Ostatni artykuł w La Lumière dotyczący spirytualizmu eksperymentalnego skłonił wielu naszych subskrybentów do napisania do nas listów. Nie mogłem odpowiedzieć na wszystkie pytania. Wiele osób wierzy w możliwość manifestacji mediumicznych, ale brakuje im precyzyjnych wskazówek, jak je uzyskać. Uznałem za stosowne zamieścić w tym numerze dość szczegółową odpowiedź, jaką udzieliłem jednej z tych osób, aby ułatwić jej próby.
Niniejszy list stanowi pierwszą część nauki o spirytualizmie eksperymentalnym.
Szanowna Pani,
Mediumnizm, którego przejawy są dostępne dla wszystkich, to tzw. „mówiący stół”. Można nazwać tę formę mediumnizmu „ABC” spirytualizmu eksperymentalnego. Może się jednak zdarzyć, że nie posiada Pani tego rodzaju zdolności; w takim przypadku wszelkie wysiłki, aby je osiągnąć, nie byłyby wprawdzie zmarnowane – bo nic nie ginie – ale mogłyby stać się źródłem niekończącego się zmęczenia.
Gdyby była Pani w mojej obecności, mógłbym odkryć, jakie ma Pani predyspozycje. Ponieważ jednak jest Pani daleko, muszę, z ostrożności, zachować dużą powściągliwość w mojej ocenie – ponieważ, jak Pani zapewne rozumie, nie zajmuję się tym zawodowo.
Ukochane istoty, które utraciliśmy, nie są ani lepsze, ani gorsze, niż były na ziemi: ci, którzy byli dobrzy, pozostają tacy nadal, ci, którzy byli źli lub lekkomyślni, tacy wciąż są – ale będą się stopniowo doskonalić. Świat duchów, podobnie jak nasz, jest pełen istot bardzo odmiennych od siebie. Trzeba więc modlić się do Boga, modlić się gorąco, aby uchronił nas przed duchami przewrotnymi i złośliwymi.
Nie należy jednak popełniać powszechnego błędu polegającego na przekonaniu, że każdy duch, który nie mówi prawdy, jest złym duchem. Często jest to po prostu istota, która nie jest w pełni świadoma swojego stanu i którą powinniśmy pouczyć, a przede wszystkim pocieszyć.
Każdy z nas ma swojego przewodnika i niewidzialnych opiekunów. Nasz przewodnik, czyli anioł, inspiruje nas do czynienia dobra i czuwa nad nami. Rozmawiając z nim często w myślach, mamy już pewną ochronę przed złem. Dlatego aby właściwie przeprowadzić ewokację, należy zwracać się do swojego przewodnika, a nie bezpośrednio do zmarłej bliskiej osoby, która być może sama nic by nie mogła uczynić.
Podczas ewokacji swojego przewodnika, w samotności i ciszy, nie ma Pani powodów do obaw – gdyż jeśli Pani myśl jest ściśle zjednoczona z jego, stanowi to prawdziwą siłę. Podczas tej wyłącznej ewokacji przewodnika należy zwrócić uwagę na swoje wrażenia – to w ten sposób, po pewnym czasie cierpliwego studiowania samej siebie, odkryje Pani swoją prawdziwą mediumniczność.
Jeśli poczuje Pani delikatny powiew na czole, będzie to oznaczać, że przewodnik przekazuje Pani do umysłu to, co powinna Pani poznać. Jeśli w jakiejkolwiek części ciała odczuje Pani lekkie drżenie, będzie to znak, że otrzymuje Pani szczególną opiekę, aby w przyszłości mogła Pani osiągnąć to, czego pragnie.
Gdy przygotuje się Pani w ten sposób, należy położyć dłonie płasko na małym stole lub niewielkim stoliku (guéridon), przed którym będzie Pani wygodnie siedzieć. Nie ma znaczenia, czy dłonie są blisko siebie, czy oddalone, ale należy upewnić się, że wnętrza dłoni i palce lekko dotykają drewna, bez wywierania nacisku.
Po dwudziestu minutach cichego oczekiwania, jeśli nie zauważy Pani żadnych niezwykłych zjawisk – ani dźwięków, ani drgań w meblu przeznaczonym do doświadczenia – należy odłożyć próbę na następny dzień o tej samej porze. Nawet jeśli przez dłuższy czas nic się nie wydarzy, warto kontynuować tę samą procedurę codziennie przez trzy miesiące, chyba że poczuje się Pani źle lub nie będzie w odpowiednim stanie.
Jeśli po trzech miesiącach nie uzyska Pani żadnych rezultatów, będzie to oznaczać, że powinna Pani zrezygnować z mediumnizmu stołu.
Natomiast oznaki, które powinny dawać nadzieję, to: mrowienie w ramionach, chłodny powiew na dłoniach, stukania wokół Pani lub trzaski w drewnie mebli itp.
Ostrzegam Panią, aby nie podejmowała Pani ćwiczeń mediumnicznych bezpośrednio po posiłkach, ponieważ praktyka ta zazwyczaj hamuje funkcjonowanie żołądka. Nadmierne wysiłki fizyczne, a zwłaszcza umysłowe, mogą raczej osłabić działanie duchów, zamiast je wspierać. Nie ma innego zajęcia, które wymagałoby więcej naturalności i prostoty niż to. Należy skupić się wyłącznie na wykonywanej czynności i zachować milczenie, ponieważ duch, który został wywołany, powinien odnaleźć w myślach swojego evocatora spokój i szczerość. W przeciwnym razie może dojść do zamieszania i zawrotów głowy, a każda uzyskana w takich warunkach komunikacja będzie błędna.
Bardzo rzadko udaje się osiągnąć sukces w mediumnizmie stołu samodzielnie, nawet jeśli stół jest bardzo lekki. Powinny być co najmniej dwie osoby, a wybór partnera jest istotny, ponieważ pewne fluidy nie harmonizują ze sobą.
W historii pani de Girardin na Jersey, opisanej w numerze 10 La Lumière (strona 118), znajduje się dokładny opis metody, którą należy stosować, aby skłonić stół do „mówienia”.
Jeśli mediumnizm stołu nie przynosi rezultatów, warto spróbować mediumnizmu pisma lub wizji.
W przypadku pisma należy lekko trzymać pióro lub ołówek na białej kartce papieru. Dłoń powinna być nieco podparta, aby uniknąć zmęczenia, i trzeba pozwolić jej podążać za ewentualnym impulsem, który może otrzymać. Tak jak w przypadku stołu, jeśli po dwudziestu minutach nie ma żadnych rezultatów, należy przerwać próbę i powtarzać ją codziennie o tej samej porze.
Mediumnizm wizji może być spontaniczny, ale zazwyczaj zaczyna się od lustra lub szklanki z wodą. Do tego celu używa się najlepiej szklanki kryształowej, gładkiej (bez rzeźbień), napełnionej do trzech czwartych czystą wodą. Patrzy się w tę wodę w takich samych warunkach ciszy i skupienia, jak w przypadku stołu i pisma.
W przezroczystej i klarownej dla laika wodzie medium może odczytać wszystko, co duch pragnie mu przekazać lub co chce przekazać zgromadzonym osobom. Może także zobaczyć niezwykłe obrazy przedstawiające sceny z obecnego życia lub z naszych wcześniejszych wcieleń.
Radziłabym Pani, aby nigdy nie próbowała Pani więcej niż jednej metody naraz, a kolejne podejmowała dopiero po upewnieniu się, że pierwsze próby – przeprowadzone zgodnie z moimi wskazówkami – nie przynoszą efektów.
Wspominałam już, że osoby przebywające w samotności mają największe szanse na uzyskanie dobrych komunikacji – i potwierdziłam to własnym doświadczeniem. W licznych zgromadzeniach bardzo trudno jest zjednoczyć wolę uczestników. Niemal zawsze znajduje się tam ktoś sceptyczny lub żartowniś, który zakłóca przepływ fluidów lub przyciąga byty lekkie, ograniczone lub niekompletne. Takie istoty nie dostarczają nam żadnych satysfakcjonujących dowodów, a jedynie zniechęcają i rozczarowują.
Im mniejsza grupa eksperymentatorów, tym większa panuje między nimi harmonia, a tym samym większa szansa na sukces. Zespół pięciu osób, które łączy wspólna intencja, może doświadczyć najpiękniejszych zjawisk. Dwie osoby, które dobrze się ze sobą rozumieją, mogą, kładąc dłonie lekko na powierzchni ciężkiego stołu, sprawić, że uniesie się on na wysokość pięciu centymetrów nad ziemię.
Zdarza się nawet, że dziecko jest w tym silniejsze niż dorosły. Stół może się poruszyć, nawet gdy siedzi na nim niemowlę. Widzieliśmy to osobiście, całkiem niedawno.
Jeśli czegoś nie dopowiedziałam, jestem gotowa to uzupełnić. Jeśli pojawią się jakieś szczególne przypadki, proszę mi o nich donieść, a doradzę, co należy zrobić.
Lucie Grange
źródło: Conseils aux Expérimentateurs Lucie Grange; La Lumiere 15 FEVRIER 1883.