W pewnym zbiorze pism, będącym korespondencją pomiędzy panem von Eckartshausenem, panem K. von L., panem de Saint-Martin i innymi, który posiada jeden z moich przyjaciół (odziedziczony po zmarłym teściu – jednym z korespondentów), znalazłem następującą ciekawostkę:
Na początku lat 90. XVIII wieku pan von Eckartshausen napisał do pana K. von L., że pewien emerytowany oficer sztabowy z dobrego domu przybył do Monachium i odwiedził go, aby dowiedzieć się, co sądzi on o zjawiskach, których często doświadcza jego bratanica – kobieta, którą wraz z córką miał przy sobie. Dziewczyna twierdziła, że ukazuje się jej anioł i dyktuje jej wiele pięknych rzeczy dotyczących religii.
Pan von Eckartshausen odpowiedział, że chętnie zbada sprawę w miarę swoich możliwości, i wyznaczył popołudnie następnego dnia, kiedy to miał udać się do zajazdu, w którym zatrzymał się oficer z rodziną.
Eckartshausen zastał u oficera niezwykle piękną, dobrze ułożoną, uprzejmą i bardzo skromną młodą kobietę. Po krótkiej rozmowie poprosił oficera, by przekonał bratanicę do przywołania ducha. Dziewczyna zaczęła więc się modlić – z wielką godnością i pobożnością. Eckartshausen obserwował ją uważnie i był poruszony pobożnością, jaka emanowała z jej twarzy. W końcu zauważył, że patrzy w jakiś punkt – coś widziała. Przestała się modlić i powiedziała: „Anioł już tu jest”. Rozmawiała z nim. Eckartshausen sam go nie widział, ale słyszał jego głos. Zapytał dziewczynę, czy może zadać aniołowi pytanie – odpowiedziała, że tak. Zadał więc kilka pytań i otrzymał odpowiedzi.
Takie rozmowy miały miejsce kilkakrotnie. Eckartshausen otrzymał od niej całkiem obszerny zeszyt zapisany jej ręką, zawierający rzeczy podyktowane przez ducha. Miałem ten zeszyt w rękach – zawierał naprawdę piękne treści.
Eckartshausen zabrał tam później jednego ze swoich znajomych, który wątpił w prawdziwość tych zjawisk i postanowił wystawić całą sytuację na próbę, formułując trzy konkretne pytania, które są zapisane na dalszych stronach. Duch przekazał dziewczynie te trzy pytania, zanim ów sceptyk w jakikolwiek sposób je wypowiedział. W końcu Eckartshausen sam wziął pióro do ręki i – zgodnie z dyktandem ducha – zapisał następujący tekst, który z największym trudem byłem w stanie odczytać, ponieważ musiał być zapisany bardzo pospiesznie.
Fragment oznaczony „st.” zrekonstruowałem wyłącznie domyślnie – nie mogę zagwarantować, że rzeczywiście tak brzmiał. Wiele słów było całkowicie nieczytelnych.
Odpowiedź na trzy pytania człowieka żądnego wiedzy, uzyskana za pomocą nadzwyczajnych środków
Trzy pytania – jedno o pocieszenie, drugie o światło, trzecie o radę – zostały w istocie sformułowane tylko po to, by zbadać pewne osobliwe zjawisko, którego historia została ujawniona tylko nielicznym. Odpowiedzi ducha, który się ukazał, zostały spisane przez człowieka bystrego i doświadczonego, według dyktanda owej szczególnej wyroczni.
Jak chcesz dotrzeć na wyższe stopnie drabiny, jeśli nie chcesz wspiąć się na te najniższe?
To, czym podczas wspinaczki po stromych skałach i górach jest zawrót głowy, tym są wątpliwości na tej duchowej drodze. Nauka płynąca z tego źródła to dla serca człowieka samotnego praktyczna lekcja wyższego wychowania – duchowa szkoła podstawowa. Dlatego właśnie ta droga nie jest dla wszystkich. Ale choć nie jest dla wszystkich, to jednak istnieje – choć tylko nieliczni nią kroczą.
Badanie jest działaniem rozumu; prostoduszna wiara – postawą posłusznego serca. Bóg prowadzi człowieka do wyznaczonego mu celu zarówno przez rozum, jak i serce. Istnieją zatem drogi dla obu: drogi przez serce są przeznaczone na dziecięce lata ducha, drogi przez rozum – na lata dojrzałości.
Spójrz na historię wielkiego wychowania ludzkości – czy nie zauważysz, że w najwcześniejszych czasach kontakt aniołów z ludźmi był bliższy i bardziej widoczny? I że stopniowo zanikał, w miarę jak człowiek stawał się dojrzalszy? Tak jak wygląda wielkie wychowanie całej ludzkości, tak dzieje się też z każdym indywidualnym człowiekiem.
Jako dzieci potrzebujemy widzialnej obecności naszych wychowawców – na wyższym etapie wystarcza nam już ich nauka i jej praktyczne zastosowanie, bez ich fizycznej obecności. Jeśli chcesz czerpać naukę z tej szkoły, potrzebujesz dziecięcej prostoty ducha.
Wszystkie drogi nie są dla każdego. Tam, gdzie silniejsza jest wola – działa serce. Gdzie silniejszy rozum – działa rozum. Gdy rozum i wola są sobie równe, działają oba naraz. Niektórych Bóg prowadzi bezpośrednio przez oświecony rozum; innych – przez serce, które bezpośrednio poucza i prowadzi.
Jeśli zatem chcesz tutaj poszukiwać prawdy – zstąp do dziecięcej prostoty ducha. Ale nie sądź, że jeśli ta droga jest przed tobą zamknięta, nie istnieje żadna inna. Bóg w przedziwny sposób prowadzi wszystko do celu. Istnieją różne drogi i sposoby – a w czasach ostatecznych coraz więcej ich się odsłania.
Byłoby głupotą odrzucić drogę tylko dlatego, że jej nie znasz, lub próbować ją osądzać rozumem, skoro nie jesteś świadomy jej istoty.
Sądzisz, że probierzem prawdy jest postawienie osobistego pytania, które skrywasz w swym wnętrzu – i że na podstawie jego odpowiedzi możesz ocenić prawdziwość lub fałszywość tej drogi?
Jak ograniczone są ludzkie sądy!
Bóg nie zmienia swoich praw. Wszystko odbywa się zgodnie z niezmiennymi, wiecznymi relacjami prowadzącymi do doskonałości.
Tego, kto rozumie, Bóg prowadzi przez rozum do prawdy. To, co należy do serca – przez serce.
Wszystko dzieje się stopniowo, etapami – ponieważ właśnie to stopniowe postępowanie prowadzi nas ku doskonałości, której najczęściej nie osiągnęlibyśmy, gdybyśmy nagle zobaczyli pełnię światła.
Nasze dążenie, nasza praca, nasze zmaganie się o prawdę mają swój wyznaczony czas. Gdybyśmy od razu otrzymali pełne objawienie – zostałoby stłumione to zmaganie, które jest tak konieczne dla cnoty.
Czyż nie mogą istnieć powody, dla których na twoje osobiste pytania nie da się odpowiedzieć w sposób jednoznaczny? I czy z tego powodu wolno wyciągać wniosek: „skoro odpowiedź nie była jasna, to całość jest fałszywa”? Jakże taki wniosek byłby sprzeczny z wszelką zdrową krytyką czystego rozumu!
Zapytasz: „Czy zatem nie istnieje żaden probierz? Czy człowiek rozumny nie powinien niczego badać?”
Drogi przyjacielu – ta droga prowadzi do wyższego świata niż świat rozumu. Tak jak świat zmysłów nie może osądzić świata rozumu, tak świat rozumu nie może ocenić wewnętrznego, najwyższego świata ducha.
Tak jak świat materialny nie może być miarą dla świata rozumu, tak i świat rozumu nie może być miarą dla świata ducha.
Aby badać świat materialny, potrzebna jest percepcja zmysłowa; do świata intelektualnego potrzebny jest rozum; do świata duchowego – wiara. Dlaczego? Bo tylko Duch Boży działa w tamtym świecie. A wiara, zaufanie i poczucie potrzeby tej mocy łączą nas z nią – i tylko przez nią możemy tam poznawać i działać.
Z czego rodzą się sądy człowieka? Z jego porównań. A skąd pochodzą jego porównania? Z oglądu idei i ich relacji.
W świecie materialnym człowiek czerpie je z obrazów; w świecie rozumu – z abstrakcji. Ale w świecie ducha nie rządzą obrazy ani abstrakcje – lecz rzeczywistość sił. Jak zatem człowiek może wydawać sądy o nich, jeśli jeszcze nie wkroczył na tę drogę i nie poznał przedmiotów tego świata?
Najpierw musi mieć duchowe idee, aby móc je duchowo porównywać; musi je duchowo oglądać i zestawiać, zanim będzie mógł wydać osąd o przedmiotach świata ducha.
Co do trzech pytań – zastanów się nad następującymi uwagami:
- Ty pragniesz pociechy w tym, co najbardziej trwoży twoje sumienie.
- Jest Jeden, który wziął wszystko z samego siebie – który ożywia wszystko, co martwe. Kto się Jego trzyma, ten trzyma się światła, w którym nie ma cienia; życia, w którym nie ma śmierci; czystości, w której nie ma skazy.
- Pragniesz światła wobec ciemności w pewnej sprawie religijnej.
- Intensywność woli – zarówno w dobru, jak i w złu – jest nieskończona. Z tego możesz wyciągnąć odpowiedź na swoje wątpliwości.
- Pragniesz rady odnośnie wątpliwości, które się w tobie budzą, gdy rozważasz, czy powinieneś się poddać Bożej woli.
- Pozwól się całkowicie prowadzić Jemu.
Od tego ostatniego zdania rękopis Eckartshausena stał się całkowicie nieczytelny.
źródło: Lehren eines Engels; MAGIKON Stuttgart 1846.