Sama już nazwa tych pierścieni wskazuje, że je robiono pod wpływem pewnych konstelacyj. W starożytności i w wiekach średnich były one bardzo pospolite i przypisywano im najcudowniejsze własności. Wyrabiano je z rozmaitych kruszców, a każdy z nich nosił nazwisko i wyobrażenie planety, pod którego opieką był zrobiony.
Złote pierścienie były poświęcone słońcu, srebrne księżycowi, cynowe planecie Jowisz, żelazne Marsowi, miedziane Wenerze, ołowiane Saturowi. Jeżeli w takim pierścieniu znajdował się kamień drogi, koniecznie musiał być symbolicznym, to jest odpowiednim do metalu przedstawiającego planetę. Tym sposobem karbunkuł był oprawiany w złote pierścienie szafir w srebrne, topaz w cynowe, rubin W żelazne, szmaragd w miedziane, granat w ołowiane. W księgach Hermesa Trysmegista czytamy następną, receptę na pierścień niewidzialności:
„Weź kamień zwany przez Greków Amin, który powinien być koniecznie zielony z czerwonemi i białemi żyłkami. Kamień ten utworzony pod wpływem Uranusa, uzdolnia do miłości tych, co go noszą na szyi w woreczku safijanowym. Aby być niewidzialnym wpraw go w pierścień srebrny, na którym wyryj znaki zodyjakalne.
Pierścień taki włożony na palec, bieleje i od wszelkich nieszczęść oswobadza, zwrócony zaś kamieniem do wnętrza ręki, czyni niewidzialnym. Wiele cudownych rzeczy robili za pomocą tego pierścienia królowie Giges i Salomon. W wiekach średnich znane też były pierścienie z gwoździa od szubienicy.
źródło: „Śwat Duchów” Leon Rogalski, Warszawa 1869