Praktyczne Kształcenie Myślenia

Rudolf Steiner
PRAKTYCZNE KSZTAŁCENIE MYŚLENIA

Może się komuś wydawać dziwnym, że właśnie Antropozofia uważa się za powołaną do poruszania sprawy praktycznego kształcenia myślenia. Albowiem bardzo często słyszy się tu i ówdzie zdanie, jakoby Antropozofia była wiedzą w najwyższym stopniu niepraktyczną, nie mającą nic wspólnego z życiem. Podobny pogląd może utrzymywać się tylko skutkiem powierzchownej znajomości rzeczy. To bowiem, o co naprawdę chodzi Antropozofi, ma być nicią przewodnią w najbardziej codziennym życiu, powinno w każdym momencie przemieniać się we wrażenia i uczucia, dające nam możność mocno stać na ziemi i stawiać czoło życiu. Ludzie, którzy mają się za praktycznych, wyobrażają sobie, że postępują według najbardziej życiowych zasad. Jeśli jednak przyjrzymy się temu bliżej, przekonamy się, że to ich tak zwane „Rzeczowe myślenie” w ogóle nie jest wcale myśleniem, tylko szablonem, rutyną w przyswajaniu sądów o rzeczach i przyzwyczajeniem się do pewnych pojęć. Przypatrzmy się zupełnie obiektywnie myśleniu ludzi tzw. praktycznych, temu co zwykle nazywamy rzeczowym myśleniem, a spostrzeżemy, że tam często bardzo mało mamy rzeczywistej praktyczności.

To, co ludzie tak nazywają, polega na powtarzaniu rzeczy, wyuczonych, tego co myślał nauczyciel, albo ktoś, co wyprodukował to lub owo, i tak należy się według tego kierować. A kto inaczej myśli, tego uważa się za niepraktycznego, bo jego myślenie nie zgadza się z tym, do czego nas przyuczono. A tym czasem, jeśli kiedykolwiek wynaleziono rzeczywiście coś praktycznego, w żadnym wypadku nie dokonał tego tzw. „praktyk”.

Weźmy np. nasz dzisiejszy znaczek pocztowy. Zdawało by się najbardziej prawdopodobne, że znaczek ten wynalazł jakiś znawca rzeczy – pocztowiec. Nic podobnego. Na początku ubiegłego stulecia wysyłka listu była jeszcze rzeczą kłopotliwą. Osoba, wyprawiająca list, musiała udać się do odpowiedniego urzędu, tam zapisywano list do różnych ksiąg i odbywały się przy tym rozmaite korowody. Ta wygoda korzystania z jednolitej opłaty pocztowej istnieje dopiero od jakichś sześćdziesięciu lat.

A dzisiejszego znaczka pocztowego, który to umożliwia, nie wynalazł żaden znający się na rzeczy urzędnik pocztowy, tylko ktoś, co był daleko od tego a mianowicie anglik Hill. Kiedy zaś znaczki zaprojektowano, ówczesny angielski minister poczty oświadczył w parlamencie, że po pierwsze, nie należy przypuszczać, że rzeczywiście, skutkiem takiego ułatwienia, ilość listów wzrośnie tak ogrom nie, jak to sobie wyobraża ten niepraktyczny Hill. Po drugie zaś, gdyby to jednak nastąpiło, gmach poczty w Londynie nie wystarczył by na tak zwiększone potrzeby.

Temu wielkiemu praktykowi nie przyszło wcale do głowy, że to gmach pocztowy winien być przystosowany do obrotu korespondencji, a nie na odwrót. Tym czasem w stosunkowo bardzo krótkim czasie przyjęło się powszechnie to, co wówczas nie praktyczny teoretyk wywalczył od doświadczonego praktyka uważamy dziś, jako coś najnaturalniejszego w świecie, że do listu przylepia się znaczek pocztowy.

Coś podobnego wydarzyło się z koleją żelazną. Kiedy w roku 1837 miano wybudować w Niemczech pierwszą linię z Norymbergi do Furth, bawarskie Kolegium Medyczne wydało opinię rzeczoznawców, że budowa dróg żelaznych nie jest wskazana. Gdyby jednak, pomimo to, zamiar ten zwyciężył, należałoby, zdaniem owego Kolegium, co najmniej ogrodzić linie kolei z obu stron wysokim płotem z desek, ażeby uchronić przechodniów od możliwych wstrząsów, nerwów i mózgu.

Kiedy zaś projektowano drogę żelazną z Berlina do Poczdamu, generalny poczmistrz Strengler powiedział: „Wyprawiam codziennie do Poczdamu dwa dyliżanse i to nie są zajęte. Jeśli ludzi chcą koniecznie wyrzucać swoje pieniądze za okno, mogą przecież robić to i bez kolei żelaznej”.

Tak to realne fakty życiowe przechodzą właśnie ponad głowami „praktyków”, ponad tymi, którym wydaje się, że są praktyczni. Należy więc rozróżniać prawdziwe myślenie od niby tak zwanego trzeźwego myślenia, które wydaje sądy, trzymając się jedynie wpojonych form zwyczajowych.

Opowiem co mi się raz zdarzyło i co będzie najlepszą ilustracją dla naszych dzisiejszych rozważań. Za moich czasów studenckich przyszedł raz do mnie młody kolega.

Był ogromnie rad, bo przyszła mu genialna myśl do głowy. Muszę, powiedział, zaraz pójść do profesora /tego który wykładał wówczas w wyższej szkole budowę maszyn/ i przedstawić mu wielki wynalazek. Mam pomysł maszyny, która przy jednorazowym zastosowaniu niewielkiej siły pary, może dzięki pewnemu urządzeniu, wykonać ogromną ilość pracy.

Więcej nie mógł mi powiedzieć, bo się spieszył do profesora. Ale ponieważ owego profesora nie zastał, powrócił do mnie i wyłożył całą rzecz szczegółowo. Wszystko to, pomyślałem sobie, pachnie mi perypetum mobile – ale czemu nie prawda? – miało coś podobnego nie okazać się kiedyś możliwe? Kiedy mi wszystko dokładnie wyjaśnił, musiałem mu powiedzieć, że wprawdzie rzecz była bardzo dowcipnie pomyślana, ale bez możliwości zastosowania. W praktyce bowiem dałoby się to porównać z takim na przykład złudzeniem – ktoś wsiada do wagonu kolei żelaznej i popycha wagon z całej siły, myśląc że pociąg w ruch wprowadzi. Podobną rolę odgrywała zasada, pomyślana w jego wynalazku. Zrozumiał on to później, sam już nie poszedł do profesora.

Tak to można zamknąć się w sobie ze swoim myśleniem. Rzadko takie, powiedzmy, zakorkowanie się występuje wyraźnie, ale w życiu wiele z nas zamyka się podobnie w swoich pojęciach tylko, nie widzimy tego tak jasno, jak w tym przykładzie. Kto umie uważnie obserwować te rzeczy, wie, ile procesów myślowych odbywa się w ten sposób. Widzimy często, jak ludzie stoją w wagonie – że użyję tego porównania – i od wewnątrz popychając go mniemają iż oni to właśnie powodują ruch.

Wiele z tego, co widzimy w życiu, działoby się zupełnie inaczej, gdyby ludzie nie byli owymi popychaczami, wysila jącymi się wewnątrz wagonu. Prawdziwe używanie myślenia wymaga przede wszystkim zdobycia prawidłowego nastawienia oraz takiegoż uczucia w stosunku do myślenia.

Jak się to zdobywa? Nie podobna odczuć czym jest istotnie myślenie, jeśli sobie wyobrażamy, że odbywa się ono jedynie wewnątrz człowieka, w jego głowie, albo w duszy.

Kto tak myśli, tego fałszywe odczucie ciągle oddala od należytej pracy myślenia, od stawiania swojemu myśleniu koniecznych wymagań. Do osiągnięcia tego właściwego odczucia trzeba sobie powiedzieć:

„jeśli mogę wytwarzać w sobie myśli o rzeczach, jeśli umiem za pomocą myśli zgłębiać rzeczy – to tylko dzięki temu, że myśli te już przedtem w tych rzeczach były zawarte”. Rzeczy muszą być zbudowane według myśli i dopiero dzięki temu mogę te myśli z rzeczy wyłuskać.

Musimy więc wyobrażać sobie, że otaczający nas świat podobny jest do zegarka.

Często używamy porównania ludzkiego organizmu z zegarkiem, ale zapominamy przy tym najczęściej o rzeczy najważniejszej – o istnieniu zegarmistrza. Należy jasno zdać sobie sprawę, że kółka nie same zbiegły się i zazębiły w zegarku, wytwarzając w nich ruch; ale że przedtem musiał być zegarmistrz, który złożył ten mechanizm. Nie zapominajmy o zegarmistrzu. Zegarek powstał dzięki myślom; myśli te wsiąkły jak gdyby w zegarek, rzecz fizyczną. W ten sam sposób należy wyobrażać sobie wszystko, co widzimy jako dzieła przyrody, zjawiska przyrody. Łatwiej tę rzecz pojąć, gdy chodzi o dzieła ludzkie, trudniej zaś widzieć to w świecie przyrody, a jednak i za nią kryją się działające przyczyny duchowe; czynne są duchowe jestestwa. I kiedy człowiek myśli o rzeczach, to myśli tylko o tym, co przedtem w rzeczy te zostało włożone.

Wiara w to, że świat powstał z myślenia i nieustannie dzięki myśleniu w dalszym ciągu powstaje; ona to dopiero czyni owocną właściwą, wewnętrzną pracę myślenia.Niewiara w duchową treść świata powoduje zawsze, nawet na gruncie nauki, najgorszą nieudolność myślenia. Np. jeśli nam mówią o powstaniu naszego systemu planetarnego, że na początku była pramgławica, która poczęła wirować, skondensowała się w ciało centralne, a od niego oddzieliły się pierścienie i kule i w ten sposób mechanicznie powstał cały układ słoneczny – to kryje się w tym wielki błąd myślowy. Ładnie nawet umieją to dziś zademonstrować w każdej szkole eksperymentalnie.

Do naczynia z wodą wpuszcza się kroplę tłuszczu, którą przekłuwa się szpilką i wszystkiemu nadaje się ruch obrotowy. Wtenczas od dużej kropli odrywają się małe kropelki i mamy w miniaturze system planetarny. Nauczyciel mniema, że wykazał uczniowi poglądowo, jak wszystko to czy tamto mechanicznie może się wytworzyć. Otóż tylko nie rzeczowe myślenie może z tego ładnego doświadczenia wyciągnąć podobne konsekwencje. Albowiem eksperymentujący, przenosząc wynik zjawiska na wielki system świata, zapomina najczęściej o czym może nieraz wygodnie jest zapomnieć – zapomina o sobie.

Zapomina że to on sam przecież wprowadził w krążenie ową kroplę tłuszczu. Gdyby nie on nigdy nie wytworzyły by się owe maleńkie kropelki. Gdy człowiek zaobserwuje i to także i wszystko razem porówna z systemem planetarnym, dopiero wtedy stosuje dokładne myślenie. Podobne przeoczenia myślowe grają dziś ogromnie ważną role, zwłaszcza w tym, co nazywamy nauką.

Są to rzeczy daleko ważniejsze, niż się powszechnie wydaje.Gdy chcemy mówić o prawdziwej pracy myślenia, musimy widzieć, że myśli zaczerpnąć można jedynie ze świata, w którym one rzeczywiście już się znajdują. Podobnie jak wodę czerpać można czerpać tylko z naczynia, do którego ją nalano, tak też i myśli wyczarowujemy z rzeczy, w których są utajone. Świat został zbudowany według myśli i dlatego tylko można je w nim wykryć. Gdyby tego nie było, w ogóle nie mogłoby powstać myślenie rzeczowe.

Dopiero, gdy człowiek wyczuje do końca to, cośmy tu powiedzieli, przestanie brać myślenie za coś abstrakcyjnego. Gdy w pełni zaufa temu, że w rzeczach tkwią myśli, że według nich odbywa się tok realnych faktów życia i odczuje to istotnie – nawróci łatwo do trzeźwego myślenia, opartego na rzeczywistości, na realnych zjawiskach.

Pomówimy teraz nieco o używaniu myślenia, które specjalnie ważne jest dla ludzi uprawiających Antropozofię. Kto się przejął tym, że świat faktów rozwija się w sferze myśli, pojmie całą wagę ukształtowania prawidłowego myślenia.Przypuśćmy, ktoś sobie postanawia; chcę tak zapłodnić moje myślenie, żeby zawsze w życiu dawało sobie radę. Wówczas musi on postępować w sposób następujący. Wskazówki te należy ujmować, jako rzeczywiście praktyczne zasady jeżeli będziemy starali się według nich kierować naszym myśleniem, wywrą one swoje działanie, chociaż z początku możemy tego nie zauważyć. Inne jeszcze zupełnie doświadczenia czekają na tego, kto wykształci myślenie swoje według tych zasad. Ktoś, dajmy na to, obserwuje dziś uważnie zjawisko w przyrodzie, któremu jest dostępne, np. pogoda.

Przygląda się więc układowi chmur wieczorem, jak zaszło słońce itp. i wytwarza sobie dokładny obraz tego, co widział. Stara się ten obraz, to wyobrażenie utrzymać ze wszystkimi szczegółami, z jak największą ilością szczegółów i zapamiętać je do jutra. Następnego dnia znowu obserwuje pogodę o tej samej albo innej porze i zachowuje tak samo dokładne wyobrażenie w pamięci.Jeśli w ten sposób uda się osiągnąć szereg obrazów zmieniających się kolejno stanów, spostrzeże nadzwyczaj wyraźnie jak stopniowo wzbogacił i spotęgował swoje myślenie.

Albowiem to, co czyni myślenie nierzeczowym, pochodzi stąd, że zwykle zbyt jesteśmy skłonni pomijać szczegóły w następujących kolejno zjawiskach przyrody, zachowując z nich tylko całkiem ogólne, mgliste wyobrażenie. A więc rzeczą wartościową, istotną, zapładniającą myślenie jest właśnie owo wytwarzanie dokładnych obrazów zachodzących kolejno zjawisk; tak żeby można było je porównać; jak odbywało się to wczoraj a jak dziś.

Przy tym należy oba takie obrazy, które w rzeczywistości nie występują razem, możliwie jak najplastyczniej postawić obok siebie w duszy. Nie jest to z początku niczym innym, jak specjalnym wyrazem zaufania do myśli, zawartych w rzeczywistości. Nie należy przy tym spieszyć się z wnioskami i z tego, cośmy zaobserwowali dziś, przepowiadać, jaka pogoda będzie jutro. Działałoby to wypaczająco na myślenie. Należy raczej pielęgnować zaufanie, że na zewnątrz rzeczywistości rzeczy pozostają ze sobą w związku; że to, co było wczoraj, w jakiś sposób wiąże się z dzisiejszymi zjawiskami. Zamiast spoglądać na ten temat, wspominajmy na sam przód, tworząc wewnętrznie możliwie dokładne obrazy tego, co następowało po sobie, a także zestawiajmy te obrazy jeden obok drugiego; pozwalajmy im przechodzić w siebie wzajemnie. Oto zupełnie określona zasada, którą należy stosować, żeby naprawdę rozwinąć rzeczowe myślenie. Zaleca się mieć tę zasadę w pamięci właśnie w stosunku do zjawisk, których jeszcze nie rozumiemy, nie dotarliśmy jeszcze do ich związku wewnętrznego. Dlatego też w stosunku do takich zjawisk, jak np. pogoda, należy mieć zaufanie że, będąc po za nami ze sobą w związku, spowodują one również w nas pewne współzależności. Pracę tę jednak należy odbywać jedynie w formie obrazów, przy zatrzymaniu myślenia. Trzeba sobie powiedzieć; nie znam jeszcze związku między zjawiskami, ale te rzeczy we mnie powstaną; one będą we mnie działały, o ile właśnie powstrzymam się od spekulacji myślowej. Nie trudno nam uwierzyć, że jeśli człowiek, nie pracując myślowo, wytwarza sobie możliwie dokładne wyobrażenia plastyczne zjawisk kolejno po sobie następujących, że wówczas może odbywać się coś w niewidzialnych członach ludzkich.

Człowiek posiada ciało astralne, w którym żyje jego wyobraźnia.

Dopóki więc spekuluje umysłowo, dopóty to ciało astralne jest niewolnikiem jaźni. Nie kończy się jednak na tym działaniu świadomym; ciało to pozostaje w pewnym stosunku do całego wszechświata. W miarę więc, jak powstrzymujemy się od samowoli myślenia, jak powściągliwie ograniczamy się do przeżywania obrazów następujących po sobie zjawisk, działają w nas wewnętrzne myśli świata i wyciskają piętno swe na naszym ciele astralnym, chociaż nic o tym nie wiemy. W miarę, jak łączymy się z biegiem świata przez obserwowanie zachodzących w nim procesów i wchłaniamy je możliwie w niezmąconym kształcie, jako obrazy do naszych myśli, pozwalając im w nas działać. – zdobywamy coraz bardziej mądrość w tych członach naszych, które wymykają się świadomości.

Kiedy zaś uda nam się spowodować przejście jednego w drugi obrazów zjawisk, będących z sobą w wewnętrznym związku i to tak, jak to przejście odbyło się w przyrodzie – spostrzeżemy po jakimś czasie że myślenie nasze nabrało pewnej giętkości. Tak to zachowywać się mamy w stosunku do rzeczy, których nie pojmujemy jeszcze; inne zaś musi być stanowisko wobec spraw zrozumiałych dla nas, w codziennym np. życiu. Dajmy na to, ktoś, może nawet nasz sąsiad, zrobił to lub owo. Myślimy więc co go do tego skłoniło? .

Przypuść my że, być może, uczynił to dziś, przygotowując się do czegoś, co chce uczynić jutro. Nie idźmy tu dalej, tylko wyobraźmy sobie ze szczegółami, co sąsiad ów zrobił i spróbujmy odmalować sobie w wyobraźni, co pocznie jutro. I oczekujmy co rzeczywiści uczyni. Być może stanie się to, cośmy przewidzieli. Ale rzecz może wypaść inaczej. Zaobserwujmy więc, co zaszło i starajmy się według tego poprawić nasze myśli.

W ten sposób wybieramy sobie w teraźniejszości zdarzenia, do których w myśli wytwarzamy sobie dalszy ciąg i potem konstatujemy rzeczywisty wynik. Możemy w tym za temat brać czyny ludzkie, jak również inne rzeczy. A w tych wypadkach gdzie cośkolwiek rozumiemy, wytwarzamy sobie obraz tego, co według naszego mniemania powinno dalej nastąpić.

Jeśli stanie się to, cośmy przewidzieli myślenie nasze było prawidłowe. Rezultat wypadł dobry. Jeśli sprawa potoczyła się inaczej, winniśmy odnaleźć błąd, jaki popełniliśmy, gdzie błąd ów wynikł i na czym polegał.

W takiej spokojnej obserwacji i roztrząsaniu rzeczy starajmy się korygować nasze nieprawidłowe myśli.Ale gdy się nasze przewidywanie spełniło, strzeżmy się pysznić proroctwem: „O, wczoraj już przewidziałem, że się tak skończy!”.

Mamy tu więc zasadę, wywodzącą się z zaufania w istnienie wewnętrznej konieczności w rzeczach i zjawiskach, zaufania w to, że w faktach samych znajduje cię coś, co posuwa rzeczy naprzód ku spełnieniu. I to, co wewnątrz nich pracuje z dziś na jutro, są to siły myślowe. Gdy się wgłębimy w rzeczy, uświadomimy sobie te siły. A uświadomienie to osiągamy opisanymi ćwiczeniami i wówczas łączymy się z rzeczami, gdy przewidywania nasze się spełniają.

Wtedy utrzymujemy wewnętrzny związek z realną pracą myślową w rzeczach.

Tak to przyzwyczajamy się myśleć nie samowolnie lecz zgodnie z wewnętrzną naturą /koniecznością/ rzeczy.

Możemy również kształtować praktycznie nasze myślenie w innym kierunku. To co się dzieje dziś, pozostaje w związku z tym, co było wczoraj, np. pewien młodzieniec jest źle wychowany. Jakie mogą być tego przyczyny? Cofnijmy się myślą do przeszłości i wytwórzmy przyczyny, których nie znamy. Powiemy sobie; myślę, że to co widzę dziś musiały poprzedzić przyczynowo takie i takie fakty.

Następnie informujemy się jak w rzeczywistości miały się te sprawy i przekonujemy się czyśmy myśleli prawidłowo. Albo stwierdzamy zgodność, albo mieliśmy fałszywe wyobrażenie o rzeczy i wówczas staramy się wykryć błąd, porównać rozwój procesu naszych myśli z tym, co odbywało się w rzeczywistości.

Ważne jest dla nas trzymać się tych zasad i znaleźć czas na takie przypatrywanie się rzeczom, jak gdybyśmy z naszym myśleniem tkwili wewnątrz w rzeczach, jak gdybyśmy pogrążali się w rzeczach, w ich wewnętrznej pracy myślowej.

Czyniąc to, jak powoli formalnie zrastamy się z rzeczami, jak coraz mniej odczuwamy, że one są na zewnątrz nas, a my wewnątrz, w sobie o nich myślimy, lecz zaczynamy doznawać wrażenia, jak gdyby myślenie nasze poruszało się w samych rzeczach. Gdy osiągniemy to w wysokim stopniu, wyjaśni nam się wiele zdarzeń. Człowiekiem, który doszedł na tej drodze do znakomitych wyników, myślicielem umiejącym zawsze zająć w myśleniu stanowisko wewnątrz rzeczy był Goethe.

Psycholog Heiuroth w swojej książce p.t.”Antropologia” powiedział w roku 1626 o Goethem, że jego myślenie jest przedmiotowe. Goethego ucieszyło to określenie, miało ono znaczyć, że takie myślenie nie oddziela się od rzeczy, pozostaje w nich samych, porusza się wewnątrz ich konieczności. Myślenie Goethego było jednocześnie oglądaniem zjawiska, a oglądanie jednocześnie myśleniem.

Goethe doszedł bardzo daleko w tak rozwiniętym myśleniu. To też nie zdarzało się, kiedy się wyrażał, że podchodził do okna i mówił obecnym wówczas: „Za trzy godziny będzie deszcz.”. I rzeczywiście deszcz padał. Umiał on z małego wycinka nieba, widzianego przez okno, określić na parę godzin pogodę. Jego rzetelne myślenie, przenikające rzeczy, pozwalało mu śledzić, co w zjawisku teraźniejszym przygotowywało się na później.

Zaiste za pomocą rzeczowego myślenia osiągnąć można daleko więcej, niż zwykle mniemamy. Gdy sobie przyswoimy opisane tu zasady, spostrzeżemy, że istotnie w myśleniu staliśmy się praktyczni, że wzrok nasz obejmuje szersze horyzonty i że zupełnie inaczej ujmujemy zjawiska świata, aniżeli przedtem. Człowiek zaczyna zupełnie inaczej ustosunkować się do świata i do ludzi. Zachodzi w nim rzeczywisty proces, działający na zmianę całego jego postępowania. Podane ćwiczenia stanowią doskonałą zasadę rzeczowego myślenia i może to stać się dla człowieka ogromnym krokiem naprzód, jeśli rzeczywiście stara się w ten sposób wrastać w rzeczy przez swoje myślenie.

Inny rodzaj ćwiczeń będzie odpowiedni szczególnie dla ludzi, którym w danej chwili nie przychodzi do głowy właściwa myśl. Powinni oni przede wszystkim nie tylko myśleć tak, żeby dać się pochłaniać jedynie temu, co przynosi w każdym momencie bieg rzeczy, co przynoszą same zdarzenia. Najczęściej bowiem człowiek, gdy można się położyć na pół godziny dla wypoczynku, pozwala wówczas igrać swoim myślom, wysnuwa z nich tysiące kombinacji. Albo zdarza się, że zajmie go ta czy inna troska życiowa, co nagle wyślizgnie się w jego świadomość i opanuje go zupełnie. Człowiek który sobie na to pozwala, nigdy nie dojdzie do tego, żeby w potrzebie wpaść na szczęśliwy pomysł. Otóż jeśli chce tę zdolność osiągnąć, musi postępować w sposób następujący. Gdy ma wolne pół godziny na odpoczynek, powinien sobie powiedzieć: „postanawiam w każdej wolnej chwili myśleć tylko o tym, co sam sobie wybiorę, co sam, zechcę wprowadzić do mojej świadomości”.

Będę np. myślał teraz o czymś, co dawniej przeżyłem, dajmy na to przed dwoma laty na przechadzce; chcę właśnie wspominać te dawne doznania moje i rozważać je, choćby przez pięć minut. Wyłączam na ten czas wszystkie inne myśli. Sam wybieram to, o czym chcę myśleć. Jak powiedziałem, nie należy wybierać trudnych tematów. Nie chodzi zupełnie o to, żeby wpływać na swój sposób myślenia za pomocą trudnych ćwiczeń, lecz żeby wyrwać się z tego, w co nas życie wciąga. Musi to tylko być coś takiego, co odbiega od treści osnuwającej nasz dzień powszedni. Jeżeli komuś brak pomysłu i nic podobnego nie przychodzi mu do głowy, można otworzyć książkę i zastanowić się nad pierwszym lepszym zdaniem, na które padnie jego wzrok. Ale też można postanowić myśleć o tym, co się widziało np. dziś w pewnym momencie, gdy przed południem wchodziło się do biura, a co inaczej zostało by bez rozpatrzenia.

Ma to być właśnie temat zupełnie różny od tego wszystkiego co przynosi codzienne życie, o czym nie bylibyśmy zgoła myśleli. Jeśli systematycznie robimy takie ćwiczenia, osiągniemy nasz cel i we właściwej chwili przychodzą do głowy pomysły, odpowiednie do sytuacji. W ten sposób myślenie się ożywia, co ma ogromne znaczenie w praktycznym życiu człowieka.

Inne znowu ćwiczenie działa szczególnie na wykształcenie pamięci.Próbujmy najpierw przypomnieć sobie z grubsza tj. tak, jak zwykle robimy, jakiekolwiek zdarzenie, przypuśćmy wczorajsze. Zwykle wspomnienia ludzkie są bezbarwne, szare; zadawalamy się przypomnieniem sobie tylko nazwiska osoby spotkanej wczoraj. Ale gdy chcemy wykształcić naszą pamięć, nie możemy na tym poprzestać. Musimy sobie jasno zdawać sprawę z tego, a więc to, co powiem, wyrabiać w sobie systematycznie. Musimy sobie powiedzieć; chcę koniecznie przypomnieć sobie zupełnie dokładnie wszystko o osobie spotkanej wczoraj; na jakim rogu ulicy widziałem go i co wówczas działo się koło niego. Chcę sobie szczegółowo odmalować jego obraz, jego ubranie, kamizelkę, itp. Wielu z nas spostrzeże, że tego wcale nie potrafi, że to jest dla nich zupełnie nie możliwe.

Uświadomią sobie, ile im brak do wytworzenia prawdziwego, plastycznego wyobrażenia tego, co ich spotkało, co wczoraj przeżyli. Musimy więc wyjść na najpierw od wypadków najczęściej spotykanych, kiedy człowiek nie jest w stanie wskrzesić w pamięci wczorajszych przeżyć. Obserwacje człowieka są rzeczywiście niedokładne w najwyższym stopniu. /Próba pewnego profesora uniwersytetu ze swoimi słuchaczami wykazała, że z trzydziestu obecnych, tylko dwóch zaobserwowało prawidłowo eksperyment; reszta przyglądała mu się nieuważnie/. Dobra pamięć jest jednak dzieckiem rzetelnej obserwacji, do rozwoju więc pamięci konieczna jest uważna i ścisła obserwacja. Kto wiernie obserwuje, zdobędzie sobie, dzięki pewnym powiązaniom wewnętrznym w duszy, dobrą pamięć. Jedno wynika z drugiego. Cóż jednak zrobić należy, gdy z początku nie umiemy sobie przypomnieć niedawnych przeżyć?.

Na najpierw spróbować trzeba sobie możliwie dokładnie wyobrazić, co zaszło, a tam, gdzie nam coś wypadło z pamięci, wytworzyć coś zmyślonego, byleby tylko razem stanowiło całość. Dajmy na to, że zapomnieliśmy, czy spotkana osoba miała na sobie ubranie czarne, czy też brązowe. Wyobraźmy sobie że było ono brązowe, że były przy nim takie a takie guziki, krawat żółty, że wówczas mijało owego znajomego na ulicy dwóch przechodniów, z lewej wysoki, a z prawej niski itp.

Z tego co sobie przypominamy, wytwarzamy obraz i tylko zapomniane szczegóły uzupełniamy sami, by uzyskać w duchu całość wspomnienia. Z początku juści obraz ten jest fałszywy, ale dzięki temu, że dokładamy starań, by odtworzyć sobie pełne wyobrażenie, dochodzimy do dokładnej obserwacji. Powtarzając to stale, po pięćdziesięciu takich ćwiczeniach, będziemy zupełnie ściśle wiedzieli, jak wyglądała osoba spotkana, co miała na sobie, włącznie do guzików kamizelki. Nic wówczas nie przeoczymy, bo wszystkie szczegóły utkwiły nam w pamięci.

Dzięki tedy ćwiczeniom zaostrzyliśmy najpierw zmysł obserwacji, a następnie spotęgowaliśmy naszą pamięć, jako plon owego uważnego obserwowania. Szczególnie więc zaleca się zwracać uwagę na to, by zatrzymać w pamięci nie tylko nazwisko i główne zewnętrzne cechy osoby, którą pragniemy zapamiętać, lecz wytworzyć sobie możliwie plastyczne wyobrażenie, obejmujące wszystkie szczegóły. A jeśli pamięć zawodzi, dopełniamy braki sami, by skonstruować całość. Wkrótce spostrzeżemy – a dokona się to w drodze okólnej – że pamięć nasza jest coraz wierniejsza.

Widzimy więc jak można istotnie wskazać pewne sposoby, przez których zastosowanie człowiek potrafi myśleć coraz praktyczniej. Zwłaszcza bardzo ważne jest to, co teraz powiemy; Gdy ktoś poweźmie jakiś zamiar i rozmyśla, jak ma go wykonać, by dojść do wyniku, wytwarza pewne pragnienie. Jest to zupełnie zrozumiały bodziec, ale nie pomaga on do rzeczowego myślenia. Każdy pośpiech w myśleniu nie prowadzi nas naprzód lecz raczej powoduje cofnięcie się w rozwoju. W tych rzeczach trzeba mieć cierpliwość.

Gdy mamy np. spełnić to lub owo, możemy zrobić to tak czy inaczej /mamy wiele możliwości/. Należy więc starać się cierpliwie wyobrazić sobie, co by się stało, gdybyśmy byli postąpili w pewien sposób, a potem pomyśleć co by wynikło z innego postępowania. Otóż zawsze istnieją powody, dla których wybieramy to lub owo, nie należy jednak spieszyć się z decyzją, tylko dopiero po wyobrażeniu sobie obu możliwości dokonać wyboru, postanawiając nie myśleć o tym więcej.

Są ludzie, którzy w takim położeniu bardzo się niecierpliwią i bardzo im jest trudno się opanować, ale będzie to dla nich z ogromnym pożytkiem, gdy potrafią powiedzieć sobie można to zrobić i można inaczej, a ja o tym na razie przestanę myśleć. Jeśli sprawa nie jest pilna, odkładamy postanowienie do dnia jutrzejszego i znowu stawiamy przed sobą obie możliwości postępowania. Spostrzeżemy, że tymczasem rzeczy pozmieniały się i że nazajutrz inaczej, a przynajmniej bardziej gruntownie poweźmiemy decyzję. Rzeczy mają w sobie wewnętrzną konieczność i jeśli nie działamy niecierpliwie, arbitralnie, lecz pozwalamy tej konieczności pracować w nas – a to się właśnie odbywa – to nazajutrz myślenie nasze okaże się, dzięki temu, bogate a decyzja trafniejsza. Jest to dla nas niezmiernie pożyteczne.Gdy np. proszeni jesteśmy o radę, lub mamy coś rozstrzygnąć, zdobądźmy się na cierpliwość i nie wyrywajmy się natychmiast ze zdaniem i pozwólmy im działać w nas spokojnie.

Przysłowie ludowe powiada, że trzeba się wprzód przespać, zanim się coś postanowi.

Samo przespanie się jednak nic nie pomoże. Koniecznie trzeba przemyśleć dwie albo lepiej kilka możliwości, które następnie w człowieku pracują dalej, gdy nasze świadome Ja, by tak rzec, nie bierze w tym udziału, a potem powrócić do sprawy. Przekonamy się, żeśmy pobudzili w ten sposób wewnętrzne siły myślowe i czynimy nasze myślenie coraz bardziej rzeczowym i praktycznym. Człowiek zawsze znajdzie na świecie wszystko, czego szuka, czy to pracując przy warsztacie, czy idąc za pługiem, czy też należąc do tzw. warstwy uprzywilejowanej.

We wszystkich codziennych sprawach stanie się rzeczowo myślącym działaczem, gdy się ćwiczy w ten sposób, gdyż widzi rzeczy i ujmuje je zupełnie inaczej. I chociaż wydaje się na razie, że ćwiczenia te dotyczą tylko życia wewnętrznego, to jednak przydają się one bardzo w świecie fizycznym; mają w nim pierwszorzędne znaczenie i powodują ważne następstwa.

Wykaże tu na przykładzie, jak koniecznie powinniśmy rzeczowo myśleć o tym, co widzieliśmy; ktoś, dajmy na to, wlazł na drzewo, coś tam w górze robi i nagle spada na ziemię, zabija się.

Pomyślimy więc zaraz, nieprawda, że śmierć nastąpiła skutkiem wypadku. Śmierć będzie dla nas skutkiem, upadek przyczyną. Wydają się one tu być ściśle ze sobą związane. A jednak możemy być w strasznym błędzie, bo człowiek ten mógł spaść z drzewa skutkiem ataku serca. Przebieg zjawiska był taki sam, jak gdyby spadł on żywy na ziemię; towarzyszyły tu temu te same okoliczności, które mogły by spowodować śmierć.

Tak to można czasem pomieszać przyczynę ze skutkiem.W tym przykładzie jest to oczywiste, ale często błąd nasz nie jest tak widoczny. Podobne błędy myślowe zdarzają się ogromnie często; można nawet twierdzić, że w nauce obecnej co dzień ogłasza się wyniki, w których pomieszano przyczynę ze skutkiem. Tego jednak ludzie nie rozumieją, gdyż nie zdają sobie sprawy z takich możliwości myślowych. Aby to lepiej uprzytomnić, przytoczę jeszcze jeden przykład, jak zachodzą podobne pomyłki myślowe. Wykaże on nam również, że temu, kto robi opisane ćwiczenia, podobny błąd się nie przytrafi. Przypuśćmy że uczony objaśnia sobie pochodzenie człowieka, takiego jakim on jest dziś, od małpy, że więc to, co stwierdzamy, istniejące w małpie, siły znajdujące się w niej, doskonalą się i stąd powstaje człowiek. Otóż, żeby dowieść wagi myślenia, w tej sprawie, spróbujmy założyć co następuje –

Przypuśćmy że człowiek , który ma dojść do takiej konkluzji, znajduje się, skutkiem jakiś okoliczności, sam jeden na ziemi. A oprócz niego są tam tylko te małpy, z których, wedle jego teorii, mogą powstać ludzie. Bada on więc te małpy dokładnie i wytwarza sobie z tego, co znajduje, szczegółowe pojęcia. Niechże więc spróbuje teraz z pojęcia małpy wytworzyć sobie pojęcie człowieka, jeśli go nigdy nie widział. Przekona się, że tego nigdy nie potrafi; jego pojęcie „małpa” nigdy nie przekształci się w pojęcie człowieka.

Gdyby miał zwyczaj myśleć prawidłowo, musiałby sobie powiedzieć: „a więc pojęcie małpy nie podlega przemianie w moim myśleniu w pojęcie człowieka. To zatem co widzę w małpie, nie może stać się człowiekiem, inaczej bowiem pojęcia moje mogły by dokonać podobnej przemiany. Musi więc być coś poza tym, czego nie mogę dojrzeć”.

Człowiek ten tedy musiałby poza fizyczną małpą widzieć coś nadzmysłowego, czego nie może postrzegać, a co dopiero mogłoby wytworzyć przejście do człowieka.

Nie będziemy rozwodzić się nad niemożliwością takiego przypuszczenia i chcemy wykazać tu tylko błąd myślowy w całej teorii. Gdyby człowiek myślał prawidłowo, musiałby dojść do przekonania, że nie wolno mu myśleć w ten sposób, jeśli nie chce przyjąć istnienia rzeczy nadzmysłowych.

Jeżeli będziemy się nad tym zastanawiali, przekonamy się, że cały szereg ludzi popełnia ten przemożny błąd, niemożliwy dla tego, kto szkoli swoje myślenie w sposób tu podany.

Większość dzisiejszych książek, zwłaszcza naukowo – przyrodniczych, zawiera tyle myśli koślawych i wypaczonych, że wczytanie się w nie dla człowieka rzeczywiście myślącego prawidłowo równa się prawie fizycznej torturze. Nie dotyczy to jednak absolutnie olbrzymiej ilości obserwacji, jakie zanotowano, dzięki tej wiedzy przyrodniczej i jej obiektywnym metodom.

Przejdźmy teraz do zjawiska krótkowzroczności myślenia. Zwykle człowiek nie wie nic o tym, że jego myślenie nie jest rzeczowe, przeważnie kręci się w kole przyzwyczajeń myślowych. Dlatego to sąd o rzeczach człowieka, który widzi jasno świat i życie, zupełnie inaczej kształtują się, aniżeli u tego, kto je widzi słabo, albo wcale nie postrzega, jak np. myśliciel materialista.

Niełatwo jest więc kogoś przekonać argumentami, choćby one były gruntowne i trafne, jak tylko być może. I często szkoda czasu tłumaczyć coś komuś kto mało zna życie, gdyż nie widzi on wcale podstaw, na których opieramy to lub owo twierdzenie.

Jeśli przyzwyczaił się np. widzieć we wszystkim tylko materię, trzyma się tego uparcie.

Dziś ludzie powszechnie twierdzą coś nie z jakiejś racji tylko dlatego, że przyswoili sobie pewne nawyknienia myślowe, które wywierają swój wpływ na wszystkie ich uczucia i wrażenia. Gdy chcą cokolwiek uzasadnić, uczucia ich i wrażenia występują pod maską myślowych przyzwyczajeń.

Dlatego to często nie tylko pragnienie rodzi myśl, lecz także rodzą je wszystkie uczucia i przyzwyczajenia umysłu.

Kto zna życie, wie dobrze jak trudno jest dowieść coś komuś za pomocą logicznych wywodów. Rozstrzygają tu rzeczy leżące znacznie głębiej w duszy, aniżeli logiczne argumenty.

Jeżeli weźmiemy np. nasz ruch antropozoficzny, to oczy wiście ma on swoje słuszne przyczyny pracy w kołach towarzystwa. Każdy kto pracuje w tym ruchu przez czas dłuższy, spostrzega, że przyswoił sobie inny sposób myślenia i odbierania wrażeń, inne wzruszenia.

Albowiem, dzięki tej pracy, nie tylko zajmuje się logicznymi uzasadnieniami, lecz usiłuje rozszerzyć zasięg swoich uczuć i wrażeń. Człowiek, który przed paroma laty po raz pierwszy słuchał wykładu na temat wiedzy duchowej, mógł z tego drwić, ale ileż rzeczy, wydających mu się wówczas absurdem, stało się dla niego dziś jasne i przejrzyste? Współpracując w ruchu antropozoficznym nie tylko zmieniamy nasze myśli, lecz uczymy się naszą duszą obejmować szersze horyzonty. Musimy uświadomić sobie, że zabarwienie naszych myśli pochodzi z daleko głębszych przyczyn, niż się zwykle przy puszcza. Istnieją pewne wrażenia, pewne uczucia, które narzucają nam mniemanie o rzeczach. Powody logiczne służą często tylko do obramowania naszych uczuć, wrażeń i nawyknień myślowych, stają się dla nich niby maską.

Dojść do tego, żeby logiczne motywy miały dla nas jakieś znaczenie, na to trzeba nauczyć się kochać samą logikę. Nabiorą one decydującego znaczenia, gdy nauczymy się kochać obiektywizm i rzeczowość. Obiektywnego myślenia uczymy się powoli, wyzwalając się od ulubionych myśli i wówczas horyzont nasz się rozszerza. Stajemy się praktyczni, ale nie w tym znaczeniu, że umiemy chodzić tylko po utartych szlakach, lecz potrafimy z samych rzeczy wykrzesać nasze myśli.

Prawdziwa praktyczność jest owocem rzeczowego myślenia, wypływającego z samych zjawisk zewnętrznych. Uczymy się dopiero wrażliwości na rzeczy, gdy robimy opisane ćwiczenia, ale tylko zdrowe naturalne przedmioty mogą służyć za temat do ćwiczeń, takie na które jak najmniej ma wpływ ludzka kultura, a więc najmniej spaczone. Są to obiekty przyrody.

Takie ćwiczenie myślenia, oparte na zjawiskach przyrody, jak je tu opisaliśmy, czyni z nas ludzi myślących rzeczowo. Na tym polega rzeczywista praktyczność. Kształtując w sobie element podstawowy, tj. myślenie, nauczymy się praktycznego ujmowania dnia powszedniego. Wskazane powyżej ćwiczenia dla duszy wytworzą w niej praktyczną orientację myślenia.

Uprawa wiedzy duchowej musi przynieść swoje owoce w postaci ludzi rzeczywiście praktycznych w życiu. Nie jest to tak ważne, czy człowiek może to lub owo uważać za prawdę, nade wszystko powinien on dojść do prawidłowego oglądania zjawisk. O wiele ważniejsze jest sposób w jaki Antropozofia przenika naszą duszę, pobudzając ją do działania, rozszerzając nasze horyzonty, aniżeli tylko teoretycznie wybiegać poza obręb zjawisk fizycznych i wnikać w to co duchowe.

Pod tym względem Antropozofia jest wiedzą naprawdę praktyczną.