„Marzenia są jak bańki mydlane”, mówi stare przysłowie. Jak niewiele te słowa mają racji bytu, chcę przedstawić poniżej.
Dla większości ludzi sen jest czymś, co akceptuje się jako rzecz nieuniknioną, bez większego zastanowienia się nad jego znaczeniem. Kiedy sen mocno utkwi w pamięci, często zbywa się go cytowanym powyżej przysłowiem. Pytania o granice między snem a jawą pozostają nierozwiązane. Nie wiemy jeszcze do końca, czym jest sen i czym jest rzeczywiste życie na jawie. Często łapiemy się na tym, że w tzw. stanie czuwania śnimy, iluzjonujemy działania, a potem zdajemy sobie sprawę, że je odrzucamy lub nie uważaliśmy za możliwe. Niektórzy biedacy śnili, że są bogaczami, a chorzy, że są zdrowi.
Czy te jawne sny nie są prawdziwymi snami, a sny nie są rzeczywistością? Czy rzeczywistość nie jest przypadkiem snem? Te pytania nie są do odrzucenia z uśmiechem.
Nie wiemy całkowicie, czy nasze życie nie jest tylko wyobrażeniem, a sen rzeczywistością. Myśli powstałe w stanie czuwania są zapominane, gdy zapadają w podświadomość, która jest rezerwuarem wszystkich naszych wrażeń zewnętrznych i wewnętrznych. Nie zawiera ona tylko wydarzeń z naszego życia, ale także z poprzednich inkarnacji. Wiele z naszych największych dzieł literackich pochodzi z naszej podświadomości, podobnie jak wszystko, co w snach wydaje się fantastyczne. Kiedy śpimy, mniej zdolna świadomość jest wyłączona. Jej siła polega tylko na modyfikowaniu i kontrolowaniu naszych myśli. Myśli podświadomości są pierwotne, czyli prawdziwe, przez co wydają się nam nieprawdziwe w świadomości czuwania, choć jest odwrotnie. Nasza świadomość czuwania jest nieprawdziwa, ponieważ nigdy nie oddaje pierwotnej myśli, tylko zawsze kontrolowaną i zmodyfikowaną.
Kto nie doświadczył, że zmagając się z rozwiązaniem problemu, myślał i myślał, ale dobra myśl, rozwiązanie, nie przychodziło. Kładziemy się wtedy spać z tym kompleksem myśli, a podświadomość z łatwością rozwiązuje problem i rano po przebudzeniu mamy nagle poszukiwany od dawna dobry pomysł, nie wiedząc, skąd przyszedł. Jeśli codziennie notujemy sny i myślimy o nich obiektywnie w spokojnych chwilach, odkryjemy, że nie są one tak zawiłe, jak się wydają. Porównując notatki z wydarzeniami dnia, wkrótce nauczymy się rozumieć symbolikę snów. A kto nauczy się je rozumieć, będzie mógł z nich skorzystać.
U osób wrażliwych często pojawiają się sny, które nie są symboliczne, ale odzwierciedlają rzeczywistość. To są tzw. prawdziwe sny. Takie sny często ostrzegały mnie przed zbliżającym się niebezpieczeństwem, a gdy brałem to ostrzeżenie pod uwagę, unikałem szkody. Miałem także sny, które ukazywały mi przyszłe wydarzenia. Jeden taki sen chcę tutaj opisać:
Pewnej nocy śniło mi się, że stoję na nieznanym mi dworcu, a bagażowy prowadzi mnie stamtąd na dużą ulicę handlową. Tam zwolniłem bagażowego, poszedłem ulicą przez chwilę, a potem z ciekawości skręciłem w małą boczną uliczkę. Wkrótce zdałem sobie sprawę, że zgubiłem wskazaną mi drogę i zabłądziłem. Mimo to szedłem dalej w tym samym kierunku, aż dotarłem do dużego placu, w którego tle zobaczyłem wspaniałą kopułę, oświetloną słońcem, prezentującą się wspaniale. Stałem przed nią długo w zachwycie, po czym nagle się obudziłem. Po przebudzeniu sen był wyraźnie świadomy, ale nie miałem pojęcia, co mógłby oznaczać. Wtedy byłem w Dreźnie i po pewnym czasie wspomnienie snu wyblakło. Około rok później moja droga prowadziła mnie do Wiednia. Bardzo cieszyłem się na tę podróż, bo słyszałem wiele pięknych rzeczy o Wiedniu, którego nigdy wcześniej nie widziałem. Po przyjeździe na Westbahnhof wszystko wydawało mi się znajome. Zapytałem bagażowego o drogę, który zaprowadził mnie na Mariahilferstraße. Ku mojemu niemałemu zdziwieniu ulica ta wydawała mi się znajoma, jakbym już ją widział. Zatopiony w tych myślach skręciłem w boczną uliczkę i wkrótce z przerażeniem zdałem sobie sprawę, że zgubiłem się. Szedłem dalej, aż dotarłem do placu, w którego tle zobaczyłem wspaniałą kopułę. Była dokładnie taka sama jak ta, którą widziałem rok wcześniej we śnie, i która szczególnie mocno zapadła mi w podświadomość. Teraz wyraźnie rozpoznałem, że dworzec, Mariahilferstraße, boczne uliczki, duży plac i w tle złota kopuła kościoła Karola dokładnie odpowiadały mojemu snu sprzed roku.
Wielokrotnie słyszałem, że ktoś, kto przybywa do nieznanego miejsca, nagle przypomina sobie, że już je widział, choć świadomość nie może tego wyjaśnić. Poznajemy ludzi, z którymi natychmiast nawiązujemy bliską więź, podczas gdy przyjaciele czy krewni pozostają chłodni. Co jest tego przyczyną? Ludzie, którzy nas natychmiast przyciągają, to nasi przyjaciele ze snów, czyli nasi prawdziwi przyjaciele. Dlatego zawsze warto ufać naszym niezakłóconym chwilowym uczuciom, ponieważ są one potwierdzeniem naszej podświadomości, która nie zna fałszu.
Sen nie zawsze jest wynikiem nieświadomych wspomnień z naszego subiektywnego życia i przewidywaniem wydarzeń, ale często manifestują się w nim doświadczenia z naszych poprzednich inkarnacji. Obszar wcześniejszych inkarnacji, który jest głównym elementem wielu systemów religijnych, zwłaszcza nauk indyjskich i buddyjskich, niestety w naszym „oświeconym” Zachodzie jest zbyt mało doceniany, oferuje jednak wiele interesujących rzeczy i jest ściśle powiązany z naszym obecnym życiem. Wrócę do tego szczegółowo w późniejszym artykule.
Celem mojego dzisiejszego eseju było jedynie zainteresowanie czytelnika snami i zachęcenie go do ich notowania, aby móc z nich czerpać korzyści. Są one nie tylko rezultatem naszego szczerszego, ale także lepszego ja.
źródło: Wahrträume. Von Sabina de Costa; „Zentralblatt für Okkultismus” Miesięcznik do badania całokształtu nauk tajemnych, Januar 1929.