W przypisie do strony 305 drugiego tomu Tajemnej Doktryny, Madame Blavatsky wskazuje na różnicę między grecką ideą Nemezis a aryjską Karmą, które często uważa się za dokładnie to samo. Jednakże koncepcja Nemezis zmieniała się u różnych poetów w różnych epokach i z czysto abstrakcyjnego pomysłu nieuchronnej kary za grzech stała się antropomorfizowana w boginię, którą należy czcić i udobruchać modlitwą i poddaniem się. „Jeśli mielibyśmy łączyć Karmę z Nemezis,” mówi Mme. Blavatsky w omawianym fragmencie, „musi to być zrobione w potrójnym charakterze tej ostatniej jako Nemezis, Adrastei i Temidy. Bowiem podczas gdy ta ostatnia jest boginią Uniwersalnego Porządku i Harmonii (która, jak Nemezis, ma za zadanie tłumić wszelką nadmierną
działalność i utrzymywać człowieka w granicach Natury i prawości pod groźbą surowej kary), Adrasteia – nieunikniona – reprezentuje Nemezis jako niezmienny skutek przyczyn stworzonych przez samego człowieka. Nemezis, jako córka Dyke, jest sprawiedliwą boginią, zastrzegającą swój gniew jedynie dla tych, którzy są szaleni z dumy, egoizmu i bezbożności.” Zatem Adrasteia, czyli „nieunikniona,” najlepiej odpowiada wschodniej koncepcji Nemezis, czyli Karmy, jako Wiecznego Prawa działającego zgodnie z nieuchronnymi konsekwencjami. „Każdy czyn rodzi swój skutek,” mówi Emerson, „innymi słowy, integruje się, na dwa sposoby: po pierwsze, w rzeczy, czyli w rzeczywistej naturze; po drugie, w okolicznościach, czyli w pozornej naturze. Ludzie nazywają okoliczność odwetem. Skutkowy odwet tkwi w rzeczy i jest dostrzegany przez duszę. Odwet w okoliczności jest widziany przez zrozumienie; jest nierozłączny z rzeczą, ale często rozciąga się na długi czas i staje się wyraźny dopiero po wielu latach. Zbrodnia i kara wyrastają z jednego pnia. Kara to owoc, który niespodziewanie dojrzewa w kwiacie przyjemności, która go ukryła. Przyczyna i skutek, środki i cele, nasiono i owoc, nie mogą być oddzielone; efekt już kwitnie w przyczynie, cel istnieje wcześniej w środkach, owoc w nasionie.”
Emerson był całkowicie zgodny z naukami filozofii wschodniej, a nigdzie bardziej niż w tym fragmencie z jego eseju o kompensacji. Bowiem nie tylko wskazuje nam, że czyn i jego konsekwencje są jednością, ale także chwyta bardziej okultystyczny pogląd, że rzeczywista istota tkwi w duszy i jest dostrzegana przez duszę. To w tym, kim jesteśmy, tkwi rzeczywistość, a to, co robimy, jest jedynie odciskiem, jaki pieczęć naszej natury wywiera na świecie zewnętrznym. Jeśli ta pieczęć jest jak głowa boga, tym lepiej dla świata, a z kolei dla nas samych; ale ta pieczęć została ukształtowana przez siły naszej własnej duszy i tylko my jesteśmy odpowiedzialni za obraz, który nosi. Żadne wykręty, uniki ani zwłoki nie zmienią z góry ustalonego rezultatu sił, które wybraliśmy, aby je uruchomić. „Świat jest pełen dni sądu,” mówi Emerson gdzie indziej, i jesteśmy nieustannie osądzani, nie tylko za nasze grzechy, ale także za nasze błędy. „Powinieneś był wiedzieć lepiej,” mówi surowa Natura, kiedy naruszamy jej zasady, cierpimy konsekwencje i próbujemy tłumaczyć się ignorancją. I głęboko w naszych duszach wiemy, że ma rację. „Nic nie może mnie skrzywdzić oprócz mnie samego,” mówi św. Bernard; „szkodę, którą doznaję, noszę ze sobą, i nigdy nie jestem prawdziwą ofiarą, chyba że z własnej winy.” A jeśli wierzący w jedno życie na ziemi mógłby to zrozumieć, jakże bardziej powinni to doceniać ci, którzy przyjęli doktrynę reinkarnacji i potrafią dostrzec bardziej odległe przyczyny cierpienia, niż można prześledzić w jednym ziemskim istnieniu! Daleko w mrokach czasu, przez jakiś początkowy wybór dobra lub zła, zaczęliśmy tworzyć tę Nemezis, która nas otacza dzisiaj, budując rok po roku i życie po życiu pałac lub więzienie dla duszy. Zawsze mamy wybór, w pewnych granicach, i to od nas zależy, czy wpleciemy czarną nić czy białą w tkaninę naszej przyszłej przeznaczenia. „Karma-Nemezis strzeże dobrych i czuwa nad nimi,” mówi Okultysta, „w tym, jak i w przyszłych żywotach, i karze złoczyńcę, tak, nawet do jego siódmego odrodzenia. Tak długo, w rzeczywistości, jak skutek jego wywołania perturbacji nawet najmniejszego atomu w Nieskończonym Świecie harmonii nie zostanie ostatecznie zrównoważony. Bowiem jedynym dekretem Karmy – wiecznym i niezmiennym dekretem – jest absolutna Harmonia w świecie materii, jak i w świecie Ducha.” (S.D i, 643).
Zatem widzimy, że nasza Nemezis to nie urażona Bóstwo, karząca z gniewem za naruszenie swoich arbitralnych dekretów, ale dążenie wszechświata do samonaprawienia, naprawienia szkód, jakie nasze lekkomyślne lub zamierzone działania spowodowały w harmonii całości. Jeśli zatem kamieniem węgielnym wszechświata jest ta duchowa jedność, która objawia się w uniwersalnym braterstwie, im więcej możemy zrobić, aby uczynić to braterstwo materialną rzeczywistością, tym bardziej zbliżymy się do harmonii duchowego świata, który jest Życiem i Miłością, a nie Śmiercią i Samolubstwem. Jak pokazał nam Emerson, rzeczywista istota tkwi w duszy, tam znajduje się przyczynowa odpłata. Czy jakaś kara, którą może wymierzyć ziemska sprawiedliwość, może być w połowie tak straszna jak ta, która pochodzi z wnętrza, tortury wynikające z własnego strachu, własnych wyrzutów sumienia? Niedawno Felix Adler wygłosił wspaniałą mowę na temat „Kar za Grzech,” każde słowo której może znaleźć echo we wszystkich prawomyślnych umysłach. Raport, który przeczytałem (bo nie miałem tyle szczęścia, by go usłyszeć) mówił, że zakończył stwierdzeniem różnicy między obecnym pokoleniem a jego przodkami w odniesieniu do doktryny grzechu. „Nasi przodkowie byli nawiedzani przez nieustające oko Boga, które, jak wierzyli, było zawsze skierowane na nich, przenikając każdą zasłonę i ścianę. Wierzyli, że Bóg ich ukarze, czy to natychmiast, czy na ostatnim sądzie… Ale teraz człowiek stał się swoim własnym oskarżycielem, a siedziba sądu została przeniesiona do jego własnego serca. W jego własnym mózgu znajduje się prototyp uniwersalnych praw. W imię tych uniwersalnych praw ogłasza wyrok na siebie.”
„Im bardziej nasza natura moralna się rozwija, tym trudniej jest zadowolić straszną boskość w naszym sercu. Najbardziej agonizującym bólem, jaki może cierpieć współczesny człowiek, jak wielu wie z gorzkim doświadczeniem, jest samopotępienie. Najwyższym darem, do którego możemy aspirować, jest możliwość życia w pokoju z Bogiem w nas samych.”
Z pewnością każdy teozof powtórzyłby te słowa wielkiego nauczyciela etyki. I czy nie powinniśmy zgodzić się z nim również, kiedy powiedział, że prawdziwym celem kary była reforma, a nie zemsta, a wyrzuty sumienia należy traktować jako początek procesu duchowej regeneracji? Bowiem czym jest głos sumienia, jeśli nie głosem wyższego Ego w człowieku, tego boskiego Ja, które nieustannie dąży do dotarcia do niższej natury i wzniesienia jej do bliższych relacji z Bogiem w nas? Jeśli odmawiamy słuchania tego głosu, jeśli wiedząc, co jest słuszne, nadal podążamy za tym, co złe, wiążemy kolejny splot tej wielkiej sieci Przeznaczenia, w której kiedyś będziemy się daremnie zmagać jak schwytane ptaki. Nasze zmagania będą na próżno, ponieważ sploty Nemezis trzymają mocno, ale ani Nemezis, ani zemsta ich nie spleciona, ale my sami z własnej woli. Przestępca uruchamia długi czas (mogą to być długie życia) wcześniej ciąg przyczyn, które pewnego dnia lądują go w więzieniu, ale więzienie nie przyniesie mu żadnego dobra, chyba że idzie w parze z reformą. To, co ludzie nazywają zemstą prawa, jest często właściwym określeniem jego kar; to zemsta społeczności za naruszenie jej pokoju i porządku, która jest zawarta w werdykcie jury i wyroku sędziego, silnej ręki prawa wyciągniętej, aby zabijać, a nie ratować.
Kiedy idea uniwersalnego braterstwa stanie się bardziej żywą rzeczywistością, wszystkie więzienia będą reformatoriami w najprawdziwszym znaczeniu tego słowa, a krzywdziciel zostanie nauczony słuchać głosu w swojej własnej duszy i pomożemy mu przestrzegać jego nakazów i dążyć z powrotem ku prawości. Droga przestępcy jest trudna, ale jakże podwójnie trudna, gdy musi on cofać swoje bolesne kroki z wszystkimi siłami swojej zepsutej natury walczącymi przeciwko niemu, wszystkimi demonami grzesznej przeszłości wstającymi, aby przeszkodzić jego postępowi! Mówi się, że Byron miał wszelkie talenty oprócz umiejętności ich wykorzystania, i zostawił obszerny zapis tortur zadawanych przez źle przeżyte życie. Czy może być coś bardziej strasznego niż „Inkantacja” w Manfredzie, która przywołuje elementy jego własnego charakteru jako jego oprawców?
Głos mówi do niego:
„Z twoich fałszywych łez wycisnąłem
Esencję, która ma moc zabijania;
Z twego serca wycisnąłem
Czarną krew z jej najczarniejszego źródła;
Z twoich ust wyciągnąłem urok,
Który dał wszystkim te największe szkody;
Próbując wszystkie znane trucizny,
Odkryłem, że najsilniejsza jest twoja własna!
Przez twoje zimne serce i uśmiech węża,
Przez twoje niezgłębione przepaście podstępu;
Przez doskonałość twojej sztuki,
Która uchodziła za ludzką twoje serce;
Przez twoją radość z cierpienia innych
I przez twoje braterstwo z Kainem,
Wzywam cię! i zmuszam
Ciebie samego, byś był swoim właściwym piekłem!”
Tyle o Nemezis jako „sprawiedliwym gniewie bogów.” Ale sprawiedliwość ma dobre dary, jak i złe, w swoich dobrze wyważonych szalach, a dusza może sobie wydekreować szlachetniejszą rezydencję, gdy szybkie sezony się zmieniają, i może położyć kamień węgielny już dzisiaj. Zbudowany z wzniosłych myśli i szlachetnych celów, oparty na skale niezłomnej decyzji i nieugiętej odwagi, zwieńczony piękną białą kopułą miłości i prawdy, ten gmach wzniesie się, rezydencja nie zbudowana rękami, lecz wieczna w niebiosach. I jeśli ukształtujemy nasze życie w ten sposób, Nemezis będzie dla nas nosić nie straszny wygląd mszczących Furii, ale uśmiech, który Wordsworth zobaczył na twarzy Obowiązku.
Surowy prawodawca! a jednak nosisz
Najłaskawszą łaskę Bóstwa;
I nie znamy nic tak pięknego
Jak uśmiech na twojej twarzy;
Kwiaty śmieją się przed tobą na swoich łóżkach;
A zapachy idą za twoimi krokami;
Chronisz gwiazdy przed złem,
A najstarsze niebiosa przez ciebie są świeże i silne.
Katharine Hillard.
źródło: NEMEZIS by Katharine Hillard; „THE PATH”, SEPTEMBER 1894,