O naukach duchowych.

O naukach duchowych.

Zwracając uwagę w życiu codziennem na życzenia i dążenia wszystkich narodów i społeczeństw czy to religijnych, socyalnych lub t. p. i porównując jedne z drugiemi, stwierdzamy, że różnią się one między sobą tylko swą zewnętrzną formą. Zaś w głębi duchowej panuje harmonia i dążność do w spólnego i przezna­czonego nam już z góry celu. W szukaniu tego celu podobniśmy do podróżnych, zbliżających się do wysokiej góry, na której wierzchołku zbudowana jest wspaniała świątynia. Świątynia ta, to cel życia, górą – życie. Niema człowieka, który by o tej świątyni nie był słyszał i niema stworzenia, które by nie mogło korzystać z owoców swej pielgrzymki. Każdy usiłuje dopiąć szczytu góry jak najprędzej, lecz nikt z podróżnych nie przeczuwa, co za trudy znosić będzie musiał w pielgrzymce na tę górę świętą. Z której­ kolwiek strony zbliżymy się do góry, wszędzie napotkamy drogowskazy z napisem: „Tędy najkrótsza droga do „Szczęścia“. Napis piękny, pobudzający wszystkich do pośpiesznej drogi; lecz czy drogowskaz na prawdę wskazuje na krótką drogę, tego nikt nie wie. Wiedzieć to może tylko ten, który już tę drogę przebył. Tak samo dzieje się i w naszem życiu codziennem. Każdy nowy dzień przynosi nam nową pracę, nowe zadania i trudy, zależnie od tego, cośmy w przeszłości siali i robili. „Co siejesz, żąć będziesz” i „Jaką miarką mierzysz, taką ci będzie odmierzono” mówi pismo św. A stare przysłowie powiada: „Jaka praca, taka płaca„, „Jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz„.

Zaś w księdze przypowieści Anny M. Limberskiej czytamy: „Nie więcej nie mniej nie będziesz tylko tern, co sam ze siebie uczynisz, chociażbyś tysiące lat żył” Człowiek na niskim poziomie swego rozwoju stojący odpowie, że to nie jest prawda, ponieważ zdarzają się liczne wypadki n.p. u robotników fizycznie ciężko pracujących, że za wielkie wysiłki lichą płacę otrzymują, płacę, nie wystarczającą ani dla siebie, cóż dopiero dla rodziny! Temu zaprzeczyć nie można, gdyż fakta dzienne świadczą najlepiej o tern. Zrozumieć jednak należy, że choć robotnicy ci wykonali znaczną pracę, to owocem tej pracy podzielił się ich przedsiębiorca lub gospodarz. Udzielił im tylko tyle, ile chciał, resztę pozostawił dla siebie – dla urzeczywistnienia swych nowych planów. Winę ponosimy sami. Autor pięknego dzieła pod tytułem : „Czego świat szuka” twierdzi: że cokolwiek się dzieje, jest naszem dziełem. Jeśli skutki nie zadowalniają nas, nie pozostaje nic innego, jak tylko usunąć przyczyny; wszystko, bowiem leży w naszym ręku od chwili, gdy doszliśmy do poznania samych siebie. Sami stwarzamy sobie piekło lub niebo; nie ma i nie będzie dla nas innego piekła ani nieba, niż to, które jest naszem własnem dziełem. Istnieje porządek we wszechświecie. Możemy, ignorując ten porządek, między niem a życiem naszem wprowadzić rozdźwięk, możemy psuć i paczyć prawa w śród których żyjemy i t.d. Wróćmy do naszej nauki : Wieczór jest matką przyszłego dnia. Jeżeli kładziemy się na spoczynek z niespokojem, to dziwić się nie można, że trapią nas ciężkie sny i wstawamy nieraz bez wszelkiej chęci do życia. Każda pilna, uczciwa praca, fizyczna lub umysłowa, przynosi nie tylko nam, lecz całemu narodowi wielkie usługi (korzyści). Praca chętna, skoncentrowana jest „błogosławieństwem” ale dbać należy, aby była rozumnie wykonywaną. Pracowanie ponad siły,   bez względu na jakość pracy, duchowo czy fizycznie, rujnuje organizm, osłabia pamięć, skraca życie i wytwarza pesymizm z którego rodzi się niedowiarstwo, pogarda życiem, ludźmi i nawet samym sobą a ostatecznie obłąkanie lub samobójstwo. Są to cechy przeszłości. Niema narodu (chociaż panuje wysoka kultura) w którym nie byłoby wyżej wspomnianych ofiar i niema człowieka, któryby mógł powiedzieć: „Ja sobie nic nie życzę, jestem ze wszystkiem zadowolony”. Tajemne moce w nas, pobudzają ciągle ducha naszego, aby zdążał do czegoś wyższego, dotąd nieznanego. W piśmie św. stoi napisane: „Nie mamy tu miasta trwałego ale onego przyszłego szukamy”. Więc przez szukanie prawdy, przez pilne badanie nauk duchowych i wytrwałość, możemy dopiąć szczytu wysokiej góry, na której stoi świątynia „Szczęścia duchowego„.

Nauki duchowe wskazują nam jak iść potrzeba by dojść do tego szczęścia. Posiadając szczęście duchowe, niepostradamy ani materyalnego. Były czasy, gdy ludzkość żyła w epoce złotego wieku, wtenczas kiedy samolubność, egoizm nie miały ceny. Było to życie niewinne, opływające mlekiem i miodem, ale przez usta­wiczne zatapianie się w materyi i nieużywanie sił duchowych utraciła ludzkość stracony raj na ziemi a w zamian jest powszechne znienawidzenie jedni drugich. Teozofia, zawiera w sobie wszystkie duchowe nauki i toruje szukającym prawdy drogę do poznania samego siebie. Teozofia budzi w nas nowe życie; życie zrefor­mowane. Nie możemy się obejść bez reformy.  Inaczej staniemy  się znów biernym, naiwnym narodem przyjmującym wszystko, co nam inne narody dyktują. Jest już czas dla nas Polaków, ażebyśmy swą kulturę duchową podnieśli na najwyższy poziom. Posiadamy już bogatą literaturę w języku ojczystym, wiele pięknych dzieł naszych poetów: Mickiewicza, Słowackiego, Krasińskiego, Asnyka i t.d., czerpajmy z nich i nie miniemy się z korzyścią. Niechaj światło duchowe zaświeci nie tylko tam gdzie droga już przetorowana, ale do każdej chatki gdzie brak szczęścia materyalnego i duchowego. Przez studyowanie nauk duchowych nauczymy się oszczędzać czasu nieraz tak marnie utraconego na szkodliwych biesiadach. Poznajemy, że czas to pieniądz! Ułatwimy sobie drogę życiową i nabierzemy siły do walki ze stronami nam na pozór wrogiemi! Zyskamy harmonię duchową, która jest lekarstwem na wszystkie choroby.

A. Kajfosz.

źródło: “Wyzwolenie” rok 1, nr 8, wyd 1920