Biedny pan Papus – oto został zdetronizowany! Naprawdę wielka szkoda: taka wspaniała klientela…
Pan de Rochas właśnie odebrał mu monopol na envoûtement (czyli magiczne zaklęcia i uroki).
Dlatego też ten poczciwy Pan Papus, którego wyjątkowo „przyswajalne” dzieła nie dostarczały jego czytelnikom niczego poza nieuleczalną anemią mózgową, teraz roni nad swoim nieszczęściem łzy ezoteryczne…
Nawet Jules Bois, odrywając wzrok od gwiazd, jest zaniepokojony i już nie myśli w swoich „sennych wizjach” o kontemplowaniu Szatana, mistycznego uwodziciela, który szuka nowych zaślubin.
Historia envoûtement – od starożytności po masonerię
Zaklęcia i magiczne uroki były znane już w najdawniejszych czasach. Owidiusz skarżył się, że został zaczarowany za pomocą czerwonego wosku. Platon wspomina o tym w swoich Prawach.
Znamy również praktyki renesansowych czarnoksiężników. Magowie tamtego okresu tworzyli figurki z wosku: jeśli chcieli sprawić, by ich wróg umierał powoli i w mękach, wystawiali tę figurkę na delikatny ogień – łagodny jak ich język – i w miarę jak topniała, biedna ofiara zapadała na śmiertelną chorobę wyniszczającą jej ciało.
Kilka lat temu, w Christianii (dzisiejsze Oslo), wydarzyła się historia, którą przytoczył jeden z duchownych – w swoim czasie zagorzały zwolennik klerykalizmu.
Młoda chrześcijanka, pragnąc, by jej mąż, który był wolnomularzem, podzielał jej wiarę, zdołała wyciągnąć od niego tajemnicę loży. Sądziła, że odniosła zwycięstwo, więc pobiegła do wielkiego mistrza loży i bez zbędnych formalności powiedziała:
– Skreślcie mojego męża z listy członków! Zdradził wasze tajemnice, nie jest już masonem.
Wielki mistrz postanowił dowiedzieć się więcej. Po krótkiej rozmowie zaprosił ją do sali obrad loży. Następnie znalazł fotografię jej męża, spojrzał na nią przez chwilę i… wyciągnąwszy sztylet, przebił jej twarz na zdjęciu, mówiąc:
– Madame, wasz mąż nie jest już wolnomularzem.
Przerażona kobieta wybiegła z loży i udała się prosto do domu. Wchodząc do salonu, zobaczyła męża leżącego na podłodze obok kanapy, z twarzą pokrytą krwią.
Podbiegła do niego i potrząsnęła nim – był martwy.
Czy został zamordowany podczas jej wizyty u wielkiego mistrza? Czy cios sztyletem w fotografię jednocześnie przebił obraz i ciało człowieka?
Eksperymenty naukowe pana de Rochas
Odkrycie pana de Rochas rzuca nowe światło na to zjawisko.
Ten wybitny dyrektor Szkoły Politechnicznej już wcześniej dowiódł, że możliwe jest wydobycie i przeniesienie czyjejś wrażliwości.
Eksperymenty wykazały, że można przenieść wrażliwość osoby na wodę. Jeśli poruszano szklanką z wodą, osoba, której wrażliwość została na nią przeniesiona, czuła to tak, jakby jej własne ciało było poruszane. Można było sprawiać jej ból lub dostarczać przyjemnych doznań.
Te badania zostały pogłębione przez doktora Luysa, który próbował wykorzystać je do stworzenia metody leczenia chorób.
Jednak oto nadchodzi coś jeszcze bardziej zdumiewającego.
Pan de Rochas wpadł ostatnio na pomysł, aby zastosować to przeniesienie wrażliwości na fotografię.
Fotografie, które sprawiają ból
Przeprowadzono eksperyment przed liczną publicznością. Uśpiony pacjent został sfotografowany.
- Pierwsza klisza – jej dotknięcie nie wywołało żadnych reakcji u osoby.
- Druga klisza – lekko naładowana przeniesioną wrażliwością – spowodowała, że osoba czuła każdy dotyk na fotografii, tak jakby ktoś dotykał jej samej.
- Trzecia klisza – naładowana jeszcze mocniej – przyniosła niesamowite efekty:
👉 Gdy naciśnięto na stopę zdjęcia, pacjent krzyczał, że ktoś nadepnął mu na stopę.
👉 Gdy dotknięto ręki zdjęcia, pacjent pocierał rękę i skarżył się na ból.
👉 Gdy na fotografii narysowano dwie linie na dłoni, pacjent nagle wydał przeraźliwy krzyk, po czym wpadł w katalepsję.
👉 Po sprawdzeniu dłoni pacjenta znaleziono na niej dwie czerwone linie, dokładnie w tych samych miejscach, w których fotografia została zadrapana igłą.
Czy envoûtement to tylko nauka?
Można by pomyśleć, że tajemnica envoûtement została ujawniona na zawsze.
Błąd!
Jeśli weźmiemy pod uwagę skomplikowane i długotrwałe przygotowania, które wymaga to naukowe „zaczarowanie”, trzeba przyznać, że ofiara musiałaby dobrowolnie poddać się całemu procesowi, aby zostać zaczarowaną.
To odkrycie naturalnych praw czarnej magii uczy nas jednego:
👉 Tajemne siły, które czasem wpływają na człowieka, nie mają do dyspozycji niczego poza fluidami, których chemia do tej pory nie była w stanie zbadać.
Wizjonerki w stanie ekstazy, które magnetyzer wprawia w trans, nie różnią się niczym od świętej Katarzyny ze Sieny, pogrążonej w zachwycie, z ciałem skurczonym i gardłem tak sztywnym, że nie da się go wyprostować.
Czyż niewidzialna siła, która działała na świętą, nie była tą samą siłą, którą posługiwał się magnetyzer?
Tak samo envoûtement i ekstaza zostały naukowo udowodnione.
Ale tak jak błędem byłoby twierdzenie, że ekstaza nigdy nie może być wywołana przez siłę nadprzyrodzoną, tak samo nie można wykluczyć, że człowiek może posłużyć się niewidzialnymi energiami, by sprowadzić na kogoś envoûtement.
A zatem, magowie i mistycy, nie martwcie się!
Pan Papus również może spać spokojnie – nadal będziecie mogli rzucać uroki…
Ale błagam was – oszczędźcie biednego autora tego artykułu!
Czym zawiniłem wobec waszej ezoterycznej potęgi?
„O magnus posthac inimicit risus!”
Xryleus
źródło: SCIENCE ET MAGIE NOIRE; 27 Août 1802.