Osobliwe pożegnanie z instrumentem

„Magdeburger Correspondent” donosi:

Starsza zakonnica, która po rozwiązaniu klasztoru św. Marcina (Martinskloster), obecnie przekształconego w koszary, mieszkała od tamtego czasu jako gospodyni w domu proboszcza Liebherra przy kościele św. Marcina, zmarła w niezwykłych okolicznościach.

Kilka tygodni temu, jak miała to w zwyczaju, poszła rano o ósmej na mszę świętą do kościoła św. Marcina. Gdy nabożeństwo miało się rozpocząć, ogłoszono, że organista jest chory i nie może grać. Zakonnica, która w swoim dawnym klasztorze była organistką i wcześniej już nieraz zastępowała organistów, pospieszyła na chór do organów — mimo że nie dotykała instrumentu od dwunastu lat, a miała już 73 lata.

Zagrała z tak potężnym rozmachem, że cała wspólnota wiernych była pod wrażeniem jej kunsztu — aż do momentu „Gloria”. Wtedy przeciągnęła dłonią po całej klawiaturze, wydobywając dźwięk przypominający aeolską harfę, po czym organy nagle zamilkły, a zakonnica padła martwa przed świętym instrumentem.

Tygodnik donosi:

„Panna Liutgardis Trapp, urodzona w Weißbach we Frankonii, konwentualka i organistka byłego klasztoru św. Marcina oraz nauczycielka w związanej z nim szkole dla dziewcząt, zmarła w wieku 73 lat na atak apopleksji (udaru) w dzielnicy Brühl.”

źródło: Merkwürdiges Verscheiden einer Nonne; MAGICON STUTTGART – 1853.