BIBLJOTEKA »LOTOSU« TOM 8
DR JULJAN OCHOROWICZ
O SUGESTII MYŚLOWEJ
Z PRZEDMOWĄ
DRA KAROLA RICHETA
prof. fizjologji uniw. paryskiego
1937
NAKŁADEM REDAKCJI »LOTOSU« W KRAKOWIE
Tytuł oryginału francuskiego :
„DE LA SUGGESTION MENTALE“
Przełożyła według pierwszego wydania:
Janina Dembowska Duninowa
Przedmowę do polskiego wydania napisał :
Józef Świtkowski
PRZEDMOWA DO PIERWSZEGO WYDANIA FRANCUSKIEGO Napisał CHARLES RICHET profesor uniwersytetu paryskiego, laureat nagrody Nobla
Książka ta, której sam tytuł prze straszy zapewne tych, co boją się wszelkiej nowości, nie jest jednak dziełem imaginacji, lecz dociekań. Wielka ilość przytoczonych przez autora faktów, to owoc jego obserwacyj i badań, przeprowadzanych wspólnie z najrozmaitszymi eksperymentatorami. Jest to zbiór faktów i dociekań traktujących o sugestji myślowej; dokumenty zebrane tak precyzyjnie i w tak wielkiej ilości, że niema drugiego dzieła podobnego.
Sam tylko zbiór zaobserwowanych faktów nie byłby dostatecznie przekonywający, ponieważ trzeba ponadto umieć, obserwować. I właśnie pod tym względem krytyka J. Ochorowicza jest odpowiednio poważna i surowa, jak na tak trudny przedmiot przystało. Dominującą cechą tego dzieła jest wola dobrej i trafnej obserwacji, nie pozwalającej sobie na żadne uchylenia, przyzwyczajenia niesłuszne, upodobania świadome lub podświadome. Stara się autor wyeliminować wszystkie możliwe przesądy i iluzje, przesadzając nawet w tej ostrożności. Zadanie podjęte było bardzo trudne, ale dokonane ze ścisłością. Aby dowieść istnienia sugestji myślowej, autor obrał system usuwania wszystkiego, co jest błędne i zwodnicze. Błędów szuka Ochorowicz w przypadkach. Przypadek sprowadza nieraz nadzwyczajne skojarzenia faktów. Tam, gdzie rządzi przypadek, nie można otrzymać pewności matematycznej; ale jest oprócz tego sprawdzian moralny, który potrafi czasem bronić słabych punktów. Otóż te wszystkie trudności dr Ochorowicz stara się usunąć. W swej skrupulatności dochodzi nawet do tego, że fakty oczywiste uważa za przypuszczalne i tylko dzięki kilku bardzo zdecydowanie jasnym eksperymentom zdobywa głębokie przekonanie o istotności faktów, czem dzieli się ze swymi czytelnikami.
Nie przypuszczam jednak, aby jego książka, mimo tak jasnych i licznych udowodnień, przekonała wszystkich, a choćby tylko większość. Zbyt dobrze wiem z własnego doświadczenia, jak bardzo trudno jest uwierzyć nawet w to, co się widziało, o ile ideje wypływające z tych obserwacyj odbiegają daleko od banalnych, ogólnie przyjętych form
naszej wiedzy. Dopiero niedawno widziałem fakt tak zdumiewający, że zostałem od razu przekonany. Dziś już kręcę z niedowierzaniem głową. Za sześć miesięcy zapewne już nic nie pozostanie z mojej wiary. I tu właśnie kryje się ta dziwna anomalja naszej inteligencji, której nie wystarcza logiczny i eksperymentalny dowód, jeśli nie jest poparty, że tak się wyrażę, przyzwyczajeniem intelektualnem. Jeśli godzi w naszą rutynę myślową, jest wygnany i wyśmiany. I to się powszechnie nazywa zdrowym rozumem , Ten zdrowy rozum każe odrzucić wszystkie nieoczekiwane nowe ideje, to ten zdrowy rozum, który reguluje nasze mniemania i postępowanie. Na nieszczęście, ten zdrowy rozsądek, który tak bardzo gloryfikujemy, jest tylko rutyną, przyzwyczajeniem intelektualnem. Rozsądek dni dzisiejszych nie jest rozsądkiem z przed dwustu łat, ani nim nie będzie za 2.000 lat. Zdrowy rozum z przed dwóch tysięcy lat uważał, że słońce kręci się koło ziemi i układa się do snu w Oceanie. Przed dwustu laty nie wierzono, że można się skomunikować z Pekinem w przeciągu jednego dnia i otrzymać odpowiedź. Zdrowy rozum dni dzisiejszych wysyła jednak depeszę i otrzymuje odpowiedź płatną. Dzisiejszy rozsądek każe utrzymywać pięć miljonów żołnierzy i tyleż karabinów. Czy za dwa lub trzy wieki zdrowy rozum nie będzie uważał tego za absurd?
Wszystko co mówię nie oznacza wcale, że uważam sugestję myślową za już dowiedzioną i ugruntowaną; przy k ład y naprawdę przekonywające są dość rzadkie i na ogół jeśli są przekonywające, to nie są bez zarzutu a kiedy są bez zarzutu, nie są przekonywające. Ale zdarzają się i takie, którym nic zarzucić nie można i przekonywają dostatecznie.
Właśnie takie przykłady przytoczone są w tej pracy i łatwo można je osądzić. Poza zbiorem faktów, zamieszczone są teorje. Nie uważam, aby one miały wielką wagę. Najważniejsze jest uwypuklenie faktu jakiejś łączności między dwoma osobnikami, która samą przypadkowością wytłumaczyć się nie da. I to jest podług mnie najważniejszy, główny punkt p racy J. Ochorowicza.
Niezależnie od ustosunkowania się naszego do samego zagadnienia sugestji myślowej, należy się p. Ochorowiczowi wielki szacunek i uznanie za wielkie oddanie sprawie, za wytrwałość, za pogardę jaką żywił do panujących opinij i za ukochanie prawdy. A to jest pochwała, jaką mu przyznać muszą wszyscy ludzie dobrej woli.
Charles Richet.
Paryż, 1887.
PRZEDMOWA DO WYDANIA POLSKIEGO Czem był Ochorowicz dla nauki polskiej. Józef Świtkowski
Nie jest to przypadkowe, że pomniki stawiamy dopiero zmarłym, a bardzo rzadko żywym . Wielkie prawdy i wielkie odkrycia trudno torują sobie drogę do umysłów: muszą być setki razy sprawdzone i ostać się przed najniedorzeczniejszym i nawet zarzutami, zanim staną się własnością ogółu oświeconego. Nie wystarczy jak zauważa w swej przedmowie Richet – dowód logiczny i eksperymentalny, jeżeli nie jest poparty „przyzwyczajeniem intelektualnem.
Działalność naukowa Ochorowicza przypadła na schyłek wieku XIX i początek XX, kiedy to materjalistyczne pojmowanie świata szło tak daleko, że przejaw y inteligencji ludzkiej uchodziły za produkt zmian chemicznych w mózgu, a ciało ludzkie za skomplikowany mechanizm, poruszany siłami elektrochemicznem i. W takich poglądach nie było oczywiście miejsca na sugestję myślową, na telekinezę, na ektoplazmę i tym podobne „niedokładności obserwacji”, sprzeciwiające się zdrowemu rozsądkowi.
Potrzeba było dopiero długoletniego „przyzwyczajenia intelektualnego“, aby nowe fakty wyżłobiły sobie odpowiednie tory myślowe; aby z dziedziny „nienaukowych bredni“ przeszły do przedmiotów , o których „można pomyśleć”, aby następnie w zniosły się do „hipotezy śmiałej, ale prawdopodobnej”, a w reszcie zostały uznane za „niewątpliwie istniejące. Nic zatem dziwnego, że wydane przed pięćdziesięciu laty dzieło „De la suggestion mentole” mimo poparcia powagą prof. Richet‘a okazało się zrazu przedwczesnem, a znajduje uznanie dopiero dziś, gdy już dziesiątki i setki badaczów różnych narodów potwierdziły eksperymentami własnym i praw dziw ość faktów przez Ochorowicza przedstawionych. U nas tych badaczów było niewielu; o stwierdzeniach faktów przez naszego rodaka odkrytych dowiadywaliśmy się dopiero od obcych, jest to zatem rzetelna zasługa Wydawcy, że naszej literaturze naukowej przekład dzieła Ochorowicza przyswoił.
Gdyby Ochorowicz pisał swe dzieło po polsku, nie znalazłby wobec braku czytelników dostatecznie przygotowanych na nie nakładcy, lub znalazłszy, naraziłby go na straty . Wybrał język francuski, ten język nie tylko dyplomatów lecz i naukowców , którzy pragną swe dzieła udostępnić także poza własnem podwórkiem. Znalazł gorącego rzecznika w osobie sławnego fizjologa, prof. Richet‘a, który go już darzył przyjaźnią, i dzieło poszło w świat, budząc wszędzie uznanie pierwszych powag naukowych. Taine uznał je za „najwybitniejszą pracę psychologiczną lat ostatnich”, Myers za „najlepszą książkę, jaką posiadamy w tym przedmiocie”, interesowali się nią Morselli, Lombroso i Bozzano we Włoszech, Podmore, Lodge, Wallace i Crawford w Anglii, Bernheim, Courtier, Liebeault, Durville, Flammarion, De Roohas i Charcot we Francji, Schrenck-Notzing, Peter, Mattiesen, Grunew ald i inni w Niemczech; w dwa lata po ukazaniu się pierwszego wydania wyszedł drugi nakład francuski, zaś w cztery lata w przekładzie angielskim Fitzgeralda w New Yorku, a w Polsce na palcach policzyć by można tych, którzy ją znali.
Za „Sugestją myślową” poszło 26 prac mniejszych i większych, drukowanych w „Annales des sciences psychiąues” w latach 1909 – 1912, jak np, „Les phenomenes lumineux et la photographie de l‘invisible, Les rayons rigides et les rayonsX x, R adiographie des mains, Les mains fluidiąues et la photographie de pensee” i inne. Dopiero, gdy sław a naukowa polskiego badacza i odkrywcy zaczęła zwolna przesiąkać także do Polski, można było zaryzykować wydanie czegoś w ojczyźnie.
Sposobność nadarzyła się w niedługim czasie potem, gdy Ochorowiczow i powiodło się sprowadzić do Warszawy głośne medjum włoskie, Euzapję Paladino, znane już w świecie naukowym z licznych eksperymentów, jakie przeprowadzili z niem najwybitniejsi uczeni zagraniczni.
Sprawozdanie ze swych badań ogłosił Ochorowicz w r. 1913 w „Zjawiskach medjumicznych” (pięć tomików), które mimo aż nazbyt wyraźnej rezerwy polskich kół naukowych zyskały niebywałą poczytność u ogółu oświeconego. Zrozumiała była ta rezerwa wobec człowieka, który niedawno stracił veniam legendi na uniwersytecie lwowskim za swe, zbyt odbiegające od uznanych naukowo torów, wykłady z psychofizjologii, a nadomiar utrzymywał się przeważnie z leczenia „ magnetyzmem żywotnym „, jakkolwiek nie posiadał doktoratu medycyny, lecz tylko filozofji (1873 w Lipsku). Jednak rosnąca za granicą sława mianowano go w r. 1905 członkiem redakcji „Annales des sciences psychiąues” wespół z pierwszemi powagami świata zdobyła mu przynajmniej to drobne zadowolenie, że w r. 1912 ten sam uniwersytet lwowski udzielił mu gościnnie sali na wykłady publiczne o „fotografowaniu myśli”. Jak trudno i jak późno w porównaniu z uznaniem u obcych przychodziło uznanie u swoich, opowiadają niedomówienia a czasem sarkaźmy Ochorowicza w pomniejszych jego pracach z różnych lat, zebranych razem w 1917 r. w dwutomowem dziele „Psychologja i medycyna”. Nie uwzględnił w niem autor tylko rozpraw swych z czasów uniwersyteckich, uważając je trafnie za niedojrzałe lub nieaktualne. Niesłychanie doniosłą jego zasługą jest to, że z niezachwianą odwagą głosił odkryte przez siebie prawdy, chociaż w ówczesnem nastawieniu umysłów wydawały się w prost sprzecznemi ze zdrowym rozsądkiem . Wszak były to prawdy, odkrywane w nieskończonych i nieskończonej cierpliwości wymagających eksperymentach i obserwajach, prowadzonych nie na przedmiotach martwych, ani naw et nie na zwykłych istotach żywych, lecz na szczególnych, kapryśnych osobnikach, obejmowanych nazwą ogólną: „medjau. Sam odkrył kilka, takich wybitnych medjów (Tomczyków na, Popielska, Czernigiewicz, Domańska i inne); a ponieważ w Polsce jak i wszędzie zresztą były rzadkością, jeździł do krajów , gdzie je inni badacze odkryli, i nowym i eksperymentam i sprawdzał wyniki dawniejszych. Wyniki badań ujmował we wnioski tak dalece śmiałe i nowe, że godziły w prost w podstaw y uznanej psychologii i biologji; nie wahał się jednak ogłaszać je drukiem i ponosić bardzo nieraz dotkliwe następstwa swej odwagi.
Droga dla innych badaczów polskich była przezeń utorowana, ale dość długo pozostawała pusta; z wolna dopiero zaczęli pojawiać się na niej następcy. Bez porównania szybciej dokonała się ewolucja w umysłach oświeconego ogółu czytających; zainteresowanie zagadnieniami, które dotychczas kryły się pod mianem okultyzm u, czarnoksięstwa, spirytyzmu, nawet zabobonu, w zrosło w dwójnasób z chwilą, gdy przy najmniej niektóre ze zjawisk otrzymały stwierdzenie eksperymentalne i wyjaśnienie naukowe.
Miała Anglja swego Crookes‘a, Francja Richet‘a, Niemcy Schrenck-Notzinga, Rosja Aksakowa, a Polska miała równego tamtym Ochorowicza. Różnica między nami a innymi krajami była tylko ta, że tam ci pionierzy mieli w około siebie licznych towarzyszów pracy, a nasz pionier nie tylko stał samotny, lecz jeszcze walczyć m usiał z uprzedzeniami i niechęcią tych, którzy z racji swego stopnia naukowego powinni byli iść z nim razem pod jednym sztandarem. Nie był jednak całkiem osamotniony: zamiast tych, którzy byli powinni, stanęli przy nim maluczcy, jego czytelnicy, a tu i ówdzie także badacze prywatni, może laicy, może dyletanci, ale pracujący szczerze i z głęboką wiarą w sztandar Ochorowicza. Oni to dorzucali swe cegiełki do fundamentów przez niego położonych i dzięki tym w spólnym usiłowaniom dorobek parapsychiczny Polski nie jest w śród narodów kulturalnych najuboższy.
Bez niego, bez tego wielkiego uczonego, zagranica może do dziś nie wiedziałaby nic o istnieniu w Polsce czynnego zainteresowania zagadnieniami parapsychicznem i o prowadzeniu w tym kierunku badań samodzielnych. Potrzeba było dopiero genjalnego umysłu Ochorowicza, i może także potrzeba było kłód rzucanych mu pod nogi, żeby o badaniach polskich dowiedziały się inne narody kulturalne. Z chwilą zaś, gdy uznanie
obcych odbiło się echem w Polsce, sam przedmiot badań uzyskał u nas stem pel naukowy, lub przynajmniej półnaukowy. To, czemu poświęcił pracę całego życia Ochorowicz, przestało być śmiesznemi niegodnem człowieka nauki, a zaczęło wchodzić w krąg jeżeli jeszcze nie studjów uniwersyteckich – to przynajmniej tematów w ruchu umysłowym aktualnych.
A spuścizna, którą nam zostawił, jest bardzo bogata. Już w jednej ze swych rozpraw młodzieńczych zaktualizował na nowo spraw ę istnienia „magnetyzm u leczniczego”, od lat pięćdziesięciu wykreślonego z biologji i medycyny. Zaktualizował ją nie tylko w słowie drukowanem, lecz i w czynie, prowadząc obok studjów eksperymentalnych także zdumiewające często wynikam i leczenie praktyczne chorych, rozwinął bowiem w sobie wybitne właściwości magnetyczne. Doświadczenia w tej praktyce zebrane d o starczyły mu nowych argumentów na obronę realności i samoistności magnetyzm u, w ciąż jeszcze w nauce mieszanego z sugestją. Obserwacje somnambulizmu w zdarzającem się nieraz samorzutnem lub sprowadzonem uśpieniu magnetycznem zwóciły jego zainteresowania w kierunku zjaw isk przenoszenia myśli i jasnowidzenia, a owocem badań było właśnie dzieło: „De la suggestion mentale”, stwierdzające po raz pierwszy w nauce nowoczesnej rzeczywistość faktów tego rodzaju. Pewne analogje somnambulizmu magnetycznego i transu medjalnego znalazł Ochorowicz w podjętych równocześnie niemal badaniach u medjów polskich i obcych. Oddał się tej nowej dziedzinie studjów z właściwym mu zapałem , zachowując gruntowność naukową i najdalej posunięty krytycyzm ; gromadził materjał doświadczalny, dzielił się wynikami badań z pierwszem i powagami świata na tem polu, lub brał udział w badaniach wspólnie prowadzonych.
Wynikiem prac w tym kierunku były wspomniane wyżej „Zjawiska medjumiczne“. To dzieło mogło już być wydane po polsku, gdyż inne kraje posiadały w tej dziedzinie obszerne prace swoich badaczów , a zainteresowanie naszego ogółu było poruszone świeżym i eksperymentami warszaw skim i z Euzapją Paladino. Nie była to już praca tak przełomowa dla nauki całego świata, jak „Sugestją myślowa”, lecz raczej popularyzatorska dla Polski; przyniosła jednak wiele nowych szczegółów, cennych także dla zagranicy, jak np. obserwacje zjawisk medjalnych przez obecne na seansach osoby jasnowidzące, obserwacje indywidualności medjów poza transem, cechy samego transu etc.
Zdarzało się przytem oczywiście, jak zdarza się każdemu niemal odkrywcy nowych prawd, że niektóre z nich uogólniał Ochorowicz zbyt pochopnie, lub wyjaśniał je hipotezami za słabo podpartemi. Było tak np. z „metaloterapją”, której skuteczność zależy, jak się później okazało, od stopnia „sensytywności“ chorego i nie może być uogólniania, lub podobnież z „promieniami” sztywnym i i promieniami będącym i tylko jedną z form występowania ektoplazmy. Natomiast eksperymenty z fotografowaniem wyobrażeń myślowych* które w chwili ogłoszenia ich drukiem („Les mains fluidiąues et la photographie de pensee” 1912) mało w zbudziły zainteresowania może wobec równoczesnych, mniej ścisłych naukowo, prac Baraduc‘a i Darget‘a dały Ochorowiczowi podstawę do rozwinięcia przyjętej dziś w nauce ogólnie hipotezy „ideoplastji medialnej”.
Jak widać z tego bardzo pobieżnego*) naszkicowania, zyskała nauka polska w Ochorowiczu przedstawiciela na miarę światową, a to szczególnie w dziedzinach, które zagranicą uprawiane były z rosnącem stale zainteresowaniem , a u nas bez Niego może do dziś jeszcze należałyby do tematów pomijanych w nauce ścisłej, a godnych co najwyżej uwagi nieprzygotowanych naukowo dyletantów.
Józef Świtkowski
Lwów, 1937.
Pobierz dokument wersja pdf: o_sugestii_myslowej_ochorowicz
źródło: Bibliotek Śląska w Katowicach
Recenzja książki z roku 1911, zamieszczona w nr 4 Biblioteczki Hermetycznej z roku 1911: Promienie sztywne i promienie Xx d-ra Juliana Ochorowicza