Objawy intelektualne w uśpieniu magnetycznem

Jeżeli magnetyzowanie bez uśpienia, na jawie, może być jeszcze całkiem „czyste“, wolne od wszelkiego wmieszania się sugestji, to trudniej już oddzielić się dadzą objawy w uśpieniu, pochodzące z czystego działania magnetyzmu, od objawów pochodzenia sugestywnego.

W życiu codziennem wszyscy mniej lub więcej świadomie ulegamy sugestjom, bądź to obcym, bądź własnym, Każde nasze wnioskowanie jest do pewnego stopnia sugestją. Gdy uda mi się przeskoczyć rów głęboki, wnioskuję, że przeskoczę go także po raz drugi, i tym wnioskiem sugeruję sobie, że mam zdolność przeskakiwania takiego rowu. Gdybym zaś po pierwszym skoku wnioskował, że siły fizyczne, na ten skok zużyte, nie wystarczą mi na skok następny, sugerowałbym sobie, że już drugi raz przeskoczyć nie potrafię. Ta sugestją mogłaby rzeczywiście spowodować, że przy drugim skoku wpadłbym w środek rowu. Otóż różne autosugestje, a podobnież heterosugestje, działają także podczas zabiegów magnetycznych. Aby je o ile możności odsunąć od działania, wystrzega się rozumny magnetyzer wszelkiego uprzedzania chorego o tern, jakie następstwa pojawią się po zabiegach. Wystrzega się nawet poddawania sugestyj sobie samemu, wie bowiem, że w magnetyzmie działa także sugestją myślowa, zatem jego myśli mogłyby się przenieść do świadomości chorego. Dlatego to magnetyzer nigdy nie określa – nawet samemu sobie – jaki ma być efekt jego zabiegów: nie oczekuje ani gorączki, ani opadnięcia temperatury, ani reakcji jelit, ani uśnięcia; wykonywa zabiegi, nie myśląc wcale o tern, jak one podziałają na chorego i czy w ogóle podziałają. .

Dlaczego sugestją myślowa działa w magnetyzmie, a nie działa w hipnotyzmie, wyjaśnienia do pewnego stopnia dostarcza zjawisko „raportu”, czyli łączności. Zdolności telepatyczne posiadają niemal wszyscy ludzie, jakkolwiek w bardzo różnych stopniach. Otóż te zdolności nie potęgują się w uśpieniach hipnotycznych, lecz zostają na takim samym stopniu, w jakim były na jawie. Nie potęgują się zaś dlatego, że między hipnotyzerem a uśpionym niema żadnej łączności; wszak na uśpionego może działać tak samo dobrze ktokolwiek inny, podstawiony przez hipnotyzera, a równie dobrze może działać zegar, dzwonek, gramofon.

W magnetyzmie natomiast istnieje między magnetyzerem a chorym łączność tem ściślejsza, im sympatja wzajemna obu jest większa. Łączność ta („raport”) przenosi myśli i wrażenia jednego na drugiego, dozwalając np. magnetyzerowi wprawnemu wyczuć mniej lub więcej wyraźnie siedlisko i rodzaj cierpienia u chorego. Ta łączność, ta zdolność telepatyczna, potęguje się w czasie uśpienia magnetycznego; a podobnież rozwija się przez częste magnetyzowanie także bez usypiania. Zdarza się wtedy, że uśpiony odpowiada magnetyzerowi na pytania, wcale jeszcze nie wypowiedziane, lecz tylko w myśli przezeń sformułowane.

Łączność ta jednak niema żadnych cech podporządkowania się uśpionego pod wolę magnetyzera. Uśpiony nie ulega żadnym jego rozkazom – mówię tu o magnetyzmie czystym – i np. nie odpowiada na jego pytania, nawet głośno wypowiedziane, jeżeli nie chce. W hipnotyzmie uśpiony jest bezmyślnym i bezwolnym automatem; w magnetyzmie natomiast pozostaje najzupełniej samodzielnym i bynajmniej od magnetyzera niezależnym, mimo że łączy go z nim wzmożona sympatja. Istnieje jedynie zależność fizjologiczna o tyle, że dla  uśpionego magnetyzer jest

łącznikiem ze światem wrażeń zmysłowych. Innych osób obecnych uśpiony nie słyszy, ani myśli ich w pewnem stadjum snu nie odczuwa. Nie czuje nawet ich dotknięć, lub na odwrót, odczuwa je tak przykro, że nieraz przez nie wpada w katalepsję. Gdy jednak magnetyzer tylko dotknie którejś z osób obecnych, to już „udostępnia” ją uśpionemu, który wtedy może ją słyszeć, może jej wrażenia fizyczne odczuwać, nawet choroby jej mniej lub więcej trafnie określić.

Ta zdolność odczuwania, a raczej chęć odczuwania – nie należy bowiem zapominać, że zależy ona zawsze od woli uśpionego – bywa w różnych stanach snu magnetycznego (i u różnych chorych) różna. Gdy chory chce w swym śnie mieć spokój zupełny, wtedy pozostaje w stanie letargu i zabiegi magnetyzera nie zdołają go z tego stanu przeprowadzić np. w somnambulizm. Dopiero gdy sam zechce porozumieć się mową z magnetyzerem, żąda od niego – choćby tylko znakami ledwie dostrzegalnymi dalszych głasków, lub też sam przechodzi w stan somnambulizmu. Każde usiłowanie magnetyzera wbrew swej woli odczuwa przykro, wpadając nawet w drgawki; dlatego to tak konieczne jest poszanowanie snu magnetyzowanych i nie budzenie ich bez koniecznej potrzeby.

*) Mesmer np. stawał przed chorym, trzymając w pobliżu niego rękę nieruchomo, aby nawiązać z nim łączność i wyczuć jego cierpienia. W ten sposób stawiał – najczęściej trafnie – diagnozę choroby.

Wspomnę tu o wodzie magnetyzowanej, jako ośrodku bardzo nieraz przydatnym w objawach uśpienia. Dr Korew (B. 389) uważa ją za „najlepszy przewodnik siły magnetycznej i najskuteczniejszy środek do wzmocnienia nerwów w chwilach nadmiernego napięcia. Somnambulicy piją ją chciwie, a nieraz nawet polewają się nią, gdy minie najwyższa ekstaza, w której nie mogą mówić, gdy ich ciało jest nieczułe na wrażenia zewnętrzne, gdy nieraz znajdują się w stanie kataleptycznym, z którego wydobywają się tylko z trudnością. To, że uśpiony zachowuje sam pełną inicjatywę i swobodny wybór swego stanu, jest w magnetyzmie cechą bardzo ważną. Jeżeli stosowane zabiegi nie są zmącone żadnemi sugestjami ze strony magnetyzera, to ta inicjatywa uśpionego bywa najczęściej o wiele bardziej celowa i trafna w kierunku jego uleczenia, niż jakiekolwiek mieszanie się w nią magnetyzera, choćby najbardziej doświadczonego i najżywiej pragnącego przyniesienia choremu pomocy. Nieomylna jednak ta inicjatywa uśpionego nie jest we wszystkich bez wyjątku wypadkach. Zdarza się np., że uśpiony określa swą chorobę jako nieuleczalną, lub nawet podaje ze zupełną stanowczością datę swego zgonu; a tymczasem powraca do zdrowia i żyje długo jeszcze poza datą podaną.

Zdarza się to prawdopodobnie w stanach somnambulizmu nie zupełnego, gdy jeszcze wspomnienia z życia na jawie mieszają się z wrażeniami z uśpienia, gdy zatem chory nie może się pozbyć swego głęboko zakorzenionego mniemania, że z choroby nic go już nie wybawi, chyba śmierć tylko. Taka potężna autosugestia, przeniesiona ze stanu jawy w stan uśpienia, mącić mu może bezstronność jego spostrzeżeń, czynionych we śnie nad własnym organizmem i nad stanem choroby. Tern bardziej bruździć tu mogą sugestie, nawet mimowolne, ze strony magnetyzera, gdyż przecie uśpiony, będąc z nim w łączności, odczuwa telepatycznie jego myśli, a w uśpieniu niezupełnem obronić się ich wpływowi nie umie. Rola magnetyzera zatem wobec uśpionego powinna – całkiem przeciwnie niż w hipnotyzmie – ograniczać się do tego, aby mu żadnych sugestyj, żadnych nakazów nie narzucać, żadnych poleceń mu nie dawać, w niczem jego stanów nie modyfikować. Jest to rola dość dziwna z punktu widzenia lekarskiego, żeby chory dyktował lekarzowi, co ma robić,* żeby chory stawiał diagnozę i przepisywał sposoby uzdrowienia; niemniej jest to jedyna rozsądna rola, jaką może objąć magnetyzer wobec swego chorego, będącego w odpowiedniem stadjum uśpienia.

Tem odpowiedniem stadjum jest somnambulizm mniej lub więcej czynny. Obojętne jest, czy uśpiony zdoła wstać i chodzić, czy zdoła w ogóle poruszać członkami; wystarczy, żeby mógł mówić. Zdarza się nieraz w uśpieniu magnetycznem, że całe ciało jest w katalepsji, a zatem zupełnie sztywne i nieruchome, a tylko mięśnie twarzy zachowują ruchliwość. Wtedy uśpiony mówi, choćby szeptem, ale ani palcem, ani głową ruszyć nie może. Stan taki jest dla niego całkiem znośny, nie potrzeba go zatem przeprowadzać w somnambulizm bardziej czynny, jeżeli on sam tego wyraźnie nie zażąda.

To, co on wtedy mówi, należy sobie dokładnie zapamiętać lub zapisać; słuchać tego uważnie, niczemu się nie dziwić, nie prostować jego twierdzeń i żadnych o ile możności pytań mu nie zadawać. Jeżeli coś wyda się magnetyzerowi zbyt sprzecznem z jego przekonaniem, nie prostować tego, nie oponować, lecz spokojnie żądać powtórzenia wyraźnego. Gdy uśpiony wogóle zaczyna mówić z własnej inicjatywy, odnosi się to prawie zawsze do jego choroby i do środków leczniczych; a to właśnie zasługuje na żywą uwagę i zapamiętanie. Jeżeli zaś mówi o czem innem, nie mającem związku z jego chorobą lub z losem jego najbliższych, można również słuchać cierpliwie, nie przerywając, ale też nie przykładając wagi do tego. Mogą to być nieraz tylko fantazje, halucynacje, żywe wspomnienia pamięciowe, czasem odziane w piękną szatę poetyczną – a w somnambulizmie czynnym w szatę mimiczno-dramatyczną – ale też mogą być fazą przejściową do widzeń poważniejszych. Gdy się ich nie przerywa, uśpiony zwykle sam po pewnym czasie przechodzi do innych tematów, lub żąda przeprowadzenia go w inne stadjum uśpienia.

Nieraz zdarza się nagle, że uśpiony milknie zupełnie, a tylko uduchowiony wyraz twarzy świadczy, że przeżywa coś niesłychanie wzniosłego. Stan ten nazwano ekstazą magnetyczną, uważaną przez niektórych autorów za najwyższe stadjum uśpienia; Deleuze jednak (B. 134) uważa je za niebezpieczne, gdyż ciało staje się zimne i bez czucia, radząc wtedy za pomocą głasków poprzecznych uwolnić głowę i przywrócić naturalną harmonję. Dr Korew natomiast uważa (B. 406) ten stan za bynajmniej niegroźny dla życia, a nawet jako potrzebny do przywrócenia zdrowia, zwłaszcza że żaden magnetyzer niema mocy wywołania go dowolnie. W taką ekstazę wpadać mogą tylko osoby o bardzo wysokim poziomie moralnym i same z niego przechodzą do płytszych stanów uśpienia.

Innem Wysokiem stadjum, w którem zachowuje się normalna ciepłota ciała, a członki zatrzymują wrażliwość, jest ta faza somnambulizmu czynnego, w której wedle Deleuze’a (B. 137) „uśpiony do tego stopnia jest związany łącznością z magnetyzerem, że czyta jego myśli, chociaż żadnych wrażeń zmysłami nie odbiera. Cechuje ten stan zupełna obojętność na wszystko, co się odnosi do przedmiotów ziemskich, do majątku lub sławy; niema w nim namiętności, zapatrywań przeniesionych z życia na jawie, nawet żadnych nabytych tam wyobrażeń; obojętność wobec życia, nowy sposób patrzenia na przedmioty, bezpośredni sąd o wszystkiem. Budzi się w nim nowe światło, sumienie jest jedynym sędzią myśli i postępków. W tern stadjum odosobnienia od świata zewnętrznego zmienia się także sposób wyrażania się uśpionego. Mowa jego jest czysta i prosta, bez śladu egzaltacji; przeważają wyobrażenia religijne i bezgraniczna ufność w potęgę Boską. Nie znam środka, którym możnaby ze zwykłego somnambulizmu wprowadzić w stan wyżej opisany” – kończy Deleuze.

źródło: “Magnetyzm Żywotny (Mesmeryzm) i jego własności lecznicze” JÓZEF ŚWITKOWSKI, BIBLJOTEKA-LOTOSU Nr 5 rok 1936, naucz. Uniw. J.K. we Lwowie, prezes Tow. Parapsychicznego im. J. Ochorowicza