Okultyzm od środka

Każdy, kto wyrusza na poszukiwanie, powinien od czasu do czasu zatrzymać się, aby określić swoje położenie. Szczególnie dotyczy to takich poszukiwań, jak dążenie do oświecenia, gdyż z każdym błyskiem wglądu czy iluminacji lepiej widzimy swoją ścieżkę i cel. Gdy tą ścieżką jest Ścieżka Okultystyczna, która niewątpliwie przebiega przez krainę iluzji, jakże wielka jest potrzeba wiarygodnych punktów orientacyjnych!

Nauka okultystyczna stawia przed swoimi adeptami problemy, które nie pojawiają się w żadnej innej dziedzinie wiedzy studiowanej przez człowieka. We wszystkich innych gałęziach nauki istnieje swobodna wymiana między laboratoriami; wyniki są otwarcie publikowane, a przyjmuje się, że w takich publikacjach przedstawia się jasno podstawy teoretyczne oraz stosowane metody. Ten zdrowy stan rzeczy nie występuje w nauce okultystycznej, gdzie tajemnica jest regułą dnia, a cały ruch podzielony jest na niezliczone bractwa i stowarzyszenia, z których każde zazdrośnie strzeże swoich sekretów jako głównego środka przyciągania nowych kandydatów.

Wspólne dla wszystkich tych organizacji są jednak pewne tradycje, które wszystkie je łączą i wspierają. Najważniejszą z nich jest wiara w istnienie tajemnej wiedzy oraz Mistrzów Mądrości, którzy nad nią czuwają. Każde okultystyczne bractwo, z jakim się zetknęłam, twierdzi, że ma dostęp do tego zasobu wiedzy i jest w kontakcie z tymi Mistrzami. Pierwsze pytanie, jakie musimy sobie zadać, dotyczy prawdziwości tego przekazu. Czy powszechność tego przekonania przemawia na jego korzyść, czy może przypomina nam historię Andersena o „Królu, który nie miał ubrań”?

W tej zachwycającej i jakże prawdziwej opowieści królowi oferuje się strój uszyty z tkaniny widocznej tylko dla uczciwych ludzi, niewidzialnej dla oszustów. Ku swojemu przerażeniu, gdy stroje docierają, król stwierdza, że ich nie widzi, ale ponieważ wszyscy jego dworzanie zachwycają się ich pięknem, dochodzi do wniosku, że to jego własne wady uniemożliwiają mu ich zobaczenie. Aby nie stracić twarzy, również je podziwia i starannie zapina wyimaginowane guziki.

Gdy po raz pierwszy weszłam do ruchu okultystycznego, opowiadano mi zwyczajowe historie, które powtarzałam w dobrej wierze. Teraz, po dwudziestu latach, pytam siebie: czy starannie zapinam wyimaginowane guziki? Odpowiadam na to, że według mojej najlepszej wiedzy i przekonania metoda okultystyczna jest rzeczą niezwykłą i bardzo wartościową, ale organizacja bractw okultystycznych to w większości bujda.

Aby uzasadnić to kłopotliwe stwierdzenie, muszę wyjaśnić, czym w moim doświadczeniu okazała się nauka okultystyczna. Ludzki umysł posiada pewne zdolności, o których współczesny Zachód wie niewiele lub nic; oficjalna psychologia z pewnością ich nie zna. Wszechświat także posiada aspekt bardziej przypominający umysł niż materię, o którym również nic nie wie europejska nauka. Pewne typy temperamentu mają naturalny dar postrzegania umysłowej strony natury, podobnie jak pewne osoby mają talent do muzyki; inni są stosunkowo nieczuli. Proporcja takich osób w społeczeństwie oraz stopień ich rozwoju różnią się znacznie w zależności od ras i epok. Rasa anglosaska jest przesycona elementem celtyckim, a Celtowie są bardzo wrażliwi psychicznie. Najbardziej utalentowaną pod tym względem rasą są bez wątpienia Hindusi.

EPOKA ŚWIĘTYCH I CZAROWNIC
Epoki różnią się także pod względem sprzyjających warunków dla kultury psychicznej. Są wieki rozumu i wieki wiary. Wiek wiary w Europie przyniósł Kościołowi jego największych świętych, ale również wydał dziwne anomalie alchemii i kultu czarownic, które usiłowały rozwijać się mimo represji i prześladowań. Na Wschodzie, gdzie nie było zorganizowanych prześladowań psychizmu i jego nauki, powstała filozofia oparta na Niewidzialnym i osiągnęła bardzo wysoki poziom rozwoju.

W Europie nie mieliśmy takiej filozofii; nastąpiło wyraźne zerwanie między wiekiem wiary a wiekiem rozumu. Filozofia ta została wprowadzona na Zachód przez Mme. Bławatską, a w jej świetle zaczęliśmy na nowo badać to, co pozostało z naszego religijnego dziedzictwa ze starożytnego świata. Bogactwo, jakie to przynosi, zostało jasno ukazane w pierwszym ważnym dziele Mme. Bławatskiej, „Izis bez zasłony”, napisanym zanim nawiązała bliski kontakt z wpływami wschodnimi.

Jednakże, choć nasza kultura mogła być pozbawiona filozofii dotyczącej niewidzialnych rzeczywistości ujawnionych przez psychizm, nie była całkowicie pozbawiona pewnego praktycznego doświadczenia w sztukach okultystycznych. Mądre kobiety w każdej wiosce rzucały i usuwały zaklęcia; cyganie za srebrną monetę czytali z kart dłonie naiwnych; a uczeni, których naturalny psychizm nie znajdował zrozumienia ani u nich samych, ani u innych, odchodzili z murów ortodoksyjnej nauki, jak Uczony Cygan Mathew Arnolda, aby eksperymentować z dziwnymi sztukami pod okiem nieuczonych i prostolinijnych praktyków. Ci ostatni nie oferowali żadnej teoretycznej podstawy poza tym, co było przekazywane w ukrytej i enigmatycznej formie przez autorów, którzy często nie mieli słów, by zapisać swoje doświadczenia, a ich pisma były pełne ostrożności wobec prawa, które uważało takie badania za wysoce niepożądane i karało je stosami i liną.

Zachód: Niedostateczne przygotowanie
Zachód, wskutek tego, jest źle przygotowany zarówno pod względem temperamentu, jak i tradycji, by poradzić sobie z otwarciem na Niewidzialne, które nastąpiło wraz z szerokim zainteresowaniem tymi sprawami w drugiej połowie XIX wieku i które od tamtej pory stale wzrasta. Europejska tradycja okultystyczna znajduje się zatem w podobnej sytuacji, w jakiej znajdowały się banki w Ameryce przed reformą Roosevelta: składa się z niezliczonych przedsięwzięć „dzikich kotów” (niepewnych finansowo), przeważnie niewypłacalnych zarówno duchowo, jak i materialnie, które nie są pod kontrolą żadnej centralnej organizacji.

Psychologia nadprzyrodzonego
Organizatorzy tych bractw i stowarzyszeń, o ile wynika to z mojego doświadczenia, są na ogół bardzo słabo przygotowani do pełnienia swojej funkcji. Jeśli tradycja okultystyczna reprezentuje sumę doświadczeń nadzmysłowych ludzkości – a tak właśnie twierdzę – wynika z tego, że aby krytycznie oceniać i adekwatnie nauczać tej dziedziny, człowiek musi posiadać głęboką wiedzę o psychologii, zwłaszcza psychologii stanów nadprzyrodzonych i podświadomości, które są z nią ściśle powiązane. Odpowiednie kompetencje w tym zakresie są rzadkością wśród przedstawicieli nauki nadzmysłowej w jakiejkolwiek jej formie.

Moją główną siłą w tej dziedzinie było to, że miałam gruntowne praktyczne przeszkolenie i szerokie doświadczenie w psychoanalizie, zanim w ogóle zetknęłam się z okultyzmem, i zawsze stosowałam metodę analityczną jako kamień probierczy do testowania wszelkich form nadświadomości, z którymi miałam do czynienia.

Drugą niezbędną kwalifikacją dla nauczyciela nauk okultystycznych, jeśli przyjmuje się moją definicję tej dziedziny jako zbioru tradycji wynikających z doświadczeń nadprzyrodzonych, jest odpowiednie wykształcenie w zakresie literatury, w której zapisane są starożytne tradycje. Oczywiście nie można oczekiwać od jednej osoby specjalistycznej wiedzy na temat wszystkich źródeł tradycji ezoterycznej, ale każdy, kto chce być inicjatorem, powinien być wystarczająco wykształcony, by korzystać z prac uznanych uczonych w tych różnych dziedzinach. Powinien być zaznajomiony, na przykład, z pracami takich ludzi jak Frazer, Budge, Mead czy Waite; z pracami Jane Harrison i Jowetta. Serie takie jak Loeb Classical Library czy Sacred Books of the East nie pozostawiają żadnego usprawiedliwienia dla opierania się wyłącznie na sporadycznych cytatach jako źródle wiedzy o tradycji okultystycznej.

Prawdziwa tajemna wiedza
Kiedy po raz pierwszy zostałam inicjowana w tradycję okultystyczną, powiedziano mi, że przekazana mi wówczas tajemna wiedza nigdy nie została ujawniona nieinicjowanym. Szersza lektura i dostęp do oryginalnych źródeł pokazały mi, że cała ta wiedza jest albo już opublikowana w tłumaczeniach, albo łatwo dostępna dla uczonych w muzeach narodowych i bibliotekach.

Dwaj główni propagatorzy okultyzmu na Zachodzie, Madame Blavatsky i MacGregor Mathers, oddali wielką przysługę, zbierając te rozproszone fragmenty, interpretując te tajemnicze powiedzenia i udostępniając je studentom – tak jak zrobił to wielki uczony Sir James Frazer w swoim monumentalnym dziele The Golden Bough. Jednakże, choć The Golden Bough może być słusznie uważane za oryginalne dzieło Sir Jamesa Frazera, a prawa autorskie do niego przysługują mu z racji układu materiału i sformułowania myśli, żaden uczony przy zdrowych zmysłach nie rościłby sobie prawa własności do kultu Natury czy mitów o pochodzeniu ognia.

Przytłaczająca liczba odkrytych tajemnic
Madame Blavatsky bardzo mądrze podaje swoje źródła zarówno w książce „Izis bez zasłony”, jak i „Tajemnej doktrynie”. Dopiero w późniejszych etapach rozwoju Towarzystwa Teozoficznego pojawia się tak wiele elementów nadnaturalnego autorytetu i objawień.

MacGregor Mathers całkowicie niesłusznie tworzył tajemnice tam, gdzie ich nie było, wprowadzając w błąd prostoduszne dusze i narażając się na krytykę uczonych. Liczba rzeczy, które przysięgałam utrzymać w tajemnicy, tylko po to, by później znaleźć je na półkach antykwariatów, jest naprawdę oszałamiająca. Na przykład przysięgałam zachować w tajemnicy sam fakt istnienia zakonu okultystycznego założonego przez niego, a jednak informacja ta została opublikowana we wstępie do jego największego dzieła „The Kabbalah Unveiled”, wraz z zaproszeniem do zgłębiania tematu. Stopniowo prześledziłam źródła wszystkich „tajnych” tabel korespondencji, które stanowią podstawę nauk „Złotego Brzasku”, i wszystkie znajdują się na półkach biblioteki mojego bractwa, Fraternity of the Inner Light, i wypożyczamy je każdemu, kto chce je zobaczyć.

Tworzenie tajemnic z takich rzeczy jest grzechem przeciwko Światłu. Jedynym powodem, dla którego książki Starożytnej Mądrości są trudne do zdobycia, jest bardzo ograniczone zainteresowanie nimi wśród społeczeństwa, co skutkuje niskimi nakładami, które szybko się wyczerpują i stają się rzadkością. Gdyby znalazł się ktoś, kto zrobiłby dla literatury okultystycznej to, co milioner Loeb zrobił dla literatury klasycznej, nie byłoby miejsca dla handlarzy tajemnic i ludzi sprzedających przysięgi zachowania sekretów.

Czy zatem odrzucam okultyzm?
Czy wobec tego wszystkiego można uznać, że całkowicie odrzucam okultyzm? Wręcz przeciwnie, twierdzę, że tylko potwierdzam moją pierwotną tezę, że filozofia okultystyczna jest prawdziwa, a zakony okultystyczne to czcza gadanina. Można jednak słusznie zapytać: „Jak to się stało, że ty, Dion Fortune, jesteś opiekunką okultystycznego bractwa?”. Odpowiem na to, że Fraternity of the Inner Light przeszło rygorystyczny i systematyczny proces, który Amerykanie trafnie określają jako „odtajemniczenie” („de-bunking”), i opiera się na solidnych podstawach techniki psychologicznej, tradycji naukowej i praktycznego okultyzmu, którego testem są konkretne rezultaty („znaki, które podążają”).

Sekretne nauki okultystyczne nie są ograniczone do inicjowanych – każdy, kto może uzyskać kartę czytelnika w British Museum, ma do nich dostęp. W rzeczy samej, niewiele zostało nieopublikowane przez Madame Blavatsky i Aleistera Crowleya; zmieściłoby się to na przysłowiowej trzypensówce. Zinterpretuj to wszystko przy pomocy „Psychologii nieświadomości” Junga i „Sugestii i autosugestii” Baudouina, a będziesz miał całość „prawa i proroków”.

Prawdziwy sekret inicjowanych
Prawdziwe sekrety inicjowanych nie polegają na wiedzy teoretycznej, lecz na praktycznej technice. Są one porównywalne do genialnego rysunku Michała Anioła lub wspaniałego tonu gry Fritza Kreislera – nie powinny być traktowane jako „sekrety handlowe”. Najwyższe osiągnięcia zarówno artysty, jak i muzyka opierają się na prawach perspektywy i akustyki; te z kolei mają matematyczne podstawy. Michał Anioł mógłby być bardziej ceniony przez potomnych, gdyby perspektywa umarła razem z nim, a malarstwo wróciło do bizantyjskiego stylu po krótkim okresie świetności, jaki osiągnął mistrz. Jednak ludzkość byłaby wtedy o wiele uboższa.

Nasze prawo nie przewiduje wieczystych praw autorskich do książek ani trwałego prawa własności do wynalazków; po pewnym czasie wszystkie odkrycia ludzkiego umysłu stają się wspólnym dobrem ludzkości. Dlaczego zatem największa z nauk – duchowa nauka o zbliżaniu się do Boga – miałaby być traktowana jak sekret handlowy? W ciągu dwudziestu lat badań nad tym zagadnieniem nie znalazłam żadnego wewnętrznego ani praktycznego powodu, dla którego tak miałoby być, i z pewnością nie ma ku temu żadnego uzasadnienia w przyzwoitości. Co więcej, wszystkie sekrety zostały już raz lub więcej razy ujawnione. Dlaczego zatem próbować znów zepchnąć je w mrok?

Współczesna reinterpretacja starożytnej mądrości
Starożytne metody, choć fragmentaryczne, są tak cenne jak marmury Elgina, ponieważ zawierają jedne z najwyższych osiągnięć ludzkiego ducha, które w swojej formie nigdy nie zostały przewyższone. Umysł starożytności był bowiem bliższy kosmicznej świadomości niż umysł współczesny, z powodów, które omówię później.

Moim celem jest reinterpretacja starożytnej mądrości w świetle współczesnej myśli, tłumaczenie archaicznych terminów na język filozofii i nauki, abyśmy mogli powiązać Tradycję Misteryjną z precyzyjną wiedzą, jaką posiadamy dzisiaj. Wynik tej syntezy nazwałam „metafilozofią” i określiłam ją jako zbiór wiedzy uzyskanej poprzez dedukcyjne rozumowanie od pierwszych zasad, które pochodzą z wewnętrznych właściwości samego umysłu.

Tak zbudowano całą naukę okultystyczną, tradycję ezoteryczną i Misteria. Tylko rozumiejąc naturę techniki, która została zastosowana, możemy interpretować jej wyniki; różni się ona bowiem od sposobów myślenia, do których jesteśmy przyzwyczajeni, i nie możemy stosować do niej zasad logiki opartej na doświadczeniach zmysłowych.

Mam nadzieję dostarczyć studentom ludzkiego umysłu odpowiednika Kamienia z Rosetty, aby mogli tłumaczyć tę zawiłą masę mitów i symboli. Współczesna psychologia to grecki zapis na Rosetcie Tradycji Okultystycznej.

źródło: OCCULTISM PROM THE INSIDE By Dion Fortune From the „London Forum” April 1934; Round Robi California Decembert 1968.