Portret młodego Mozarta

Kilka miesięcy temu uwagę zwrócono na pewien portret młodego Mozarta, namalowany w Londynie podczas jego pobytu w latach 1764-1765, który przez długi czas pozostawał całkowicie zapomniany i ignorowany. Portret ten został ponownie odkryty i opublikowany – choć w bardzo zmniejszonym formacie – w holenderskim czasopiśmie Cœcilia z Hagi, w związku z dość krótkim, lecz obficie ilustrowanym artykułem na temat portretów Mozarta. Autorem tego opracowania był erudyta i krytyk, pan D.-F. Scheurleer.

Od tamtej pory pan Teodor de Wyzewa kilkukrotnie wspominał o tym portrecie, przywołując go m.in. w ostatnim rozdziale swojej znakomitej i pełnej życia monografii Młodość Mozarta, która ukazuje się na łamach Revue des Deux Mondes. Z przyjemnością mogę poinformować, że właśnie ukazała się w Paryżu artystyczna reprodukcja tego cennego portretu w dużym formacie, wydana przez pana Frédérica Gittlera, wydawcę sztuki (1). Teraz każdy miłośnik Mozarta lub osoba zainteresowana może dostrzec w nim odrobinę prawdziwej duszy i genialności młodego, a jednocześnie pełnego uroku, spontaniczności, radości i blasku Mozarta.

Portret ten, można to śmiało powiedzieć, jest jednym z najbardziej autentycznych, dokładnych i wymownych wizerunków Mozarta, jakie kiedykolwiek powstały. Prosta konfrontacja z najsłynniejszą akwarelą Carmontelle’a, stworzoną w Paryżu w roku poprzedzającym wizytę Mozarta w Londynie, wystarcza, aby potwierdzić podobieństwo. Wiadomo, jak daleko Carmontelle posuwał swoje niezwykłe umiejętności odwzorowywania podobieństwa, a kompozycja, w której uwiecznił Mozarta wraz z jego ojcem i siostrą, jest jednym z jego najbardziej udanych dzieł. Jednak żywotność młodej twarzy w londyńskim portrecie, która tym razem zwrócona jest prosto ku widzowi, oraz naprawdę prostolinijna i wymowna fizjonomia, wywołują wrażenie, jakiego żaden inny portret, niezależnie od wieku Mozarta, nie potrafi oddać w takim stopniu.

Z listu Nannerl, siostry Mozarta, wiadomo, że Zoffany namalował portret młodego Mozarta oraz inny przedstawiający jego ojca, podczas pobytu rodziny w Londynie od kwietnia 1764 do lipca 1765 roku. Jednak przez długi czas nie wiedziano, co stało się z tymi obrazami i dla kogo zostały wykonane. Podobno portret Leopolda Mozarta został niedawno sprzedany w Ameryce (?). Jeśli chodzi o portret Wolfganga, w 1836 roku znajdował się w posiadaniu kanonika katedry w Norwich, księdza Francisa Howesa. Dodaje się, że kiedy ksiądz Howes mieszkał w Lowerblade jako kapelmistrz, obraz wisiał w jego jadalni. To jego córka, starsza dama, która zmarła kilka lat temu, przekazała portret obecnemu właścicielowi.

Zoffany, a właściwie Johann Zaufally, pochodził z Ratyzbony. Po trzynastoletnim pobycie we Włoszech osiedlił się w Londynie około 1758 roku, zyskując już wcześniej uznanie dzięki swoim portretom olejnym i pastelowym. Wkrótce po przybyciu zyskał dużą popularność na dworze i został mianowany nadwornym malarzem przez króla Jerzego III. Stał się swego rodzaju „londyńskim Nattierem”, uwieczniając na płótnach wiele słynnych postaci świata arystokracji, sztuki i teatru. Najprawdopodobniej dzięki Johannowi Christianowi Bachowi, nauczycielowi muzyki królowej Charlotte, Zoffany został zachęcony do namalowania portretu młodego geniusza, którym był ośmioletni Mozart, wraz z jego ojcem.

Obraz o wymiarach 80 x 60 cm przedstawia dziecko stojące w półpostaci przed otwartą książką, na której widnieją jego imię „W.-A. Mozart” i data 1764. Mozart ubrany jest w mały surdut z dużymi guzikami, spod którego wystaje bufiasta koszula na przodzie, mankietach i kołnierzu. W rękach trzyma gniazdo z dwoma pisklętami i kilkoma jajami. Jego twarz, niemalże skierowana frontalnie ku widzowi, z lekkim uśmiechem, wyróżnia się jasnością wielkich oczu i światłem czoła, dodatkowo uwydatnionym przez sposób, w jaki włosy zostały zaczesane do tyłu, tworząc mały warkocz.

Portret Carmontelle’a, spopularyzowany dzięki doskonałemu grawerowi (stworzonemu zresztą głównie w tym celu), pozwala lepiej wyobrazić sobie obraz Zoffany’ego. Jak trafnie zauważył pan de Wyzewa, to tak, jakby dziecko, po skończonym występie, zeskoczyło z krzesła i odwróciło się w stronę widza.


(1) W Paryżu, 2 rue Bonaparte. Jest to sztych wykonany przez pana Charlesa Schutza o wymiarach 31 x 26 cm. Powstało 250 odbitek na papierze japońskim w cenie 50 franków, a także kilka odbitek artystycznych, na papierze japońskim i pergaminie, z dodatkowymi oznaczeniami, w cenie 75 i 100 franków. Oryginalny portret (o wymiarach 80 x 60 cm) znajduje się w Londynie, ale jest na sprzedaż. Osoby zainteresowane jego zakupem powinny skontaktować się z panem Gittlerem.

Prenumeratorzy, którzy chcieliby dokonać zakupu, mogą zlecić nam zamówienie lub skontaktować się w naszym imieniu z panem Gittlerem.
Redakcja „Lumière”.

Przywołując również najstarszy portret Mozarta jako dziecka, wykonany w Salzburgu, wnikliwy krytyk dodaje:
„Już obraz z Salzburga ukazywał nam głowę zbyt dużą w stosunku do zbyt szczupłego ciała; ale dopiero tutaj możemy zrozumieć, w jaki sposób ta dysproporcja nie przeszkodziła Wolfgangowi, przez całe jego dzieciństwo, wzbudzać sympatii swoją aparycją u tych, których zachwycał jego geniusz muzyczny”.

Tak, jak w przypadku sceny przedstawionej przez Carmontelle’a, ukazującej dziecko przy klawesynie, czerpiące radość z gry, w „wyjątkowej gracji ruchu jego dłoni, które – można by powiedzieć – unoszą się ponad klawiaturą”, lecz tutaj z nieocenioną zaletą – możliwością spotkania jego spojrzenia. Spojrzenia, które, mimo pozornej brzydoty twarzy, ujawnia całą czystość duszy Mozarta i jego wspaniałe piękno wewnętrzne.

Czujemy się tu w obecności „egzemplarza człowieczeństwa odmiennego od innych, subtelniejszego, bardziej duchowego i niemal uwolnionego od ograniczeń ciała”, z uśmiechem jak ze snu – „uśmiechem dziecka, które zdaje się słyszeć muzykę aniołów w raju”.

Pan Charles Schutz, wybitny grawer, który poświęcił swój talent na wykonanie ryciny oryginalnego obrazu, zasługuje na najwyższe uznanie za sposób, w jaki potrafił uchwycić to światło, które rozświetla całą twarz, rozjaśnia oczy i uwydatnia czoło. Jego grawerowanie, wyjątkowo precyzyjne i subtelne, zdołało niemalże oddać delikatność i urok malowidła, które, sądząc po fotografiach, znajduje się w doskonałym stanie zachowania.

Podsumowując, zarówno oryginał, jak i rycina są dziełami nie tylko o ogromnym znaczeniu, ale także pełnymi uroku i zasługującymi na honorowe miejsce w ikonografii muzycznej.

ksiądz Howes
(Guide musical, z 7 października 1906 r.)

źródło:  La Lumiere  NOVEMBRE 1906.