Julian Ochorowicz.
Naprzód!
Nie ten zna burzę, kto miota wichrami
Na pełnem morzu napotykał gromy
– Nie ten zna walkę, kto zbratan z działami
I z hukiem boju znajomy!
Lecz ten bez chleba i bez łzy bratniej,
Przez tłumy ludu, sam siłą własną
Szedł – i zdobywał w życiowej matni
Każdy kęs chleba, każdą myśl jasną;
Kto bez promienia rodzinnej wiary
Rzucony w otchłań, przeszedł przez piekło
I nie spalony ogniem ofiary
Szedł wciąż, choć szczęście przed nim uciekło…
O, ten zna w alkę!… Bracia! przed nami
Taka dziś droga stoi otworem…
Naprzód! – kto padnie, wspomnim ze łzami,
Kto wytrwa – będzie nam wzorem!
Naprzód! Przed nami świat do zdobycia,
Nadziei tysiąc, zawodów tysiąc…
Lecz nim przebędziem pierwszy próg życia,
Pierwej z nas każdy musi tu przysiądz,
Przysiądz na wszystkie świętości ziemi,
Że póki serce w piersi bić będzie,
Do walki stanie z innemi
I chwałę siłą zdobędzie!
My chcemy walki, lecz nie tej krwawej,
Co świat zwierzęcym napełnia wrzaskiem,
Co w liczbie morderstw szuka swej sławy
I krwawym dumna oklaskiem !
Nie tej, co pośród dzikiej zamieci
Dymem pożarów burzy i straszy;
My chcemy walki, co kraj oświeci
Od piwnic, aż do poddaszy!
Co kraj oświeci wiedzy światłością
– I w której duchy nasze zmężnieją
– Walki, dla której życie miłością,
Zimna rozwaga – nadzieją!
Chcemy los własną pokonać dłonią
W walce, w śród której wodzem jest stałość,
W walce, dla której Praca jest bronią,
A sprzymierzeńcem – Wytrwałość!
O, bo pieśń nasza, to nie ta łzawa,
Słodka melodya niebieskich ptaszyn!
O, bo pieśń nasza, to ludów wrzawa,
Huk młotów i turkot maszyn!
Nasza modlitwa, to wiekuiste,
Łączne miłości z wiedzą działanie;
To myśl, co tętni w ludzkości sercu
I nad znikome dzieje ulata;
To głos, co w blizkim i w różnowiercu
Szuka człowieka i brata!
Więc nim się krótki sen życia prześni,
Nim drogę trudów przebędziem ślizką,
Chowajmy w duszy wdzięk polskiej pieśni
I bratnich uczuć ognisko!
A gdy czas, śpieszmy zagrzani wiedzą,
Sokolim lotem do pragnień szczytu,
Niech o nas przyszłe wieki powiedzą,
Żeśmy zbliżyli promienie świtu!
Żeśmy nad ludów wzburzone fale,
Łódź naszych losów kierując myślą,
Wznieśli i wiedli dłonią zuchwale
Tam, skąd nam pomoc Miliony przyślą,
Tam, skąd w oddali ponad głów tłumem,
Na wielkiem drzewcu z wolności drzewa,
Okryty chwałą z tajemnym szumem
Sztandar postępu powiewa!
A nim go nasze dłonie pochwycą
i zatkną w górze u snów zenitu,
Bądźmy dla wspomnień złotą skarbnicą,
Dla gromów – skałą granitu.
źródło: „Wyzwolenie” rok 1, nr 8, wyd 1920