Narzeczony we śnie.

W małem jednem miasteczku środkowej Francji (w Charante nad Loarą), żyła przed kilku laty młoda panienka nie zwykłej urody. Wielu starało się ojej rękę a mianowicie pewien bogaty właściciel, za którym bardzo była rodzina. Panna nic o nim wiedzieć nie chciała; ale na koniec nie mogąc się dłużej oprzeć naleganiu rodziców, poszła do kościoła, padła na kolana przed obrazem Matki Zbawiciela i błagała ją gorąco ażeby ją natchnęła, jak ma sobie postąpić. Prośba została wysłuchaną, albowiem zaraz następnej nocy objawił się jej we śnie nieznajomy jakiś młodzieniec w podróżnem ubraniu, w dużym słomianym kapeluszu na głowie, i jakiś głos tajemny szepnął jej do ucha, że to był jej narzeczony. Obudziwszy się nazajutrz ufna w protekcyję swojej patronki, wręcz oświadczyła rodzicom, że nie przyjmuje ich wyboru i że pójdzie za głosem swojego serca. Odtąd nie było o zamężciu mowy; ale w kilka miesięcy potem panna na wiejskim balu spotkała tego samego młodzieńca w podróżnym stroju i słomianym kapeluszu na głowie. Na ten widok serce bić jej gwałtownie zaczęło: mieszała się mocno zaczerwieniona; młodzieniec doznał nie raniej silnego wzruszenia, znajomość zawiązała się wkrótce, a po niej niebawem nastąpiło wesele. Ów młody człowiek zajmuje dziś zaszczytne w literaturze francuskiej stanowisko: jest to pan Emil de la Bedoliere, redaktor główny dziennika le Siecle.

(Szokalski, Fantazyjne objawy zmysłowe, tom II, str. 54).