Około 3 lata temu, ja oraz kilku moich przyjaciół przeprowadzaliśmy seanse spirytystyczne z użyciem stukającego stołu. Żaden z uczestników nie zajmował się wcześniej problemami okultystycznymi. Wyniki tych seansów były dla nas tym bardziej zaskakujące. Ponieważ później nigdy więcej nie doświadczyłem czegoś podobnego w czasie seansów ani nie słyszałem o tym od innych spirytystów, chciałbym podzielić się naszymi doświadczeniami.
Może nasze seanse pomogą rzucić trochę światła na tajemnicze życie duchowe. Chcę podkreślić, że byliśmy tylko we własnym gronie i nie mieliśmy obcego medium. Poza różnymi osobliwymi zjawiskami fizycznymi, szczególnie interesujący był pierwotny język używany przez „duchy”. Jeden z „duchów”, który nazywał się Lyrill Tonetscheff i twierdził, że jest Bułgarem, opowiedział nam o tym. Później pojawił się inny „duch”, Duńczyk, „Det Fosenede”. Oba „duchy” twierdziły, że po pewnym czasie nie będą mogły już do nas przychodzić i rzeczywiście więcej się nie pojawiły. Od tego czasu nigdy więcej nie usłyszeliśmy niczego na temat tego dziwnego języka, chociaż później wielokrotnie przeprowadzaliśmy seanse. Jednak jeden z moich przyjaciół, który szczególnie się tym interesował, został powołany do wojska i zginął na polu bitwy, więc nie mógł już brać w nich udziału. Jednak to nie może być powodem braku zjawisk, ponieważ wcześniej również eksperymentowaliśmy bez niego. Co do samego niezwykłego języka, miał on całkowicie jednolitą, bardzo prostą gramatykę, bez żadnych nieregularności. Idiom tego języka był nam wszystkim całkowicie nieznany. Tylko niektóre słowa przypominały nam znane języki. Nie sądzę, żeby to był prawdziwy pierwotny język, który musiał być zbudowany całkowicie inaczej. Fragmenty, które zachowały się z prawdziwego pierwotnego języka, mają w każdym razie zupełnie inny charakter. Aby podać przykład, przytoczę werset, który „duch” określił jako kapłańskie powiedzenie:
Owotodoro sintipanti datam,
Nenihanohn sontifonti satam,
Onontosinta soridori edehur
Tinantapontam.
To miało znaczyć po niemiecku:
„Róża wiatrów w dal, –
Szukaj mocno w górze, Aż zrozumiesz – świętą liczbę”. (patrz przypis na dole)
Święta liczba miała wynosić 150. Jak już wspomniałem, nie sądzę, żeby to był prawdziwy pierwotny język, lecz że pewne astralne wpływy pobudziły naszą podświadomość do jego stworzenia. Z następującego powodu: choć charakter większości słów, jak np. przytoczonego powiedzenia, był nam całkowicie nieznany, to jednak istniało wiele innych słów, które brzmiały podobnie do znanych nam języków. Na przykład „dikongpong” miało oznaczać „mówić” (łacińskie: dicere); „bulonopong” : chcieć (starożytne greckie: βούλομαι, boulesthai); „holopanta” : wszystko (starożytne greckie: ὅλος [holos], „całość” i πᾶς [pas], „każdy”); „pacholopong” : móc (hebrajskie: יָכוֹל, jachol); „elöi” : Bóg (hebrajskie: אֱלֹהִים, Elohim) i wiele innych odpowiedników. Na nasze pytanie odpowiedziano również, że w naszym języku są jeszcze dziś słowa, które można wyprowadzić z tego języka. Słowo „słoń” miało brzmieć: „eloafanti”, „biało-zębne zwierzę”, z eloa, białe, świecące, od którego pochodzi eloi, świecący, Bóg, oraz z fonti: ząb (łacina: dens, dentis; grecki: ὀδούς, ὀδόντος, odont). To zaskoczyło nas tym bardziej, że wiedzieliśmy, iż etymologia słowa „słoń” wywodzi się inaczej. Nasze słowo „pięć” miało brzmieć: „fenofa”. „trapösi” miało oznaczać stół (grecki: τράπεζα, trapeza).
(Tecvreea „Trapez”). – Rzeczą godną uwagi było następujące zjawisko: Gdy nie byłem obecny na seansach, zauważano, że brakowało słów o charakterze hebrajskim. Spośród wszystkich uczestników tylko ja znałem trochę hebrajski. Jeśli nie było nikogo, kto rozumiał grecki lub łacinę, to odpowiednie słowa również zazwyczaj nie pojawiały się. Muszę jednak zaznaczyć, że większość z nas znała te języki. Cała sprawa byłaby bardzo prosta do wyjaśnienia, gdyby nie było również tak wielu całkowicie nieznanych słów oraz tej osobliwej gramatyki. Nie może to być oszustwo, ponieważ czasami przeprowadzaliśmy seanse tylko we dwójkę, które również były udane. Próbowaliśmy wszelkich kombinacji. – Ludzie, którzy „dawniej mieli mówić tym językiem”, mieli bardzo wysokie poglądy etyczne, ale całkowicie zdegenerowali. Chcę na koniec przytoczyć werset, który jest charakterystyczny:
Simsa-lechti wozniwöar – koditara lonoliwung –
tölchan wbsimonoran holopanta neoroaz –
siutipant’ osani-sao.
Po niemiecku: Głupie serce snuje dumne plany, zaniechaj tego i pomyśl: wszystko płynie do morza wieczności. –
Nie chcę dłużej zajmować się tą sprawą, chcę tylko jeszcze dodać, że „przekazy z zaświatów” były często prowadzone także po łacinie. Muszę też zawsze myśleć o dziwnej strofie w metrum alcejskim, którą nam przekazano i która miała odnosić się do szczególnego przyszłego wydarzenia. Brzmiała ona:
Gdy Sothis rzuci najkrótszy cień,
Ma zostać mężem Królowej Niebios.
Wtedy cieszcie się, ludzie, bez miary,
Szczęście i radość wieczna będzie waszym udziałem.
Sothis to egipski Syriusz. Poza tym strofa jest dla mnie całkowicie niejasna. Czy istnieje dla niej jakieś wyjaśnienie?
Chcę jeszcze krótko zwrócić uwagę na coś innego. Wielu okultystów, którzy z trudem starają się opanować swoje myśli, nie odnosi w tym powodzenia mimo największego wysiłku woli. Najczęściej wynika to z tego, że nie próbowali kontrolować swoich snów ani chronić się przed szkodliwymi wpływami zewnętrznymi podczas snu. Sądzę, że mogę śmiało powiedzieć, iż nic nie jest bardziej szkodliwe dla rozwoju okultystycznego niż nieopanowane życie snów. Dobrą metodą jest ta opisana przez Leadbeatera w jego książeczce „Sny”: „Przed zaśnięciem należy przyciągnąć materię astralną poprzez wysiłek woli i zbudować z niej coś w rodzaju osłony, gęstszej aury. Następnie należy postanowić sobie, że we śnie będziemy świadomi, że śnimy, aby nie ulec niechcianym wpływom. – Dzięki tej metodzie możliwe jest faktyczne opanowanie nieświadomych reakcji duszy. Także w ciągu dnia ma się wtedy dużo większą kontrolę nad sobą.
Na koniec chcę jeszcze opowiedzieć o działaniu tzw. pozycji lotosu. Niedawno – prawdopodobnie w wyniku kuracji – cierpiałem z powodu silnych bólów brzucha. Wtedy przyszło mi na myśl, aby przyjąć pozycję lotosu i medytować przy użyciu sylaby: dha-um oraz Ounover, tj. pozwolić tym słowom przepływać przez ciało. Efekt był zaskakujący. Przez chwilę oddychałem regularnie, rozlało się po mnie nieopisane uczucie, a bóle zniknęły spontanicznie. To nie mogła być tylko autosugestia, ponieważ wcześniej nie przyniosła żadnego efektu. Za drugim razem było tak samo.
Die Ursprache der Geister und andere Erlebnisse Von Joni Sarrnan; „Zentralblatt für Okkultismus” Miesięcznik do badania całokształtu nauk tajemnych, Juni 1920.
nazwa niemiecka: „Zentralblatt für Okkultismus” Monatsschrift zur Erforschung der gesamten Geheimwissenschaften, Juni 1920.
Inny zapis to: অবতদর সিঁতিপাঁতি দাতাম, নেনয়হানঃন সনটিফোনটি সাতাম, অনন্তশিন্তা সৃদরি এদেহর তিনান্তপন্যাম.
a tłumaczenie to: Sposobów na zdobycie pracy jest wiele, ale najważniejsze jest to, żeby ją znaleźć.