Organizacja spotkań mediumistycznych

Sześć osób obecnych na pierwszym seansie miało sześć różnych poglądów na temat tego, z czym dokładnie mieli do czynienia. Żadna z nich nie była od razu gotowa zaakceptować twierdzenia stołu o duchowej interwencji, a ich opinie na temat autentyczności zjawisk oraz roli podświadomego wpływu samych uczestników były różne. Wszyscy jednak zgodzili się, że mają do czynienia z czymś, co wymagało starannego i systematycznego zbadania.

Po dodaniu do grupy dr. Fredericka Caldwella, brata pani Brown i dentysty z Bostonu, utworzyli oni grupę o nazwie ABC, nazwanej tak od ich nazwisk. Grupa ta spotykała się tak często, jak to było wygodne, początkowo na przemian w domu przy Lime Street i w rezydencji Brownów w Beachmont, a później koncentrując się na Lime Street, gdzie mogli mieć pokój przeznaczony wyłącznie na potrzeby seansów. Z przyjaciół, którzy dołączali lub byli zapraszani od czasu do czasu, należy wspomnieć przede wszystkim o:

Dr. Marku A. Richardsonie, bostońskim lekarzu z wieloletnią praktyką, który miał na swoim koncie cenną pracę naukową w zakresie badań nad szczepionką przeciwko tyfusowi. Dwanaście lat wcześniej, po stracie dwóch synów podczas epidemii paraliżu dziecięcego, wycofał się z aktywnej praktyki, aby poświęcić się poszukiwaniom złośliwego organizmu odpowiedzialnego za tę chorobę. Uważam, że jego skromne oświadczenie w „Who’s Who” nie oddaje w pełni jego osiągnięć w tej dziedzinie.

Nazwisko panieńskie pani Richardson to Lord. Spośród jej krewnych uczestniczących czasami w seansach należy wymienić niezamężną siostrę, mężatkę panią Frothingham, syna Davida oraz córkę „Patty”.

Z rodziny F. H. jego ojciec, D. G. C., i matka brali czasami udział w seansach, jednak ojciec miał zamknięty umysł na ten temat i wolał nie uczestniczyć. Żona F. H. nie przychodziła bez niego. Jego siostra, Laura C., wykładowczyni języka hiszpańskiego w Teachers College w Nowym Jorku, wyróżniała się entuzjazmem, którego brakowało jej rodzicom.

Inne nazwiska pojawiające się bez szczegółowego opisu dotyczą przyjaciół rodziny. Z tych, którzy byli najczęściej obecni, najbliżsi są prawdopodobnie Stewarci, Litzelmannowie i Janneyowie. Warto wspomnieć także o Wendellu Murrayu, znanym bostońskim prawniku, oraz dr. Harrym W. Goodallu, lekarzu o równie dużym autorytecie zawodowym.

Począwszy od drugiego spotkania, 3 czerwca 1923 roku, prowadzono szczegółowy zapis wszystkich seansów. Pani Richardson przyjęła na siebie odpowiedzialność za sporządzanie dokumentacji, gdy była obecna, a w jej nieobecności F. H. sam to robił. Krytycznie można ocenić, że zapisy te były dokumentami indywidualnymi, odzwierciedlającymi osobiste obserwacje i wrażenia, które rzadko były czytane i formalnie akceptowane przez innych obecnych. Czyni to ich dokładność bardziej wątpliwą, niż gdyby były sporządzane według innej procedury, i często są one niestety niepełne, pomijając właśnie te informacje, które byłyby najcenniejsze. Jednakże są one jedynym zapisem z początkowych miesięcy działalności medium – w rzeczywistości z całego pierwszego roku – i należy je przyjąć z wdzięcznością za dostarczone informacje.

Podczas wczesnych seansów światło czerwone było włączone przez cały czas. Muzyka z gramofonu była odtwarzana sporadycznie. Grupa siadała wokół stołu, trzymając dłonie lekko na jego powierzchni i czekając na reakcję, która pojawiała się po pewnym czasie w postaci dziwnego, obrotowego ruchu stołu, krążącego wokół w kółko, bez tendencji do wychodzenia poza krąg kolan i krzeseł. Zjawisko to uznawano za ogólne powitanie od obecnych duchów, a następnym krokiem było zapytanie ich, ile ich jest. Stół liczył ich przez wstrząsy lub pochylenia; pojawiały się liczby od czterdziestu czterech do jednego, a przez pierwsze miesiące zwykle była ich około tuzina. Następnie pytano, ile duchów przypadało na poszczególnych uczestników; po czym, przechodząc przez imiona zmarłych krewnych i przyjaciół, stół odpowiadał „tak” lub „nie”, aż lista została uzupełniona. Czasami jednak nie udawało się uzyskać pełnego wyniku, gdy uczestnikom nie przychodziły na myśl imiona ostatnich duchów.

Gdy lista była gotowa, uczestnicy zadawali pytania, a stół odpowiadał, rzekomo pod wpływem jednego lub innego ducha. Jedyną alternatywą dla swobodnego sugerowania tematów i konkretnych odpowiedzi przez uczestników było uciążliwe komunikowanie się przez „takowanie” liter alfabetu, co ostatecznie prowadziło do utworzenia wiadomości. Ta metoda była stosowana jedynie w sytuacjach awaryjnych, kiedy nie było innego sposobu na uzyskanie informacji uznanej za ważną. Z bardziej standardową techniką komunikacji „tak i nie” można było prowadzić swobodną wymianę informacji, na ile pozwalała metoda. Duchy przejmowały kolejno stół, a często w krótkim czasie słychać było od pół tuzina do więcej duchów. To, co to wszystko oznaczało w kontekście zachowania stołu, zostanie opisane w innym miejscu.

Z czasem program uległ znacznemu uproszczeniu. Początkowo było dwadzieścia czy trzydzieści duchów kontrolujących, które mogły przekazywać wiadomości każdej nocy, jednak stopniowo większość z nich została zepchnięta na dalszy plan, a brat Walter przyjął dominującą pozycję. Przez ostatni rok to on wyraźnie i jednoznacznie stał się głównym operatorem po drugiej stronie. Mark i John, dwóch synów Richardsonów, nadal pojawiają się czasami, choć w ograniczonym zakresie. Jednak obecność większości innych duchów jest jedynie symboliczna – nie pojawiają się już w rozmowach i rzadko, jeśli w ogóle, wspomina o nich Walter; ich wsparcie jest wyłącznie milczące. Należy zaznaczyć, że ten paragraf odzwierciedla już pogląd na domniemanych duchowych operatorów, który zostanie wyjaśniony w pełni w następnym rozdziale.

Pod każdym innym względem początkowy, prosty program został wzbogacony przez komplikacje, które obrały dwa główne kierunki. Różnorodne fizyczne manifestacje, niezwiązane bezpośrednio z komunikacją, ale przypisywane Walterowi i najwyraźniej oferowane same dla siebie, zaczęły pojawiać się z coraz większą częstotliwością i intensywnością.

źródło: “MARGERY” THE MEDIUM „MARGERY”  BY J. MALCOLM BIRD, London 1925.