Wiedza ludzka na przestrzeni tysiącleci, zwłaszcza w czasach nowożytnych, stała się niezmiernie obszerna i płodna. Człowiek wydźwignął się z pierwotnego stanu surowości; Niemiec nie żyje już jak jego przodkowie w lasach, znając jedynie polowanie i wojnę. Dzięki sztuce drukarskiej duch ludzki, a poprzez kolej żelazną nawet ciało, zyskały skrzydła. Człowiek nieustannie kroczy naprzód ścieżką człowieczeństwa i doskonalenia się — wszystko to zawdzięcza swojej wiedzy, coraz bardziej rozległym i pogłębiającym się znajomościom.
Tam, gdzie niegdyś przypuszczał i mniemał, gdzie śnił i tworzył poezję, teraz wie. Astronomia, nauki przyrodnicze, chemia, geografia fizyczna i polityczna, wiedza o ludzkim ciele itd., z pojedynczych, niepewnych doświadczeń pełnych niepewności i zabobonów, stały się w czasach nowożytnych bogatymi i dumnymi naukami. Jednak szybki sukces i nagła potęga mogą być niebezpieczne również dla nauki. Współczesne nauki przyrodnicze chełpią się swoją mocą. Choć człowiek wie tak wiele, w jego wiedzy wciąż istnieją ogromne luki. Te nauki przyrodnicze reprezentują jedynie część królestwa wiedzy o naturze; są jednostronnie materialistyczne. Niemniej jednak uważają się za wszechmocne i tyranizują każdą inną formę poznania. Wszystkie fakty z drugiej połowy tego królestwa wiedzy, z obszaru duchowego, są przez nie pogardzane i odrzucane jako „cudowne, niezrozumiałe, nadprzyrodzone”; tylko to, co można niemal dotknąć, co da się obliczyć liczbami, uznaje się za równorzędny naukowy fakt.
Istnieje jednak wyższa moc niż ta owych nauk — moc samej prawdy. Każdy prawdziwy fakt jako taki, choćby wydawał się najbardziej niezrozumiały i nadprzyrodzony, jest równie ważny jak te materialistyczne fakty. Te (dla nas, jak dotąd) niezrozumiałe fakty z obszaru duchowego są jednak niezliczone i różnorodne. Istnieje, według znanego powiedzenia, tak wiele rzeczy pod księżycem, o których nasi filozofowie nawet nie śnili: wychodzenie duszy z ciała, przeczucia, dalekowidzenie, somnambulizm, mesmeryzm, sympatyczne leczenie i wiele innych. Wielu zdolnych i otwartych umysłowo mężczyzn w Niemczech zna takie fakty i jest w pełni przekonanych o ich prawdziwości. Jednak klasyczna nauka odróżnia te fakty od materialistycznych jako „nienaukowe” i „naukowe”; wartość przypisuje jedynie tym drugim, pierwsze zaś są uznawane za bezwartościowe i wykluczane z nauki. Niektórzy uczeni posuwają się nawet do tego, że ich przekonanie wymaga, by wstydzić się przyznać, iż te „nienaukowe” fakty uznają za fakty.
Należy uczonym nauk przyrodniczych zarzucić krótkowzroczność z powodu znaczenia, jakie przypisują słowu „nauka”. Bezstronne spojrzenie na historię pokazałoby im, że niemal każdy fakt, zanim stał się „naukowy” w owym sensie, najpierw był „nienaukowy”. Czym jest „nienaukowe”? To, co stoi samotnie. Czym jest „naukowe”? To, co jest rozpoznane jako powiązane z całością. Jednak to, co dziś stoi samotnie, jutro może znaleźć swoje powiązanie, naukowe wyjaśnienie. Kiedy odkryto fakt, że Ziemia porusza się wokół Słońca, i gdy ten fakt jeszcze stał samotnie, jak dumnie i szorstko ówczesna nauka go odrzucała!
Gdy Harvey odkrył krwiobieg, to właśnie nauka odrzuciła ten fakt jako haniebnie „nienaukowy”. Tak samo, jak wspomniane wcześniej fakty z dziedziny duchowości, również fakty dotyczące homeopatii, leczenia wodą, fizjonomiki itp. są obecnie odrzucane przez współczesną naukę. A jednak wiele z faktów, które Kerner opisał w „Wizjonerce z Prevorst”, w naszych czasach znalazło swoje powiązanie dzięki odkryciu tzw. „odu” (siły odycznej) i zostały naukowo wyjaśnione. Nauka odgrywała zatem dotąd niejako rolę odwrotnego zdobywcy: początkowo odrzucała wszystkie niewyjaśnione fakty i wykluczała je ze swojego kręgu, aby potem – niejako zmuszona – uznać je i włączyć do siebie.
Nadszedł wreszcie czas, aby nauka porzuciła tę niską, niegodną siebie rolę i stanęła na wyższym, na najwyższym poziomie – poziomie samej prawdy. Nauka nie powinna rozpoznawać prawdy ponad sobą, lecz w sobie samej; nauka sama musi być prawdą, a prawda – nauką. Dotychczasowe granice między nauką a prawdą, między faktami naukowymi a nienaukowymi, muszą upaść.
W Niemczech nagromadziło się niezliczenie wiele materiału, który przemawia za ideą połączenia nauki i prawdy, i dlatego warto byłoby dążyć do stworzenia organu (czasopisma, instytucji), który ożywi i uczyni ten materiał płodnym.
Nie chodziłoby w nim o to, by zamieszczać jak najwięcej – cała masa zgromadzonego materiału i tak nie mogłaby być ogarnięta – lecz o to, by poprzez rzetelne i solidne przedstawienie tej idei nadać jej szacunek i zdobyć uznanie.
Aby uniknąć nieporozumień, kilka słów wyjaśnienia: myśl tu wyrażona ma w gruncie rzeczy dwojakie znaczenie – po pierwsze, reprezentuje jedność nauki i prawdy jako takiej; po drugie, opowiada się za duchową stroną nauk przyrodniczych w opozycji do materialistycznej. W pierwszym sensie myśl ta ma absolutne znaczenie, niezależnie od czasu i dla wszystkich dziedzin wiedzy. W drugim – ma znaczenie warunkowe, właściwe dla naszych czasów. W średniowieczu, na przykład, miała ona znaczenie odwrotne: wówczas to materialistyczna strona nauk przyrodniczych była jednostronnie zaniedbana lub tłumiona, dziś natomiast, w wyniku szybkiego rozwoju, zyskała jednostronną dominację.
To samo dotyczy różnorodnych dziedzin wiedzy w naszych czasach. Leczenie wodą, na przykład, odnosi się wyłącznie do pierwszego znaczenia tej myśli, natomiast jej stosunek do poglądu materialistycznego jest całkowicie obojętny. Inaczej jest już z homeopatią, zwłaszcza jeśli chodzi o jedno z jej twierdzeń – istnienie i działanie nieskończenie małych dawek leku.
Jeśli istnienie i działanie [czegoś] może zostać wyjaśnione jedynie jako dynamiczne, to homeopatia zajmuje również określoną pozycję wobec materialistycznej wizji natury. Szczególna jest natomiast pozycja frenologii – na pierwszy rzut oka wydaje się ona stać po stronie jednostronnie materialistycznej wizji, jednak w istocie zawiera ważne dowody przeciwko tej koncepcji. Nawet jeśli uznać jej pozycję względem materializmu za obojętną, to frenologia ma ogromne znaczenie dla omawianej tutaj idei, ponieważ jest jednocześnie nauką o duchu i ciele, i w ten sposób stanowi punkt zbieżny dla dwóch zwalczających się poglądów – punkt, którego nie da się znaleźć nigdzie indziej. Mesmeryzm, jasnowidzenie i zjawiska im pokrewne mają oczywiście pełne odniesienie do obu znaczeń tej idei.
Wydaje się nam szczególnie ważne, by ściśle przestrzegać rozróżnienia tych dwóch aspektów myśli (duchowego i materialnego) i wyraźnie trzymać się nadrzędności pierwszego nad drugim. Tylko pod tym warunkiem wydaje się prawdopodobne, że wszyscy myślący ludzie Niemiec przyłączyliby się do poparcia tej idei. Każda prawda jest tym bardziej przekonująca i płodna, im bardziej wszechstronna i precyzyjna jest jej logika.
Myśl o zjednoczeniu nauki i prawdy mogłaby zostać błędnie zinterpretowana, jakoby prawdom lub faktom niewyjaśnionym przypisywano tę samą wartość, co wyjaśnionym – nic bardziej mylnego! Wyjaśnienie dodane do faktu oczywiście podwaja jego wartość; zatem wszystkie wyjaśnione fakty stoją bezwarunkowo ponad niewyjaśnionymi. Ale właśnie z tego powodu powinniśmy przekształcać te ostatnie w te pierwsze. Nauka powinna powiększać swoje terytorium przez ciągłe podboje na polu prawdy. Dla badacza jako takiego, niewyjaśniona prawda może mieć nawet większą wartość niż ta już wyjaśniona – podobnie jak dla zdobywcy terytorium bardziej interesujące jest to, które dopiero ma zdobyć, niż to, które już opanował.
Różne dziedziny wiedzy zajmują pod tym względem różną pozycję. Frenologia, na przykład, opiera się nie tylko na prawdziwych faktach, lecz są one również w takim stopniu wyjaśnione, w jakim tylko jest to możliwe. Frenologia jest zatem już pełnoprawną nauką – taką jak chemia czy fizyka. Powód, dla którego wciąż jest często odrzucana jako błędna, wynika jedynie z faktu, że wielu niemieckich uczonych nie zna ani jej faktów, ani ich wyjaśnień.
Inna sytuacja panuje w odniesieniu do hydroterapii (leczenia wodą). Nauka ta jest o wiele lepiej znana w zakresie zarówno jej faktów, jak i wyjaśnień – i dlatego też zdobyła już niemal całkowite uznanie, a przynajmniej takie, że jej fakty nie są już ślepo odrzucane, lecz uznawane za godne gruntownego zbadania.
Tyle, nawiasem mówiąc, sięga ogólny zasięg omawianej idei w odniesieniu do każdej dziedziny wiedzy – tylko do punktu, w którym domaga się ona rzetelnego zbadania. Wynik tej analizy, czyli pytanie, na ile w poszczególnych przypadkach fakty (np. hydroterapii) są uzasadnione, leży już poza granicami naszej idei.
Homeopatia jest znacznie dalej oddalona od swojego celu, którym jest powszechne, pozbawione uprzedzeń zbadanie. Powodem tego jest brak wystarczającego wyjaśnienia istnienia i działania małych dawek leku. Jeszcze bardziej widoczne jest to w przypadku mesmeryzmu i zjawisk pokrewnych. Tutaj pojawia się dodatkowa trudność – nie tylko brakuje wyjaśnienia, ale także musi ono mieć zupełnie inny charakter niż dotychczasowe nauki oparte na liczbie i miarze.
Dla ilustracji sięgnijmy po przykład – znany fakt, który Zschokke opisał w swoim dziele „Samopoznanie”, dotyczący wizji, w których – na widok osoby po raz pierwszy spotkanej – widział przed swoim wewnętrznym okiem całe jej minione życie z wszystkimi szczegółami. Wyjaśnienie tej (potwierdzonej i z pewnością przez nikogo niekwestionowanej) obserwacji musi z istoty być innego rodzaju niż te materialistyczne – jednak nie mniej naukowe. Wystarczyłoby zebrać wiele podobnych faktów i zestawić je ze sobą w logiczne powiązania. Jeśli uczeni z dziedziny materialistycznych nauk przyrodniczych wątpią, że w ten sposób można by tym faktom nadać charakter naukowości, należy ich odesłać do wielu istotnych i głębokich faktów z ich własnej dziedziny, które również opierają się wyłącznie na zestawieniach, bez głębszego wyjaśnienia istoty.
Do wnętrza natury nie przenika żaden stworzony duch! Wizje Zschokkego nie są w istocie ani bardziej cudowne, ani bardziej niewyjaśnialne niż fakt, że magnes przyciąga żelazo. Gdyby ten drugi fakt został odkryty dopiero dziś i nie był jeszcze wyjaśniony, współczesna „nauka” odrzuciłaby go równie gwałtownie, jak tamte wizje. A nawet jeszcze gwałtowniej – bo z całkowicie bezstronnego punktu widzenia bardziej da się oczekiwać cudownych rzeczy od ducha ludzkiego niż od zwykłego kamienia, który przyciąga żelazo za pomocą niewidzialnych i niewyobrażalnych sił.
Kilka słów z opowieści Zschokkego może tu posłużyć jako przykład:
„Jedliśmy kolację przy licznie obsadzonym stole w gospodzie, gdzie wyśmiewano się właśnie serdecznie z rozmaitych osobliwości i dziwactw Szwajcarów, z magnetyzmu Mesmera, fizjonomiki Lavatéra i tym podobnych. Jeden z moich towarzyszy, którego urażały te kpiny wobec jego narodowości, poprosił mnie, abym coś odpowiedział – zwłaszcza młodemu człowiekowi siedzącemu naprzeciwko, który robił sobie największe żarty. Akurat to właśnie życie owego młodzieńca przepłynęło przede mną. Zwróciłem się więc do niego z pytaniem, czy szczerze odpowie, jeśli opowiem mu o najbardziej skrywanych rzeczach z jego życia, mimo że nie znamy się wcale? ‘To byłoby coś więcej niż fizjonomika Lavatéra’ – odpowiedział. Obiecał jednak przyznać się, jeśli powiem prawdę. I tak opowiedziałem, co dało mi moje widzenie – a cała zgromadzona przy stole kompania usłyszała historię młodego kupca, jego lat nauki, drobnych pomyłek, a w końcu także pewnego małego przewinienia wobec kasy swego pracodawcy. Opisałem mu przy tym niezamieszkały pokój z pobielanymi ścianami, gdzie po prawej stronie brązowych drzwi stała na stole czarna kasa. Podczas mojej opowieści panowała przy stole grobowa cisza, przerywana tylko pytaniami, czy mówię prawdę – i każdy szczegół potwierdzał osłupiały młodzieniec, nawet te, których potwierdzenia się nie spodziewałem.”
Na koniec warto wspomnieć o jednym zarzucie, który z pewnością zostanie podniesiony przez niektórych wobec wyrażonej tutaj idei – że prowadzi ona do oddania nauki w ręce zabobonu i do zniesienia granicy między nimi. Ale czym jest zabobon? Istnieją dwa jego rodzaje: jeden polega na wierze w nieprawdę z powodu niewiedzy, drugi – na niewierze w prawdę z tego samego powodu. Jeden jest równie zły i zgubny jak drugi – i zawsze tam, gdzie brak rozumu. Zdrowe naukowe poznanie chroni przed błędami wszelkiego rodzaju – a zatem pozwoli również znaleźć i utrzymać granicę między nauką a zabobonem.
Dlaczego więc, mimo tak wychwalanej „oświecenia”, w naszych czasach wciąż istnieje tyle zabobonów? Właśnie dlatego, że owo „oświecenie” było częściowo pospieszne i fałszywe.
źródło: Natur und Geist; MAGICON Stuttgart – 1853.