie gruntowna i sumienna samoanaliza wskaże braki opuszczenia i sposoby naprawy, a cel będzie osiągniętym. Pragnienie nieosiągalnego, to idealny bodziec, on prowadzi do zdobyczy, o których przedtem nie mogliśmy nawet marzyć. Wpływ ducha stara się nadać właściwy kierunek wszelkim pożądaniom niemoralnym, i przez te sztuczne warunki wytwarza się właściwe działanie.

„Jeżeli się intensywnie w myślach pogrążymy i przy tem z natężoną uwagą obserwujemy kamień i zwierzę, wtedy powstają w duszy naszej dwa różnorodne odczucia. Z kamienia wytryska jedne wrażenie, ze zwierzęcia drugie rodzaj uczucia przechodzi do naszej duszy. Rzecz ta początkowo prawdopodobnie się nie uda, ale przy wielokrotnych ćwiczeniach i cierpliwości te wrażenia powstaną. Potrzeba tylko stale, ciągle się ćwiczyć. Początkowo uczucia działają tylko w czasie naszych obserwacyj, później działają one dłużej. Wtedy będą one podobne do czegoś, co w duszy pozostaje żywe. Człowiek może tylko uświadomić obydwa uczucia, które się zawsze ukażą, bez żadnej obserwacji zewnętrznego przedmiotu. Z tych uczuć i z niemi skojarzonemi myślami tworzą się organa jasnowidzenia. Jeżeli do tego dodamy do naszych obserwacyj jeszcze roślinę, tó spostrzeżemy, że z niej wychodzące odczucie obecności i podług swego stopnia akurat leży między kamieniem a zwierzęciem. Organy, które w ten sposób się tworzą, to są oczy duszy. Stopniowo się uczymy widzieć niemi „astralne” i „mentalne” barwy. Tak długo nim nie przyswoiliśmy to tylko co przy przygotowaniu jest potrzebne, pozostanie ciemnym świat duszy ze swoimi linjami i figurami do czasu swego prześwietlenia. Tu również musimy zwrócić uwagę, że słowa światły i ciemny nie mogą być zrozumiane dosłownie lecz w przybliżeniu określają to o czem się mówi, o ile się chce posługiwać potoczną mową inaczej jest to niemożliwem. Ta mowa jest wyłącznie stworzoną dla stosunków świata zmysłowego” *).

Wszelka praca w tym kierunku łącznie z samymi rezultatami widzenia, to tylko przygotowanie niezbędne do dalszej drogi. Nie możemy operować tam gdzie przez brak możliwości czysto wykonawczych, chcielibyśmy nieuzbrojeni, nieprzygotowani wkroczyć. Może nam się wydawać że już dostatecznie jesteśmy przygotowani po pierwszych przebłyskach, ale powinniśmy się uzbroić w cierpliwość nie psuć własną wyobraźnią rzeczywistych obrazów. W następnym momencie otrzymujemy znów pewną porcję powiadomień, które już się nie zgadzają ze zbyt pohopnie zrobionemi poprzednio  wnioskami w ten sposób własnowolnie wpadamy w labirynt złud i rzeczywistości. „Wszystko to warunkuje się Karmą, pracą i robotą. Nikt nie może niczego otrzymać, jeżeli sobie na to nie zasłużył. Wieczne jest takie prawo. Jesteśmy czasem skłonni do myślenia, że sprawa przedstawia się inaczej, ale w ostateczności upewniamy się, że to jest niechybne. Człowiek może całe życie swoje walczyć o zdobycie bogactwa. Może oszukiwać tysiące ludzi, ale w końcu, przekona się, że nie zasłużył sobie na bogactwo, a życie staje się ciężarem. Możemy gromadzić rzeczy dla naszej fizycznej rozkoszy, lecz jedynie to do nas należy, na cośmy zasłużyli. I głupiec może kupić wszystkie książki świata i one będą stanowić jego bibljotekę, lecz przeczytać on może tylko to, na co go stać, a możność tę daje tylko Karma. Karma nasza zakreśla, czego jesteśmy godni, co możemy przyswoić. Jesteśmy odpowiedzialni za to, czem jesteśmy, i mamy w sobie siłę stać się takimi, jakimi chcemy być. Jeżeli dziś jesteśmy rezultatem poprzednich czynów, wynika oczywiście z tego, że nasze przyszłe oblicze może być stworzone przez nasze obecne czyny; a więc powinniśmy wiedzieć, jak postąpić w różnych wypadkach życia. Zapytacie się dlaczego uczyć się pracy? Każdy człowiek pracuje w tym lub innym kierunku”. Wydarza się przecież i nadaremne marnowanie sił. O Karma-Joga powiada Bhagawad-Gita, że ta joga podaje istotny kierunek wypełniania pracy; rozumną pracą można osiągnąć rezultaty.

*) Dr. Rudolf Steiner. Lucifer Gnosis. Wie erkennt man Erkenntnisse der baheren Welten ?

Niezapominajcie, że każda praca istnieje dla wywoływania sił, już istniejących w umyśle, celem obudzenia duszy. Siły owe są ukryte w każdym człowieku, jak ukryte jest w nim poznanie; różne postacie pracy są podobne do uderzeń wywołujących owe siły zewnętrzne, zmuszających olbrzymów do przebudzenia się *)..

*) Dr. Rudolf Steiner. Lucifer Gnosis. Wie erkennt man Erkenntnisse der hóheren Welten ?
**) Swami Wiwekananda Karma-Joga

„Człowiek pracuje, kierując się różnemi pobudkami; bez bodźca nie może istnieć i praca. Niektórzy ludzie pragną sławy, i pracują dla pieniędzy. Inni zaś pragną władzy, i pracują celem osiągnięcia władzy. Drudzy chcą dostać się do nieba pracują ażeby swego dopiąć. Inni znów chcą pozostawić po sobie imię, jak np. w Chinach, gdzie człowiek otrzymuje tytuł dopiero po śmierci, co oczywiście, jest i sprawiedliwe. Jeżeli w Chinach ktokolwiek dokona czegoś bardzo dobrego, to honory przypadają jego zmarłemu ojcu albo dziadowi. Niektórzy wyznawcy Mahometa całe życie pracują w tej myśli, aby zbudować sobie grobowiec. W innych stekach, skoro się tylko dziecko urodzi przygotowują mu mogiłę; dla członków tej sekty stanowi to najważniejszą sprawę w życiu; a im grobowiec wspanialszy, tem człowiek uchodzi za bogatszego. Inni pracują mając na celu pokutę: wykonują wszelkie najgłębsze czyny, budują następnie świątynie albo oddają kapłanom pieniądze, ażeby wykupić się i otrzymać prawo dostania się do nieba. Myślą, że tego rodzaju hojność oczyści ich i unikną kary, nie zważając na swoją grzeszność. Takie są i różne pobudki do pracy )** “.

Wszelka tajemnica jest niemoralna, ona tworzy przedział zasłania horyzont rzeczywistości. To parawanik, który naturalnie w miarę podnoszenia się wzwyż traci stopniowo znaczenie. Ale musimy pamiętać, że człowiek pnie się po szczeblach ciągle i stopniowo rozszerzając widnokrąg. Wina przesłonięcia tem większą przynosi krzywdę tym, co się podnieśli, a cienie sztucznie wzniesione przeszkadzają widzeniu tego, na co podług praw przyrody sobie zasłużyli. Nie wolno lekceważyć zasług uznanych przez prawo wszechbytu, one są zdobyte przez krwawe cierpienia moralne.

Świadomość braku tajemnic jest bardzo potężną dźwignią moralną, ona dopiero w swych skutkach daje pełnię swych planów. Wogóle wszelki przedział, wszelkie ograniczenie, nawet przyjęte własnowolnie, to zbrodnia, która przeszkadza a przez to opóźnia bieg wypadków. Obowiązek dobrze zrozumiany powinien sprzyjać ewolucji przez tworzenie dlań dobrych dogodnych torów, wszystkie przeszkody prowadzące do celu jedynie przez cierpienia, to właśnie to zło, które egzystuje na tym święcie, ono jest względne bo nigdy postępu nie może zahamować i ono jest rzeczywiste tworząc opóźnienia w ten sposób mamy do czynienia z czasem.

Właściwie ponieważ czas na różnych płaszczyznach różni się stosunkiem i sposobem wymiaru, zrozumiemy, że zło to same widziane z różnych poziomów nabiera zupełnie różnorodnych odcieni. Jedno i to samo możemy sobie przedstawić w układzie przejawów energji, tak dostosowanych do naszych indywidualnych  cech i upodobań, by suma wrażenia, efektu doświadczalnego była maksymalna.

Ruch tworzy odchylenia, ale ten sam ruch jest dźwignią postępu, bez którego wytwarza się większe zło stosunku do postępu. Karma to działanie, obowiązek to spełnienie czynu. Niespełnianie obowiązku to wyrzeczenie się działania a przez to postępu, im szybciej i z większą energją dążymy naprzód, tem pewniejszymi być możemy w przeciwstawieniu sił odchylających. Zrozumienie -przyczyn, które wpływają na nasze dobre i złe kierunki, to stopień wyższego jasnowidzenia, poprzedzonego jakby psychometr yczną zdolnością wagi motywów bezstronnych usposobienia i naturałnej gry wyboru woli drogi decydującej o czynach. Tu zachodzi dalsza właściwość, a to w odczuciu przyszłości. Można przewidzieć słowa kapitulacji naprzód już w momencie otworzenia oczu.

Jeżeli badanie przeszłości wytwarza szkołę analityczną, pozwala na rozwój uwagi poznanie sposobów rozwiązywania znaczenia symbolu i zrozumienia, że nie były one dziełem przypadku, że pozostają one żywe, może żywsze nawet w rzeczach pozornie –  nieegzystujących, to wdzieranie się w przyszłość, lub nawet same starania jej odsłonięcia, lub gdyby nawet takowa w fragmentach była odsłonięta, nie upoważnia to do wtajemniczenia osób nieprzygotowanych. Przygotowanym do przyjęcia prawdy jest ten, dla którego żadna sztuczna najgenjalniej obmyślona zasłona nie jest przeszkodą odsłonięcia tajemnicy.

W ważnych sprawach duchowych człowiek nie potrzebuje wysilać się sztuczną koncentracją, nie potrzebuje galwanizować obrazów, natężać słuchu i czucia, one same się zjawiają w czasie nieprzewidzianym, z czasu którego w wieczności przez własnowolne nastawiania nie łatwo dałyby się wykryć. Czas i przestrzeń to klucz uchylający złudy. Jako metoda sprawdzenia ten tylko jasnowidz daje pełnię gwarancji, który określi czas i przestrzeń działania. Wizje są różne, różnych płaszczyzn i poziomów sięgają, od poznania których zależy możliwość uniknięcia tego kąta odchylenia przez nieświadome korzystanie z dwóch dróg nierozdzielnych w jego świadomości. Nawet imaginacji łatwiej jest uniknąć, niż rozdzielania pewnych właściwości ciała astralnego.  Wola za pomocą energji najżywszej najbardziej męcząca, bo przez ciało sideryczne daje widzenia astralne, które jakby je galwanizując przy podaniu do świadomości, są bardziej w swej formie obrazowe.

Uczucie wytwarza obrazy najplastyczniejsze, wywołuje silne  emocjalne wrażenia. Mental daje przedstawienia ruchliwe, do których imaginacj a łatwiejszy ma dostęp, mniej fragmentowy, ale ruch i przestrzeń widoczniejsze. Ścisłe rozgraniczenie to główna podstawa. Fragment pozwala przy badaniu określić czas, ruch przestrzeń, w ten sposób daje możność sprawdzić miejsca odcinków widzialnych.

Siła to skutek odpowiedniego wewnętrznego nastawienia ciała siderycznego; naturalnie dla zwykłych eksperymentów hipnotycznych takie nastawienie jest zbytecznem, ale dla suggestji więcej, nawet automatyzmowi mas, grup ludzkich, taka metoda wyklucza wszelki sprzeciw.

Kluczem wewnętrznego nastawiania są uczucia, od siły wzniosłości i natężenia zależne jest rozwarcie. Tak się przedstawiają władze średniego osięgu, t. j. maksymum tego do czego czarna magja dojść potrafi, później następuje wstręt do wszystkich sztucznych metod, jedynie świeci czysta idea, czysty cel jako przewodnik działania. W ten sposób Karma się ustala wolna od niepożądanych odchyleń, skutki stają się coraz silniejsze w miarę podnoszenia się w wzwyż droga coraz pewniejsza. Ale ma to wszystko miejsce tam, gdzie panuje dobra wola w swoich dążnościach, bo i zguba w tym okresie łatwiejsza z powodu już nabranego rozpędu. Dlatego Karma-Joga zaleca przedewszystkiem spokojną pracę jako najowocniejsze, najpewniejsze narzędzie osięgu. Egoizm to może jedyne i najgłówniejsze zło przy zdobytej już władzy, wszystko to pozornie wydaje się nam nawet piękne, o ile przybrane w piórka nasze, pozornie zamaskowane dla dobra bliźnich będzie biegunem ujemnym, czarnym. Wpływ na otoczenie wzrasta, wszystko to co jest bezosobowe to dodatnie, oprócz nawiązywania kontaktu świadomego nawiązujemy kontakt podświadomy, wpływając bezwiednie na osoby nam bliskie. W niektórych wypadkach żadna izolacja nic nie pomoże rozdzielić, wykluczyć działania, jedynie przez własne opanowanie, przez zmianę nastroju i myśli swojej własnej możemy uniknąć rozsiewania niepożądanych wpływów. Niektórzy są tak silnie związani karmicznie, że postęp lub zdobycz władzy jednej jednostki przechodzi samo przez się na drugą bez pracy i wysiłku, i odwrotnie. Musimy pamiętać o wpływie, który rozsiewany wśród otoczenia, za niego jesteśmy odpowiedzialni, musimy się wystrzegać złych i czarnych myśli, bo nietylko skutków ale nawet swego własnego działania nie zawsze potrafimy opanować.

To wszystko co dotąd mogliśmy może uważać za przeszkody, za zbyteczne rozgraniczenia, później okazuje się jedyną deską ratunku, przy zmianach powstających, przy ucieczce przed niepohamowaną własną osobowością. Tu nasze wyższe ja temwięcej ma współczucia do słabości, im więcej ma jej w swej sile nieokiełzanej, której rade nawet się wyzbyć w

My podwójmy straże.

Czy zła myśl wygra czy dobra pokona,

Jutro się w mowach i działach pokaże;

I jedna chwila tej bitwy wyrzeka Na całe życie o losach człowieka.
Adam Mickiewicz.

 

tych chwilach gdy mury więzienne oddzielały mnie od życia z jego zgiełkiem i walką, gdy czułem się zupełnie samotny, otaczały mnie jakieś nieznane, niewiadome istoty, wynurzającej się z niezbadanych zakątków duszy, mówiło do mnie radząc i nauczając. Pojąłem wtedy jakie potęgi niewidzialne ukrywa w sobie znikome ciało ludzkie, jakie skarby wydobyć można z tych potęg, z tych sił, uśpionych przez życie współczesne.

Mogłem odtworzyć w swojej pamięci wszystkie znane mi osoby z taką dokładnością, iż stawały przy mnie, szeptały niemal rzeczywistemi głoskami, a ja czujem ciepło, bijące z ich postaci, słyszałem szelest ich ubrania, szmer oddechu i odgłosy ich ruchów. Był to dziwny, przerażający, a zarazem budzący dreszcz rozkoszy stan. Wydawało mi się wtedy, że znalazłem się w innym świecie, w którym moje ciało i dusza zostały zmienione czyniąc ze mnie jakąś nieziemską, wyższą i bardziej doskonałą istotę*).

Niektórzy ludzie są winni niewłaściwych postępków, samowoli, zarozumiałości brakiem szczerości, niechęcią zmazania grzechu w sposób należyty. Wina jest oczywista, lekceważenie takowej jest karygodnem, ale jak potępiać ludzi, gdy się słyszy słowa usprawiedliwienia nieuświadomienia należytego w danej sprawie wygłoszone w przyszłości, czy oni są wolni, czy mają wolną wolę chociażby w działaniu w tym wypadku? Są sprawy, których ani potępić ani pochwalić nie możemy, bo jak postąpić, jeżeli przyszłość jest nieuchronną. Na każdym kroku mamy zagadki, a niektóre są tak trudne, może nawet niemożliwe do rozwiązania, a tak żywotne, że przejść obojętnie obok nie możemy. Hipotezy, teorje w tych wypadkach chyba tylko mogą służyć dla przyćmienia sprawy lub wprowadzenia nowych złud.

Przypuszczam, że wszelkie działanie ciemnych sił, które opanowują częściowo wolną wolę człowieka, nie są stałe, a tylko

*) Antoni Ferdynand Ossendowski. Od Szczytu do Otchłani.

związane z pewnem ściśle określonem zadaniem. Działame człowieka jako skutek przy stałych postawach psychiki i charakteru może być zrozumiałem, ale dlaczego następuje dobór ludzi, można i to wytłomaczyć, ale zrozumieć to inna sprawa, to znacznie trudniejsze zadanie.

Rzeczywiście może hindusi mają słuszność że, nie mamy prawa potępiać zła, ani chwalić dobra. Ale jak takie zasady utrudniają linję wytyczną naszych postępków dnia bieżącego. Sprzeciwiać się złu należy do instynktu ludzkiego, przeto teorje kompromisowe nie mogą być zgodne z prawami przyrody. Wszelkie odchylenia od praw przyrody choćby pozornie wydawać’ się mogły przeszkodą w drodze do ideału, są złem i należy ostrzegać nietylko uczni, lecz i nauczycieli przed rozsiewaniem podobnych kierunków.

Każdy Guru, który w imię poszanowania cudzej indywidualności, zaszczepia słowem słabość, tworzy tamy, daje temsamem dowód niezrozumienia łączności w rozszerzonej indywidualności, związków karmicznych, doczesnego obowiązku przez zdobycie maksymum siły, potrzebnej do działania. Nauczycielem powinien być nie ten przedewszystkiem który góruje wyłącznie swym osobistym postępem, ale ten którego „promień postępu” na mocy pokrewieństwa duchowego leży na tej samej linji rozwoju. Stąd niezrozumienie tej zasady, że widzimy naokoło siebie „kamienie” których udźwignąć wzwyż nasza gra uczuć harmonji nie jest już w stanie, bo jest im obcą.

Przez  cierpienia prowadzi droga do zwycięstwa, ale nie powinniśmy zapomnieć, że:
„Na rozkoszy polega miłość. Na cierpieniu nienawiść” *).

*) Pandżalego Jogasutry 2. 7. i 2. 8.
**) Sankaraczarji Atmabodha 49.

,I przepłynąwszy ocean zaślepienia, zabiwszy szatanów namiętności i nienawiści, Jogin, pełen wszelkiego spokoju, w Atmanie swoim radość znalazłszy – rozbłyska” )*.*

Niema systemu osięgu okultystycznego zupełnie odpowiedniego dla każdej jednostki, każdy musi wybierać dla siebie tylko to, co mu odpowiada, wyzbywszy się wprzód przesądów, namiętności zaślepienia.

„To nie ambicja narodowa przemawia przezemnie, jeżeli twierdzę, iż w duszy żadnego narodu nie objawiła się tęsknota – jedyny głos, sprawdzian i pewnik nieśmiertelności, jedyna siła, która drogę duszy wyznacza i niepohamowany pęd jej daje – z taką potęgą, jak właśnie w duszy polskiej”. „Nie dojrzysz tej zaciekłej, wciąż naprzód prącej siły, ani we wspaniałych, ale już stojących wodach kultur romańskich, nie dopatrzysz się jej w głębokiej, ale wodą z lodowców niebopiennych gór wypełnionej, zimnej duszy giermańskiej – ani jej śladu w rozwłoczach smutnych mgieł nad bezbrzeżnemi stepami Rosji – jeno w duszy polskiej zerwała się burza i huraganem w kamiennych skałach drąży sobie nowe łożyska, wściekłą siklawą wód rzuca się w dół, by w nieprzezwyciężonym pędzie zdobywać sobie nowe obszary absolutnej wszechświat ogarniającej świadomości… tęsknota duszy polskiej ma swoją znamienną, tęsknocie obcych kultów nieznaną i niezrozumiałą cechę: Bunt. „Są ludzie, rzadcy ludzie, dążący ustawicznym powrotem na ziemię do wcielenia ostatecznego ideału człowieka: gen jusze. Są ludzie przed których oczyma przesuwa się to wszystko, co dusza ich przeżyła; są ludzie w których daleko potężniej absolutna dusza się uświadamia, aniżeli w innych, ludzie, którzy w niezmiernem pogłębieniu widzą czarowne obrazy i raje nie z tego świata; słyszą melodje i dźwięki, o jakich ludzkie ucho ani nie śniło, roztopy barw, których zwykłe oko dostrzedz nie może. Ci ludzie to twórcy”. „Dwojaka jest droga, by sztuką życie ogarnąć. Jedna szeroka, wydeptana, bezpieczna i wygodna – druga kręta, prowadząca przez przepaście, pełna śmiertelnych niebezpieczeństw. Zupełnie jak w bajce”. „Stroma przepaścista droga, to droga duszy, dla której życie jest ciężkiem snem a bdlesnem przeczuciem jakiegoś innego życia i zaświatu, przeczuciem innych związków i innej głębi, niż to, do których biedny nasz mózg dostrzec może.” Aby dusza ma rozkwitła szałem miłości, na to starczy ciche przelotne spojrzenie; aby dusza ma rozwichrszyła się szałem twórczym, na to starczy jakiś daleki dźwięk… To są te ukryte źródła z których zwolna sączą się nieodczuwane jeszcze nitki uczuć- a które zwolna rozrastają się w strumienie, kipią wściekłym zatorem, wirują odmętem wokół mózgu, aż w końcu wytryskają w górę gejzerem wielkiego uczucia, wielkiej cnoty lub zbrodni” *).

*) Stanisław Przybyszewski.

Pojmowanie myśli jednej i tej samej nawet u jednostek dość wysoko rozwiniętych odbywa się z punktu egoistycznego, na podstawie ich własnych najżywszych przeżyć z któremi mimowolnie je kojarzą spaczając ich kierunek pierwotnie nadany, zaciemniając właściwe ich głębie znacznie. Porozumienie lub zrozumienie, to skutek poprzedzających nastrojów i usposobienia, dlatego zdobycie wiedzy musi się opierać na szeregu zmian, które się odbywają wewnątrz naszej istoty. Zmiany wewnętrzne dają odbicia na zewnątrz, pozwalają przez to odkryć przeżycia duszy. „Skutkiem uczynków, myśli, uczuć, w buddhi gromadzą się tak zwane sankary czyli osady karmiczne resztki i zarodki uczynków, zalążki, dyspozycje: w następnym żywocie urabiają charakter, a raczej są nim. Charakter i zdolności „wrodzone” to nabytek poprzednich żywotów. Jednostka indywidualizuje się w swej karmie, sama sobie  wytyka i toruje drogę żywota poprzez różne wcielenia. Prawo karmy, czyli moralny związek, każda myśl, każde uczucie przedłużało łańcuch żywota. Stosownie do jakości moralnej, będzie to nagroda lub kara. Żaden wysiłek nie ginie bezpłodnie, nie obraca się w nicość lecz żyje dalej, podnosząc lub obniżając poziom rozwojowy jednostki i świata. Śmierć nie niweczy tej energji, przedzierającej się bezustanku. Podobnie jak rolnik zbiera żniwa z ozimin, zasianych w roku ubiegłym, a zasiewa nowe, by się następnego lata doczekać nowego plonu, również i dusza zbiera plon z uczynków żywota ubiegłego, a jednocześnie rzuca posiew nowy, by się plonu doczekać w postaci wcielenia następnego. Z osadów karmicznych kiełkuje użycie i cierpienie. Każdy jest twórcą swego losu. Działanie karmy, to wieczny motor, który w ruchu utrzymuje wieczysty kołowrot sansary, istotne perpetuum mobile. Zgon, pozorna zagłada, to zrzucenie powłoki, rodzaj lenienia się, pewna dysymilacja lingamu. Niema utraty życia, niema unicestwienia. Dusza jest niewolnicą karmy, a jednocześnie jej dzierżycielką. Nie wyzwoli się uczynkami, gdyż czyn za sobą niechybnie pociąga nagrodę, lub karę, stanowiąc dalsze ogniwo odwiecznego łańcucha. Wyzwolenie jedynie nastaje wskutek pewnej wiedzy, bo wiedza (widja, wiweka) stoi poza prawem karmy, jest sprawą duchową. By dokonać takiego przewrotu zasadniczego, takiego przeistoczenia, niedość wykładu naukowego o zasadach; trzeba pewnego treningu, tak zewnętrznego jak i wewnętrznego, któryby stopniowo wyzwalał z pod panowania przyrody i karmy, usuwając przyczynę niewiedzy”*).

Intuicja nie zawsze, ale czasami może dać materjał mentalny natury tak wysokiej, że zbadanie za pomocą logiki jest niemożliwe. Mylą się ci, którzy twierdzą, że: „niemożliwość zbadania polega jedynie na lenistwie wysiłku myślowego”. Jako dowód mogę przytoczyć wizję przyszłości, która sama przez się nakłada pęta na indywidualną wolność woli, a jednak nie możemy twierdzić, że względnie wolna wola nie egzystuje, że nie otrzymujemy nagrody za czyny dobre, kary jako skutku złego działania.

Zrozumienie pęt nałożonych przez przyszłość, odsłonięcie  błędów przeszłości i zarazem wolności, są to rzeczy wzajemnie tak sprzeczne, że żadne formułki i twierdzenia filozoficzne nie mogą wystarczyć, one mogą być mądrze ułożone, bez możności do zastąpienia, ale zawsze pozostaną suche bez życia, z tym wewnętrznym brakiem, że rzeczywistość choć może podobna, ale pozostaje zawsze inną. Właśnie tę prawdę nie można zrozumieć, lecz tylko odczuć przez ogrom mądrości, która się za nią kryje. Rozumowanie powoduje dwojaki błąd przez złudność obrazów imaginacji i przez łatwość odchylenia od właściwych prawd przyrody do pozornie logicznego solistycznego kierunku. Oto jest główny powód potrzeby ostrożności, niebezpieczeństwo zbyt wybujałych wyżyn, gdy zdania pośrednie są dalekie jeszcze do wykończenia. Musimy pamiętać, że to my zmieniamy poglądy, ale prawda się nie zmienia od tego. Sprzeciwiać się przeznaczeniu, to tworzyć zło, które opóźnia bieg wypadków, to nie jest zwycięstwem, opanowaniem czegoś, odchyleniem własnowolnem, przeciwnie to bierność wobec sił ciemnych. Są tylko dwie drogi dodatnia i ujemna – pośredniej niema, tu niema miejsca na indywidualność, one są bezwzględne. Dlatego też ludzie o różnorodnym rozwoju bądź intelektualnym, bądź duchowym wpadają w te same identyczne błędy. Poziom rozwoju duchowego nawet pozornie jednakowy prócz wyżyn posiada swoje wartości natury czysto osobistej.

*) Pandżalego Jogasutry 2. 7. i 2. 8.

Takim sposobem jednostka bogata już samo przez się od urodzenia, niemoże dostatecznie ocenić bogactwa w stosunku do takiejż, która zdobyła to samo przez ciężkie walki. Wartości w ten sposób są różne to ta szerokość, precyzyjność badania postępowego otoczenia, na tem polega łączność i harmonja, bez których tworzyłaby się przepaść wśród ludzi. Jest jeszcze trzeci czynnik to ta masa, zawartość doświadczeń życiowych, dorobków intelektualnych i sił natury czysto fizycznej. Pełnia stanu psychicznego to amalgama niedająca się zmierzyć jedną miarką, a wartości duchowe są z nimi ściśle związane, dlatego też tak trudno określić rzeczywisty poziom jednostki. To jest poniekąd zaprzeczeniem możliwości głębszego dorobku niż uzdolnienia, niż cechy charakteru w życiu poprzedniem, jeżeli główna waga bądź co bądź, niekoniecznie od samego fundamentu, ale w każdym bądź razie, pracy twórczej nad wewnętrznem udoskonaleniem osobowości własnej jedynie możliwe w teraźniejszym życiu doczesnem. Wszędzie muszą być zasługi, wszędzie praca, bez której następuje marnotrawstwo własnego bogactwa, to konieczność zasad sprawiedliwości. Praca nad rozwojem, to działanie które powoduje jako skutek postęp. Jedno i to same działanie na różnych jednostkach powoduje różnorodne skutki nieraz biegunowo przeciwne. Łatwiej jest samemu coś zdobyć, niż kogoś poprowadzić, na każdym kroku możemy mieć niespodzianki, bo nie tylko w grę wchodzi charakter, usposobienie, ale wrażliwość na działanie zewnętrzne, tak różnorodnej natury, jakie mogą tylko dać promieniowania przeróżnych fluidów.

Pod tym względem człowiek wzgl. mądry, jest niebezpieczniejszy od głupiego, bo głębsze psychologiczne zaburzenia, jest w stanie wywołać i przez to silniej reaguje, najczęściej na ślepo, wierząc w niezawodność własnej recepty.

Gra uczuć sumienia, to piękno, które najlepiej rozstrzyga o obowiązkach duszy względem bliźniego. W tych, jak i innych wypadkach nie powinien intelekt dodawać nic własnego, bo on jako przedstawiciel niższej jaźni ciała fizycznego zawsze zabarwia własnego, to zepsucie piękna, to niedowierzanie własnej głębi. Nie znaczy to bynajmniej lekceważenie rozwoju umysłowego opartego na pracy zewnętrznej, bo lekceważenie rozwoju umysłowego opartego na pracy zewnętrznej, bo wrócilibyśmy do czasów starożytności, do wyłączności systemów ezoterycznych, gdzie dzięki brakom możliwości badań natury czysto technicznej, ludzkość z musu musiała ograniczać się do tych metod. Obecny rozwój wiedzy musi iść w dwuch kierunkach, nawet jednostkę musi on obowiązywać, bo postęp rzeczywisty będzie jedynie tam, gdzie i sposoby możliwości dociekań będzie szersza. Radża-Joga może dlatego jest najodpowiedniejsza, że dąży równomiernie do rozwoju intelektu, może kultura uczucia jest niedostateczną, może drugorzędność kultury ciała fizycznego. W każdym bądź razie uważam za najwłaściwszą drogę wszechstronność rozwoju; jestem pewnym, że pod tym względem zyskam zwolenników. Naturalnie pewne kierunki dla pewnych jednostek mogą się okazać zbyt uciążliwe, inne natomiast je uzupełnią, ale to co dziś jest niedostępne, to te nawet właśnie trudności mogą być w sposób nieoczekiwany bezwiedny nawet dla nas pokonany.

Już pisałem o znaczeniu siły w stosunku do siły fizycznej, otóż rozwój jednej potęguje rozwój drugiej. Nie wiem czy należy mi wtajemniczać w pewne szczegóły, ale pobieżnie mogę odkryć oczy na czysto fizyczne dowody. Znaną jest siła raptownie się budząca u umysłowo chorych, wytrzymałość mięśni przy sztucznej katalepsji. Iść jedną drogą to dobrowolnie się pozbywać części planów. Człowiek ma szerokie zadania, nawet serce popełnia czyn egoistyczny, dążąc wyłącznie do ideału.

Największą mądrością życiową jest zrozumienie własnego przeznaczenia i sumienne spełnienie wynikających zeń obowiązków.
.
Jest coś, czego ani natchnienie, ani intuicja dać nie może, to coś leży jakby poza obrębem przeznaczenia, samo przez się ono musi być wolnem od prawa przyczyn i skutków. To co jest tworem z głębi istoty, to zawsze jest indywidualne. Sztuka okultyzmu to wydobycie z głębin z popiołów naleciałości materjalizmu zaślepienia przez zasłonę egoistycznego światopoglądu. Wolność to wieczna tęsknota, to pragnienie duszy, to nagroda za czyny poświęcenia. Przez własnowolne nałożenie pęt w imię ideału zyskujemy wolność, znów charakterystyczne przeciwieństwa tak pospolite w mistyce.

Wtajemniczenie poznaje się po symbolach, one mają wielokrotne znaczenia. „Dusza zawsze wie, że wie” nic nie potrzebuje. Nauka to pokarm tej duszy jak mało jej potrzeba, to tylko może stwierdzić zdolność odszukania cech piękna. Mądra krytyka musi się przedewszystkiem starać odszukać tę szlachetną nić w pomocy do jaknajpyszniejszego rozwoju duszy bliźniego.

Nie wolno rozgrzebywać cudzych ran w imię lecznictwa, dajcie mu zdrowie i siły to wtedy kwiat się w pełni rozwinie. Poezja to więcej niż gra słów i rytm, to jest odbicie uczuć których myśl pospolicie nie jest w stanie odtworzyć. Słabość to kalectwo – nie wolno nikogo osłabiać w imieniu obrony przed złem, bo to jest tworzenie stałego i większego zła, niech wolność zawsze tryumfuje. Wtajemniczonego zawsze obowiązuje dyskrecja, – życia bliźniego nie wolno odsłaniać ulicy, nawet potrzebna jest ostrożność wobec bezpośrednio zainteresowanego.

Niejeden jasnowidz grzeszy przez brak poszanowania życia intymnego, to objaw pychy, zarozumiałości, z których pochodzi w dalszym rozwoju zaślepienie i głupota a z nich ostatecznie wynika zło.

Nie znaczy to wszystko bynajmniej by nie wolno było korzystać z potężnego arsenału zdobytego przez postęp, ale faktycznie wytwarza się sytuacja człowieka potężnego a zarazem bezbronnego przez swą potęgę. Przypadek czasem odsłania tajemnice, daje klucze, a człowiek dobrej woli sam nie wie co z nimi ma zrobić. Opanowanie uczucia jest potrzebne, ale nie ograniczenie, to prawda niezrozumiana przez wielu moralistów. Szerokość natury ma zawsze w sobie dodatni czynnik, siłę, zdolną do odpowiedniej twórczości.

Przyroda sama stwarza dobór, niema tu siły ślepej, wszystko co życie czerpie to, co jest potrzebnem do życia. „Rzeczy niepewne, jak szkodzenie itd. bez wzglęgu na to czy się je spełniło, spowodowało, czy tylko pochwaliło, czy były następstwem pożądliwości, złości czy zaślepienia, czy są lekkie, średnie, czy nadmierne, plonem ich do nieskończoności bywa cierpienie i nieznanie, przeto świadomie należy wytwarzać ich przeciwieństwo. Gdy jeden niema pewności, jak sobie postąpić np.: czy się godzi zabijać zwierzę ofiarne, czy nie? niech pomyśli  o przeciwieństwie t.j. oniezabijaniu a przekona się, iż lepiej trzymać się niekrzywdzenia. Szkodzenie, kłamanie, nieczystość, kradzenie, posiadanie, – rodzi cierpienia i ciemnotę bez końca, przeto przestrzega nieszkodzenia itd.“ *).

Przeznaczenie jest poniekąd opieką . człowieka ponieważ niema zupełnie wolnej, lecz tylko względnie jest obdarzony wolną wolą, w ten sposób możemy częściowo zrozumieć Opatrzność wytwarzającą albo uchylającą skutki. Wiele czynów inaczej nie da się określić jak tylko względnością w pewnych ściśle określonych warunkach, jako złe lub dobre. Względność ta pozostaje z powodów różnorodności zapatrywania rozumowego i uczuciowego. Trzeba umiejętnie rozstrzygać w jakich wypadkach i dziedzinach należy posłuszeństwo głosowi logiki, a w jakich powinna decydować intuicja. Najgorszem jest mieszanie obydwóch czynników, bądź to w formie uzupełniania, bądź poprawek, bo ani jedna ani druga metoda nie będzie dostatecznie dobrą, pozostając spaczoną i nie wytrzymując w rezultacie swego działania krytyki.

Jeżeli nawet nie stwarzamy sobie sami przyszłości w całokształcie jej formy to w każdym bądź razie działamy na jej jakość. Jedną i tą samą rzecz przyjmujemy względem siebie w sposób rozmaity, na tej podstawie się mówi, że ktoś ma: „sumienie nieczyste”, więc reaguje w sposób nieoczekiwany zdradzając swe wewnętrzne uczucia.

Nasza pierś boleścią głucha
Ach najgorsze przeznaczenie
I najgorsze to cierpienie
Śpiewać, kiedy serce boli 1
Śpiewać temu, co w niewoli.
Juljusz Słowacki.

*) Pandżalego Jogasutry 2. 7. i 2: 8.

źródło: Henryk Wołodkowicz “OKULTYZM” (PARAPSYCHOLOGIA) Warszawa 1928